Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Mumia perskiej księżniczki - archeologiczny skarb, który najpierw doprowadził do sporów między państwami, a następnie do poważnego śledztwa w sprawie morderstwa kobiety

35 462  
185   27  
W 2000 roku na czarnym rynku pojawiła się oferta sprzedaży wyjątkowego skarbu. Pakistańscy poszukiwacze skarbów oferowali za równowartość 6 milionów dolarów mumię, która to miała być szczątkami perskiej księżniczki żyjącej 2600 lat temu. Kupno tego znaleziska zaoferował amerykańskiemu archeologowi Oscarowi Muscarelli pewien mężczyzna, zajmujący się obrotem niezidentyfikowanymi do końca antykami.
Według niego mumia miała być w posiadaniu pewnej zaratustriańskiej rodziny, która zdecydowała się na sprzedaż tej „pamiątki”. Muscarelli wszedł w posiadanie małego fragmentu trumny i natychmiast zlecił jego datowanie radiowęglowe. Okazało się, że skrzynia liczyć sobie mogła nie więcej niż 250 lat. Jako że sprawa śmierdziała oszustwem, archeolog powiadomił o sprawie Interpol.
Siedem miesięcy później sprzedawcy zostali zatrzymani przez policję i oskarżeni o pogwałcenie pakistańskiego prawa dotyczącego handlu antykami. Oczywiście artefakt został im zabrany i momentalnie trafił on do rąk uczonych. Drewniana trumna ze zwłokami spoczywała w rzeźbionym, kamiennym sarkofagu.
Jak się okazało, mumia należała do kobiety, a jej twarz przykryta była złotą maską, natomiast na jej głowie spoczywała korona. Zastanawiające było to, że nieboszczka zmumifikowana została w egipskim stylu – denatkę pozbawiono organów wewnętrznych i owinięto jej ciało płótnem.


Badacze zdali sobie sprawę z jakiej rangi znaleziskiem mieli do czynienia, gdy podczas wstępnych oględzin skarbu okazało się, że napis na złotej tabliczce spoczywającej na piersi kobiety mówił: „Jestem córką wielkiego króla Kserksesa. Jestem Rodugune”. Wieść ta szybko dotarła do Iranu i już wkrótce narodowa organizacja pielęgnowania dziedzictwa kulturowego zaczęła stanowczo domagać się wydania jej zwłok księżniczki. Pakistańczycy zaprotestowali – w końcu nieboszczka znaleziona została na terenie beludżystańskiej pustyni, więc czemu miano by trupa komukolwiek „zwracać”? Jednocześnie swoje pretensje do własności zaczęli też rościć afgańscy Talibowie, którzy dostali skądś informację, że sarkofag wykopano na terenie Afganistanu.
Podczas gdy trwały batalie o to, kto miałby mieć prawo do posiadania zwłok, dr Asma Ibrahim z Narodowego Muzeum w Karaczi postanowił przeprowadzić śledztwo. Nie dawało mu bowiem spokoju to, że klinowa inskrypcja na złotej tabliczce znalezionej razem z mumią w sarkofagu zawierała dość rażące błędy gramatyczne (w rzeczywistości napis brzmiał „Ja być córka Kserkses duży król”). Wyglądało to tak, jakby napis wykonał ktoś nie do końca znający tego rodzaju pismo.


Również w imieniu księżniczki pojawił się istotny błąd. Zastosowano bowiem grecką odmianę – Rhodugune. W takiej formie zapis mógłby zostać wykonany dopiero parę ładnych wieków po śmierci córki Kserksesa.
Ponadto w trakcie mumifikacji pominięto kilka istotnych elementów tej procedury, co rzadko kiedy się zdarza. I tak na przykład mózg osoby poddawanej temu zabiegowi powinien zostać zmielony na papkę za pomocą specjalnego pręta wkładanego w otwór wykonany u nasady nosa nieboszczyka. W następstwie takiej procedury „upłynniony” organ powoli wyciekał nozdrzami... Podczas takiej operacji uszkodzeniu ulegała kość sitowa – niewielka, położona między oczodołami, na pograniczu jamy czaszkowej i nosowej, lekka kostka łącząca się z aż 15 innymi kośćmi.


Naukowcy prześwietliwszy mumię szybko zorientowali się, że w przeciwieństwie do innych egipskich mumii kość sitowa była nienaruszona, natomiast poważnie zniszczone zostały inne fragmenty tkanki kostnej, bo osoby poddające nieboszczkę zabiegowi balsamowania dość barbarzyńsko usunęły jej mózg, przebijając się przez podniebienie. Duże wątpliwości budził też fakt techniki wyciągania z ciała innych organów. W tym wypadku zazwyczaj wykonywano nacięcie pod brzuchem. Tymczasem „księżniczce” rozpruto mostek.
Było jeszcze coś. Zazwyczaj wyciągnięte ze zwłok wnętrzności poddawano osobnym procesom balsamowania, a następnie umieszczano je w specjalnych skrzynkach. Jedynym organem, którego pod żadnym pozorem nie należało wycinać z ciała było serce. Zgodnie z wierzeniami, to właśnie tam znajdował się ośrodek ludzkiej inteligencji, duszy i mowy. A przecież te dwa czynniki mogą się zmarłemu przydać w zaświatach. „Córka Kserksesa” została jednak pozbawiona także i serca, co było najbardziej ewidentnym dowodem na to, że coś tu było ewidentnie nie tak.


Wkrótce denatka trafiła do Instytutu Cywilizacji Azjatyckich, gdzie podczas kolejnych badań znaleziono parę kolejnych puzzli tej przedziwnej układanki – wyciągnięty z trumny podkład liczył sobie maksymalnie 5 lat, a w sarkofagu wykryto bardzo wysoką ilość promieniotwórczego izotopu węgla, który to mógł być efektem przeprowadzanych w okresie zimnej wojny testów atomowych na pustyniach.
Wszystko to coraz bardziej zaczęło wyglądać na fałszerstwo. Na tym etapie badacze zastanawiali się już, czy przypadkiem ktoś po prostu nie przebrał w perskie szaty nieudolnie wykonanej mumii jakiegoś zwyczajnego Egipcjanina.
W tym samym momencie, podczas oczyszczania wieka sarkofagu, znaleziono też ślady szkicu wykonanego ołówkiem. Owszem, Egipcjanie również korzystali z tego typu urządzeń kreślarskich, jednak zazwyczaj stosowali oni ołowiane pręty. Ciekawostka – mimo że w okolicach XVI wieku ten surowiec zamieniono na grafit, w naszej mowie nadal stosowana jest nazwa „ołówek”, która sugeruje, że wkładem w takim narzędziu jest właśnie ołów.


Grafit jako element przyrządów kreślarskich stosuje się od XVII wieku, natomiast ołówek w znanej nam dziś formie powstał dobre sto lat później! I tego typu „nowoczesnym” urządzeniem wykonano szkice na sarkofagu Rodugune! Oczywiste więc się stało, że nie była to oryginalna skrzynia.
Jeszcze większe ciekawostki wychodziły podczas dalszych oględzin mumii. Uczeni zauważyli na przykład, że mikroskopijne ścięgna na kosteczkach słuchowych denatki nie były naruszone rozkładem, co oznaczałoby, że zwłoki mogły mieć nie więcej niż 5 lat! Ponadto odkryto też ślady sugerujące, że licząca sobie w momencie śmierci około 21 wiosen Pakistanka prawdopodobnie zmarła po otrzymaniu potężnego ciosu w szyję. Dziewczyna miała złamany kark, pogruchotane kości miednicze oraz wybite zęby. Ofiara wyzionęła ducha w 1996 roku i być może była ofiarą szajki oszustów zarabiających na sprzedaży tego typu „skarbów”. W takich sytuacjach ciała zazwyczaj pozyskiwane były ze świeżych grobów, a następnie pozbawiane organów i pokrywane środkami chemicznymi, aby w ciągu paru miesięcy wszystkie tkanki wyschły na wiór. Tymczasem dziewczyna, która to miała „zagrać rolę” perskiej księżniczki, została poddana pierwszym zabiegom już 24 godziny po śmierci.
Wszystkie te fakty sprawiły, że pakistańska policja, całkiem słusznie, zaczęła podejrzewać, że w kraju działa gang zabójców zajmujących się pozyskiwaniem zwłok dla twórców „komercyjnych” mumii. Niestety, mimo dziesiątek przesłuchań i bardzo intensywnych poszukiwań osób zamieszanych w ten ciemny biznes, sprawa do dziś nie została rozwiązana. Mało tego – w ciągu kolejnych lat na czarnym rynku pojawiło się parę innych mumii, których sposób wykonania wskazuje na to, że były to dzieła tych samych ludzi, którzy usiłowali opchnąć amerykańskiemu archeologowi „perską księżniczkę”.


Niezidentyfikowana dziewczyna, której zwłoki prawie zostały sprzedane za sumę 6 milionów dolarów, doczekała się należytego pochówku. W 2008 roku, ponad dwie dekady po śmierci, została złożona do grobu zgodnie z muzułmańskim obrządkiem.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
3

Oglądany: 35462x | Komentarzy: 27 | Okejek: 185 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało