Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Jak Pokahontas szła do szkoły

32 866  
5   54  
Tutaj nie klikaj!Nie wiadomo co autorka paliła przed napisaniem poniższego tekstu, my w każdym bądź razie przypominamy: Zażywasz - Przegrywasz! ;)

Tekst tylko dla osób powyżej


Dnia pierwszego września na środku wielkiego placu zgromadzeń, Wódz Kacza Dupa zebrał wszystkie dzieci i powiedział, że od dziś muszą chodzić do szkoły. Bo nauka to potęgi klucz i trzeba się dokształcać, bo co nam po umiejętności hodowania marychy jak nie wiemy gdzie i za ile ją opylić i zawsze nam jakieś kurde kolorowe koraliki wciskają.

Ponadto podjął działania wielce roztropne, gdyż i wszystkie dotąd nieuczone kobiety, zdecydował się był posłać na naukie.
Baby indiańskie czerwonolice wielce były podekscytowane, bo w sumie, jakby na to nie patrzeć to było wielkie dla nich święto. Nigdy do tej pory nie opuszczały wiochy.

Pokahontas od rana prasowała swój nieskazitelnie upieprzony brudem strój. NA włosy pod pachami nakręciła wałki, nogi przeczesała drucianą szczotką a na głowie zrobiła sobie sterylny przedziałek. Włosy niczym biblijne morze rozstąpiły się ukazując przedziałek z deczka brudny, którym -niczym tabuny ludu wyznania handlowego z czasów Mojżesz- przechadzały się dystyngowanie wszy, podskakując co krok radośnie, ale w sumie szły opieszale. /przypis autora A nawiązując – to za czasów Izraelitów powstało owo powiedzenie, że jak robota się nie klei i idzie powoli, to się mówi „idzie jak wesz po Żydzie” /

Pokahontas nalała sobie wody co by dokonać porannych ablucji. Zanurzyła w letniej cieczy dwa paluchy i ostentacyjnie przemyła sobie powieki, z kącików wydłubała ropy wielkości piłek golfowych. No i jeszcze delikatnie, - wyznając zasadę myjcie się dziewczyny nie znacie dnia ani godziny - żeby nie zabić swych intensywnych feromonów, przewiodła palorem w okolicach dowcipnych, doprowadzając tą czynnością do paroksyzmu, wszy łonowe, które akurat zostały przymuszone do kąpieli, kiedy właśnie spożywały spokojnie śniadanie oddając się lekturze porannej prasy.

Tak wyelegantowana , ociekająca seksem Pokahontas ruszyła dziarskim krokiem lewitując biodrem i utykając na nogę lewą, gdyż właśnie zaczął jej wrastać paznokieć.

Na placu zbiórki i dzieci i baby kłębiły się niczym kłębowisko żmij jadowitych czy innych glist. Wódz Kacza Dupa zawezwał czarnoksiężnika o wdzięcznie brzmiącym imieniu – Krwawiący Zajad – co by odprawił modły i rzucił urok aby wszystkie baby i nastoletnie dziewczyny wielce nieatrakcyjne dla miastowych chłopów się wydawały.
Krwawiący Zajad dramatycznie wywijając miniaturowym penisem i potrząsając w dłoniach grzechotką z pęcherza świętej pamięci wodza Trichomonalisa Vaginalisa, odtańczył taniec urokliwy wielce po czym dokonał erekcji kamienia węgielnego w górę w geście błogosławienia i rzucania klątwy.

Pokahontas akurat wtedy schylona była, bowiem wrastający paznokieć ją denerwował. Więc przyjmując mało wyszukaną pozę a la ślimak ślimak pokaż rogi , przykulona oddawała się niekwestionowanej przyjemności obgryzania paznokci u stóp. No i w związku z tym ,że była schylona to urok Krwawiącego Zajada jej nie dopadł, gdyż Zajad rzucał uroki górnolotne jedynie a nie naziemne rykoszety.
Także nie wiedziała nasz dzielna Indianka, że jako najpiękniejsze dziewczę ,najpiękniejszą pozostała w 24 osobowym tłumie oszpeconych urokiem bab.

A z pewnością jesteście ciekawi, jak działał górnolotny urok Zajada… a więc wszystkie kobiety i nieletnie zbrzydły w oka mgnieniu. Oczywiście Krwawiący Zajad i tak dostał wciry potem od Kaczej Dupy, bowiem Kacza Dupa i zgromadzenie indiańskich wojowników, jednogłośnie stwierdzili, że wcale tak bardzo te baby nie zbrzydły, ale przyznały Zajadowi rację, że na takie przecudnej urody szantrapy to ciężko znaleźć odpowiednie przekleństwo.

No i ruszyły do szkoły pobierać nauki.
A w szkole jak to w szkole. Nauczyciel pousadzał towarzystwo w ławkach. A minę miał przy tym niekonieczną, bo szpetoty takiej to od dawna nie oglądał, od czasów kiedy to piastunka Maria ślepa na jedno oko i z parszywym cyckiem kolebała go do snu śpiewając delikatnie swoim synaps barytonem luli luli la , wpychając mu równocześnie od ust zwiscyc w celu karmienia.
Zniesmaczony wielce niezwykle przykrym wspomnieniem z dzieciństwa opadł z sił pedagogicznych.
Nagle w tym tłumie żywych trupów, jedna twarz wydała mu się minimalnie przyjemna. Nalane ogorzałe rysy od gorzały, buraczany rumieniec i kreseczki A la Nefretete mogły nawet rozpalić niewielki płomień pożądania w zapchanych cholesterolem i arteriosklerozą tętnicach żylnych.
Postanowił ją usadzić w pierwszej ławce tuż koło swojego biureczka.

Dzielna Pokahontas podniecona pierwszym dniem w szkole zaczęła się wilgocić w okolicach krocza, gdyż zawsze tak reagowała na podniecenie, bez względu na okoliczności. Wszy łonowe, która akurat przystępowały do konsumpcji obiadu, musiały podjąć decyzję o nagłej ewakuacji gdyż jch mikroskopijne wszowe mebelki zaczęły unosić się na wodzie a półmiski z parującym obiadem popłynęły w stronę czarnej dziury.

W tym czasie, kiedy mendy pomstowały niewyrafinowanymi słowy, nauczyciel kreślił na tablicy rozmaite figury, które do tej pory tylko Krwawiący Zajad potrafił patykiem rysować na piachu lub w błocie lub też i w gnojówce a nawet potrafił z krowiej kupy zrobić kółko.
Pokahontas patrzyła na nauczyciela jak zaczarowana.
Nie dość, że całkiem nie był stary, włosy jeszcze mu się głowy trzymały choć mało, ale miał, jakieś dziwne denka od flaszek po ognistej wodzie na nosie, ale to mu dodawało uroku. Pupa może nie taka wypierdziana jak dzielnego Winetou, bary też może nieco mniejsze, ale – zastanawiała się Pocahontas- tak ogólnie to do chłopa był podobny.

Kiedy tak się zastanawiała nad męskością pedagoga, ten, odwrócił się nagle i rzekł:
- Pokahontas podejdź do mnie, narysujesz figurę kredą na czarnej tafli tablicy.
Dziewczyna o mało nie przewróciła się i nie poślizgnęła na śliskiej podłodze zwilżonej jej śluzem spod spódnicy. Podchodząc do nauczyciela, dumnym wzrokiem omiotła przygaszony szpetny motłoch.
Ten, wręczył jej kredę i mówi:
- A teraz będziemy rysowali trójkąt.
Przerażona dziewczyna, kiedy usłyszała tylko słowo „trójkąt” zamrała. Wiedziała bowiem, ze to jest jedno z magicznych słów, którymi wabił ją do alkowy jej potajemny kochanek Winetou. Oczywiście wtedy, kiedy mówił trójkąt był jeszcze jego kolega Indianin Wielki Zwis. Ale on nigdy się nie podłączał do zabawy i Pokahontas zawsze się zastanawiała, czemu wielki Zwis leży apatycznie i z boku na pufie z szopa pracza i międli jakiegoś pieroga między palcami?
Teraz przed tablicą, zaczęła rozglądać się na boki, czy może gdzieś tu się Minetou przyczaił …ale odetchnęła z ulgą, że nie będzie musiała dawać dupy, kiedy nauczyciel powiedział że ma rysować kreseczki.
Zacisnęła mocno kredę w dłoni, tak jak się zaciska dłoń na półsztywnym pierogu i zaczeła kreślić niezidentyfikowane proste i półproste.

Pedagogowi włosy stanęły od tej wyższej matematyki i nie tylko.
Jeszcze nigdy przedtem nie doświadczał takich wysublimowanych naukowych emocji. Może tylko przypomniało mu się jedno zdarzenie, kiedy jeszcze studiował i podobnego podniecenia doświadczał na zajęciach z turbulencji przyściennych.
Owłosiona dłoń dziewczyny stworzyła nowy wymiar przestrzennej matematyki. Była to niesamowita geometria, która doprowadziła profesora niemalże do orgazmu. Wiedział.. że ani smród i ani przeraźliwy odór z gęby nie pozbawią go przyjemności zwyobracania wyjątkowej Indianki.

Zajęcia się skończyły. Baby wróciły do wioski. Brakowało tylko jednej sztuki. Pokahontas się zapodziała. Wielki wódz Kacza Dupa wcale się tym nie zmartwił. Wiem, bo i ja tam byłam miód i wino piłam a także jarałam fajkę z Krwawiącym Zajadem. Więc to wszystko spisałam i wam opowiedziałam.

Oglądany: 32866x | Komentarzy: 54 | Okejek: 5 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało