Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Podczas ostatniej debaty znowu pojawił się temat homoseksualnych ślubów. I po raz kolejny politycy pokazali, jakimi są dzbanami

47 477  
394   459  
Coldseed pisze: Podczas ostatniej debaty prezydenckiej po raz wtóry poruszono temat legalizacji związków pomiędzy osobami tej samej płci. Kandydaci prawie jednogłośnie wyrazili swoją niechęć do takich "rewolucji''.
Z jakiegoś powodu możliwość zapewnienia ślubu osobom, których preferencje dotyczące tego z kim chcą spędzić życie i z kim się lubią gzić nie odpowiadają poglądom polityków, jest powodem dla niekończących się debat, kłótni i dyskusji.
„Śluby homoseksualistów” - to hasło działa na wielu niczym płachta na byka. Od razu wizualizuje się nam obrazek pary odzianych w długie suknie włochatych facetów lecących w ślinę przed ołtarzem, nad którym na krzyżu wisi sobie smętny Jezusek i wylewa gęsty potok łez nad ostatecznym upadkiem grzesznej ludzkości. Po głównej części ceremonii para młoda analnie sterroryzuje nie tylko księdza-dobrodzieja, ale i zbałamuci ministranta, brutalnie zsodomizuje organistę, a na koniec siłą adoptuje z pobliskiego sierocińca niewinne pacholę, aby czynem zbereźnym uczyć je wypaczonej miłości do przedstawicieli tej samej płci.


Czemu właściwie przedstawiciele tej samej płci chcą wchodzić w związki? Przecież nikt im nie broni żyć pod jednym dachem, a nawet jest szansa, że co bardziej tolerancyjni sąsiedzi nie będą dokonywali regularnych inspekcji ich sypialni!

Spójrzmy na obecną sytuację homoseksualistów w naszym kraju. W praktyce ich prawa są mocno ograniczone. I tak na przykład osoba żyjąca w związku z człowiekiem tej samej płci może zapomnieć o ustawowym dziedziczeniu po nim majątku w inny sposób niż na podstawie testamentu. Co to oznacza? Ano to, że po śmierci partnera ktoś taki będzie zobowiązany do zapłacenia na rzecz rodziny zmarłego tzw. zachowku, czyli części kwoty wartości dziedziczonego mienia, z drugiej jednak strony sam do takowego praw nie będzie posiadać, bo... przeciez nie jest on częścią rodziny. Oprócz tego, jeśli przedmiotem zapisanego w testamencie dobra jest nieruchomość, trzeba będzie też uiścić podatek od spadku!

Problemem będzie także np. możliwość dokonania pochówku zmarłego, bo do tego prawo ma póki co tylko rodzina, a do takowej nie należy partner, nawet jeśli żył on z nim w nieformalnym (bo możliwościowi legalizacji takowego przecież nie ma) związku. I tu nie ma znaczenia, czy para mieszkała ze sobą dwa miesiące czy pół wieku. Mało tego – jeśli nie udałoby się zlokalizować krewnych nieboszczyka, to jego pogrzebem zajmie się… gmina.



Równie nieciekawie wygląda też sytuacja z zaciągnięciem przez homoseksualne pary kredytu hipotecznego, ponieważ w świetle prawa taki związek nie jest legalny, a co za tym idzie – nie należy traktować zarówno wspólnych zarobków, jak i majątku takich osób jako podstawy do skalkulowania ich zdolności kredytowych. Tu, na szczęście na rękę takim osobom idą banki, które coraz częściej traktują jednopłciowe "rodziny" jak każdą inną parę w nieformalnym związku.

Nie zapominajmy też o innych korzyściach, z których mogą cieszyć się jedynie „normalne” rodziny. Ot, na przykład gwarantowane przez państwo ubezpieczenie zdrowotne nie obowiązuje par tworzonych przez osoby tej samej płci. Odpada im też możliwość wspólnego rozliczania się w Urzędzie Skarbowym! Podobnie sprawa wygląda w kwestii skorzystania z oferowanej przez banki dyspozycji wkładem na wypadek śmierci, czyli podjęcia środków finansowych zgromadzonych przez zmarłego na koncie. Członkowie homoseksualnych związków mogą też zapomnieć o prawie do emerytury po swym życiowym „towarzyszu” czy najzwyklejszym prawie do zasiłku z tytułu opieki nad niezdolnym do pracy partnerem. Ba, problem pojawi się nawet w przypadku, gdy trzeba będzie odebrać należącą do niego listowną korespondencję z poczty!



Przyczyn naszej niechęci do par jednopłciowych jest wiele. Równie dużo jest badań próbujących wytłumaczyć ten fenomen. Tak, właśnie – fenomen, bo w gruncie rzeczy to nie powinno obchodzić nas z kim wiąże się nasza sąsiadka i jaki rodzaj penetracji lubi nasz kolega z pracy. Duży udział w budowaniu tej irracjonalnej odrazy ma oczywiście nasze wychowanie i wpływ środowisk kościelnych na kształtowanie społecznej moralności oraz granic tolerancji.

Tymczasem w 1914 roku Sándor Ferenczi, węgierski psychoanalityk i jeden z najbliższych współpracowników Zygmunta Freuda, stworzył teorię, jakoby wrogość wobec gejów wynikała z reakcji obronnej i wypierania pociągu danej osoby do przedstawiciela tej samej płci! Do podobnej konkluzji doszedł też amerykański badacz Gregory M. Herek, który to uznał, że najbardziej homofobicznymi jednostkami są te, które same nie są pewne swoich preferencji seksualnych.

Oczywiście psychoanalizy żaden naukowiec dzisiaj nie bierze na poważnie, ale za to w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku udało się przeprowadzić eksperyment naukowy, który pozwolił zmierzyć nieświadome reakcje badanych. Wówczas to wręcz przedstawiono dwóm grupom materiały pornograficzne i za pomocą pletyzmografu zmierzono ilość krwi pompowanej do członków uczestników tego niecodziennego eksperymentu. Okazało się, że wyraźnie bardziej zajarane seksem pomiędzy parą mężczyzn były osoby, które deklarowały swoją awersję do "ciepłych" panów!

Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że wszyscy, którzy na dźwięk słowa „gej” wściekle plują jadem, to zakamuflowana opcja waginosceptyczna. Jak już wspomniałem – homofobia to składowa wielu elementów – stereotypów, społecznej presji, błędnego utożsamiania homoseksualizmu z pedofilią, a nawet strachu przed zarażeniem się wirusem HIV. Wszystkie te „powody” można o kant dupy potłuc i nawet nie ma sensu inteligentnej osobie tłumaczyć ich absurdalności.



Czy to jednak nie zastanawiające, że związki jednopłciowe rozpatrujemy gównie pod kątem seksu? Bo to dziwne, nienaturalne i Bogu niemiłe? A tymczasem nie mamy żadnego problemu z najbardziej popapranymi preferencjami fetyszami seksualnymi, jeśli tylko dotyczą one par damsko-męskich? Anal? Może i niezbyt to naturalne penetrować członkiem kobiecy odbyt, ale kto komu broni? Grupowy gang-bang z karlicą i stadem wyposzczonych Murzynów? Czemu nie? Ba, opowieść o dziewczynie wdającej się w romans z bogatym przystojniakiem, który czerpie satysfakcję z kneblowania jej, spuszczania regularnego wpierdolu i teatralnego upokarzania swej ofiary sprawiła, że miliony osób na całym świecie postanowiły poszerzyć zestaw swych łóżkowych zabaw o wątki sado-masochistyczne! W dalszym jednak ciągu słysząc o heteroseksualnym małżeństwie wyobrażamy sobie zdrowych ludzi uprawiających miłość po bożemu, natomiast geje kojarzą nam się z całą gamą niezdrowych i co najważniejsze – zaraźliwych zachowań seksualnych.


Normalna rodzina - Pokrak i dziewczyna!

Teraz, gdy widzę potencjalne głowy naszego państwa w nieskończoność debatujące nad możliwością dania jednopłciowym parom praw takich samych jak należą się „normalnym ludziom”, przypominają mi się czasy, gdy Murzynów pokazywano w zoo, Aborygenów traktowano jak nienależący do gatunku homo sapiens rodzaj małpy, a kobietom zabraniano uczęszczać na studia.

Jeśli więc jedynym powodem, dla którego jednych traktuje się lepiej niż innych jest kwestia, podpartego obopólną zgodą, realizowania zachcianek seksualnych, to oznacza, że naprawdę żyjemy w mocno pojebanej rzeczywistości.

Rzekłem.

* * * *

Opinia redaktora Coldseeda nie jest oficjalną wykładnią opinii redakcji Joe Monster. Jest u nas pełen pluralizm w tym temacie. Niektórzy popierają temat, inni niekoniecznie.
127

Oglądany: 47477x | Komentarzy: 459 | Okejek: 394 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało