Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Słów tych używasz codziennie, jednak prawdopodobnie nie masz pojęcia o ich rodowodzie!

66 237  
217   83  
Bierzesz prysznic, nalewasz herbatę do termosu, inbusem dokręcasz poluzowane siodełko w swoim rowerze, przy okazji sprawdzasz, czy trytytki, którymi przeczepiłeś tylną lampkę w swoim jednośladzie dobrze się trzymają - codzienne przedmioty, które pojawiły się w tym jednym zdaniu mają bardzo ciekawą historię swoich nazw. I tak też następnym razem, gdy wejdziesz do kabiny prysznicowej, prawdopodobnie przypomnisz sobie pana Vincenza Priessnitza.

Prysznic

Skoro już wspomnieliśmy o człowieku, którego nazwisko bardzo przypomina nasz domowy wodny natrysk, to głupio by było pana Priessnitza zostawić „na deser”. Ten żyjący w pierwszej połowie XIX i pochodzący ze Śląska Austriackiego (urodził się w miejscowości należącej do współczesnych Czech) wynalazca był samoukiem i miłośnikiem medycyny alternatywnej. Jego przygoda z biznesem zaczęła się od przykrego wypadku, którego ofiarą padł jako siedemnastolatek. Zleciawszy z konia, połamał sobie parę żeber, a że nie stać go było na wizytę u lekarza, zaczął przykładać sobie do opuchlizny nasączone lodowatą wodą gazy. Chłopak szybko wydobrzał i postanowił na swojej metodzie „leczenia” kontuzji nieco zarobić.


Wkrótce oprócz „opatrunków Priessnitza” wymyślił parę innych wodnych terapii, które momentalnie znalazły swoich amatorów. Parę lat później stać go było na postawienie małego domku z łaźnią, gdzie mógł przyjmować pacjentów. Biznes szedł mu tak dobrze, że wkrótce swój niewielki ośrodek znacznie rozbudował, stając się przy okazji pionierem wodolecznictwa.
Wśród wielu jego patentów znalazła się również i kabina z zimnym natryskiem – wynalazek stary jak świat, stosowany jeszcze w starożytnym Rzymie, a od połowy XVIII wieku obecny także i w niektórych angielskich domach. I mimo że to nie Priessnitz był wynalazcą tego urządzenia, to właśnie on przyczynił się do spopularyzowania obecnego dziś w prawie każdym domu prysznica.


Trytytka

Czapki z głów. Oto jeden z największych wynalazków współczesnej ludzkości. Za pomocą ząbkowanej opaski zaciskowej zreperujesz samochód, skujesz bandytę i zbudujesz dom! Pierwotnie te produkowane od 1958 roku przez firmę Thomas & Bettsod plastikowe paski służyły głównie do porządkowania walających się po ziemi kabli od wszelkiej maści sprzętu elektronicznego. Zamiast związywać je sznurkami, można było szybko zrobić zgrabną wiązkę za pomocą takiego właśnie gadżetu. To rozwiązanie szczególnie przyjęło się w samolotach, jednak szybko odkryto, że bardzo wytrzymałe opaski mają znacznie więcej zastosowań. Do Polski produkt ten trafił dopiero w latach 90., a jego wytwarzaniem zajęła się firma, która nazwała go trytytką ze względu na charakterystyczny dźwięk, który opaska wydaje podczas zaciskania. Miano to bardzo ładnie się u nas przyjęło, a wspomniana firma sama postanowiła się przechrzcić na Trytyt Sp. z o.o.


Termos

Zanim do solidnego pojemnika o podwójnych ściankach po raz pierwszy nalana została herbata, takie naczynia znaleźć można było we francuskich i szkockich laboratoriach. Służyły one przede wszystkim do trzymania w odpowiedniej temperaturze skroplonych gazów. Swoje zadanie taki produkt spełniał doskonale, jednak jako że wykonany był on ze szkła, łatwo można go było potłuc, więc poza laboratoriami trudno byłoby znaleźć dla niego zastosowanie. Problem delikatnego, podatnego na uszkodzenia materiału został jednak rozwiązany w 1907 roku, kiedy to niemiecki inżynier Reinhold Burger zorientował się, że naczynie nie jest chronione żadnym patentem i postanowił je trochę ulepszyć.



Owe udoskonalenie polegało na włożeniu szklanej konstrukcji do cylindrycznej, metalowej tuby. Dzięki temu trudniej było taki pojemnik popsuć, a co za tym idzie – od teraz mógł on służyć jako przenośny zbiornik do przechowywania zimnych i ciepłych napojów.
Zanim wynalazek ten trafił na rynek, pan Reinhold ogłosił konkurs na nazwę swojego produktu. Ktoś zaproponował wyraz nawiązujący do greckiego „therme”, czyli słowa oznaczającego „ciepło”. W ten sposób powstała firma Thermos GmbH – marka, która szybko została sprzedana kilku innym przedsiębiorstwom na całym świecie.

Inbus

Klucz inbus to taki wihajster* do przykręcania i odkręcania niektórych śrubek. W 1936 roku pewna niemiecka firma - Bauer & Schaurte Karcher - zaczęła produkować właśnie taki nowy rodzaj metalowych połączeń, w którym zastosowano sześciokątne gniazdo. Aby nas skrzywdzić i sprawić, że nasze uszy będą krwawić, a język dozna złamania otwartego, panowie Niemcy nazwali swój produkt Innensechskantschraube Bauer und Schaurte, co można przetłumaczyć jako ”Wewnątrzsześciokątny wkręt Bauera i Schaurte”. Znacznie przyjemniej brzmi jednak skrócone miano tego produktu, czyli „inbus”.


*skoro mowa o języku wroga, to warto dodać, że „wihajster” wywodzi się od pytania „Wie heißt er?”. W sumie to nie mamy pojęcia, czemu nie używamy naszego nadwiślańskiego odpowiednika, czyli „jakmutam”.

Rower

O pradziadku współczesnych rowerów mówiliśmy już całkiem niedawno i wspomniany został wtedy fakt, że wprowadzony na rynek jeszcze pod koniec XIX wieku wehikuł Johna Kempa Starleya nie tylko zbliżony był wyglądem do współczesnych jednośladów, ale i produkowała go firma Rover! Sama nazwa przedsiębiorstwa motoryzacyjnego, które zaczęło swoją karierę od produkcji pojazdów napędzanych siłą ludzkich mięśni, pochodzi od angielskiego czasownika „to rove”, który to oznacza… „wędrować”.


Ksero

Wiele źródeł podaje, że źródłem słowa „ksero” jest grecki wyraz „kseros”, czyli „suchy”. Ma to sens – kopiowanie obrazów za pomocą tej technologii nie wymaga wykorzystania wykorzystywania „mokrych” chemikaliów ani specjalnych kąpieli, jak to ma miejsce w przypadku fotografii. Wygląda jednak na to, że rodowodem tego „ksera” jest produkt firmy Xerox. Przedsiębiorstwo to działa od początku XX wieku i początkowo zajmowało się produkcją papierów fotograficznych. W 1959 roku wypuściło jednak na rynek urządzenie, które całkowicie zrewolucjonizowało przemysł kopiowania dokumentów.


Maszyna ta zwała się Xerox 914 i była pierwszą komercyjną w pełni zautomatyzowaną kserokopiarką biurową. Dość szybko, bo już w latach 60. wynalazek ten trafił do Polski. Jako że była to dla nas absolutna nowość i trzeba było dla tej maszyny wymyślić odpowiednie miano, zaczęto do tego celu stosować nieco skróconą nazwę firmy, która kopiarki produkowała.

Jacuzzi

Jeden z najbardziej przereklamowanych produktów w historii, czyli duża wanna z bąbelkami, która znana jest u nas jako jacuzzi. Co ciekawe – początkowo nazwa ta mogła bardziej kojarzyć się z lotnictwem niż wodnym relaksem. W 1915 roku dwóch włoskich braci Giocondo i Candido Jacuzzi otworzyło przedsiębiorstwo zajmujące się produkcją drewnianych śmigieł do samolotów. Przez lata była to część kontraktu, który ambitni biznesmeni podpisali z armią.


Oprócz zajmowania się sprawami zawodowymi Candido Jacuzzi sporo energii wkładał też w opracowywanie własnych wynalazków. Jednym z nich była skonstruowana przez niego w 1963 roku specjalna pompa do wanny. Dzięki niej kąpiel połączona była z przyjemnym hydromasażem.


Kiedy w 1970 roku przedsiębiorstwo włoskich braci sprzedane zostało firmie Walter Kidde & Co., ta zatrudniła u siebie bratanka Candido - Roya Jacuzzi. Młody pracownik bez większych skrupułów ukradł pomysł swego wuja i zarobił na tym niezły pieniądz, przy okazji przypisując ten sukces jedynie sobie.
4

Oglądany: 66237x | Komentarzy: 83 | Okejek: 217 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało