Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Dziewuchy z czołowego feministycznego fanpejdża znowu się ośmieszyły!

59 723  
388   247  
Dziewuchy dziewuchom to jeden z najpopularniejszych w Polsce fanpejdżów feministycznych. Posiadająca przeszło 104 tysięcy fanów strona już nie raz zabłysnęła prowokacyjnymi akcjami, które spotkały się z ogromną krytyką ludzi z wielu (także i kobiecych) środowisk. Teraz, kiedy wzięły sobie na tapet temat aborcji, mam już niemalże pewność, że fanpejdż ten prowadzony jest przez grupę podduszonych pępowiną idiotek albo przez wyjątkowo inteligentnego trolla.
Zanim jednak przejdziemy do szowinistycznego butowania autorek grafiki, która zawisła na fanpejdżu, zacznijmy jednak od faktów dotyczących przerywania ciąży w Polsce. Trzeba bowiem przyznać, że sytuacja jest niewesoła i faktycznie jest o co walczyć.
Obecnie w naszym kraju kwestię aborcji reguluje prawo z 1993 roku, które dopuszcza przeprowadzenie takiego zabiegu jedynie w sytuacji, gdy ciąża może zagrażać życiu kobiety, jeśli płód posiada nieodwracalne, poważne upośledzenia oraz w sytuacji, gdy do zapłodnienia doszło w efekcie gwałtu lub czynu kazirodczego. Z powodu tych surowych na tle innych państw europejskich zasad, aborcje w Polsce często są wykonywane nielegalnie. Szacuje się, że może być przeprowadzanych od kilku to kilkudziesięciu tysięcy takich zabiegów rocznie!


Sporym problemem dla osób, które zaliczyły wpadkę jest też prawo, które weszło w 2017 roku. Zabrania ono stosowania antykoncepcji awaryjnej, czyli tzw. „tabletek dzień po”, służących do uniemożliwienia zapłodnionej komórce jajowej zagnieżdżenie się w macicy. Pomiędzy 2014 a 2017 rokiem takie środki były dostępne w każdej aptece bez recepty. Obecnie przepisaniem takiego medykamentu zajmuje się lekarz. Należy tu jednak odróżnić wspomnianą metodę od tzw. środków wczesnoporonnych, czyli blokujących receptory progesteronu tabletek, których stosowanie prowadzi do wydalenia zarodka z organizmu kobiety. Ten rodzaj awaryjnego ratunku jest już w Polsce nielegalny.

Trudno się więc dziwić, że okryty tabu temat przerywania ciąży jest dla Polek dużym utrapieniem i polskie prawo aborcyjne aż prosi się o jak najszybsze zliberalizowanie. Całkowicie więc popieram kobiece manifestacje i desperackie próby wpłynięcia tych środowisk na skażonych wypaczoną katolicką ideologią polityków. Problem zaczyna się jednak w momencie, gdy czołowy feministyczny fanpejdż wyskakuje z takim obrazkiem:


Nie będziemy tutaj rozwodzić się nad tym, czy istnieje procedura, którą można by nazwać „bezpieczną aborcją”. Bardziej chodzi nam o dość paskudny przekaz tej grafiki. Mamy tu zadowoloną z siebie, silną, młodą kobietę, która chwali się, że przeprowadziła już 25 aborcji. Na luzie, bo przecież wyskrobanie dzieciaka jest czymś tak samo oczywistym, jak założenie kondoma na wacka czy przyjmowanie tabletek antykoncepcyjnych. Ba, zakładając, że pani z obrazka ma jakieś 25 lat i biorąc pod uwagę to, że statystycznie Polski zaczynają uprawiać seks w wieku ok. 20 lat, bohaterka tejże ilustracji ląduje na ginekologicznym fotelu 5 razy w roku!

Czepiasz się, Coldseed! A co jeśli ta dziewczyna była ofiarą wielokrotnego gwałtu albo jej starania się o dziecko zostało naznaczone wieloma komplikacjami zdrowotnymi, które zmuszają lekarzy do ciągłego wywoływania poronień? W takiej sytuacji oczywiście posypuję sobie głowę popiołem. Śmiem jednak twierdzić, że wymowa grafiki jest zupełnie inna. To ewidentna próba zrównania środków antykoncepcyjnych z medyczną procedurą usuwania ciąży.


Hej, Dziewuchy! Może dorzuciłybyście jeszcze wzmiankę o wprowadzaniu abonamentu aborcyjnego uprawniającego do legalnego przeprowadzania tego zabiegu do 8 razy w ciągu roku? A może jakiś system MLM? Zapisz do naszej kliniki koleżankę, a dostaniesz karnet na dodatkową skrobankę i zniżkę na badanie migdałków?
Niesmaczne, co? Cóż – taki jest właśnie ten obrazek. Zupełnie przeinacza sens istotnego problemu, starając się marnym clickbaitem wywołać skandal i w ostateczności wykonać kobietom iście niedźwiedzią przysługę. Porównanie aborcji do środków służących zapobieganiu ciąży jest nie tylko obrzydliwe, ale i odwraca uwagę od drugiej, bardzo istotnej kwestii. Otóż według statystyk przeszło połowa Polek nie stosuje żadnej antykoncepcji, a system edukacji seksualnej w Polsce leży i kwiczy. I nie – nie mówimy tu tyko o tym, że w szkołach szerokim łukiem omija się kwestie prokreacji oraz używania zabezpieczeń przed niechcianą ciążą. Generalnie seks jest tematem tabu nie tylko w placówkach oświaty, ale nade wszystko w rodzinach. Po prostu w polskich domach nie rozmawia się z dorastającymi dzieciakami o prezerwatywach, tabletkach antykoncepcyjnych, wkładkach domacicznych, plastrach, globulkach, implantach i zastrzykach. Nie żyjemy już w czasach, gdy jedynym środkiem zapewniającym gżenie się bez konsekwencji był anal! W rezultacie mamy więc co roku kilkanaście tysięcy małoletnich dziewczyn zachodzących w ciążę!


Drogie Dziewuchy! Może by więc zamiast sugerować, że 25 usuniętych ciąż jest powodem do rozpierającej dumy, a aborcja jest czymś równie zwyczajnym co mycie zębów, warto by przestać robić z siebie pośmiewisko i zabrać się do tematu niechcianych ciąż w sposób dojrzały, bez silenia się na wywoływanie żenujących skandali? Z jednej bowiem strony mamy do czynienia z niepoważnym podejściem władz i społeczeństwa nasiąkniętego klerykalnym dyskursem do szalenie istotnej kwestii, a z drugiej zaś równie zinfantylizowaną reakcją środowisk feministycznych, które zamiast podnosić problem z dojrzałej perspektywy, zniżają się do poziomu gówniarskiego bazgrania farbą po murach.
37

Oglądany: 59723x | Komentarzy: 247 | Okejek: 388 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.03

18.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało