Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Kiedy w telewizji leciał ten brazylijski serial, polskie ulice pustoszały! Oto fenomen "Niewolnicy Isaury"!

50 236  
197   70  
Był rok 1985. Miałem wtedy trzy lata, więc niewiele pamiętam z tamtego okresu, a wydarzenia te znam bardziej z historii opowiadanych przez moich starszych kolegów. Grali wtedy w piłkę na szkolnym boisku. Nagle, jakby za sprawą wyjącej syreny zapowiadającej nalot bombowy, ludzie dosłownie wyparowali z ulic, na jezdni próżno było szukać jakiegokolwiek malucha czy trabanta, sklepy pozamykano i nawet bez przerwy drący japę na balkonie kundel gwałtownie zamilkł. Cisza. Tak mocna, że aż w uszach dzwoniło. Czyżby nadszedł tak intensywnie zapowiadany w Biblii dzień sądu?


Nie. Za nagłe wyludnienie miast nie był odpowiedzialny ani atak germańskojęzycznego wroga, ani mityczna apokalipsa. To nic innego, jak spisek brazylijskich filmowców, którzy to siłą zagonili widzów przed kineskopy Rubinów. Oto bowiem nadwiślański kraj zaszczyciła „Niewolnica Isaura” - pierwsza latynoamerykańska telenowela, z jaką mieli przyjemność obcować Polacy.

Zaczęło się od szkolnej lektury...

Historia słynnej męczennicy zaczęła się nieco wcześniej. Dokładnie sto lat wcześniej. Wówczas to w Ameryce Południowej, ze sporą w porównaniu do Europy obsuwą, nastał czas romantyzmu. Bernardo Guimarães – pisarz związany z tym prądem – zaczął tworzyć dzieła o tematyce abolicjonistycznej. I to właśnie napisana w 1875 roku „A Escrava Isaura”, książka, która trafiła do kanonu lektur szkolnych, stała się jednym najbardziej poczytnych przykładów literatury o mocno antyniewolniczym wydźwięku.


Historia Isaury i pastwiącego się nad nią Leoncio, wąsatego dziedzica plantacji oraz nieruchomości, gdzie dziewczyna pracuje, tak bardzo poruszyła serca Brazylijczyków, że już w 1949 roku miała miejsce premiera pierwszej ekranizacji tej książki. Jednak to 27 lat później o Isaurze dowiedziała się reszta świata.

Kadr z filmu "Niewolnica Isaura" (1949)

W liczącej sobie 100 odcinków telenoweli tytułową rolę zagrała Lucélia Santos – aktorka, która z miejsca stała się wielką gwiazdą oraz… wywołała spore kontrowersje w samej Brazylii. Powodem był kolor skóry artystki. W książkowym pierwowzorze Isaura była potomkinią portugalskiego robotnika oraz murzyńskiej niewolnicy, więc także i bohaterka serialu powinna nosić jakieś cechy czarnej rasy. Mimo że twórcy telenoweli z tego powodu spotkali się z dużą krytyką, trzeba jednocześnie przyznać, że „Niewolnica Isaura” była też pierwszą brazylijską operą mydlaną, w której duża część obsady była czarnoskóra.


Bierz pan ten szajs! Opłaca się!

W 1984 roku zatrudniony w TVP szef Radiokomitetu Lew Rywin pojechał na targi telewizyjne w Cannes. Tak się akurat złożyło, że polskie stoisko sąsiadowało z tym należącym do Brazylijczyków. Jako że nikt specjalnie nie interesował się ofertą obu wystawców, Rywin zabijał nudę gadając ze swymi sąsiadami. W końcu temat zszedł na sprawy biznesowe – okazało się, że Polak dostał polecenie sprowadzenia z targów programu, który ładnie wpasowałby się w popołudniową ramówkę TVP. Pokazano mu więc fragmenty „Niewolnicy Izaury”. Ku zaskoczeniu Latynosów polski wystawca skrzywił się i z rozbrajającą szczerością przyznał, że miałby spore problemy, gdyby wrócił do kraju z tak lichym łupem. Brazylijczycy nie ustępowali i zaproponowali Rywinowi pierwszy odcinek za darmo oraz obiecali dużą zniżkę na resztę epizodów. W końcu udało się – Lew przywiózł do Polski egzotyczną telenowelę. Zanim jednak wyemitowano ją w telewizji, trzeba było nieco dostosować ten program do wymogów stawianych przez włodarzy TVP.


W pierwotnej wersji „Niewolnica Isaura” składała się ze stu, trwających po 15 minut, odcinków. Do Cannes trafiła wersja, w której epizodów było 30, a każdy z nich trwał 30 minut. W Polsce jednak serial skierowano do sali montażowej i zrobiono z niego 15 sześćdziesięciominutowych odcinków.

Cześć, Malwina! Chcesz mieć syna?

Kiedy chodziłem do podstawówki, takimi słowami zwykło się „przezywać” dziewczyny o tym imieniu. Większość polskich Malwin pojawiła się na świecie w połowie lat 80. oraz na początku 90. Czemu? Ano temu, że jedna z pozytywnych bohaterek brazylijskiej telenoweli (konkretnie – pomagająca bohaterce żona „ciemiężyciela” Leoncia) tak się właśnie zwała. Jeśli jesteś Malwiną czytającą ten tekst, to natychmiast dzwoń do rodziców. Oni ci powiedzą…
Oczywiście w tamtym okresie urodziło się też sporo Isaur oraz jej spolszczonych klonów, czyli Izaur.
„Niewolnica Isaura” momentalnie podbiła serca polskich widzów. Ba! Stała się najpopularniejszym programem w historii polskiej telewizji. Do dziś żaden inny nie miał tak gigantycznej frekwencji, jak właśnie ta smętna, brazylijska telenowela. Średnio przyciągała ona przed ekrany 81% posiadaczy telewizorów, natomiast bywało, że oglądalność sięgała aż 92%!


Fenomen Isaury obserwować było można nie tylko w Polsce...

Równie wielkim sukcesem okazała się premiera tego serialu na Węgrzech. Według pewnej miejskiej legendy widzowie w tamtym kraju intensywnie zbierali pieniądze, aby móc wykupić Isaurę z rąk podłego Leoncio… Pieniądze ponoć nawet zebrano i wydano je na zaproszenie gwiazd serialu do Węgier! Wśród Węgrów krążył też żart mówiący, że minister edukacji i kultury Tefta Cami w dniu premiery ostatniego odcinka serialu miała wedrzeć się do budynku telewizji tylko po to, aby móc go obejrzeć chwilkę przed resztą widzów.
Tymczasem w Albanii, gdzie widzowie również śledzili losy granej przez Lucélię Santos dziewczyny, imieniem Isaura zaczęto nazywać niewielkie, policyjne fiaty. Miało to być złośliwe nawiązanie do niewolniczego wręcz eksploatowania tych rozlatujących się samochodów.


Isaura oczarowała też Jugosłowian: Chorwatów, Serbów i Słoweńców. Dotarła nawet do Algierii, gdzie dostała arabski dubbing i stała się niezwykle popularnym programem wśród tamtejszych kobiet. Brazylijska niewolnica przybyła nawet do… Chin! Mało tego! Santos dostała tamtejszą nagrodę Złotego Orła oraz prestiżowe odznaczenie za swój wielki wkład w łączenie chińskiej i brazylijskiej kultury!

Isaura w Sosnowcu?!

Tymczasem w Polsce popyt na „Niewolnicę Isaurę” był tak wielki, że do TVP spływały tysiące listów z prośbą o przesunięcie czasu emisji lub powtórkę danego odcinka. Szefowie telewizji ostatecznie zdecydowali się więc emitować każdy z epizodów serialu dwukrotnie – w różnych godzinach.
Wyobraźcie sobie jaka radość ogarnęła Polaków, gdy w 1985 roku gruchnęła wieść, że obsada oglądanej przez ponad 20 milionów widzów telenoweli ma wpaść do nas z wizytą! Aktorzy spędzili w Polsce cały tydzień, odwiedzając parę miast, w tym… Sosnowiec! Za każdym razem fani tak bardzo chcieli przywitać się ze swoimi idolami, że artystów musiały chronić szwadrony mundurowych. W samym Krakowie do zapewnienia bezpieczeństwa gwiazdom oddelegowano 300 milicjantów! A mimo to Lucélia Santos, przerażona tłumem Polaków szturmujących na przygotowany dla niej oraz reszty brazylijskiej ekipy samochód, w pewnym momencie dostała ataku paniki.


O ile Santos zmagała się z natarczywymi nadwiślańskimi miłośnikami jej talentu, to już grający Leoncio Rubens de Falco nie musiał się martwić o przesadną popularność podczas swej wizyty w Polsce. Wręcz przeciwnie. Nasi rodacy starali się jak mogli, aby okazać mu dezaprobatę za niegodziwe traktowanie Isaury. Ponoć wśród tłumów fanów dało się dostrzec kilku nazbyt gorliwych telemaniaków, którzy nosili ze sobą transparenty z napisami w stylu „Leoncio! Ty wieprzu!”.


Tak czy inaczej dużą część naszego kraju Brazylijczycy musieli oglądać zza okien samochodu, bo watahy rozgorączkowanych widzów napierały na pojazd. Zgodnie z ówczesnym zwyczajem, goście odwiedzający Polskę zmuszeni zostali do odwiedzenia szkół i zakładów pracy. Wpadli też popatrzeć sobie na… budowę szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. No, ubaw po pachy!
Wizyta wielkich gwiazd ekranu doprowadziła do narodzenia się kolejnego fenomenu – mnóstwo Polek zainspirowanych ówczesnym wizerunkiem odtwórczyni roli Isaury szturmowało potem zakłady fryzjerskie, kategorycznie domagając się zrobienia im fryzury, jaką nosiła ich idolka.


Po zakończeniu emisji serialu „szał na Izaurę” wcale tak szybko nie opadł. Na półkach polskich księgarni pojawiło się tłumaczenie książkowego pierwowzoru telenoweli. Ponoć całe 100 tysięcy egzemplarzy tej powieści sprzedało się momentalnie i szybko trzeba było robić dodruki.

Isaura jest tylko jedna!

Niesamowity sukces brazylijskiego „towaru eksportowego” sprawił, że wkrótce wygłodniali latynoskich wyciskaczy łez widzowie zostali zalani kolejnymi telenowelami. Przez całe lata 90. ramówki telewizyjne wypełnione były siermiężnymi, kiczowatymi, źle zagranymi, paskudnie zrealizowanymi, pretensjonalnymi produkcjami z krajów Ameryki Południowej. I większość z tych koszmarków została przyjęta przez naszych widzów z otwartymi ramionami.


W 1998 roku powstał nawet kanał Romantica, który bez przerwy emitował tego typu programy. I to właśnie tam miała też miejsce premiera nowej, nakręconej w 2004 roku, wersji „Niewolnicy Isaury”!


Niestety, serial został praktycznie niezauważony. Nie pomógł tu nawet wabik w postaci powrotu starego znajomego, Rubensa de Falco, który to tym razem zagrał ojca podłego Leoncio. Warto nadmienić, że była to jego ostatnia rola – dwa lata później aktor dostał udaru mózgu, a niedługo potem zmarł na atak serca.



Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
6

Oglądany: 50236x | Komentarzy: 70 | Okejek: 197 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało