Spotkanie z niedźwiedziem oko w oko, na przykład na górskim szlaku, to rzecz, której większość osób wolałaby raczej uniknąć. Mimo to te wielkie i silne zwierzęta nie przestają fascynować!
Uzależnianie się od różnych substancji wydaje się typowo ludzką domeną, ale występuje także w świecie zwierząt. W tym – wśród niedźwiedzi. Jednym z ciekawszych i w sumie przerażających (pod względem wpływu człowieka na środowisko) przypadków jest ten z Kronockiego Rezerwatu Biosfery na Kamczatce. Żyjące tam niedźwiedzie uzależniają się bowiem od… paliwa lotniczego, którego opary wdychają z porzuconych w rezerwacie beczek. Jak donoszą naoczni świadkowie, miśki najpierw zaciągają się przez kilka minut, a potem chillują na grzbiecie z łapami rozłożonymi na boki. Lądowanie helikopterem w rezerwacie to duże prawdopodobieństwo sprowokowania wizyty niedźwiedzi – skuszonych zapachem paliwa.
Aż do 2006 roku rosyjscy kosmonauci w podróże kosmiczne zabierali ze sobą broń. Bynajmniej nie po to, by walczyć z kosmitami i anektować kolejne terytoria w imieniu matuszki Rosji. Chodziło o zwiększenie szans przeżycia lądowania z powrotem na Ziemi – bądź też czasu wkrótce po lądowaniu. Znalazłszy się nagle pośrodku syberyjskiego odludzia, kosmonauci musieli mieć jak bronić się chociażby przed niedźwiedziami, ale też innymi zwierzętami, które uznałyby, że z nieba nagle spadł im trochę dziwny, ale mimo wszystko apetyczny kąsek (koniec końców na bezrybiu i rak ryba).
Wydawałoby się, że każdy głupi jest w stanie odróżnić niedźwiedzia od psa. Okazuje się jednak, iż nie każdy. Tak jak pewien chiński farmer, który od handlarza, któremu dobrze z oczu patrzyło, nabył dwa „szczenięta”, mające docelowo stworzyć znakomitą parę psów stróżujących. Rolnik karmił je więc regularnie, nie zważając ani na rosnący apetyt, ani na znikające bez śladu kurczaki… i możliwe, że nie zorientowałby się do dzisiaj, gdyby pewnego razu nie wybrał się na wystawę zwierząt, gdzie jednym z „eksponatów” były właśnie małe niedźwiedzie. I wtedy nagle elementy układanki wskoczyły na właściwe miejsca. Okazało się, że nie dość, że to wcale nie psy, to jeszcze niedźwiedzie z objętego ochroną, zagrożonego wyginięciem gatunku. Wszystko ostatecznie skończyło się dobrze, choć wieść gminna niesie, że rolnik wciąż próbuje kupić psy.
W naturze wszystkie naczynia są połączone. Zmiana jednego elementu powoduje całą lawinę przemian. Doskonałym przykładem jest chociażby ocieplenie klimatu, które nie ogranicza się bynajmniej do tego, że po prostu w kolejnych latach będziemy zakładać swetry o tydzień później niż zwykle. To również ogromny wpływ na przyrodę – między innymi niedźwiedzie żyjące w pobliżu koła podbiegunowego. Te muszą radzić sobie z coraz większymi niedostatkami naturalnego pożywienia. W tym celu… rozgrzebują rozmarzającą ziemię, a w niej ludzkie zwłoki. Zapomniane przed laty cmentarze, ukryte w zmarzlinie, stają się obecnie niemal restauracją dla zwierząt. I nie wróży to niczego dobrego. Z wielu powodów.
Zdarzają się przypadki, kiedy człowiek wychodzi zwycięsko z bezpośredniego starcia z niedźwiedziem. Nie są to jednak przypadki zbyt częste, lepiej więc nie zawierzać przesadnie swojemu szczęściu czy umiejętnościom. Jedno i drugie nie na wiele mogą się zdać w konfrontacji z ogromnym przecież zwierzęciem. Jak silnym? Szacuje się, że ugryzienie niedźwiedzia grizzly jest tak potężne, że byłoby w stanie zmiażdżyć kulę do kręgli. A w porównaniu do niej ludzkie tkanki to co najwyżej ledwie zauważalna przekąska, co samo w sobie stanowić powinno wystarczającą przestrogę, by niepotrzebnego spotkania unikać (ostrzeżenie nie dotyczy Włodzimierza Czarzastego, który – biorąc pod uwagę ostatnie doświadczenia – prawdopodobnie i z tego starcia wyszedłby zwycięsko).
Po czym poznać, że niedźwiedzica jest w ciąży? Należy oczywiście wykonać test ciążowy – zasada działania identyczna jak w przypadku człowieka, tylko wykonanie
nieco odmienne. I nieszczególnie malownicze, należałoby dodać. Sprowadza się do… wąchania odchodów. To właśnie po ich wątpliwie atrakcyjnym aromacie można rozpoznać ciążę. Zadania tego nie wykonują ludzie, a… Elvis. Pewien beagle z Cincinnati został wytresowany w taki sposób, by rozpoznawać niedźwiedzią ciążę. I odnosi na tym polu naprawdę imponujące sukcesy – może pochwalić się ponad 97-procentową skutecznością. Z tego względu pracy mu nie brakuje – objeżdża ogrody zoologiczne w całych Stanach Zjednoczonych, zatrzymując się wszędzie tam, gdzie przetrzymywane są niedźwiedzie polarne.
Na temat amerykańskiego piwa zdania są mocno podzielone. Jest tam całe mnóstwo małych – lub relatywnie małych – browarów wytwarzających znakomite napoje, już jednak popularne, koncernowe [tu wstawcie pejoratywne słowo, którym zazwyczaj określacie Harnasia i podobne] do picia nadają się co najwyżej umiarkowanie. I niedźwiedzie, jak się okazuje, mają w tej kwestii również wyrobione zdanie. Pewnego razu znaleziono kompletnie pijane zwierzę, które uraczyło się 36 puszkami piwa Rainier. Co ciekawe, w tym samym miejscu znajdowały się też puszki piwa marki Busch. Te ostatnie zostały – podobnie jak pierwsze – przez niedźwiedzia otwarte, ale – w przeciwieństwie do tych pierwszych – po szybkiej degustacji ich zawartość została nieruszona. Jak się okazuje, nawet zwierzęta mają swoje standardy.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą