Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Token NFT. 7 rzeczy, które warto wiedzieć o wynalazku, który podbija świat

57 079  
121   94  
NFT, czyli non-fungible token, token niewymienialny. W świecie powszechnego „kopiuj – wklej” to ma być prawdziwa rewolucja, która dokona się rzekomo z pomocą blockchaina, ale czy to nie jest kolejna zabawa dla znanych i bogatych, przy okazji której także oszuści dorobią się fortun? Sprawdźmy.

#1. Podstawową różnicą między kryptowalutami a NFT jest niepowtarzalność tych ostatnich

193942425a496341.jpg

Choć o niewymienialnych tokenach szerzej usłyszeliśmy dopiero niedawno, mają one za sobą nieco dłuższą historię. Mówiono o nich już w 2012 roku, a pięć lat później – dzięki grze CryptoKitties – o tokenach NFT usłyszało większe grono osób. Gracze w CryptoKitties mają możliwość hodowania własnych zwierząt, łączenia ich w pary, rozmnażania – a każdy z kotów jest, za sprawą swojego kodu, w 100% indywidualny. Te koty to właśnie przykłady tokenów NFT.

Choć niewymienialne tokeny bazują na technologii blockchain, z której korzystają również kryptowaluty, pomiędzy jednymi a drugimi istnieje podstawowa różnica. Każdy (np.) bitcoin ma tę samą wartość – analogicznie jak banknot stuzłotowy to banknot stuzłotowy, niezależnie od tego, z którego portfela pochodzi. Natomiast każdy token NFT jest unikatowy – nie ma dla niego identycznego odpowiednika.

Innymi słowy, token NFT to cyfrowy zapis – odzwierciedlający niemal cokolwiek, o czym później – oparty o blockchain, który potwierdza jego unikalność.

Jeśli to jest zbyt trudne, to mamy wersję "dla ludzi"

- Może mi kurde ktoś wyjaśnić o co chodzi z tym całym NFT?
- To bardzo proste. Masz żonę?
- No mam.
- No to wyobraź sobie, że wszyscy ru**ają Twoją żonę, ale tylko Ty masz akt małżeństwa. Tak działa NFT.
dzięki @soyer

#2. W cyfrowym świecie, gdzie skopiowanie czegokolwiek zajmuje dosłownie chwilę, dotąd trudno było zostać „kolekcjonerem”

1939425b3f608242.jpg

W świecie realnym każdy obraz – namalowany ręcznie i nie ma znaczenia, czy przez mistrza czy przez amatora – jest jedyny w swoim rodzaju. Można oczywiście próbować go podrabiać, inaczej „branża” fałszerzy dzieł sztuki nie byłaby tak fascynująca, niemniej jednak ostatecznie oryginalne dzieło jest jedno, wszystko inne to falsyfikaty. Pierwowzór zawsze można odróżnić od naśladowców. W cyfrowym świecie jest inaczej. Wystarczy znana każdemu studentowi procedura „kopiuj – wklej” czy „zduplikuj” i treści stają się od siebie nieodróżnialne. Jak w takiej sytuacji udowodnić, że ma się oryginał?

Z pomocą przychodzą tokeny NFT. To właśnie one, wraz ze stojącą za nimi architekturą, stanowią jednoznaczny dowód autentyczności oryginalnego pliku, pierwotnej treści. Czy będzie to opatrzony niewymienialnym tokenem obrazek, nagranie dźwiękowe czy cokolwiek innego – nie ma znaczenia. Liczy się fakt posiadania oryginału. Analogicznie jak w „realu”, gdzie każdy kolekcjoner chciałby posiadać np. dzieło Dalego (i gotów jest za nie słono zapłacić), a nie jego wydrukowaną na domowej drukarce, choćby najlepszą, kopię.

#3. Potencjalne – aczkolwiek w perspektywie dość odległe – zastosowania NFT wykraczają daleko poza „ciało Dody”

1939426e0b026683.jpg

W tym momencie, nie interesując się zbyt mocno przyszłością technologii, trudno traktować niewymienialne tokeny poważnie. Wspomniane w nagłówku „cyfrowe ciało Dody”, które można sobie kupić pod postacią czterystu tokenów, to tylko jeden z absurdalnych przykładów, do których za moment wrócimy. Póki co idea jawi się jako niezbyt mądra zabawa dla tych, którzy najwyraźniej nie mają co robić z prawdziwymi pieniędzmi. Można jednak wyobrazić sobie bardziej praktyczne zastosowania tokenów NFT.

Analitycy rozważają perspektywę wykorzystania niewymienialnych tokenów m.in. do ułatwienia transakcji na rynku nieruchomości, przechowywania danych medycznych, ustanawiania patentów, ochrony własności intelektualnej, w łańcuchach dostaw do śledzenia przepływu konkretnych towarów. Tokeny NFT mogą sprawdzić się w roli niemożliwych do podrobienia biletów, a jeśliby na moment wrócić do świata artystycznego, niewymienialne tokeny mogłyby ułatwić śledzenie losów prawdziwych dzieł sztuki.

#4. „Technologia jest gotowa”, co nie znaczy jednak, że jej upowszechnienie to wyłącznie kwestia niedługiego czasu

1939431291335f64.jpg

Oderwanie świata cyfrowego od rzeczywistego pozostaje mrzonką, o czym zresztą głośno zrobiło się już przy okazji kryptowalut. Okazało się bowiem, że ich kopanie czy też wydobywanie pochłania ogromne ilości energii, co przekłada się na potężną emisję gazów cieplarnianych. To działanie wprost przeciwne do kierunku, w jakim powinien zmierzać szczególnie cyfrowy świat. Nie inaczej jest z niewymienialnymi tokenami.

Niektórzy mówią więc już dzisiaj o rewolucji w branży kreatywnej, inni zaś zwracają uwagę, że obecny stan rzeczy musi szybko zostać zmieniony. W przypadku architektury blockchain, na której oparte są i kryptowaluty, i tokeny NFT, tworzenie nowych bloków, nowych zapisów wymaga wielkiej mocy obliczeniowej. Inaczej mówiąc, zużywa prądu nieproporcjonalnie dużo w stosunku do korzyści. Nie pozostaje to bez wpływu na środowisko i jednocześnie wymaga albo zdecydowanej przebudowy technologii, albo też wstrzymania momentami absurdalnej fascynacji nią. Ale szkodliwe oddziaływanie na klimat to tylko jedna z kontrowersji wokół niewymienialnych tokenów.

#5. Jeśli za 4 tysiące dolarów kupujesz sobie cyfrowy papier toaletowy, to jest coś z tobą – i światem – mocno nie tak

19394272162314a5.jpg

Praktycznych i poważnych zastosowań dla tokenów NFT jest niemało – aczkolwiek słychać o nich mniej więcej tyle, co nic. Zdecydowanie głośniejsze są przypadki absurdalne. Przykład? Amerykańska firma Charmin, zajmująca się na co dzień produkcją papieru toaletowego. Chyba trudno wyobrazić sobie bardziej realną, a mniej wirtualną branżę niż ta. A jednak – do sprzedaży w cyfrowym świecie trafiły tokeny NFT autoryzujące „niepowtarzalne rolki papieru, ozdabiane kwiatami”. Kosztują 4100 dolarów. Firma ponoć oddaje większość przychodu na cele charytatywne – tyle że prawdziwe koszty tej zabawy ponosi środowisko.

Na rynek zdążyły też już trafić cyfrowe perfumy, zdjęcia z Instagrama czy pierwszy tweet z Twittera. Na polskim podwórku dzieje się wcale nie gorzej. Fancy Bears czy też Misie NFT popularyzowane m.in. przez Magdę Gessler czy Krzysztofa Gonciarza, to po prostu awatary z misiami.



Tak, proste obrazki, które z jakiegoś powodu dają swoim nabywcom poczucie przynależności do „ekskluzywnego klubu”. To nie koniec absurdu. Influencerka Martirenti postanowiła sprzedać swoją wirtualną miłość – i znalazł się chętny, który wyłożył na ten token NFT ćwierć miliona dolarów.



Z kolei Doda kawałek po kawałku wyprzedaje swoje „wirtualne” ciało. Gdyby ktoś chciał nabyć świadectwo własności kawałka cyfrowego cycka Dody, była ku temu okazja.


#6. Tokenów NFT nie da się kupić na Allegro, ale w gruncie rzeczy jest to tylko trochę bardziej skomplikowane

1939429053fcb906.jpg

Gdyby odłożyć na moment na bok wszystkie kwestie związane z tym, dlaczego lepiej byłoby po prostu spalić pieniądze w kominku (czego zresztą zrobić nie wolno), zamiast „inwestować” w niewymienialne tokeny, można by sobie zadać pytanie: gdzie i jak kupić tokeny NFT. Służą w tym celu specjalne giełdy NFT, których działanie zasadniczo nie różni się od przywołanego już powyżej portalu aukcyjnego. Znaleźć ofertę, kliknąć „Kup teraz” i gotowe… nie do końca.

Do zakupu na giełdzie NFT potrzebny będzie również cyfrowy portfel – czyli konto pozwalające dokonywać płatności w kryptowalutach. Najczęściej wykorzystywaną walutą w przypadku handlu niewymienialnymi tokenami jest ethereum (ETH). Konieczne będzie więc najpierw zasilenie cyfrowego portfela, połączenie go z wybraną giełdą i już można „inwestować”. Aha, w przypadku niektórych giełd liczyć trzeba się z koniecznością poniesienia „opłaty środowiskowej”, która może wynosić nawet kilkaset złotych i stanowić zadośćuczynienie za krzywdy wyrządzone klimatowi. W teorii (w teorii zadośćuczynienie, bo krzywdy jak najbardziej rzeczywiste).

#7. Nikt nikomu zakupu nie może zabronić… ale są dużo przyjemniejsze sposoby na marnowanie pieniędzy

193943073000b157.jpg

Czy niewymienialne tokeny mają szansę stać się przynoszącą zyski inwestycją? Póki co nic na to nie wskazuje – zwłaszcza na etapie, w którym najpoważniejszą rzeczą sprzedawaną w ten sposób są wirtualne uczucia celebrytek, kawałki ciała (wirtualne, rzecz jasna) czy obrazki z misiami. Pewne jest natomiast to, że tokeny NFT to rozrastająca się bańka spekulacyjna, której uczestnicy płacą za nie do końca wiadomo co, czysto abstrakcyjne niekiedy pojęcia. Być może to kwestia przyszłości, kiedy rzecz nabierze bardziej realnych kształtów. A być może wszystko skończy się porządnym bólem… portfela i nie tylko.

Przeciwnicy podkreślają, że niepowtarzalny token to tylko certyfikat, świadectwo własności – sama rzecz, której dotyczy, nie jest w ten sposób przechowywana (w praktyce – certyfikat potwierdza autentyczność przedmiotu znajdującego się pod określonym adresem w sieci, internetowe linki potrafią natomiast wygasać). Przywoływany jest też zarzut braku regulacji rynku, co w przypadku tak „ulotnych” transakcji może się źle kończyć. Jak wtedy, gdy ktoś podszywający się pod Banksy’ego sprzedał za ponad 300 tys. dolarów token NFT dotyczący jednej z jego prac. Warto więc zachować szczególną ostrożność – jak zresztą wszędzie tam, gdzie ktoś obiecuje łatwe i szybkie wzbogacenie
14

Oglądany: 57079x | Komentarzy: 94 | Okejek: 121 osób
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało