Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Co zrobić, gdy aktor nie chce wystąpić w drugiej części filmu?

76 937  
242   51  
„Dawaj, kręcimy drugą część! No nie daj się prosić, ładnie ci zapłacimy! Nie? A, to spadaj! Poradzimy sobie bez ciebie!” - najlepiej dla producentów by było, aby w drugiej części finansowego hitu wystąpili aktorzy stanowiący filar oryginału. Problem w tym, że artyści zdają sobie sprawę, że sequele to często odgrzewane kotlety, czyli produkcje mniej świeże i zazwyczaj gorzej odbierane przez krytyków. Nie zawsze to jednak powstrzymuje łasych na pieniądz filmowców przed realizacją swoich planów. Trzeba tylko jakoś usprawiedliwić przed widzami nieobecność głównego bohatera…

#1. „Speed 2” – Keanu Reeves uznał, że scenariusz jest „agh...”

Nakręcony w 1994 roku akcyjniak pt. „Speed” był jednym z tych filmów, gdzie adrenalina pompowana jest w żyły widzów przez praktycznie cały seans. Trudno się dziwić – w końcu to produkcja, w której rozpędzony autobus nie może zwolnić swej prędkości poniżej 80 km/h, bo w innym wypadku razem z pasażerami zostanie rozerwany przez bombę. Za kierownicą siedzi piękna i wielce zestresowana Sandra Bullock, a z pomocą przychodzi jej dzielny policjant o twarzy Keanu Reevesa.


Z takiej mieszanki powstał produkt, który nie miał prawa nie odnieść sukcesu. Wiadomo więc było, że powstanie druga część „Speed”. Wystarczyło tylko sięgnąć po tę samą formułę i jeszcze bardziej podkręcić emocje. Może wrzucić bohaterów do odrzutowca? Może upchnąć ich w bolidzie i kazać ścigać się po ulicach zakorkowanego miasta? A może niech płyną, wolnym niczym spacer emeryta, statkiem wycieczkowym…? Niestety, padło na to ostatnie. Reeves, który przeczytał scenariusz, od razu odmówił. Później w wywiadach dyplomatycznie stwierdził, że mimo swojej ogromnej sympatii dla Sandry oraz reżysera Jana de Bonta nie mógł zagrać w tym filmie, bo sama fabuła była „agh…”. I nawet 12 milionów dolarów, które artyście proponowano za powrócenie do swojej roli, nie zdołało go przekonać.


„Speed 2” wpłynął na ekrany w 1997 roku. Tym razem partnerem Bullock był Jason Patric, a nieobecność Keanu wytłumaczono tym, że gdzieś pomiędzy oboma filmami para wzięła i się rozstała i tym samym główna bohaterka mogła wdać się w romans z innym facetem.
Film nie został przyjęty przez widzów z dużym entuzjazmem i ledwo zapracował na spłacenie wpakowanych w tę produkcję 160 milionów dolarów.

#2. „Terminator 3” – Sarah musi umrzeć!

Trzecia część historii o podróżujących w czasie maszynach to początek mniej i bardziej wyszukanych gwałtów na tej legendarnej filmowej serii. Powstający 12 lat po przełomowym „Terminatorze 2”, sequel kulał już na poziomie scenariusza. Zauważyła to Linda Hamilton, której reżyser John Mostow zaproponował ponowne wcielenie się w postać Sary Connor. Aktorka słusznie uznała, że kręcenie tego filmu bez udziału wizjonerskiego wkładu jej byłego męża Jamesa Camerona pozbawione jest sensu. Ponadto rola pani Connor w trzeciej części filmu była drugoplanowa i mało znacząca dla rozwoju fabuły, a Sarah i tak miała zostać zabita gdzieś w połowie trwania seansu.


Kiedy aktorka odmówiła współpracy, zmieniono scenariusz i po prostu uśmiercono ją nieco wcześniej. W ostatecznej wersji matka przywódcy ruchu oporu umiera na białaczkę po trzyletniej walce z chorobą. Zanim umiera, udaje jej się dotrwać do dnia, w którym maszyny miały rozpocząć wojnę z ludźmi i przekonać się, że z holokaustu nici.
Ostatecznie Hamilton znowu została Sarą szesnaście lat później, kiedy to do projektu wrócił James Cameron – jako producent i współautor scenariusza do filmu „Terminator: Dark Fate”. Niestety, także i ta produkcja przyjęta została z mocno mieszanymi reakcjami widzów.

#3. „Ojciec chrzestny 2” – młody Corleone nam wystarczy!

Marlon Brando słynął z tego, że łatwo się obrażał i że w takich sytuacjach praca z nim była praktycznie niemożliwa. W tym jednak wypadku artysta zgodził się na występ, ale pokłócił się z przedstawicielami Paramount Pictures i na znak swojego niezadowolenia odmówił stawienia się na planie. Francis Ford Coppola musiał więc zmienić scenariusz. Pierwotnie grany przez Marlona Don Vito Corleone miał pojawić się w sekwencjach będących wspomnieniami. Trzeba więc było z nich zrezygnować i większy nacisk postawić na rozwinięcie historii jego młodości.


Wcielający się w rolę młodego Vito Robert De Niro, młodszy od Marlona o zaledwie 19 lat, nie tylko dźwignął swoje zadanie w sposób mistrzowski, ale i dostał za swój aktorski popis Oscara. W ten sposób postać wielkiego Corleone była pierwszym przypadkiem w historii, kiedy dwóch różnych aktorów dostało tę prestiżową nagrodę za zagranie tej samej postaci.

#4. „Indiana Jones 4” – Connery nie wrócił z emerytury i dał Spielbergowi radę

W 1989 roku premierę miała znakomita „Ostatnia Krucjata”, gdzie na ekranie spotkali się dwaj wielcy aktorzy – Harrison Ford i Sean Connery. Ten ostatni, grający rolę ojca Indiany Jonesa, dał sobie spokój z aktorstwem w 2003 roku i odszedł na w pełni zasłużoną emeryturę. Kiedy jednak Steven Spielberg rozpoczął pracę nad czwartą odsłoną przygód najbardziej znanego archeologa w historii kina, musiał chociaż spróbować nakłonić szkockiego artystę do krótkiego pojawienia się przed kamerą. Gwiazdor miał mieć malutki, gościnny występ pod sam koniec filmu, w scenie ślubu Indiany i Marion.


Connery uznał jednak, że emerytura jest zbyt przyjemnym „zawodem”, żeby z niego rezygnować i odmówił współpracy. Ponadto w rozmowie ze Spielbergiem zaproponował mu, aby ten po prostu uśmiercił starego Jonesa. Reżyser wziął sobie radę aktora do serca i spełnił jego życzenie. I tak też w czwartym „Indianie” Connery pojawia się tylko na zdjęciu.


#5. „Dzień niepodległości 2” – bohater Willa Smitha był i nie był w scenariuszu

Podobno do ostatnich dni przed rozpoczęciem prac nad sequelem „Dnia niepodległości” nie było pewne, czy Will Smith, grający jednego z głównych bohaterów pierwowzoru, zdecyduje się na powrót do swojej roli. Fani co i rusz dostawali inne doniesienia, a rozmowy z gwiazdorem raz dawały nadzieję na ponowne zobaczenie Willa w roli kapitana Stevena Hillera, a innym razem wykluczały jego udział w tym projekcie.


Reżyser Roland Emmerich nie za bardzo wiedząc na czym w końcu sprawa stanie, zrobił najmądrzejszą rzecz, jaką mógł uczynić – zatrudnił scenarzystów, aby ci napisali dwie różne wersje scenariusza. W jednej Hiller miał być całkiem żywy i pląsający przed kamerą, w drugiej zaś martwy, zimny i jeszcze przed wydarzeniami z drugiej części umieszczony w mogile. Kiedy więc Smith ostatecznie powiedział, że nie wystąpi w tym filmie, wdrożono wersję historii, w której jego bohater zginął podczas testowania latającego pojazdu zbudowanego przez kosmitów. I w sumie to nawet dobrze się stało, bo „Dzień niepodległości 2” to dość nędzna produkcja.

#6. „Szczęki 2” – bez Spielberga to nie ma sensu!

Postać Matta Hoopera – granego przez Richarda Dreyfussa oceanografa zafascynowanego rekinami – to jeden z jaśniejszych punktów „Szczęk”. Legendarny, nakręcony przez Stevena Spielberga film z 1975 roku stworzył nie tylko modę na inne produkcje o morderczych zwierzętach, ale i zapoczątkował modę na tzw. blockbustery wakacyjne, czyli wysokobudżetowe dzieła, które zapowiadane są rok przed premierą i do kin trafiają w sezonie letnim.


Kiedy na horyzoncie pojawiły się plany realizacji drugiej części hitu o morderczym żarłaczu, Dreyfuss od razu zauważył, że w tym całym przedsięwzięciu brakuje najbardziej istotnego czynnika – Stevena Spielberga – i bez dłuższego namysłu odmówił występu w "Szczękach 2". Z reżyserem tym aktor spotkał się zresztą parę lat później na planie „Bliskich spotkań trzeciego stopnia”.


A jednak Matt Hooper w pewien sposób pojawia się w filmie o większym, straszniejszym i bardziej łakomym ludojadzie. Filmowcy w bardzo sprytny sposób zagwarantowali mu gościnny udział. Kiedy nowy rekin pojawia się w Amity Island i zaczyna pałaszować plażowiczów, grany przez Roba Scheidera Martin Brody chwyta za słuchawkę i dzwoni do swojego przyjaciela z prośbą o pomoc. Panowie chwilę gadają, ale ostatecznie Hooper informuje, że nie może nic zrobić, bo akurat jest członkiem pewnej szalenie ważnej ekspedycji naukowej i obecnie prowadzi badania na... Arktyce.
2

Oglądany: 76937x | Komentarzy: 51 | Okejek: 242 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

16.04

15.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało