Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Otwórzcie oczy! Obudźcie się! Lenin był grzybem! - oto jak dwóch młodych zgrywusów strollowało miliony Rosjan

21 550  
80   19  
A więc należysz tych osób, które twierdzą, że lądowanie na Księżycu zostało sfabrykowane, a szczepionki to wymyślony przez spiskujących hodowców drobiu element programu depopulacyjnego? Jesteś zatem idealnym odbiorcą teorii, która ponad 30 lat temu wstrząsnęła umysłami rosyjskich telewidzów. Nawet dziś, w czasach gdy wiele osób wierzy w zależność pomiędzy technologią 5G, a pandemią koronawirusa, wieść jakoby przywódca rewolucji październikowej był grzybem, mogłaby przyprawić o ból głowy niejednego twórcę filmów z napisami w kolorze dojrzałego Pikaczu.
W 1985 roku urząd sekretarza generalnego KC KPZR objął Michaił Gorbaczow. Stało się to akurat w momencie wyraźnego pogorszenia się relacji pomiędzy ZSRR a Zachodem. Nikt nie spodziewał się, że nowy przywódca odetnie się od polityki swoich poprzedników i postanowi wprowadzić drastyczne zmiany w kraju - gruntowną jego przebudowę, tak zwaną pierestrojkę. Oprócz modernizacji gospodarki, zwiększenia swobód obywatelskich, a nawet walki z alkoholizmem wśród Rosjan, Gorbaczow zaczął wycofywać radzieckie wojska z Afganistanu oraz ze wschodnioeuropejskich baz. Przestał też popierać „bratnie”, komunistyczne państwa i wyraził swoją aprobatę dla zjednoczenia Niemiec, czym momentalnie poprawił relację ZSRR z zachodnimi sąsiadami.


Jedną z głównych idei rewolucyjnych zmian zachodzących w Rosji i zarazem politycznym sloganem Gorbaczowa była głasnost (ros. „nagłaśnianie”) – słowo, które w ówczesnym kontekście miało odnosić się do poprawiania jakości życia Rosjan oraz informacyjnego otwierania się na świat i odejścia od medialnej cenzury
W telewizji, która dotąd zdominowana była przez propagandowe, starannie wyselekcjonowane i zgodne z ideologicznym programem partii, programy zaczęły pojawiać się materiały, o których jeszcze parę lat wcześniej nikt nawet nie mógł śnić. Ograniczenie cenzury sprawiło, że można było powiedzieć więcej. Można też było się śmiać z rzeczy, symboli i osób, które dotąd uchodziły za absolutną świętość. Problem w tym, że przyzwyczajeni do prezentowanego przez długie dekady, betonowego przekazu sączącego się z kineskopów, Rosjanie w pierwszych latach pierestrojki mieli spory problem z otworzeniem się na nowości i oddzieleniem faktów od fikcji.


W leningradzkiej telewizji wyemitowano audycję nazwie "Piąte koło". Był to, w zamierzeniu, dość interesujący program łączący w sobie pogadanki na tematy społeczno-historyczne z popularnymi w tamtym okresie elementami dziennikarstwa śledczego. Co i rusz, na światło dzienne wychodziły nowe, dotąd zatajane, fakty na temat tajemnic sowieckiej Rosji, więc młodzi redaktorzy mieli ogromne pole do popisu. Tymczasem odbiorcy, przyzwyczajeni do bezgranicznej wiary we wszystko, co podawane jest na łamach mediów, łykali kolejne sensacje niczym przysłowiowe pelikany.

17 maja 1991 roku zgromadzeni przed telewizyjnymi ekranami Rosjanie mieli okazję zobaczyć nowe wydanie „Piątego Koła” i dowiedzieć się rzeczy, które mogły wywrócić ich świat do góry nogami. Przed kamerą zasiadło dwóch młodych mężczyzn – ceniony krytyk filmowy Siergej Szołochow oraz, przedstawiający się jako historyk i znawca sowieckich dziejów, Siergej Kuriochin. Panowie zasiedli w pomieszczeniu pełnym książek, aby poprowadzić „Sensacje i hipotezy” - jeden z segmentów programu. Widzowie spodziewali się porcji kolejnych, nieznanych im dotąd, informacji podanych przez godnych zaufania, poważnych redaktorów. A na takich właśnie wyglądali Szołochow i Kuriochin.


Przez następną godzinę, grający rolę oczytanego, uczonego i cenionego wykładowcy, Kuriochin z absolutnie poważną miną rozwijał ideę mówiącą o tym, że cała bolszewicka rewolucja nigdy nie doszłaby do skutku, gdyby nie halucynogenne, psylocybinowe grzyby, którymi to posilać się mieli wszyscy bolszewiccy przywódcy i najbardziej znamienite persony związane z tym wielkim przewrotem. Badacz opowiadał o swojej podróży do Meksyku, gdzie podczas długiego śledztwa, natknął się on na dawne rysunki, które nie tylko łączyły tradycję spożywania enteogennych psychodelików z rosyjską rewolucją, ale i wręcz przepowiadały jej losy. To zadziwiające odkrycie, jak twierdził Kuriochin, nie mogło być przypadkiem, a wręcz stanowiło dowód na to, że przez przyjmowanie pewnych środków halucynogennych ludzie na całym świecie są w stanie dostroić się do „jednoczesnego, równoległego prądu myślowego”.
Mężczyzna wszystko to mówił poważnym tonem, a dodatkowym elementem, który świadczył o tym, że sprawa została przez niego dobrze przez niego zbadana, świadczyła też jego obszerna wiedza na temat stosowania tego typu substancji przez ludy Ameryki Środkowej. Historyk opowiadał nawet o meskalinowych kaktusach i fenomenie książek autorstwa Carlosa Castanedy!


Idąc dalej, naukowiec z całym przekonaniem stwierdził, że istnieją dowody na to, że halo-grzybki odegrały ważną rolę w samej Rosji i wręcz zainspirowały cały, rewolucyjny ruch w 1917 roku. W pewnym jednak momencie ta intrygująca teoria zaczęła delikatnie zbaczać w stronę, niewątpliwie – napędzanej narkotycznymi substancjami, fantastyki.
„Mam absolutnie niepodważalny dowód na to, że rewolucję październikową przeprowadzili ludzie, którzy przez wiele lat spożywali niektóre grzyby. I te grzyby, w trakcie konsumowania przez tych ludzi, wyparły ich osobowości.”
- stwierdził Kuriochin. Okazuje się bowiem, że przyjmowanie zbyt dużych ilości tych specyfików sprawia, że przejmują one pełną kontrolę nad człowiekiem, zmieniając go nie tylko psychicznie, ale i fizycznie!
W rezultacie Lenin – wielki miłośnik psylocybinowych tripów, sam przeistoczył się w grzyba.


Dowodów na to Kuriochin miał całkiem sporo i z kamienną miną opowiadał o grzybowej symbolice ukrytej na obrazach przedstawiających lidera partii bolszewickiej, a nawet stwierdził, że pancerny samochód, z którego Władimir Iljicz wygłaszał swe przemowy, zawierał w sobie całą grzybnię, do której to polityk był podłączony. Kolejne dowody (w tym m.in. archiwalne zdjęcia) na poparcie swojej teorii historyk przedstawiał tak szybko, że widz nie dostał nawet szansy na odrobinę refleksji i został zalany potokiem skrajnie absurdalnych informacji, które w dalszym ciągu brzmiały jak efekt poważnego, rzetelnego śledztwa naukowo-dziennikarskiego.


Prowadzącemu program Szołochow nie drgnął nawet kącik ust kiedy jego gość taplał się w odmętach swoich psychodelicznych teorii. Aby dodać do tej błazenady jeszcze więcej autentyczności, wyemitowano nawet fragment wywiadu z prawdziwym mikologiem, w którym uczony podzielił się z widami swoją wiedzą na temat psyclocybinowych grzybów.

W rzeczywistości Kuriochin nie był żadnym naukowcem, ale awangardowym jazzmanem, a jego muzyka znana była na zachodzie Europy już we wczesnych latach 80. Nie był on jednak rozpoznawalny w Rosji, więc większość widzów uwierzyła, że facet przemawiający o grzybowym Leninie rzeczywiście był cenionym wykładowcą. I tak też podczas gdy niewielka garstka widzów zorientowała się, że program ten był ekscentrycznym żartem dwóch młodych zgrywusów, to już większość zgromadzonych przed telewizorami osób po zakończeniu seansu była wstrząśnięta i mocno zakłopotana. Przecież nikt nie odważyłby się mówić kłamstw na temat Lenina! Czy to jednak oznacza, że człowiek, który urósł do rangi symbolu Związku Radzieckiego, faktycznie mógł być bliskim kuzynem pospolitej purchawki, borowika ponurego czy lejkowca dętego?


Mocno skonfundowani byli nie tylko „zwykli” widzowie, ale i bolszewiccy weterani, którzy dzień po emisji programu dostali się do siedziby Leningradzkiego Komitetu Partii Regionalnej, aby stanowczo domagać się wyjaśnień w tej sprawie i potwierdzenia teorii, jakoby Władimir Iljicz miałby należeć do królestwa grzybów. Oficjalne stanowisko partii brzmiało tak:
„Informacja ta jest fałszywa, albowiem ssaki nie mogą być roślinami”.

W ten sposób okazało się, że Lenin nie tylko nie był grzybem, ale i same grzyby uznane zostały za rośliny. To poważne, aczkolwiek zawierające ewidentny błąd, oświadczenie partyjnego rzecznika dodało tylko komizmu całej tej absurdalnej historii.

Efekt działalności pierwszych, przedinternetowych rosyjskich trolli, którzy puścili w eter ten uroczy fake-news był potężny. Ludzie zaczęli kwestionować informacje podawane w mediach. Dostało się też i samemu Leninowi – dotąd nietykalny symbol jedynej, słusznej ideologii, który na oczach milionów widzów został

ośmieszony, już nigdy nie odzyskał swojej dawnej chwały.

https://www.youtube.com/watch?v=2huPGfwWgG0

5

Oglądany: 21550x | Komentarzy: 19 | Okejek: 80 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało