Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Egzekucja z filmu "Robocop" to jedna z najokrutniejszych scen w historii kina. To miała być metafora... kaźni Chrystusa!

55 596  
182   45  
Metalowy glina po raz trzeci (i jak na razie – ostatni) dostaje na naszych łamach artykuł w pełni poświęcony swojej osobie. Omawiając ten znakomity film nie wspomnieliśmy bowiem o kilku intrygujących smaczkach i ciekawostkach, które mogą sprawić, że na kolejny seans „Robocopa” będziecie patrzeć zupełnie inaczej niż dotąd.

#1. Kręcenie śmierci Alexa celowo przesunięte została na ostatnie dni zdjęć

To zdecydowanie jedna z najbardziej okrutnych i najdosadniej pokazanych egzekucji w kinie akcji. Policjant trafia w łapy grupy zdegenerowanych przestępców, którzy długo i zawzięcie pastwią się na nim. W końcowym momencie kaźni Murphy’emu odstrzelona zostaje dłoń, a po chwili jego męki skraca kula, która wywala w czaszce bohatera spory otwór.


Czemu ta scena musiała być tak okrutna? - o tym dowiecie się później. Natomiast sama realizacja tych kilku minut filmu celowo przełożona została na ostatnie dni pracy nad „Robocopem”. Kiedy reszta produkcji była już gotowa, filmowcy poinformowali studio, że skończył się budżet i że brakuje jeszcze tylko jednej sceny. W ten sposób udało im się wyżebrać więcej hajsu potrzebnego do efektownego nakręcenia momentu egzekucji głównego bohatera.
A roboty było sporo. Stworzono na przykład odlew ręki aktora. „Proteza” podzielona została na trzy sekcje wypełnione lateksowym „mięsem”, rurkami ze sztuczną krwią oraz ze sprężonym powietrzem, które to miało w odpowiednim momencie spektakularnie rozerwać odstrzeloną kończynę.


Wykonano też bardzo realistyczną kukłę Petera Wellera, która to miała „zagrać” Murphy’ego w ostatnim ujęciu poprzedzającym rozstrzelanie. Także i ona zrobiona została z odlewu ciała aktora.


Samą twarz kukły zrobiono z materiału wykorzystywanego w protetyce dentystycznej. Dodatkowo nałożono na nią warstwę imitującego skórę lateksu. Aby sterować ruchami tej animatronicznej lalki, potrzebne były aż cztery osoby.


Aby uniknąć otrzymania od MPAA kategorii X, która kategorycznie zabrania wyświetlania produkcji osobom poniżej 17 roku życia, reżyser aż 12 razy musiał dokonywać poprawek, zanim udało mu się nakłonić cenzorów do przyznania filmowi kategorii N. Ograniczenie wieku w dalszym ciągu wynosiło 17 lat, ale osoby młodsze mogły brać udział w seansach, jeśli nadzór nad nimi miała osoba dorosła.

#2. Reżyser wyzywał kobiety od dziwek

Peter Weller tak bardzo wczuł się w swoją rolę, że kazał mówić do siebie „Murphy” albo „Robo”. Nie wiadomo, czy to dlatego Paulowi Verhoevenowi w nawyk weszło zwracać się do każdego z aktorów imionami granej przez nich postaci. Reżyser w tamtym czasie słabo jeszcze operował językiem angielskim i podczas rejestrowania sceny, w której grany przez Kurtwooda Smitha Clarence wpada w „odwiedziny” do domu pracownika OCP, popełnił dość poważną gafę.


Filmowy bandyta krzyczy do obecnych w lokum gospodarza prostytutek zdanie: „Dziwki, wypad!”. Verhoeven nie zdawał sobie sprawy, że słowo „dziwka” jest wyrazem obraźliwym i myśląc, że to neutralne określenie kobiety, przez dłuższy czas tak właśnie zwracał się do aktorek, co wywoływało niekontrolowane ataki śmiechu wśród reszty ekipy. Na koniec, zupełnie nieświadomy swego faux pas, reżyser zakończył ujęcie słowami „Mamy to. Bardzo dobrze. Wspaniale! Dziękuję, dziwki, dziękuję!”.

#3. Robocop i Terminator

Trzy lata przed premierą „Robocopa” serca publiczności podbiła inna humanoidalna maszyna. Mowa oczywiście o „Terminatorze”. Oba filmy wyprodukowane zostały przez wytwórnię Orion Pictures. Dzięki temu możliwe stało się połączenie historii obu bohaterów np. w komiksach czy nawet wydanej na NES grze komputerowej!


Mimo że póki co nikt nie przystąpił do realizacji filmu o pojedynku Terminatora z blaszanym gliną, to pomijając już fakt, że Arnold Schwarzenegger rozważany był do roli Alexa Murphy’ego, obie produkcje łączy… oryginalny zwiastun do „Robocopa”! Verhoeven nigdy nie krył swojej inspiracji dziełem Jamesa Camerona i chociaż film, który Paul nakręcił znacząco różni się od „Terminatora”, to reżyser w wywiadach bardzo często podkreśla jak wiele zawdzięcza seansowi słynnego klasyka z Arniem w roli głównej.
Szykując zwiastun do „Robocopa” producenci z Orion Pictures postanowili wykorzystać muzykę z wielkiego hitu SF, aby przekonać widzów, że film Verhoevena będzie równie emocjonujący co produkcja Camerona.

https://youtu.be/zbCbwP6ibR4

#4. Dziurawe ręce Robo

Jak już w poprzednich artykułach wspomniałem – strój, który nosił na sobie Weller bardzo ograniczał mu ruchy i sprawiał wiele problemów. Aktor starał się poprawiać swój psychiczny stan nosząc pod swoim hełmem słuchawki i słuchając muzyki. W dalszym jednak ciągu nie poprawiało to jego kłopotów z poruszaniem się w kostiumie. Ponadto artysta miał też bardzo ograniczone pole widzenia. Kiedy więc trzeba było nakręcić scenę, w której bohater łapie w locie rzucone mu klucze do auta, okazało się, że jest to czynność praktycznie niemożliwa do wykonania. Przedmiot albo nie trafiał do dłoni Robocopa, albo odbijał się od jego rękawicy. Reżyser nie chciał jednak odpuścić i uparł się, że ujęcie będzie powtarzane tak długo, aż Wellerowi uda się złapać klucze. No i udało się. Za pięćdziesiątym razem!


#5. Druga część filmu mogła wyglądać zupełnie inaczej

„Robocop” nie miał zbyt dużo szczęścia do sequeli. O ile jeszcze nakręcona w 1990 roku kontynuacja filmu była produkcją całkiem znośną i niepozbawioną czarnego humoru oraz brutalności oryginału, to już trzecia odsłona przygód tytułowego gliny okazała się bardzo przykrym nieporozumieniem. To samo zresztą można powiedzieć o dwóch serialach telewizyjnych oraz o kreskówkach. Kiepsko na tle oryginału wypadł też niedawno popełniony remake.


Przy realizacji „Robocopa 2” sięgnięto po scenariusz napisany przez Franka Millera i Walona Greena. Z jakiegoś powodu producenci zdecydowali się odrzucić historię napisaną przez twórców skryptu do pierwszego filmu – Edwarda Neumeiera i Michaela Minera. Według pomysłu tych ostatnich bohater opuszcza służbę, doznawszy bardzo poważnych uszkodzeń podczas jednej z akcji. Zdezaktywowany na ćwierć wieku cyborg zostaje znaleziony w ruinach OCP i przywrócony do życia, aby stawić czoło nowemu wrogowi.
Mimo że scenariusz nie doczekał się realizacji, to krążą plotki, że na jego bazie powstanie długo już zapowiadany film pt. „Robocop Returns”. Czy do tego faktycznie dojdzie? Cóż, klapa nowej odsłony „Terminatora” mogła nieco zniechęcić producentów…

#6. Robocop to Jezus?

Podobno już podczas czytania scenariusza żona Verhoevena zauważyła, że postać Murphy’ego bardzo przypomina jej Jezusa. Reżyser zdecydował się wydłużyć mękę umierającego policjanta, aby wywołać u widza wrażenie uczestniczenia w drodze krzyżowej, podczas której pozytywny bohater jest okrutnie okaleczany, torturowany, a na końcu w bestialski sposób zabijany, aby później w „cudowny” sposób zmartwychwstać. Verhoeven bardzo chętnie w wywiadach podkreśla, że tworząc postać martwego gliniarza wracającego do świata żywych pragnął pokazać widzom - jak to określa - „Amerykańskiego Jezusa". Aby metafora ta była jeszcze bardziej dosadna, pod koniec filmu przygotowano plan w taki sposób, aby widz miał wrażenie, że Robocop… chodzi po wodzie!


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
4

Oglądany: 55596x | Komentarzy: 45 | Okejek: 182 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało