Rok 2020 w pełni formy, więc do wybrzeży Indii i Bangladeszu zbliża się (lub już dotarł, zależnie od tego, kiedy to czytacie) cyklon Amphan. Wkrótce najprawdopodobniej Zatoka Bengalska, gdzie ma rozpętać się piekło, znajdzie się we wszystkich serwisach informacyjnych świata. Sprawdźmy więc, co warto wiedzieć o tym skądinąd ciekawym miejscu.
Zatoka Bengalska jest największą zatoką świata, rozciągając się pomiędzy Sri Lanką, Indiami, Bangladeszem oraz Mjanmą (zwaną niegdyś dla niepoznaki Birmą). Ma 2,191 mln kilometrów kwadratowych, co czyni ją naprawdę ogromną. Średnia głębokość oceanu w zatoce przekracza 2,5 kilometra – co można uznać za „relatywnie niewiele” – w najgłębszym miejscu jest to natomiast 5258 m. Woda jest tu bardzo ciepła – zimą sięgając 25-27°C, latem przekraczając nawet 28°.
Wysoka temperatura, „zamknięcie” pomiędzy Półwyspem Indyjskim i archipelagami po przeciwległej stronie, ujścia wielkich rzek jak Ganges i Brahmaputra, liczące miliony mieszkańców porty (Ćennaj i Kolkata mają łącznie 25 milionów), a do tego jeszcze… podwodne złoża ropy naftowej. Wszystko to sprawia, że Zatoka Bengalska sama w sobie stanowi istny kocioł. I to nawet nie uwzględniając jeszcze położenia w strefie szczególnie podatnej na ekstremalne warunki pogodowe.
Coś, czego nazwę można skrócić do szkolnego
ABC, nie powinno być groźne… a jednak – według szacunków zjawisko to każdego roku zabija, choć nie w sposób bezpośredni, nawet 2 miliony ludzi. Mowa o Azjatyckiej Brązowej Chmurze, która wygląda dokładnie tak, jak przedstawia ją nazwa. Pojawia się regularnie w południowej Azji i nad Oceanem Indyjskim, „przykrywając” m.in. Zatokę Bengalską. To wielka chmura antropogenicznych zanieczyszczeń, które nie są „wypłukiwane” z atmosfery przez brak deszczu w tym okresie.
Choć z wielu względów logika nakazywałaby trzymanie się od Zatoki Bengalskiej i jej „darów” z daleka, żadne z państw znajdujących się w jej sąsiedztwie nie może sobie na to pozwolić. W rezultacie Zatoka jest jednym z najbardziej intensywnie eksploatowanych obszarów połowowych świata. Każdego roku odławia się tutaj ok. 6 milionów ton ryb – mniej więcej 7% tego, co na całym świecie łącznie. Biolodzy od dawna ostrzegają o szkodliwości takiego postępowania, prowadzącego nie tylko do ginięcia zagrożonych gatunków, ale do długofalowego „wyjałowienia” zbiornika uznawanego za jeden z największych ekosystemów morskich Ziemi.
Indie, Bangladesz, Mjanma i czające się tuż za ich plecami Chiny, które licznymi umowami międzynarodowymi starają się zapewnić sobie możliwość eksploatacji Zatoki Bengalskiej, to konkurencja, w starciu z którą natura nie ma szans. Tym bardziej że w tle znajdują się też obfite złoża gazu ziemnego, które sprawiły, że spory o granicę morską pomiędzy trzema państwami Zatoki rozgorzały na nowo.
W wysuniętej na południe części Bangladeszu, nad wschodnim brzegiem Zatoki Bengalskiej, znajduje się miasto Koks Badźar zamieszkiwane przez niecałe 100 tysięcy osób. Jest to najważniejszy ośrodek turystyczny, który zasłynął najdłuższą nieprzerwaną piaszczystą plażą świata. Ma ona aż 125 kilometrów długości, czym przykuła zainteresowanie zarówno miejscowych, jak i przyjezdnych z zagranicy.
Zatoka Bengalska i leżące nad nią obszary znajdują się w strefie wilgotnego klimatu zwrotnikowego w odmianie monsunowej, co stanowi niemal zaproszenie dla tropikalnych huraganów prowadzących do katastrofalnych skutków. Poważne zagrożenie dla wschodnich Indii i Bangladeszu stanowi cyklon Amphan – pierwszy tak silny od 1999 roku, z wiatrami sięgającymi 320 km/h. Prognozy nie są optymistyczne – przewiduje się ogromne zniszczenia i prawdopodobnie wiele ofiar, dlatego już rozpoczęto ewakuację mieszkańców wybrzeża. Sytuacji wcale nie poprawia panująca epidemia.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą