Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych LXIX

18 510  
0   12  
Musisz to zobaczyć...Bez przebaczenia! Bo ból za ból i nic poza tym. Tak postrzegają świat niektórzy dzisiejsi bohaterowie. Jeszcze jak dorzucimy traumatyczną baletnicę i niezbyt mądrego tatę - mamy mieszankę wybuchową!

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o nie wypaczonej psychice stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

TO SIĘ POBUJAŁ

Miałem wtedy może 5 latek. Akurat były urodziny mojej mamy i jak się miało okazać sprawiłem jej piękny prezent. Siedziałem sobie na krześle w kuchni. Mama z babcią o czymś tam gadały, a mi się okropnie nudziło. Wymyśliłem sobie, że pobujam się na krześle. Wiadomo, że podczas tej czynności człowiek siedzący buja się do tyłu. Ale ponieważ ja zawsze chciałem być inny i robić wszystko na przekór, to postanowiłem, że będę się bujał do przodu. Tak więc się bujałem i tak fajnie było tyle, że ja mały bardzo byłem, a krzesło dość duże. Jak można się domyślić krzesło w końcu się wyślizgnęło do przodu, a ja poleciałem. Wycelowałem idealnie twarzą w kant stołu.
Wiecie jest takie coś, co łączy ze sobą górną wargę i dziąsła, sprawdźcie językiem. No i właśnie u mnie się to rozłączyło. Oczywiście kałuża krwi, przerażenie mamy a ja w ryk i się drę, bo krew leci i leci. Pojechaliśmy na pogotowie, ale tam nie wiedzieli co z tym zrobić i jak to zszyć, więc do szpitala. Tam po 4 godzinach czekania wreszcie mi to zszyli. Po wszystkim matka nie miała nawet siły mnie ochrzanić.

by Niezarejestrowany

* * * * *

WYBACZYŁ?

Mam dwóch ciotecznych braci. Jako dzieci często się razem bawiliśmy. Pewnego razu zaczęłam się kłócić ze starszym z nich. Na szczęście wkrótce była dobranocka, więc pogodzeni i spokojni (o naiwności moja!!!) rządkiem siedliśmy przed telewizorem. Mniej więcej po 10 minutach poczułam straszny ból głowy. Okazało się, że młodszy braciszek, przemyślał sprawę i stwierdził chyba, że starszy za szybko mi wybaczył, że jest mięczakiem, że zemsta jest tu konieczna. I zachodząc mnie zdradziecko od tyłu, przydzwonił mi wałkiem do ciasta w łeb. Od tej pory nic juz nie było takie samo...

by Niezarejestrowana

* * * * *

SAMOCHÓD

Pewnego popołudnia wracaliśmy z tata z jakiejś tam naprawy - tata był mechanikiem i jeździł czymś co nazywało się "pogotowiem technicznym"- naprawiał różne ciągniki i takie tam - a z tatą zwykle w ramach rozrywki jechałem ja ze starszym bratem. Po powrocie tata wycofał do garażu, wysiadł coś tam zrobić. Nieopatrznie zostawił kluczyki w stacyjce. Cóż może być bardziej nęcącego? Pierwszą rzeczą o jakiej pomyślałem było oczywiście przekręcenie kluczyka. Samochód ciągle był na wstecznym. Po soczystej ku*wie mojego taty, który ledwo uszedł z życiem wyskakując zza samochodu i huku walącego o ścianę garażu samochodu zapadła niepokojąca cisza. Samochód był do remontu a ja z bratem długo już nigdzie nie pojechałem.

by MARKOWIC

* * * * *

BATERIA

Jako, że mój ojczulek jest zawodowym żołnierzem, to sprzętu wojskowego w domu było pod dostatkiem. Mając 6-7 lat przywiózł taką latarkę na prostokątna baterie (miała 2 bolce) i jak się je dało na język to "kopało". Mając przygotowaną lornetkę, stylowy strój komandosa i latarkę wybierałem się oczywiście często do pobliskiego lasu na "zwiady" (zawsze Niemcy mogą znowu zaatakować i ja byłem pierwszą linią obrony). No, a że latarka potrzebowała kolejnych dostaw baterii to musiałem wynaleźć alternatywne źródła energii zasilającej. Pomysł był jeden. Trzeba naładować baterię i znowu będzie można iść na "zwiad". Jak pomyślałem - tak zrobiłem. W domu kabelki miedziane ze starego radia były gotowe, bateria przyszykowana z odgiętymi pręcikami... Wszystko przymocowane... Nadeszła chwila prawdy. Kabelki do gniazdka i nagle w 3 klatkach bloku (w tym oczywiście mojej) zgasło światło i inne urządzenia. Ja dostałem po kościach 220V. Oczywiście elektryk z sąsiadami wymienili korki we wszystkich klatkach, a ja niestety musiałem kupić nową baterię. Do dzisiaj nikt się nie dowiedział o moim alternatywnym sposobie ładowania baterii.. Ale jedno mnie zastanawia, może kabelki nie do tych dziurek włożyłem?

by Octron

* * * * *

WESOŁA GRA

Pewnego to razu graliśmy z kolegami w palanta. W razie jakby ktoś nie znał tej gry jest to taka odmiana baseballa w której odbijający sam podrzuca sobie piłkę, wybija i biegnie do bazy i z powrotem. W każdym razie wybijał mój nieco starszy kolega. Ja, niedoświadczony, młody gracz ustawiłem się tuż za nim, bo byłem następny w kolejce. Wojtek, bo tak było owemu koledze podrzucił piłkę i aby nadać wybiciu odpowiedniej siły zamachnął się mocno do tyłu. Jednak kij nie powrócił w kierunku piłki gdyż po drodze napotkał moją głowę. A konkretnie łuk brwiowy. Cała twarz we krwi, Wojtek panika, ja panika, następnie nasze matki panika. Skończyło się na 4 szwach i bliźnie, przez którą moja prawa brew dzieli się na dwie części.

by Niezarejestrowany

* * * * *

BALET

Będąc w 4 klasie podstawówki zapałałam niezwykłą miłością do baletu. Ale jako, że w moim mieście nie było instytucji prowadzącej tego typu zajęcia, to musiałam sobie radzić metodami chałupniczymi. Najlepszym miejscem do tańczenia był przedpokój, nieco wąski, ale mi odpowiadał. Któregoś wieczoru odstawiałam przedstawienie baletowe, a na "scenie" było już dosyć ciemno. Nie zauważyłam, że drzwi od pokoju są zamknięte i ku przerażeniu moich rodzicieli wykonałam elegancki piruet, wbijając się kolanem prosto w szybę w owych drzwiach. Nastąpił wrzask (mój i rodziców), wyciągnęliśmy nogę z szyby która sekundę później spadła. Skończyło się 14 szwami na kolanie i 2 bliznami, które noszę po dziś dzień. A rodzice wciąż przypominają, że ta szyba mogła mi obciąć nogę albo przynajmniej skutecznie uszkodzić. Od tamtej pory mam awersję do baletu, rodzice również.

by Niezarejestrowana

* * * * *

W KÓŁECZKO

Pewnego wieczoru rodzice musieli gdzieś wyjechać i zostawili mnie (około 10 lat) z 3 lata młodszym bratem. Jakiś czas spokojnie oglądaliśmy telewizję, ale oczywiście taka zabawa zaczyna się szybko nudzić. Już nie pamiętam o co poszło, chyba cos bratu zabrałem i zacząłem uciekać. Nasz dom jest zbudowany w ten sprytny sposób, że można biegać między pokojem, korytarzem i kuchnią w kółko. Tempo niesamowite, idziemy łeb w łeb. Ale ile tak można uciekać? Postanowiłem trochę zwiększyć swoje szanse i na zakręcie podłożyłem chodniczek. Jeszcze jedno kółeczko i słyszę za sobą głośne "łup!". Oglądam się i widzę młodszego z rozciętym czołem. Przewracając się (jak miałem w planach) trafił na kant lodówki (czego nie miałem). Jako człowiek w każdej sytuacji opanowany przystąpiłem do akcji ratunkowej. Kranówką przemyłem ranę, a krew zatamowałem watą i zakleiłem papierową izolacją. Brat po dziesięciu latach dalej ma na czole dość głęboką bliznę. Zawsze jak przychodzi mi do głowy jakiś głupi pomysł to patrzę na jego czoło i przemyślam to jeszcze raz

by Altjordan

* * * * *

NÓŻ

Dłuugie lata temu panowała wśród okolicznej watahy, młodzieży lat poniżej 10, swoista zabawa ostrymi narzędziami. Mianowicie wbijanie noża w ziemię na różne dziwne sposoby (z podrzucaniem, dwoma palcami, z zaciśniętej pięści etc). Jako iż pasjonatów było niemało i zabawa była ambitna (trzeba było wykazać się zręcznością) bawiliśmy się niemal co dzień.
Nastał deszczowy dzień i nie zrażało nas to, siedzieliśmy przed blokiem torturując kawałek gruntu. Wiadomo, deszcz nie wpływał na pewny chwyt narzędzia i tak też się stało. Nóż wyślizgnął się w niezbyt upragnionym momencie i wbił mi się w stopę. Mimo iż stopa była wyposażona w narzędzie kuchenne do domu dotarłem błyskawicznie. Do tej pory została mi pamiątka po tamtej zabawie.

by Niezarejestrowany

* * * * *

ZWYCIĘSTWO

Kiedyś z kuzynem wymyślaliśmy różne dziwne akcje i postanowiliśmy się ścigać, wiadomo, duma, honor, smak zwycięstwa. Zaznaczam iż nasze męstwo szacowało się na jakieś 5 wiosen.
Wystartowaliśmy i po krótkiej chwili zauważyłem, że mnie wyprzedza. No to ja nieczyste zagranie i pac go w plecy popycham. On w rewanżu złapał mnie za koszulkę i obaj odbyliśmy mały i finezyjny ślizg kolanami po żwirze... Kolana bardziej przypominały brudną i krwawą miazgę niż część ludzkiego ciała. Z zakrwawionymi nogami uciekaliśmy w panice przed odkażaniem ran bowiem piekło niemiłosiernie.

by Niezarejestrowany

* * * * *

STARY A GŁUPI

POLICJANCI I ZŁODZIEJE


Było deszczowe popołudnie, więc znużony niemocą wyjścia na dwór pobiegłem do mojego pokoju. Dorosłem do 9 lat i poprosiłem staruszka, byśmy się pobawili w coś innego, fajniejszego. Ojciec, jak to ojciec wymyślił zabawę w złodzieja w więzieniu i policjanta, który ów więźnia miał pilnować. Jak nie trudno się domyślić zostałem policjantem, a moja kadencja nie trwała długo - więzień uciekł i mnie związał (cienkim drucikiem obleczonym kolorowym czymś!) i to do tego obie nogi i obie ręce i pozostawił na łóżku idąc sobie. Jako dzielny funkcjonariusz wstałem i udając się do kuchni chwyciłem (jakoś od tyłu) nóż i udałem się na korytarz (bo tam więcej miejsca) by przeciąć druty. Jak można się domyślić nici z tego, a do tego wyrżnąłem twarzą prosto w ziemię. Rodzice nieco przestraszeni zawieźli mnie na pogotowie, a tam stary mojego kumpla (lekarz dobrej klasy) zszył mnie (przebita na wylot dolna warga i 8 szwów). Teraz z dumą patrzę na ,,odznakę" na dolnej wardze.

by Polsko44

Traumatycy, wzywam Was! Opisujcie i wysyłajcie! Świat i strona główna Joe Monster należy do Was. Przeżyłeś traumatyczną przygodę i chcesz, aby świat się o niej dowiedział? Nic prostszego! Klikaj w ten linek i pisz!


Oglądany: 18510x | Komentarzy: 12 | Okejek: 0 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało