Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki CVII - Nevidelisme sa trzidcet let!

33 640  
7   27  
Dzisiaj dowiecie się, po co matematykowi prawo jazdy, kogo omijać na górskiej ścieżce oraz przekonacie się, że wkręcanie żarówki może być nie lada wyzwaniem. A na deser coś od naszych południowych sąsiadów...


DO CZEGO PRAWO JAZDY PRZYSZŁEJ NAUCZYCIELCE?

 
- Dzieeeeńdobry! - w drzwiach zameldowała się młodziutka, świeżo upieczona magister matematyki.
- ...Obry - zmierzył ją powłóczystym spojrzeniem Szef - Słucham panią...
- Nowa, pewnie szuka pracy - objaśnił Szefa wiceszef.
- No, taaak... - niepewnie podjęła temat młoda adeptka - bo słyszałam...
- A pani co potrafi? - zainteresował się Szef.
- No, matematyki mogę uczyć...
- Taaak... - Szef mruknął studiując podanie.
- Prawo jazdy pani oczywiście pani ma? - uśmiechnął się wice.
- Prawo jazdy? - zdziwiła się nielicho nowa - W szkole? Mam... ale... po co?
- Godziny się znajdą - odparł wice - jak tylko pani przejedzie magister Bednarską, naszą aktualną matematyczkę - dodał z szerokim uśmiechem.

by BeLpHeR

* * * * *

FILOLOG Z PASKAMI

Byłem w kiosku celem zakupienia gazety. W kolejce stał również pewien "dres", po aparycji mniemam, iż jest to osoba, której życiowym mottem jest "po sterydzie to idzie". Miedzy nim [d], a sprzedającą [s] nawiązał się taki dialog:
[d] - Menz Hild, proszę.
[s] - Może pan przeliterować?
[d] - K**wa angielskiego się nie chciało uczyć... m-e-n-kreska-s h-e-a-l-t-h.

by mroczny_mis

* * * * *

A TO WSZYSTKO WINA ROWERZYSTÓW!

Czas: miniony tydzień
Miejsce: Chryszczata (szczyt w Bieszczadach)
Tak się niefortunnie złożyło, iż wejście moje i znajomych zbiegło się w czasie ze zjazdem jakichś kolarzy, którzy na Chryszczatej zatrzymywali się by złapać oddech. Wiadomo, kolarz ma obcisły strój tu i ówdzie, właściwie wszędzie. Siedzimy sobie z ekipą na szczycie, odpoczywamy, a ja z rosnącym zainteresowaniem przyglądam się butom jednego z nich, aż do momentu gdy odkryłam, że mają takie coś co wskakuje w takie inne coś znajdujące się na pedale... Patrzę, patrzę i gdy zobaczyłam, że to jedno coś wskoczyło w to inne, wrzasnęłam:
- ALE JAJA!!!
Nastała krępująca cisza, kolarz kątem oka spojrzał na swoje obcisłe - a jakże - spodenki, moi znajomi zamilkli patrząc na mnie i na jego obcisłe - a jakże - spodenki, było tak cicho, że słyszałam jak mnie zalewa czerwień na twarzy i nie wiem czy moje "o buty mi chodziło..." coś pomogło...

by KrissDeValnor

* * * * *

BO TO TRZEBA NAJPIERW KATEGORIĘ, Z KTÓREJ JEST PYTANIE, PODAĆ

Byłam gdzieś tak w 2 klasie podstawówki. Przychodzę któregoś dnia do mamy i mówię:
[j] - ja
[m] - mama
[j] - Mamo, co to jest pochwa?
[m] (lekko się rumieniąc) - Wiesz córuś... To takie coś, co masz ty i ja...
[j] - No dobra, ale co to jest?
[m] (cała czerwona) - Bo widzisz, to ma każda kobieta między nogami...
[j] - O boże! To gdzie ci rycerze chowali swoje miecze!!!

by schmetty

* * * * *

DOWCIPNY I LENIWY

Historia jest o tym, jak to mimowolnie "ucieleśniliśmy" stary dowcip o milicjantach i żarówce.
Weekend spędziłem u kumpla. Mieszka sobie samotnie w dwupokojowym mieszkanku w tzw. "starym budownictwie". Lokum fajne, dom lekko "stylowy", pokoje wysokie (coś tak ze 3,5 metra). Pech chciał, że w pokoju, w którym przyszło nam spać, przepaliła się żarówka. O ile z zamiennikiem nie było problemu, o tyle kłopot był z dosięgnięciem do oprawki. Wysoko, a drabiny brak. Niczym Pomysłowy Dobromir wpadłem na prosty pomysł: kumpel wejdzie mi "na barana" (czyli usiądzie mi na barkach), stanę pod lampą, a on wymieni zepsute na nowe. Z realizacją było gorzej. Kolega jest słusznej postury, więc wstanie z ugiętych kolan z nim na plecach nie było takie łatwe zwłaszcza, że kolega "chwiał się" we wszystkie strony. Wstałem. Podchodzę pomalutku do lampy i pytam:
- Masz?
- Mam... teraz się okręcaj...

by Piciu30

* * * * *

ZEMSTA JEST SŁODKA I NAZYWA SIĘ BIELIZNA

Ostatnio z racji urlopów i innych rzeczy rzadko się widuje z kumplem - no i rzadko dowcipy sobie robimy, no i jestem (byłem) jeden do tyłu... Ale się to zmieniło....
Dziś nie chciało mi się wstawać z kojca, ani troszeczkę (tym bardziej, że szefostwa mojego nie ma w pracy, więc po co się spieszyć?), ale telefon od kumpla postawił mnie na nogi...
[K] - kumpel
[B] - ja
[K] - Bociek, chcesz mi życie uratować?
[B] - Znoooowu? To się zaczyna robić nudne... Dobra mów na kiedy chcesz alibi...
[K] - Nie, to nie to.
[B] - To co?
[K] - Skoczysz do mnie i wyjmiesz mi pranie...
[B] - A co Janowi dałeś wolne Panie hrabio? Sam nie możesz, lub Kaśka (panna kumpla z która ostatnio mieszka) nie może?
[K] - Ja nie mogę, bo zapomniałem wczoraj wieczorem wyjąć, a jak Kaśka wróci wcześniej i jak zobaczy, że znów zapomniałem, to mi to i owo urwie...
[B] - Ech baby, w końcu po to człowiek wymyślił pralki, by one także mogły programować. Po kij się dajesz wykorzystywać?
[K] - Nie mędrkuj cwaniaczku, ja nie będę wypominał, jak to stawałeś w pozycji służ na widok Anki...
[B] - Dobra, dobra lordzie... Klucze tam gdzie zawsze?
[K] - Taaaaaaaa...
No to wstałem ogarnąłem się, zrobiłem sobie śniadanko i poszedłem do kumpla wyjmować pranie.
Gdy wyjmowałem pranie zauważyłem, że 3/4 rzeczy to rzeczy Kaśki, w tym bielizna no i w tym momencie usiadł na mym ramieniu diabełek i podpowiedział mi wredziasty plan zemsty.
Skoczyłem do domu po 2 komplety bielizny mojej sis (a Ona ma troszkę większe atrybuty kobiece niż Kaśka) no i powiesiłem to na suszarce u Kumpla... Ciekaw jestem bardzo reakcji Kasi gdy wróci wcześniej do domku i obejrzy sobie pranie...

by Stork

* * * * *

ONA GO WIDZIAŁA! I JESZCZE OPOWIADA!

Tak to bywa, kiedy człowiek nie nadąża za nowościami w slangu...
Onegdaj koleżanka zwierzyła mi się, że podoba jej się sąsiad, którego znała tylko z widzenia.
- No, ale on ma takiego okropnego lachona... - westchnęła z żałością.
Skojarzyło mi się jednoznacznie. Zdębiałam, ale myślę sobie: cóż, lachon u mężczyzny - ważna rzecz.
- A skąd wiesz...? - pytam ostrożnie.
- No, skąd, skąd! Widziałam!
- I on tak sobie z tym okropnym lachonem bez żadnej krępacji przy ludziach chodzi??? - Moja zgroza sięgnęła szczytu. Biedna dziewczyna, zakochała się w ekshibicjoniście!
- Co ma nie chodzić? Ma lachona, to z nim chodzi...
- I taki okropny, mówisz?
- Noo, taki długi, cienki i blady... - W tym momencie sama zrobiłam się blada.
Jeszcze parę minut w podobnym stylu ciągnęłyśmy tę gadkę ze ślepym o kolorach, zanim zrozumiałam, że lachon = laska = dziewczyna

by Asasello

* * * * *

BEZSTRESOWY PATROL

Jak pewnie Bojownictwo zauważyło ostatnio pojawiło się sporo gnojków jeżdżących inaczej (o rowerach mówię), w sensie że jakieś manuale, bany-hopy i inne. W każdym razie do rzeczy. Siedzę sobie w parku na ławeczce ze znajomymi, nagle ścieżką mknie na tylnym kole jakiś dzieciak, po kilku sekundach słychać tylko trach, bum, bęc. Miał pecha i wpadł na patrol policji (takich co chodzą parami). Panowie policjanci nie wyglądali na miłych i spodziewałem się tekstu w stylu: "Jak k**wa jeździsz je**ny gnojku". A tu proszę, miłe zaskoczenie i policjant wyskakuje z ciętą ripostą:
- No to teraz popedałujesz na jednym kółku na komisariat.
Jeden wziął dzieciaka, drugi rower i wesołym krokiem, pogwizdując pomaszerowali w stronę komisariatu

by VANHelsing

* * * * *

NOWA ŚWIECKA TRADYCJA

Scenka rodzajowa z czasów, gdy w naszym kraju nie było jeszcze telefonów komórkowych.
Byłem wówczas w klasie maturalnej chyba (nie pamiętam Wysoki Sądzie). Spotkałem się z kuzynem, który powrócił z odległego kraju. Odrobinę „pobraliśmy” i pojawiła się koncepcja, że kuzyna żona mnie odwiezie autem do domu, oraz BTW zatankuje auto na CPN-ie. Pojechaliśmy, niewiasta zatankowała, wysadziła mnie koło domu i jak odjeżdżała spostrzegłem, że oddala się z korkiem od baku na dachu. Udałem się szybko do domowego telefonu. Wykręciłem numer kuzyna:
- Słuchaj, byliśmy na stacji. Ja już jestem w domu, ale...
- Moja Kochana Pip* znowu jedzie z korkiem od baku na dachu?

by WiT-KAC-y

* * * * *

MA BYĆ CZARNY I JUŻ!

Kolega pracuje w dużym sklepie ze sprzętem rtv-agd. Pewnego razu przyszedł do nich klient, chcący kupić telewizor. Ogląda, ocenia, marudzi, w końcu przypadł mu do gustu jeden model. Stanął przed nim i pyta pracownika sklepu:
- A nie macie może takich, tylko czarnych?
- Niestety, mamy tylko w kolorze srebrnym.
- Cholera... znów trzeba będzie przemalować...

by Mogart

* * * * *

UKRYTY INSTYNKT MACIERZYŃSKI

Jak wiadomo alkohol często ukazuje prawdziwe oblicze człowieka...
Urodziny kumpeli => niedobór facetów => przyjaciółka K. pisze esa do kumpla (oryginalna pisownia):
wersja planowana: "hejka! wpadnij na imprezkę:] nie mam z kim tańczyć...:)"
wersja wysłana: "hejka wpadnij na imprezkę:] nie mam z kim wpaść...:)"

by nixi

* * * * *

SPOTKANIE PO LATACH

Miejsce akcji: wypucowana do blasku toaleta w aquaparku Tatralandia, nad pisuarami (na wysokości pępka mniej więcej - to ważne) chromoniklowe tabliczki z sensorami.
Oddajemy się w skupieniu czynności moczodawstwa, gdy stojący stanowisko obok Czech (największy mięsień piwny w Unii) do swojego kolegi w drugim końcu pomieszczenia:
- Honzo, podivej sa, to je hroza (niesamowite), to je parada, vidim svojeho czuraka. A nevidelisme sa trzidcet let. Pekny je.
No i cała robota pani sprzątającej na marne - nikt nie mógł trafić strumyczkiem gdzie trzeba.

by czapla57


Chcesz poczytać więcej autentyków? To wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne", tam też możesz opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz na naszej stronie głównej czytelników kolejnych Autentyków!


Oglądany: 33640x | Komentarzy: 27 | Okejek: 7 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało