Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Nowa afera związana z Polskim Ładem. Rząd chce ponoć śledzić nasze transakcje kartą - Co nowego w technologii?

50 802  
170   83  
Dzisiaj będzie sporo o Facebooku, potem jeszcze trochę o Facebooku, a na koniec dobierzemy się do d*py influencerom, którzy promują scam w sieci.

#1. Tinder otrzyma wewnętrzną walutę



Wewnętrzna waluta to coś, co zwykle kojarzy nam się z grami – szczególnie tymi mobilnymi. Na pewno niewiele osób skojarzyłoby to… z Tinderem. A jednak aplikacja ma wkrótce otrzymać coś podobnego.

Twórcy Tindera chcą w ten sposób zatrzymać przy sobie ludzi na nieco dłużej. Wiele osób ma bowiem tak, że po czasie, kiedy ich łowy nie przynoszą skutku lub po prostu mają już dość internetowych romansów, decydują się odłożyć Tindera na bok i być może powrócić do niego po kilku miesiącach.

Jeszcze nie do końca wiadomo, za co przyznawane będą wewnętrzne moniaki na Tinderze. Wiadomo natomiast, co będziemy mogli za nie kupić. Będą to m.in. Super Like’i, Boosty czy inne tego typu rzeczy, za które jak dotąd trzeba było płacić prawdziwymi pieniędzmi.

Testy nowej waluty ruszą już w tym miesiącu, jednak póki co obejmą one swoim zasięgiem jedynie Australię, a potem USA. Polacy będą więc musieli jeszcze trochę poczekać na swoje wirtualne pieniądze w Tinderze.

#2. Koniec ery szemranych współprac. UOKiK bierze się za influencerów


Jeśli siedzicie trochę w internetowych sprawach, to wiecie zapewne, że ostatnimi czasy dość głośno jest o promowaniu tzw. scamu przez influencerów w Polsce. Dzieje się to na naprawdę szeroką skalę, a wypacykowane laleczki z Instagrama nie odczuwają nawet namiastki skruchy z powodu reklamowania produktów wątpliwej jakości, produktów, które mogą wręcz szkodzić zdrowiu, a nawet zagrażać życiu, czy produktów, które zostały kupione za grosze w Chinach i sprzedawane z przebitką rzędu kilku tysięcy procent w Polsce.

Cała inicjatywa wyszła ze strony Tomasza Chróstnego, prezesa UOKiK. Ma ona na celu badanie rynku oraz opracowanie szeregu wytycznych dla osób promujących różnego rodzaju marki oraz przedmioty w sieci. Chróstny z niepokojem obserwuje bowiem, że wiele tego typu współprac nie jest odpowiednio oznaczonych, czyli obserwator danej instagramowej celebrytki może nie być świadomy, że to, co właśnie ogląda, to zwykła, podła reklama, która ma na celu wyciągnięcie od niego kasy.


Chróstny uważa również, że oznaczenie postu hasztagiem #ad może nie być wystarczające. Potrzebny jest wyraźny znak, który jasno zakomunikuje, że mamy tu do czynienia z postem sponsorowanym. Jeśli czegoś takiego nie ma, można cały proceder podciągnąć pod kryptoreklamę i nieuczciwą praktykę reklamową.

Żyjemy w nowych i dynamicznie zmieniających się czasach, gdzie przepisy nie zawsze nadążają za otaczającym nas światem. Reklama to już nie tylko radio, telewizja, prasa i internet. Reklama dzisiaj to przede wszystkim uśmiechnięte laleczki, które bez mrugnięcia okiem opchną ci najgorsze g*wno na Instagramie, byle tylko zarobić kilka srebrników.

Podziękujmy więc wszyscy prezesowi UOKiK i miejmy nadzieję, że podjęte przez niego działania uczynią nasz świat choć odrobinę lepszym.

#3. Nowa afera związana z Polskim Ładem. Rząd chce ponoć śledzić nasze transakcje kartą


Jesteśmy dość świeżo po przegłosowaniu przez Sejm ustawy podatkowej dotyczącej Polskiego Ładu. Projekt składa się niemal z 700 stron i pewnie nikomu tutaj obecnemu nie chciałoby się tego wszystkiego czytać. Znaleźli się jednak tacy, którzy przestudiowali każdą stronę z uwagą i wyłapali kilka bardzo soczystych kawałków.

Jeden z nich dotyczy płatności kartami. Chodzi o możliwość śledzenia przez skarbówkę wszystkich bezgotówkowych płatności dokonanych kartami płatniczymi wśród obywateli. O co chodzi? Już tłumaczymy.

Polski Ład zobowiązuje wszystkich przedsiębiorców, aby od 1 lipca 2022 roku wszystkie kasy współpracujące z Centralnym Repozytorium Kas były zintegrowane z terminalami płatniczymi. Dzięki temu organy podatkowe będą na bieżąco monitorowały dane z paragonów i będą mogły powiązać je z konkretnymi numerami kart płatniczych, a co za tym idzie z konkretnymi osobami.


Eksperci ostrzegają, iż nie chodzi tutaj tylko o kupno chleba, ciuchów, czy nawet samochodu. Chodzi również o wizyty u specjalistów.
To komplet danych na nasz temat.
Piłeczkę odbija jednak Ministerstwo Finansów, które twierdzi, że wszelkie dane będą anonimowe i nie pojawią się w nich żadne numery kart płatniczych, ani tym bardziej żadne nazwiska. Historia jednak nauczyła nas, aby do podobnych zapewnień podchodzić jednak z pewną rezerwą.
Trudno uwierzyć, że aparat skarbowy, mając dostęp do takich danych, nie będzie miał pokusy ich gromadzenia.

#4. W poniedziałek cały świat wstrzymał oddech! Doszło bowiem do największej w historii awarii Facebooka


Awaria dotyczyła jednak nie tylko naczelnej platformy Marka Zuckerberga, ale również wszystkich powiązanych z nią mniejszych serwisów. Nie można było więc skorzystać również z Instagrama, WhatsAppa oraz Messengera. No i się zaczęło… Wszyscy zaczęli domniemywać, co mogło się stać, dlaczego serwisy leżą tak długi czas (awaria trwała dobre kilka godzin) oraz dlaczego nikt jeszcze tego nie naprawił!?

Co się jednak stało? Programiści z Facebooka twierdzą, że zawiodły zmiany w konfiguracji routerów szkieletowych, koordynujących ruch sieciowy między wewnętrznymi centrami danych portalu. Doszło do przerwania komunikacji, co w rezultacie spowodowało awarię wszystkich usług oferowanych przez Zuckerberga i spółkę.


Dlaczego jednak naprawa trwała tak długo? No tutaj temat nadawałby się już nawet na jeden z odcinków Monty Pythona. Facebook polega bowiem na swojej wewnętrznej infrastrukturze. Specjaliści stracili więc dostęp do narzędzi, dzięki którym mogli naprawić usterkę i stracili nawet… dostęp do budynków firmy. Przestały bowiem działać nawet karty dostępu.

Portale branżowe donoszą, że Zuckerberg zapłacił za awarię z własnej kieszeni. Jego majątek w ciągu tych kilku godzin spadł… o 7 mld dolarów. Przez to właściciel Facebooka spadł o jedno miejsce na liście najbogatszych ludzi na świecie. Akcje Facebooka spadły o prawie 5%, a wartość rynkowa firmy o całe 17%.

A jeśli chcecie zobaczyć najlepsze memy po awarii Facebooka, to oczywiście zapraszamy do nas.

#5. Facebook czyni świat gorszym


I nie dlatego, że nie działał przez 6 godzin. Dzieje się tak już od dłuższego czasu, jednak dopiero niedawno ktoś zdecydował się głośno o tym powiedzieć. Tym kimś są dziennikarze The Wall Street Journal, którzy przeprowadzili małe śledztwo. Ostatnio na jaw wyszło również, że ich informatorką była Frances Haugen, która była niedawno gościem programu 60 Minutes w CBS News.

Była pracowniczka weszła w posiadanie dziesiątek tysięcy stron wewnętrznych dokumentów, które jakoś wyniosła z Facebooka. Kobieta zamierza przedstawić je wszystkie amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości w trakcie swoich zeznań przed Kongresem.


Kobieta jest zdania, że Facebook nie może być dla nas dobry, bo przecież musi zarabiać, a bycie „dobrym” zwyczajnie mu się nie opłaca. Algorytm portalu m.in. celowo psuje humory internautów. Badania dowodzą bowiem, że zdenerwowany użytkownik to zaangażowany użytkownik. Więc właśnie to leży w interesie Facebooka, aby wyświetlać nam jak najwięcej treści, które są dla nas kontrowersyjne, lub takich, które mogą nas zbulwersować.

Facebook ma również poważny problem z identyfikacją mowy nienawiści. Mimo iż portal chwali się swoimi genialnymi wręcz wynikami, w rzeczywistości jedynie 3-5% treści związanych z mową nienawiści jest wyłapywanych. Jeśli natomiast chodzi o podżeganie do przemocy, jest to zaledwie 1%.


Facebook ukrywa również fakt, iż Instagram w rzeczywistości czyni dzieci nieszczęśliwymi. Kobieta twierdzi, że nastolatki mają poważne problemy same ze sobą, bo korzystają z Instagrama. Część z nich ma myśli samobójcze, a inna część problemy z odżywianiem. Facebook natomiast usilnie próbuje zatuszować te dane, a na domiar złego powołać specjalną wersję Instagrama dla dzieci.

Facebook nie może być dobry, bo musi zarabiać, co jest szczególnie trudne do osiągnięcia w przypadku platformy społecznościowej. Jeśli więc coś działa na korzyść społeczeństwa, ale kosztuje Facebooka zbyt wiele, to po prostu trzeba to wyłączyć.

Kobieta dodaje jednak, że w Facebooku nie pracują źli ludzi, a sam Mark Zuckerberg też nie jest do szpiku kości złą osobą. Po prostu zawiódł model decyzyjny. Pozwolono wybierać te rozwiązania, które przynosiły zyski, a często bywały one moralnie wątpliwe.

W poprzednim odcinku: Apple zaprezentowało nowe iPhone’y i pobiło kolejny rekord cenowy

4

Oglądany: 50802x | Komentarzy: 83 | Okejek: 170 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało