Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych LXXIV

19 796  
1   9  
Klikaj i zobacz więcejDziewczynki wcale chłopakom nie ustępują, a krew się leje tak samo. Powiem więcej - w dziwnych pomysłach są nawet ambitniejsze od chłopców. Zresztą - czytaj - przekonasz się sam!

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o nie wypaczonej psychice stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

WAGARY

Razem z kumplem postanowiliśmy urządzić sobie wyjazdowe wagary. Jako środek transportu wybraliśmy autobus PKS. Siedliśmy sobie na schodkach przy tylnych drzwiach. Na trzecim przystanku za miastem wsiadło 2 kanarów, ale kumpel zorientował się dopiero po jakiś 10 sekundach. Autobus jechał coraz prędzej. Skaczemy! krzyknął któryś z nas. Po chwili otwarte drzwi i uciekające pobocze tuż pod nogami. Wiedziałem, że się przewrócę i nie byłem zbytnio zdziwiony kiedy wylądowałem twarzą w błocie. Mój kolega. On po prostu chciał wysiąść z autobusu.
Wysunął jedną nogę z zamiarem postawienia jej na ziemi i wykonał jakieś takie, wyjątkowo wysokie, salto z miejsca, lądując na plecach (nie pobrudził nawet spodni!) z miną tak komiczną, że musiałem się zaśmiać.
Potem jeszcze tylko mała ucieczka przed kierowcą, kanarami i kilkoma nadgorliwymi pasażerami i można było śmiać się do rozpuku. Oczywiście garderoba w strzępach zdekonspirowała nas przed rodzicami, którzy do tej pory żyją ze świadomością, że ich syna pobito na wagarach.

by MaGorEc

* * * * *

EKSTREMALNE SANKI

Cała historia miała miejsce w zimie na górce obok mojego domu, która była zresztą jedyną w okolicy. Miałem wtedy koło 5 lat. W każdym razie chodziłem do przedszkola. Jak to zawsze zjeżdżanie na sankach ciekawe było tylko na początku. Na szczęście, albo nieszczęście w jednym z kolegów odezwała się inwencja twórcza i przytargał znalezioną gdzieś oponę. Opona była za mała do zjazdów ale za to doskonale nadawała się do staczania z górki. Tor jej jazdy był dosyć długi, bo górka była wysoka. Lecz zabawa mi się znudziła bo byłem dosyć żywiołowym dzieciakiem i w jednym miejscu usiedzieć nie było mi łatwo, dlatego też znowu wziąłem się za zjeżdżanie. Gdy byłem na dole wesoły po udanym zjeździe obróciłem się aby wciągnąć sanki. Ostatnim widokiem jaki pamiętam była opona wybijająca się w wyboju i lecąca w stronę mojej twarzy. Efekt skóra zdarta do mięsa i duże zaciekawienie rówieśników moją osobą w przedszkolu.

by Mawet

* * * * *

BASEN LECZY ZE WSZYSTKIEGO!

Po utracie mlecznych zębów i wyrośnięciu w ich miejscu nowych, stałych, okazało się, iż mam wyjątkowo widoczną i okazałą diastemę ("zalotkę") między górnymi jedynkami. Rodzice zabrali mnie do stomatologa, żeby coś z tym zrobić i okazało się, iż winne jest temu to takie małe ścięgno między górną wargą a górnym dziąsłem i aby pozbyć się niechcianej szczeliny między zębami, chirurg musi mi przeciąć owo ścięgienko. Rodzice postanowili, że ów zabieg zostanie mi wykonany. Kilka tygodni po wizycie u stomatologa (jeszcze przed zabiegiem) wybrałam się na odkryty basen w mojej miejscowości. Jest tam wieża (skocznia) z trzema poziomami - 3m, 5m i 10m. Jako wyjątkowy na swój wiek chojrak, wdrapałam się na najniższy poziom i skoczyłam. Jakimś cudem moja górna warga w wyniku zderzenia z wodą została pociągnięta w górę. Wyszłam z wody z krwią lecącą z ust. Okazało się, że zabieg nie był już konieczny - przy upadku, kiedy górna warga poleciała w górę, to małe ścięgienko się całkowicie zerwało. Problem diastemy przeszedł do historii.

by Niezarejestrowana

* * * * *

KOLEJNA KARUZELA

W wieku lat około pięciu, najciekawszym zajęciem dla większości dzieciaków z mojego osiedla było chodzenie na osiedlowy plac zabaw. Największą atrakcją była oczywiście czteromiejscowa karuzela. Była ona przymocowana do podłoża za pomocą czterech metalowych szyn, które wystawały około 5 cm ponad ziemię. Pewnego dnia kręciliśmy się ze znajomymi w najlepsze, kiedy nagle przyszła mi ochota na akrobacje. Powiedziałam koledze, którego akurat była kolej na kręcenie, żeby na chwilę przestał, po czym wdrapałam się na swoje siedzenie i stanęłam na nim z rozłożonymi rękami i głośnym okrzykiem "Tadam!", a po chwili już spadałam głową w dół, ponieważ nadgorliwy kolega rozpędził się i popchnął karuzelę. Oczywiście trafiłam dokładnie w jedną z wystających szyn. Efekt? Zapłakane dziecko z całą twarzą w krwi, biegnące na oślep do domu. Cały dzień w szpitalu i blizna trochę powyżej linii włosów. Już nigdy nie stanęłam na siedzeniu jakiejkolwiek karuzeli

by Niezarejestrowana

* * * * *

KLASY

Gdy miałam ok. 4-5 lat, popularna była gra w klasy. Dla niewtajemniczonych kilka kratek na chodniku, po których sie skacze. Była to moja ulubiona gra. Do czasu. Jak wiadomo małe dziecko, małe nóżki, małe skoki. Żeby zaimponować starszym koleżankom powiedziałam, że przeskoczę dwie kratki naraz. Muszę wspomnieć jeszcze, że zabawa odbywała się na nowym osiedlu, gdzie było pełno piachu. Efekt mojego przedsięwzięcia - pozdzierane obie kończyny od kostek po kolana włącznie. Płacz i dezynfekcja nóżek. Na szczęście obyło się bez lekarzy

by Niezarejestrowana

* * * * *

PŁOT

Będąc już nie takim małym szkrabem (gdzieś 10-13 lat) grałem z kolegami na podwórku w piłkę. Dokładniej mówiąc kopaliśmy nią w ścianę nieczynnej kotłowni. W pewnym momencie nastąpiło nieuniknione. Ktoś kopnął piłkę za wysoko, dzięki czemu spadła ona na dach, a potem sturlała się na wjazd do garażu znajdującego się za kotłownią. Pech chciał, że wjazd ten zamknięty był wysoką bramą z 3 drutami kolczastymi u góry. Niezrażony tymi przeszkodami postanowiłem piłkę odzyskać. Wchodząc na płot, będąc już niemal na samej górze stwierdziłem, że to jednak chyba ponad moje siły, zacząłem więc schodzić. Od tego momentu wydarzenia potoczyły się bardzo szybko: Poślizg jednej nogi, poślizg drugiej, brak uchwytu w rękach i, co gorsze, szybki przejazd prawą ręką po 2 drutach kolczastych. Choć rana okazała się na tyle niepoważna, że nawet obyło się bez szycia, to wyglądała, szczególnie dla mnie, dzieciaka, przerażająco. Do dzisiaj często ten wypadek wspominam ze względu na dwie, dosyć spore blizny na ręce.

by Gomor

* * * * *

NITECZKA

Mając lat pięć odkryłem w sobie zainteresowanie ogniem. Lubiłem jak coś się pali i tyle. Pewnego wieczoru pojechaliśmy do dziadków w odwiedziny. Ja wpadłem pierwszy, buzi-buzi z dziadkami i do dużego pokoju. A tam na stole znalazłem pudełko z zapałkami. Oczywiście wpadłem na pomysł by trochę się tym pobawić. Był jednak na tyle mądry, że nie bawiłem się nimi przy starszych, tylko udałem się do pokoju obok. No i zacząłem zabawę. Otworzyłem szafę i zacząłem podpalać wszystkie niteczki. Jedna niteczka, druga niteczka, trzecia. Jak tu nagle nie buchnie ogniem, mówiąc prostym językiem wszystko zaczęło się fajczyć. Ja szybko do mamy na kolana i miast powiedzieć się zacząłem tulić i popiskiwać. Dopiero po dobrej minucie mój tato zauważył, że w pokoju obok coś się pali. Dość napisać, że uciekłem i się schowałem by nie dostać łomotu. Wszystko skończyło się dobrze, pożar został ugaszony a ja przez pewien czas brzydziłem się ognia.

by Mumin_king

* * * * *

KONKURS

Kiedy byłam w 3. klasie szkoły podstawowej, w otoczeniu królowała zabawa w "kto kogo mocniej trąci w ławce". Zwycięzca zrzucał kolegę z siedzenia lub przynajmniej sprawiał, że ten mocno się gibnął. Siedziałam z moją koleżanką, od której byłam większej postury. Ona mnie szturchnęła, a ja na nią GRZMOT całym ciałem. Efekt - koleżanka spadła z ławki (wygrałam), huknęła w kaloryfer i wybiła sobie większość zębów. Miała potem odtwarzaną szczękę gdzieś w jakiejś klinice w Szwecji. Nagród nie rozdano.

by Niezarejestrowana

* * * * *

BRUCE LEE W SPÓDNICY

To było tak dawno, że najstarsi górale nie pamiętają. Miałam wtedy może z dziesięć lat i z koleżankami w kinie oglądałyśmy jakiś durny film ze wschodnimi sztukami walki. Nie chciałabym nikogo urazić ale możliwe, że było to nawet samo wielkie "Wejście Smoka". Po powrocie z kina jeszcze długo dyskutowałyśmy na klatce schodowej o dopiero co obejrzanym "arcydziele". Nagle nie wiadomo dlaczego postanowiłam wypróbować obunożnie odbić się od ściany na wysokości swej klatki piersiowej. Wyskok wykonałam jak się patrzy. Obiema nogami dotknęłam ściany na żądanej wysokości. Tylko lądowanie było jakieś odrobinkę inne niż na filmie. Bardzo boleśnie i zdecydowanie zbyt szybko spadłam na cztery litery. Do dzisiaj pamiętam ten ból.

by Niezarejestrowana

* * * * *

IRASIAD, DO NOGI

Mając może 8 lat udałam się z mamą na wizytę do jej koleżanki. Pani owa miała psa, rasowego wilczura. Muszę dodać, że pies szalenie mi się spodobał, a był to okres w moim życiu, kiedy bardzo chciałam mieć własnego czworonoga. Po pewnym czasie koleżanka mamy stwierdziła, że trzeba psa wyprowadzić na spacer. Ubłagałam ją, aby pozwoliła mi wyjść z psem, dostałam smycz do ręki i wielce przejęta zjechałam winda z 10 piętra. Spacerowałam spokojnie z pieskiem pod blokiem. Wszystko było dobrze do momentu, kiedy właścicielka psa pojawiła się w drzwiach bloku (razem z moja rodzicielka), pies na jej widok rzucił się do przodu, a ja nie mogąc wyplątać rąk ze smyczy (przezornie owinęłam sobie smycz wokół nadgarstków co by mi piesek nie uciekł) zostałam pociągnięta ładnych parę metrów po chodniku. Efekt: obdarte do krwi łokcie i kolana.

by Arabella

Traumatycy, wzywam Was! Opisujcie i wysyłajcie! Świat i strona główna Joe Monster należy do Was. Przeżyłeś traumatyczną przygodę i chcesz, aby świat się o niej dowiedział? Nic prostszego! Klikaj w ten linek i pisz!

No i tak lubiany przez wielu bonus traumatyczny. Dziś niesamowita historia z zachowaną oryginalną pisownią! Kto ją przetłumaczy?

kiedys podzczas obiadu jakies 2 lata temu ciągle kiwałem sie na krześle jadłem kiwalem itd w koncu wywaliłem sie na plery wprost na kaktusa mialem 21 kolców na plecach ryczaałem a mama wycią gała mi je z pleców a ja zeby mnie bie bolało dokanćalem obiad nigdy tego nie zapomnie oczywiście bylo po kaktusie 1 godz póżniej latałem po podwórku na boso i wdepnołem w ose skaczoć na jednej nodze wdepnolem drugą do domu doszłem na czworaka z płacvzem

Autor lepiej niech pozostanie tajemnicą!

Do piątku...

Oglądany: 19796x | Komentarzy: 9 | Okejek: 1 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

23.04

22.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało