Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Nie tylko Beth Harmon - wielcy szachiści made in Poland

18 431  
128   20  
Szachy bardzo zyskały w ostatnich miesiącach na popularności. Biorąc pod uwagę, że częściej słyszy się o różnej maści idiotycznych challenge’ach, nowych treściach rodem z TikToka i niepełnosprytnych influencerach wylewających sobie na włosy klej, jest to trend, z którego dla odmiany możemy się cieszyć.
To jednak nie pierwsza, druga ani nawet trzecia młodość gry królewskiej. Na przestrzeni lat pojawiało się wielu szachistów, o których partiach i życiu można by opowiadać godzinami. Polacy również mieli swój udział w historii tego sportu. Dziś przybliżę Wam nieco sylwetki kilku wybitnych przedwojennych mistrzów tej gry rodem z Polski.


„Złota" kadra z 1930. Od lewej: Paulin Frydman, Ksawery Tartakower, ?, Akiba Rubinstein, Kazimierz Makarczyk, Dawid Przepiórka, Marian Wróbel.

Akiba Rubinstein



Prawdopodobnie najlepszy polski szachista w historii. Nie tylko niezwykle silny i utytułowany gracz, ale i prawdziwy dżentelmen. Za szachownicą zawsze był spokojny i milczący, podobnie jak poza nią. Spory wpływ na jego zachowanie miała jednak antropofobia, czyli lęk przed ludźmi, na którą cierpiał. Miał świadomość swoich problemów psychicznych i zmagał się z nimi do końca życia. Fobia nie wpływała jednak w najmniejszym stopniu na jego talent, Rubinstein przez lata znajdował się w ścisłej światowej czołówce. Jedynym co uniemożliwiało mu grę o tytuł z mistrzem świata, José Raúlem Capablancą, był brak dostatecznych funduszy (nieco więcej o Capablance i chroniącym go tzw. „złotym wale” możecie przeczytać w artykule Vindegrale'a).

Jednak pomimo braku tytułu mistrza świata, trudno odmówić mu wielkości. Przez 25 lat (!) w szachowym rankingu utrzymywał się w pierwszej 10. To właśnie Akiba poprowadził do zwycięstwa reprezentację Polski na III Olimpiadzie Szachowej w Hamburgu w 1930. Był to jedyny złoty medal, jaki zdobyliśmy jak dotąd na tej imprezie. Okazał się też najlepszym graczem tych zawodów, zdobywając 15 punktów w 17 meczach. Ustanowił również niepobity do dziś rekord, wygrywając 5 kolejnych międzynarodowych turniejów w ciągu jednego roku. Niestety po 1932 roku nie brał już udziału w żadnych oficjalnych imprezach szachowych, choroba wzięła nad nim górę. Podczas wojny oraz po niej ukrywał się w Belgii, gdzie zmarł 14 marca 1961.

Chociaż uważa się go za jednego z największych klasyków szachów, nie pozostawił po sobie żadnych artykułów ani książek. Szachistę upamiętniono, nazywając niektóre warianty otwarć jego nazwiskiem, jak chociażby wariant Rubinsteina w obronie francuskiej lub system Rubinsteina w obronie Nimzowitscha.

Ksawery Tartakower



Tartakower to prawdopodobnie jedna z najbardziej nietuzinkowych person w historii gry królewskiej. W przeciwieństwie do Rubinsteina był osobą bardzo towarzyską, docenianą za poczucie humoru i cięty dowcip. Urodził się w Rosji (rodzina przeszła na katolicyzm, wcześniej miał na imię Savielly) w żydowskiej rodzinie o polsko-austriackich korzeniach. Jako syn bogatego żydowskiego kupca z austriackim obywatelstwem nie miał problemu ze zdobyciem dobrej edukacji. Z wykształcenia był prawnikiem (miał nawet doktorat), jednak nigdy nie interesowała go praca w tym zawodzie. Wygrywał pierwsze turnieje już jako student i szybko wszedł w świat profesjonalnych szachów nie tylko jako zawodnik, ale również dziennikarz i autor książek.

Po I wojnie światowej przyjął polskie obywatelstwo, pomimo tego, że nie znał wtedy zupełnie języka. Nie przeszkodziło mu to w reprezentowaniu naszego kraju i wywalczeniu dla niego 5 medali drużynowych na olimpiadach (jeden złoty, dwa srebrne, dwa brązowe). Był też dwukrotnym mistrzem kraju (1935, 1937). Wyróżniał się niezwykle agresywną i ryzykowną gry, zaś same szachy traktował bardziej jako formę sztuki niż coś, w czym chciałby osiągnąć absolutne mistrzostwo. Jednak również on zmagał się ze swoimi personalnymi demonami – był nałogowym hazardzistą i większość pieniędzy albo przegrywał, albo wydawał na swoje wyjątkowo barwne życie towarzyskie. Znamy go również jako autora aforyzmów szachowych, potocznie określanych Tartakoweryzmami.

- Ponoś ofiary, abyś sam nie stał się ofiarą.
- Mistrz może czasami zagrać słabo, amator nigdy.
- Nigdy jeszcze nie wygrałem ze zdrowym przeciwnikiem (bo wszyscy porażki tłumaczyli chorobami).
- Partia ma trzy fazy: w pierwszej ma się nadzieję, że stoi się lepiej, w drugiej wierzy się, że pozycja jest lepsza, w trzeciej widzi się, że pozycja jest przegrana.
- Taktyka to wiedza co zrobić, gdy można coś zrobić. Strategia to wiedza co zrobić, gdy nie da się zrobić nic.

Dawid Przepiórka



Polskie cudowne dziecko szachów. Już jako 12-latek zmierzył się w pokazowym meczu z mistrzem Janem Taubenhausem i wyszedł z tego pojedynku zwycięsko. W wieku 26 lat został pierwszym mistrzem Polski w historii, zaś dwa lata później na mistrzostwach świata zdobył srebrny medal. Był również członkiem „złotej” drużyny z 1930, zdobywając 9 punktów w 13 partiach.

Jednak największe zasługi zdobył jako dydaktyk i działacz szachowy. Opublikował około 160 zadań, wychował również wielu graczy oraz problemistów szachowych, takich jak Marian Wróbel i Leon Tuhan-Baranowski. Był wieloletnim prezesem Polskiego Związku Szachowego oraz jego mecenasem. Został odznaczony Złotym Krzyżem zasługi za wkład w organizację Olimpiady Szachowej w Warszawie w 1935. To pierwszy Polak, który otrzymał tytuł Honorowego Członka Międzynarodowej Federacji Szachowej.

Niestety jego losy nie skończyły się wesoło. W styczniu 1940 został aresztowany w kawiarni szachowej mieszczącej się przy ul. Marszałkowskiej. Jednak nawet w areszcie nie przestawał myśleć o swojej pasji. Jeden z zatrzymanych szachistów relacjonował po wojnie, że Przepiórka, będąc jeszcze w celi, dał swój ostatni wykład poświęcony końcówkom szachowym (król i pion vs król). Został rozstrzelany w jednej z masowych egzekucji, najbardziej prawdopodobna data jego śmierci to 22 stycznia 1940.

Polski związek szachowy organizował kilka memoriałów Dawida Przepiórki. Ostatni odbył się w 2019 w Warszawie, a jego zwycięzcą został czeski arcymistrz Alexey Kislinsky.

Mieczysław Najdorf



Kolejne cudowne dziecko. Urodził się 15 kwietnia 1910 roku w dość zamożnej żydowskiej rodzinie kupieckiej mieszkającej w Grodzisku Mazowieckim. Przygodę z szachami rozpoczął w wieku 9 lat za sprawą ojca. Już po roku był w stanie grać jak równy z równym z o wiele starszymi i bardziej doświadczonymi graczami. Wtedy to rodzina zdała sobie sprawę, że młodziutki Miecio jest diamentem, który wymaga jedynie oszlifowania.

Trafił pod skrzydła Dawida Przepiórki i Ksawerego Tartakowera. Z nieprzeciętnym talentem oraz takimi nauczycielami nie miał innego wyboru – musiał być wielki. W 1935 po raz pierwszy wygrał z Tartakowerem, czym pokazał, że należy do światowej elity. Niestety nie było dane mu grać w 1930 roku na pamiętnej Olimpiadzie szachowej w Hamburgu, ze względu na swój młody wiek. Odbił to sobie jednak w Monachium w 1936, skąd przywiózł brązowy medal. Kolejne mistrzostwa w 1939 w Buenos Aires to jego największy drużynowy sukces, ale również tragedia. W trakcie turnieju wybuchła II wojna światowa. Najdorf wraz z częścią reprezentacji pozostał w Argentynie do końca wojny, która zebrała krwawe żniwo. Zginęli wszyscy bliscy Mieczysława: jego żona, córeczka oraz czterech braci. Ostatecznie Najdorf przyjął obywatelstwo argentyńskie i zmienił imię na Miguel. Na obczyźnie zaprzyjaźnił się z innym wybitnym Polakiem na emigracji – Witoldem Gombrowiczem.

W późniejszych latach Najdorf więcej czasu poświęcał założonemu przez niego konsorcjum finansowo-ubezpieczeniowemu, które odniosło spektakularny sukces, czyniąc swojego właściciela jednym z najbogatszych mieszkańców Argentyny. Jednak szachy do końca życia pozostały jego pasją. Jak mówił w jednym z wywiadów:
Szachy to moja pasja. Codziennie przy partii szachowej, zwłaszcza przy blitzach zapominam o wszystkich zmartwieniach dnia codziennego. Czuję się jakbym słuchał muzyki, bo partia szachów to dla mnie jakby symfonia Mozarta. Inspiruje nowe idee, odradza ducha walki.

Mieczysław Najdorf miał również niemały wkład w rozwój szachów, szczególnie w teorię obrony sycylijskiej (jeden z najpopularniejszych wariantów nosi jego nazwisko) oraz królewsko-indyjskiej. Dużo sławy przyniosła mu również partia symultaniczna rozegrana w 1950 w São Paulo, w której zmierzył się z 250 rywalami. Wygrał na 226 szachownicach, zaś sam mecz trwał ponad 11 godzin.

Przedstawiłem Wam zaledwie część historii o tych wybitnych zawodnikach. Ich biografie kryją dużo więcej ciekawostek, niuansów i niespodzianek. Szachy pomimo tego, że powszechnie uważa się je za niezbyt porywający sport, kryją w sobie wiele głębi jak i emocji. Podobnie wygląda sytuacja ze statecznymi panami w garniturach. Pod tą niepozorną powłoką kryją się wielkie osobowości, o których można by z powodzeniem pisać książki, czego najlepszym przykładem jest "Gambit królowej" autorstwa Waltera Tevisa.

Oglądany: 18431x | Komentarzy: 20 | Okejek: 128 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało