Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CXXXII - Dwóch policjantów, a komórka jedna...

46 857  
5   19  
Umowa*/Pakt*/Porozumienie* Stabilizacyjne* (*niepotrzebne skreślić) okazuje się nietrwałe, polscy sportowcy zdobywają medale (słownie: dwa) na IO w Turynie (gratulacje dla Pani Justyny i Pana Tomasza), słowem nie można być pewnym co się jutro może zdarzyć. Jedno jest pewne. Jak co tydzień, przed Wami, kolejna porcja historii z życia bojownictwa...

PANI JADWIGA?

Środek tygodnia, wczesne godziny ranne, dzwoni komórka..
- Paaaani Jadwiga?
Pomimo, że gość jest namoczony w drebiezgi, grzecznie odpowiadam:
- Pomyłka.
Za piątym razem nie wyrabiam i mówię:
- Jasne że pani Jadwiga. Tylko najpierw sobie jaja obetnę.
A koleś na to:
- Paaaani Jadwigo, niech pani tego absoooluutnieee nie robi...

by dewiator

* * * * *

LUDZIE SĄ JEDNAK PO**BANI...

Było to lat temu wiele - drugi, może trzeci rok studiów. Zdominował moje życie wówczas pewien klasyk - gitarzysta, który znał swoją wartość. Szwendaliśmy się razem jakieś trzy lata, aż doszedł do wniosku, że grzech popełniamy, bo go jedni tacy przebudzili... Ale był czas, że chłop normalny był, pogrzeszyć umiał, aż miło, no i wygrywał na gitarce klasycznie, że laski szczały po nogach i kochały się w nim na zabój. Któregoś dnia klasyk mówi do mnie:
- Ssłuchaj, w Pinokiu dzisiaj "śpiewać każdy może", a mnie kasa potrzebna. Idziemy, coś zagram, dostane pierwszą nagrodę i parę stów wpadnie do kieszonki.
Poszliśmy. Zaśpiewał. Zagrał. Dostał nagrodę.
Drugą :/
A druga nagroda to były narty. Bez kijaszków ino. Klasyk, z niewiadomych przyczyn, uznał, że drugie miejsce to wina moja, świata, pogody, jurorów... Nie gadał ze mną.
Stoimy więc w tej nocy po konkursie na przystanku, milczący i źli, kwietniowa pogoda zmienna jak mój narzeczony osobisty. Nagle z nieba spadło kilka płatków ostatniego tego roku śniegu. Obok nas czeka na autobus nocny kilku wesolutkich młodzieńców. Patrzą tak na nas, patrzą chybotliwie. W końcu jeden przemówił odpowiednio głośno, gapiąc się na mojego i przytroczone do grzbietu wygrane deski:
- Ludzie to są jednak pojebani. Parę płatków śniegu spadnie, a ci jak debile już na narty się wybierają.

by konwalia

* * * * *

ZGODNE MAŁŻEŃSTWO

Mąż Żonę swą namawia, żeby przymierzyła jego spodnie. Ta się wykręca jak może, podaje argumenty nie do odparcia - "no przecież ty jesteś ode mnie szczuplejszy, nie zmieszczę się w nie" itp., ale w końcu ulega (przeca uległa jest z niej kobieta), bo i Męża argumentacja była silna:
- No przecież schudłaś już tak dużo, na pewno będą na ciebie dobre.
Zakłada i okazuje się, że spodnie na nią są dobre. Podchodzi do lustra, przegląda się w nim, obok stoi Mąż i patrzy na nią. Żona odwraca się do lustra i spogląda na swój tył. Obok stoi Mąż i patrzy na nią. I w jednej chwili oboje powiedzieli:
- I ja mam taką dupę?

by anieliczka

* * * * *

ZOSTAŁO MU KILKA...

Rzecz się działa w jednym z marketów elektronicznych. Do serwisu jak w pewne dni bywa spora kolejka petentów. W pewnej chwili przychodzi gość i zajmuje miejsce w kolejce. Pod pachą trzyma kilka desek o takiej samej długości. Pracownicy serwisu rzucili okiem na gościa, potem na siebie, ale cóż kolejka jest więc trzeba działać. Po kilkudziesięciu minutach (tak około 20) klient z deskami podchodzi do pracownika i odzywa się w te słowa:
[K]lient - Dzień dobry, ja chciałem oddać te deski.
[P]racownik - ?
[K] - No za dużo kupiłem i mi zostało, chciałem je oddać.
[P] - Ale jak to chce Pan oddać?
[K] - Normalnie, przecież sprzedawca powiedział, że mogę oddać jak mi zostanie, więc przyniosłem (i tu kładzie deski na biurko).
[P] - Ale nie może Pan oddać tych desek bo nie u Nas kupione.
[K] - Jak to nie u Was kupione?! Dwie godziny temu kupowałem!
[P] - Ale to niemożliwe proszę Pana, nie mógł Pan tego u Nas kupić.
[K] - Jak to nie!? Chyba wiem gdzie kupowałem! Proszę tutaj jest paragon!
[P] - (Wziął paragon i patrzy: CASTROAMA) Wie Pan chociaż gdzie się znajduje? Proszę się rozejrzeć.
[K] - (Rozgląda się) O k**wa! Przepraszam.
I poszedł.
Dodam że sklep z deskami był 50 metrów dalej, ale że się nie poznał od przyjścia i czekania w kolejce to nie wiem jak i o czym myślał hhiehiehie. Inna kolorystyka sklepu, inny sprzęt i żadnych desek...

by woxy

* * * * *

IDEALNA LOKALIZACJA

Miałem kiedyś rozmowę z klientem w sprawie bankomatu:
- Jaka lokalizacja bankomatu?
- A tu w przejściu obok kas

by jareklan

* * * * *

HERBATA SMAKOWA

Zdarzyło się to około 2000 roku, jak pojechaliśmy rodziną na wakacje. Wakacje były we Łbie, czy tam w Łebie, byłem jeszcze młody i głupi (teraz już nie jestem taki młody). Jako że auto całkiem nieduże, a przynajmniej jego bagażnik, więc mamiczka postanowiła upchnąć wszystko, jak tylko się da. Takim oto sposobem we frytkownicy znalazły się pomidory (po co one były, nie wiem) itd.
Zaraz po przyjezdzie, tata postanowił usmażyć troszku wody na herbatę. Wysłał więc najmłodsze z rodzeństwa w poszukiwaniu wody. Wodę znalazłem w kranie, jednak napotkałem problem z otwieraniem elektrycznego czajniczka - no nie chciał się otworzyć. Taki problem to nie problem, nalałem przez ten "dzióbek".
Jakże dziwną minę mięliśmy wszyscy, jak zagotowana woda miała kolor sino -siny... Jak się okazało, mama zainstalowała w czajniku jedyne 2 pary taty skarpetek (były czyste - napewno).

by krohmal

* * * * *

SZYBSZE DRUKOWANIE

Pracuję już dobre 10 lat w serwisie sprzętu, ale pierwszy raz spotkałem się z taką pomysłowością urzędniczki (z dużym stażem). W dużym urzędzie pani zgłosiła mi awarię drukarki laserowej - "gniecie każdą stronę". Po rozebraniu drukarki okazało się, iż na grzałce jest zawinięty arkusz kalki ołówkowej. Przeprowadzony cichy wywiad wykazał, że pani chciała sobie wydrukować dokument w dwóch kopiach...

by grzesiuo

* * * * *

IMPREZA RODZINNA

Lata osiemdziesiąte, sklep chemiczny przy ul. Kościuszki w Gdańsku.
Kolejka niewielka, para przede mną - żurek i jego przecudnej urody lady - z wielkiej torby turystycznej wyciąga ze 30 pustych flaszek po dykcie i grzecznie proszą o wymianę na pełne. Na to sprzedawczyni z paskudnym wyrazem twarzy:
- Coo, weselisko?

by dewiator

* * * * *

DE GUSTIBUS NON EST DISPUTANDUM

Ad. 1. Nie wiem, czy będzie Was śmieszył, dość mocno sytuacyjny.
Ad. 2. Nie robię błędów, celowo puenta jest napisana tak, jak była słyszana.
Wprowadzenie:
Jeden z szefów w mojej firmie to prawdziwy światowy gość i naprawdę z horyzontami. Zna kilka języków, podróżuje a to do Stanów, a to do Francji, krajów arabskich czy Ameryki Płd.
Koleżanka z pracy - bohaterka poniższego autentyka to z kolei typowa blondynka, yntelygęcja ujemna, ujadająca non stop, najmądrzejsza z całej wsi, itp.
Historia właściwa:
Jedziemy sobie samochodem w składzie [S]zef, [K]oleżanka i parę innych osób. Szef puszcza muzykę, jakąś arabską, nawet fajne rytmy. Koleżanka stwierdza, że kompletnie do kitu ta muzyka.
[S]  - To jaką muzykę lubisz?
[K] - No ... inną
[S] - Lżejszą raczej ?
[K] - No.
I puścił nam tym razem jakąś hip-hopową płytę, przywiezioną z Brazylii.
[K] - Eee tam, to też do kitu.
[S] - A jakiej muzyki ty słuchasz?
[K] - No, normalnej.
[S] - Tzn. jakiej?
[K] - No, z radia.
Z szefem spojrzenia na siebie, ale nic. Rozmowa przeszła na jedzenie, szef opowiada jakie dania lubi, gdzie na świecie co można zjeść itp. No i tu pada pytanie do koleżanki:
[S] - A ty, jakie danie najbardziej lubisz?
[K] - Kluski.
[S] - Ale jakie, z czym?
[K] - Normalne, z garka .

by Gira

* * * * *

AUTOR NIEZNANY

Wieki temu, lat jakieś 10, stoję w bibliotece szkolnej - szkoła średnia dodam (czasem się zdarzało) i czekam aż Pani bibliotekowa poda mi zamówioną pozycję. Za mną kolejeczka.. Pani na lekcji książeczkę kazała przeczytać... Ech. Co to były za czasy...
Po otrzymaniu książeczki pakuję ją do plecaczka, a koleżanka za mną:
[K] - Dzień dobry. Ja po "Proces Kawki", tylko nie wiem kto to napisał...

by ajato

* * * * *

NO TO ZAŻARTOWAŁ...

Znajomy z pracki opowiadał mi dzisiaj, jak to kiedyś starał się o względy takiej jednej, fajnej blondyneczki (którą znam osobiście i potwierdzam - było o co się starać). Wszystko szło dobrze, a kulminacja całych tych podchodów było poznanie rodziców Magdy...
Niby nic wielkiego, ale nie jeden z bojowników na pewno tego doświadczył i wie, jak taki wieczór może się skończyć. A było w okolicach gwiazdki i obiad 28 czy 29 grudnia był dobrym terminem.
No i typowy scenariusz "cześć, dzień dobry, wesołego ze świętami, co słychać" i co było do przewidzenia, w pewnym momencie tematy rozmów się urwały, zapadła błoga cisza.
Przyszły teść wyjrzał przez okno i mruknął pod nosem:
- O... Ale napadało znowu.
Znajomy chciał rozluźnić nieco atmosferę, zażartować, w ogóle się jakoś odezwać i z uśmiechem wtrącił:
- Taaa... A drogowców jak zwykle zima zaskoczyła i śpią.
Na początku nawet nie wiedział, czemu mama Magdy zakrztusiła się zupą, tato zrobił się wsciekło - czerwony, że nie wspomnę o reakcjach pozostałych domowników...
...No bo skąd miał wiedzieć, kim z zawodu jest przyszły teściu?

by telesfor

* * * * *

JEDEN PISZE, DRUGI CZYTA, ALE GDZIE TRZECI?

Stoję ja sobie na przystanku PKS czekając na autobus. Nagle ni stąd, ni zowąd pojawiają się dwaj panowie policjanci:
[P] - Dokumenty poproszę.
No to podaje im dowodzik.
[P] - Komórkę masz?
[J] - (zdziwiony) No mam...
[P] - Pokaż.
A do komóreczki miałem podłączone słuchawki, jako że to był siemens sl45i. Chcieli chyba sprawdzić nr IMEI, żeby zobaczyć czy nie jumana. Wyciągam więc telefon z podłączonymi słuchawkami. Policjant  patrzy i pyta:
[P] - Co, ładuje się?
A ja w myślach:
- Tak palancie, na przystanku...

by HoYa_Pavel


Chcesz poczytać więcej autentyków? To wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne", tam też możesz opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz na naszej stronie głównej czytelników kolejnych Autentyków!

Oglądany: 46857x | Komentarzy: 19 | Okejek: 5 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało