Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych LXXVII

19 470  
0   15  
Kliknij i zobacz więcej!Łażenie po kanałach jest super, ale czasami boli. Tak samo jak holowanie czy szybka naprawa łańcucha. Ale wszystko po kolei...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o nie wypaczonej psychice stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

JAK SIOSTRA SIOSTRZE

Jak byłam mała wszyscy wokoło mówili, że jestem istną diablicą: potłuczone kryształy babci, rozwalone telewizory, pogryziony doberman ciotki itp. Pewnego pięknego dnia siedziałam sobie z młodszą o rok siostrzyczką (miała wtedy 4 latka) w pokoju, bawiąc się zabawkami. Mama stwierdzając, że wreszcie ma chwile spokoju poszła do kuchni zmywać naczynia. A my (jak to dzieci) szybko znudziłyśmy tymi nudnymi rzeczami. Zaczęłyśmy buszować po szafkach. I pech chciał, że znalazłam maszynkę do robienia klusek (niezabezpieczone, piekielnie ostre ostrze i miejsce na włożenie ciasta) ,która mi się cholernie podobała, tylko mama zawsze gdzieś ją chowała. No to ja myk to piękne urządzenie na podłogę i zabawa!! w pewnej chwili mówię uradowanym głosem do siostry: włóż palec.
Ona niewiele myśląc uczyniła to. Efekt: odcięty opuszek palca, pełno krwi na dywanie, ryk siostrzyczki, bliski zawał serca matki, i czerowna dupa przez 2 tygodnie.

by Niezarejestrowana

* * * * *

ROWEREK W BRANIEWIE

Działo się to jak miałem jakieś 5-6 lat. Z rodzicami wyjechaliśmy do rodzinki do Braniewa. Za dobrze nie umiałem jeździć jeszcze na rowerze, ale zawsze lubiłem sobie udowadniać wiele rzeczy. No i chciałem właśnie udowodnić jak ja to dobrze jeżdżę na rowerku. Za mały ten rower nie był, a ja jadąc asfaltem z niewielkiej górki chciałem wjechać na chodnik. Niestety krawężnik był zbyt duży, no i ... jakieś 20-30cm przejechałem się brodą po asfalcie. Wstałem popatrzyłem na koszulkę która zmieniła swoją barwę z niebieskiej na czerwoniutką. Z wielkim płaczem pobiegłem do rodziców. Mama mało nie omdlała. Pojechaliśmy do miejscowego szpitala, a tam kilka zastrzyków znieczulających w brodę no i mój bardzo bardzo głośny ryk, a później 6 szwów w brodzie i bardzo śmieszny opatrunek, z którym musiałem chodzić niestety z tydzień. Szrame po tym zdarzeniu mam do dzisiaj od 13 lat.

by Grzybek9

* * * * *

OKO

Jeszcze będąc małym jak byłem u babci która paliła (trzymała papierosa w wewnętrznej stronie dłoni i go zasłaniała). Będąc ciekawy co to za światełko zbliżyłem się i zgasiłem babci papierosa na moim oku. Natychmiast udaliśmy się do szpitala oko uratowano, dostałem klapkę na to oko. Kilka dni później jechałem z matka wózkiem obok rzeźnika. Los chciał, że akurat cieli drewno. Jakimś cudem drzazga z ciętego drewna wbiła mi się w drugie oko i znowu szpital... Ostatnie co pamiętam, to jak pani celowała mi igłą w oko, potem zemdlałem gdy się obudziłem miałem drugą klapkę... Najlepsze jest to, że nie mam żadnych problemów z oczami podziękowania dla personelu szpitala.

by PYRO

* * * * *

BOLESNA NAPRAWA

Kiedyś, dawno temu, gdy jechałem z kumplem na rowerze, spadł mi łańcuch. Niby zwyczajna usterka i bez zatrzymywania się, postanowiłem założyć ten łańcuch. I wtedy poczułem ból. Okazało się, że łańcuch, naszedł na zębatkę, na której był mój palec i przeszył go na wylot. Do tej pory nie mam paznokcia w palcu wskazującym.

by Niezarejestrowany

* * * * *

HOLOWANIE

Parę ładnych lat temu kiedy miałem jakieś 12 - 13 lat, pojechałem na wieś do młodszego kuzynostwa. Ludzie w tym wieku jednak wolą bawić się z przedstawicielami tej samej płci, toteż wybrałem kuzyna o 6 lat młodszego. W pewnym momencie wpadliśmy na pomysł holowania się nawzajem rowerami połączonymi sznurkiem. Jednak mój bystry umysł pomysł zmodyfikował... Wzięliśmy Simsona (taki motorek) mojego wujka jako holownik. Po połączeniu obu pojazdów ustawiliśmy się na szutrowej drodze. Po przejechaniu jakiś 20 metrów poczułem lekkie szarpnięcie w motorze. Niestety - olałem to i śmiało jechałem dalej. Do zatrzymania 20 metrów dalej skłoniły mnie jednak wrzaski kuzynki, która szła z naprzeciwka. Co się okazało? Chyba jechałem troszkę za szybko bo kuzyn stracił równowagę i przeciągnąłem biedaka po żwirze 20 metrów... Mało tego. Młodzian kurczowo trzymał się cały czas kierownicy. Dlaczego? Podczas upadku wbiła mu się w brzuch manetka od hamulca przy kierownicy... Efekt: 2 szwy, pozdzierane nogi, ręce i czerwony tyłek...

by _MEGABAC_

* * * * *

ALE KANAŁ

Z dzieciństwa pamiętam dokładnie fascynacje eksploracją opuszczonych zapomnianych rejonów mojego osiedla. Ja i moja wierna ekipa kolegów, wszyscy w średnim wieku 8-9 lat co dzień wymyślaliśmy nowe sposoby na podbicie świata. Pech chciał ,że w nasze oczy natrafił kanał. Studzienka ściekowa odprowadzająca wodę z ulicy. Idąc tropem przeczucia doszliśmy do wlotu-wylotu owej studzienki. Kanał średnicy koło 50 może 60cm. Na stojąco wejść się nie da, czołgać też nie bo przy dole owej rury było błoto składające się z minimalnych ilości wody i substancji kurzopodobnych. Celem dokładniejszego zapoznania się z tematem wlazłem do środka mniej więcej jakieś 2 metry. Dla dziecka które co dzień oglądało "Wojownicze żółwie Ninja" taki kanał był wystarczająco przerażający by serce biło 300 uderzeń na minutę. Po naradzie grupowej stwierdziliśmy, że mało roztropne jest wchodzenie bez zabezpieczenia do kanału. Załatwiliśmy profesjonalny sprzęt: deskorolkę i smycz dla psa. Zawiązaliśmy śmiałkowi smycz do nóg, żeby go wyciągnąć "jak by coś", położył się na desce i wjechał do środka. Równolegle wymyśliłem, że śmiesznie będzie, jeśli dodam trochę pikanterii tej zabawie i wrzucę do studzienki petardę. Oczywiście nie pytajcie skąd 9 letni chłopczyk zdobył petardy, bo każdy miał na to swoje sposoby. Po eksplozji petardy kumpel odbił się od deski spadł z niej w błoto po czym ze związanymi nogami próbował wybiec wystraszony lecz tunel okazał się za niski, a jego głowa za mało odporna. Po utracie świadomości udało się go nam wydostać ze środka przy użyciu naszego profesjonalnego sprzętu, wyciągając go za smycz przywiązaną do nóg. Nic się nikomu nie stało poza wielkim guzem na głowie kolegi i śliwą u mnie pod okiem za głupi dowcip.

by Niezarejestrowany

* * * * *

STARY A GŁUPI

SAMOLOCIK

Mieszkaliśmy w blokach. Czwarte piętro, mało miejsca itp. Miałem może 5 lat i lubiłem oglądać telewizje (no znaczy się 1TVP lub 2TVP od 15:00 jak kto pamięta), leżąc sobie na rozłożonej kanapie. Traf chciał, że moja rodzicielka tez lubiła tak oglądać. No wiec zawsze mnie denerwowała kto będzie leżał z przodu, a kto z tylu. Stoję taki pyrtek razu pewnego przed nią i sepleniąc wykłucam się, że ja to z tyłu to nic a nic nie widzę, bo ja to mały jestem a ona duża. Rodzicielka ma lubiąc mnie denerwować stwierdziła, że mnie zwyczajnie przerzuci za siebie robiąc tzw. samolocik. W tym celu chwyciła mnie pod ramiona, praktycznie leżąc (no mały i lekki zawsze byłem) i ziuuuu lecim. Okazało się, że Matula źle trajektorie obliczyła i zamiast mnie za siebie przerzucić to zwyczajnie wkomponowała mi twarz z pełnym impetem w ścianę za kanapą. Powiadają, że nie płakałem.

by Szczypioro

* * * * *

BASEN

Będąc w ubiegłym roku na wakacjach zagranicznych (nie będę pisała gdzie, żeby się nie chwalić), podczas uroczystej gali na terenie hotelu postanowiłam wraz z równie niezrównoważonym i nietrzeźwym kolegą wykąpać się w morzu. Pomysł był o tyle głupi, że miałam na sobie szpilki i czarną wieczorową kieckę do samej ziemi i - w tymże stroju - pluskałam się w słonych falach. Gdy już kąpieli w morzu mieliśmy dość, wpadliśmy na kolejny genialny pomysł, żeby opłukać się z soli w jednym z przyhotelowych basenów. Pechowo dla mnie wybraliśmy basen nie wykopany w ziemi, tylko zbudowany w ten sposób, że jego ścianki były postawione do góry, na wysokość mniej-więcej 2 metrów. Podczas kąpieli próbowałam usiąść na brzegu tegoż basenu poprzez dźwignięcie się na rękach tyłem do ścianki. Zrobiłam przewrót w tył i z całym impetem uderzyłam głową/karkiem w płytki, którymi 2 metry niżej wyłożone było otoczenie basenu. To, że jeszcze żyję zawdzięczam zapewne swojemu niebywałemu szczęściu oraz elastyczności nabytej wraz ze spożytymi procentami.
Dla wzmocnienia efektu dodam, że nie miałam wtedy 15 lat, tylko skończone 27!!

by Niezarejestrowana

* * * * *

Z KOPA GO

Historię tę usłyszałem od wujka w odpowiedzi na pytanie dlaczego ma nogę w gipsie. Parę dni wcześniej kłócił się ze swoim synem. Po ostrej wymianie zdań, młody nie wytrzymał i wbiegł do pokoju w celu spakowania manatków, trzaskając za sobą drzwiami. To jeszcze bardziej rozzłościło wuja. Wchodzi do pokoju i patrzy, że synek kuca przy szafie czegoś tam szukając. Niewiele myśląc, wziął rozpęd w celu wykonania kopas w dupas na synalku. Niestety nie przewidział jednej rzeczy... Synek siedział na ryczce (małe krzesełko). Skończyło się złamanym dużym palcem.

by Bobercjusz

Traumatycy, wzywam Was! Opisujcie i wysyłajcie! Świat i strona główna Joe Monster należy do Was. Przeżyłeś traumatyczną przygodę i chcesz, aby świat się o niej dowiedział? Nic prostszego! Klikaj w ten linek i pisz!

UWAGA! Jako Niezarejestrowany/a występują osoby, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

No i tak lubiany przez wielu bonus traumatyczny. Dziś niesamowita historia z zachowaną oryginalną pisownią!


Razu pewnego tak ze roczek temu tak w marcu kumpel muj wielki obchodził rocznicę przyjścia na świat swego była standardowa prywatka inaczej muwiąc Biba, więc mu z prezentami sie schodzimy. Pielucha, papier do.... toalety, itp. itd. i tak zapylaliśmy w Konsole firmy S... (żeby nie robić reklamy) i tak siedzimy. Po czterech godzinach czasu polskiego, ja wraz z kumem mym Zwialiśmy do chaty i omineła nas ta przepienkna zabawa... A mianowicie kiedy pewien Marcin, łobuz niesamowity, weszedł skorzystać z "Porcelany" nasi wspulnji koledzy dzwi zatarasowali nówką fotelem(do nowego domu) SZKLANE(!!!) dźwi, no a że uw kumpel jest "troche" ninormalny no to sru... bosą nogą w dźwi no i papa szybko na (nie)szczęście nic mu sie nie stalo ale szyba... bez komentarza... Następnego dnia ja i ten kumpel co sie ze mną wcześnie zmył dnia wczorajszego zachodzimy wchodzimy do pokoju i tam se gra my a Uw kolegi mama zaglądfa do pokoju (powstrzymując ogromy rechot) muwi że ma teraz na niego wgląd... Bez komentarza!!!

Do piątku...

Oglądany: 19470x | Komentarzy: 15 | Okejek: 0 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało