Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Gdyby nie ci wynalazcy, kino mogłoby dziś wyglądać zupełnie inaczej!

26 084  
133   9  
Oglądając na ekranie naszych telewizorów filmy, rzadko zastanawiamy się jaką drogę musiało przejść kino, aby stać się tworem, który znamy dziś. Ba, często nawet mówiąc o wielkich wynalazcach, bez których współczesne „ruchome obrazy” w ogóle by nie istniały, nierzadko zapomina się o nieco mniej znanych postaciach, które tak naprawdę zasługują na wielkie uznanie nie tylko wśród miłośników wielkich dzieł sztuki filmowej.

#1. Segundo de Chomón – jemu zawdzięczamy płynny obraz

Pochodzący z Hiszpanii wynalazca Segundo de Chomón zaistniał w świecie filmu dzięki swojej żonie, która to grywała w dziełach reżyserowanych przez wielkiego pioniera kina i twórcę pierwszych efektów specjalnych - Georgesa Mélièsa.

Hiszpański arystokrata zaprzyjaźnił się z Charlesem Pathé – potentatem filmowym, który szybko zauważył kreatywność swojego nowego pracownika i dał mu możliwość rozwinąć skrzydła w branży. Znawcy historii kina uważają, że pod względem pomysłowości i widowiskowości, efekty i triki optyczne, które stosował Segundo, znacznie przebijały dzieła wspomnianego Mélièsa.


Tymczasem paradoksalnie chyba mającym największy wpływ na przyszłość kina dokonaniem hiszpańskiego wynalazcy było zbudowanie w 1907 roku… pierwszego wózka kamerowego. Odtąd można było w ruchu rejestrować ujęcia bez obawy, że obraz będzie rozedrgany i nieczytelny. Wprawdzie pierwsze wykorzystanie takiego wózka w komercyjnym kinie miało miejsce siedem lat później, ale nie ulega wątpliwości, że to Segundo de Chomón zasługuje na uznanie jako twórca urządzenia, które w niewiele zmienionej formie jest jednym z podstawowych przedmiotów na każdym planie filmowym!

#2. Garrett Brown – twórca stabilizatora do kamer

Skoro już mowa o płynności obrazu, to trzeba też wspomnieć o innym geniuszu operatorskiej technologii. Mający na koncie sporo interesujących wynalazków Garrett Brown w 1973 roku skonstruował tzw. „stabilizator Browna”, ustrojstwo bardziej znane jako Steadicam. Była to specjalna kamizelka, którą zakładał na siebie operator. Do niej przymocowane jest ramię zaopatrzone w sprężynowy mechanizm absorbujący drgania.


Po odpowiednim skalibrowaniu tego urządzenia można uzyskać efekt doskonałej płynności dynamicznych ujęć i sprawić, że widz nie będzie miał wrażenia, że ogląda film kręcony „z ręki”. Tak wyglądały pierwsze testy tego wynalazku. Brown nakręcił wówczas swoją dziewczynę w biegu.

https://www.youtube.com/watch?v=QKKGzRIr7A8

Poznajecie miejsce, w którym zarejestrowano powyższy materiał? To oczywiście te same schody, po których niedługo potem pląsał Rocky Balboa. Nagranie to nie tylko było inspiracją do powstania tej słynnej filmowej sceny, ale i wynalazek Garreta Browna posłużył też do jej nakręcenia!


#3. Léon Gaumont – to on dał nam animację poklatkową

Przez wiele długich dekad animacja poklatkowa ożywiała filmowe monstra i wprawiała w ruch przedmioty, które z natury ruszać się nie powinny. To dzięki mozolnej pracy polegającej na fotografowaniu obiektu i klatka po klatce minimalnemu zmienianiu jego położenia, udało się tchnąć życie w zarówno w walczące ze sobą dinozaury z nakręconego w 1925 roku „Zaginionego świata", jak i EDa-209 w zrealizowanym ponad 60 lat później „Robocopie”.


Zanim pomysł ten został wykorzystany w kinie, istniała już tzw. chronofotografia, czyli pochodząca jeszcze z epoki wiktoriańskiej technika wykonywania sekwencji zdjęć, które to następnie z wykorzystaniem różnych technik tworzyły iluzję ruchu. Jedną z takich metod był np. zoetrop – prosty, cylindryczny mechanizm skonstruowany w połowie XIX wieku. Fotografie umieszczano w jego wnętrzu, następnie cylinder wprawiano w ruch. Przykładając oko do pionowej szczeliny, człowiek miał wrażenie, że patrzy na ruchomy obraz.



Jeśli chodzi o przemysł filmowy, to jednym z najważniejszych prekursorów tej techniki był Léon Gaumont. Ten znany przemysłowiec i założyciel najstarszej francuskiej wytwórni filmowej nie tylko rozwinął i udoskonalił dzieła swych poprzedników w dziedzinie technologii „stop-motion”, ale i uzyskał patent na wykorzystanie swoich pomysłów na terenie Francji. Garmount zasłynął też jako człowiek, który w 1902 roku zsynchronizował działanie kinematografu i fonografu, tworząc tym samym podwaliny pod pierwsze filmy dźwiękowe.

#4. Frank Percy Smith – pradziadek „time-lapse’u”

Technologia znana jako „film poklatkowy” polega na zarejestrowanie obrazu w dużym odstępie czasu, a następnie odtworzenie go w przyspieszonym tempie. Taki zabieg pozwala widzowi obserwować w krótkim okresie procesy, które w normalnych warunkach trwają np. wiele godzin.


W 1910 roku brytyjski naturalista Frank Percy Smith wywołał prawdziwą sensację swoim filmem pt. „Birth of a Flower”, w którym to korzystając z takiej metody zaprezentował proces rozkwitania różnych kwiatów.

https://youtu.be/C5eAEXKJRmA

Ciekawostką jest to, że rok później Smith nakręcił serię filmów z owadami, co wywołało pierwszy w historii kina skandal dotyczący znęcania się nad zwierzętami.

#5. Jan Szczepanik – twórca telewizji

Mało brakowało, aby to Polacy zapisali się w historii jako twórcy telewizji. W latach 70. XIX wieku wynalazca Julian Ochorowicz opisał w prasie metodę kodowania obrazu za pomocą elektrycznych ładunków, a następnie przesyłania ich do odbiornika, który to miał z powrotem zamieniać takie impulsy na obraz.
Nie skończyło się jednak na samym rozważaniu – Ochorowicz bardzo ambitnie zabrał się do opracowania takiej technologii. Przeprowadził on serię wielce obiecujących eksperymentów z soczewką rzucającą obraz na podłączoną do prądu płytkę selenową, która to w zależności od siły oświetlenia miałaby generować impulsy o różnej sile. Kardynalnym błędem polskiego uczonego było porzucenie pomysłu opatentowania tej metody – wówczas może to nasi rodacy znani by dziś byli jako „ojcowie telewizji”.


Projekt utknął na etapie opracowywania odbiornika. Zniechęcony porażkami Ochorowicz zawiesił prace nad swoim pomysłem. Kilkanaście lat później uczony dowiedział się, że innemu polskiemu wynalazcy udało się skonstruować urządzenie do „wysyłania obrazów na odległość”. I to praktycznie identyczne z takim, jakie pan Julian opisywał wiele lat wcześniej. Jan Szczepanik rozwiązał jednak problem z odbiornikiem, konstruując urządzenie oparte o obracające się lustra.


Ochorowicz, który ponad dekadę spędził na udoskonalaniu telefonu Grahama Bella, szybko wpadł na pomysł wzbogacenia dzieła Szczepanika o dźwięk! Mimo że współpraca polskich uczonych mogła zakończyć się wielkim sukcesem, coś jednak nie poszło zgodnie z początkowymi, wielce entuzjastycznymi, deklaracjami z obu stron. Niektórzy historycy uważają, że gotowe urządzenie było zbyt skomplikowane i zbyt drogie, aby znaleźć nabywców. Z drugiej jednak strony Julian Ochorowicz w swoim dzienniku chwalił się udoskonaleniem wynalazku i opracowaniem taniego w produkcji odbiornika.
Mimo potężnej reklamy, którą telektroskopowi (tak swoje dzieło ochrzcił Szczepanik) zapewnił sam Mark Twain, publikując artykuł na jego temat w prestiżowym „London Times”, urządzenie Polaków nigdy nie trafiło do masowej produkcji, a już w 1907 roku miała miejsce publiczna prezentacja kineskopu – prototypowego odbiornika autorstwa Rosjanina, Borysa Rosinga…

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
2

Oglądany: 26084x | Komentarzy: 9 | Okejek: 133 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

23.04

22.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało