Małżeństwa, które od samego ślubu skazane były na porażkę

Byłam druhną na ślubie koleżanki. Kiedy pan młody się upił, próbował zmacać mnie w szatni w trakcie własnego ślubu.

W mniej niż rok wyszło na jaw, że ją zdradzał.

Już w trakcie narzeczeństwa były między nimi ciągłe kłótnie, wzajemne upokarzanie się, nikt nie chciał nigdy przyznać się do błędu...

Ostrzegaliśmy go, prosiliśmy, żeby zastanowił się kilka razy, bo może popełnić największy błąd w swoim życiu. Niestety nie słuchał nas i tak czy siak wziął z nią ślub. Oczywiście niedługo później wzięli rozwód.

Drugi ślub mojej siostry. Upiła się i wyznała, że wyszła za niego tylko dlatego, żeby sąd stwierdził, iż posiada dobre warunki domowe i rodzinne, aby córka mogła zostać z nią. Okazało się, że jej mąż miał dokładnie taki sam cel (również chciał zachować przy sobie dziecko). Niedługo później się rozwiedli.

Pan młody był moim kolegą z liceum. Panna młoda nie chciała go pocałować w kościele, kiedy ksiądz powiedział, że mogą się pocałować. Mój ówczesny narzeczony powiedział mi później, że na weselu go obmacywała w trakcie tańca i próbowała się do niego dobierać.

Ktoś zauważył, że na 20 minut przed ślubem ostro się pokłócili. Potem w trakcie ceremonii zachowywali się dziwnie sztywno. Jakby byli aktorami, a nie parą narzeczonych (wkrótce małżeństwem).

Na przyjęciu spędzali czas osobno, jedno unikało drugiego, aż w końcu pan młody po prostu zniknął. Znalazł się kompletnie pijany nad ranem. Trzy miesiące później wzięli rozwód.

Cała przemowa pana młodego dotyczyła tego, jak bardzo podoba mu się jej makijaż i fryzura. Nie przetrwali nawet czterech miesięcy.

Podczas przyjęcia nowożeńcy rozeszli się w swoje strony, z dala od sali weselnej. Pan młody palił sobie gdzieś w ogrodzie cygara, a panna młoda siedziała cały czas z przyjaciółkami. Wujek panny młodej zadedykował jej piosenkę, a ona nawet nie pojawiła się na parkiecie.

Pan młody wyszedł z własnego wesela z kolegami, żeby napić się lepszego piwa niż „ten sikacz, który zamówili jej rodzice”. Prawie się nie widzieli na całym przyjęciu, upili się w towarzystwie swoich znajomych, a w trakcie nocy poślubnej doszło do kłótni i nocowali osobno.

Przetrwali mniej niż dwa lata.

Na weselu wujka na pierwszy taniec wybrano kawałek „Girls, girls, girls, girls” zespołu Mötley Crüe. Było ciekawie... Rozwiedli się cztery miesiące później.

Mąż przyjaciółki żartował z niej na własnym weselu, że wyszła za niego, bo nie radziła sobie ze stresem związanym z samotnym życiem.

Panna młoda była tak pijana, że trzeba było ją trzymać na własnym ślubie. Na weselu spędziła cały czas przy stoliku, próbując wytrzeźwieć. Oczywiście ich małżeństwo nie przetrwało zbyt długo.

Panna młoda w przemówieniu bardziej doceniła gościa od planowania wesela niż swojego nowego męża. Rozwiedli się przed pierwszą rocznicą.

W trakcie próbnej kolacji matka przyszłego pana młodego i jego narzeczona wdały się w kłótnię, jak dużo chłopak może wypić na własnym weselu.

W trakcie swojego przemówienia na weselu kazał pannie młodej się zamknąć.