Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Zakochana w filmach dla dorosłych, słodki smak zemsty i inne anonimowe opowieści

83 891  
234   44  
Dziś przeczytacie także m.in. o sposobie na dorobienie sobie na studiach, spotkaniu z biologicznym ojcem, dziewczynie przyprawiającej rogi chłopakowi i zbyt natarczywym obcokrajowcu.

#1.


Piszę to tutaj, ponieważ białorycerze gdziekolwiek indziej by mnie zeżarli.

W tej historii najpierw pojawiam się ja, szczęśliwy gość 24-letni z piękną narzeczoną i datą ślubu, a zaraz potem nowa praca, w której muszę dać z siebie wszystko i prezentować się jak najlepiej.
Moja praca polega na negocjacjach z klientami, zatem prezencja jest najważniejsza. Odstawiam się jak szczur na otwarcie kanału, perfumuję jak mogę i idę na spotkanie z kontrahentem.

Po jakimś czasie w mojej pracy pojawiła się inna postać, kobieta, właścicielka firmy mającej z nami wchodzić w nowy układ. 40-paroletnia, w miarę dobrze zadbana babka, która spotkała się ze mną na kolacji biznesowej. Nic wielkiego - spotkaliśmy się, omówiliśmy warunki umowy, podpisaliśmy dokumenty i tyle. Problem w tym, że babka odebrała to chyba inaczej, bo praktycznie gadała tylko ze mną. Nie było mowy, aby dzwoniła do szefa, prezesa czy gdziekolwiek indziej, jak był jakiś problem, to ja miałem się pojawiać. A to zobaczyć surowiec, a to rozwiązać problem z dostawcą, a to zweryfikować normy produkcyjne - niby moja robota, za to mi płacą, ale u innych partnerów biznesowych bywam może z 2-3 razy na miesiąc, a u niej co najmniej z 8!
W pewnym momencie wręcz nalegała na spotkania, ja miałem grafik pełen roboty, poczułem czym to śmierdzi. Zacząłem się wykręcać, tworzyć wymówki, posyłać zastępców czy raz nawet stażystę, za co dostałem opieprz. Szef stwierdził, że on też czuje czym to pachnie, ale mam się zamknąć i nie wydziwiać, bo kręcimy na tym dobrą cenę. A że ja się czuję niezręcznie, dając w każdym momencie babie do zrozumienia, że mam kogoś i wręcz uciekając od lepiącej się kluchy? "A tam, wrażliwy jesteś".

Babie odwaliło na pewnym etapie kompletnie, wysłała mi butelkę whisky i czekoladki "na naszą rocznicę", wypisywała - nieprofesjonalne co najmniej - wiadomości na Facebooka i mail służbowy oraz telefon, zapraszała średnio co 2 dni na osobiste spotkanie. Czułem się osaczony. Szef dalej nic.
Nawet jak przesyłała mi swoje nagie zdjęcia, góra zbagatelizowała sprawę i stwierdziła, że mam się nie przejmować, "bo to tylko nieprofesjonalizm".

Coś we mnie pękło, jak wystalkowała moją narzeczoną. Wypisywała, że co ja robię, że po co z taką siksą jestem, że jak już ją zbrzuchaciłem, to i mogę zostawić, bo "kobiety jak wino" itd.

Wiedziałem o niej wszystko, bo wszystko bez ogródek mi mówiła. Gdzie łamie prawo, gdzie ma błędy rachunkowe, jakich ludzi zatrudnia na czarno, skąd pochodzą.
Trzy anonimy - do służby celnej, PIP i skarbówki poleciały tego dnia.
Babę dosłownie zniszczyłem, jej firma przestała istnieć, ją przymknęli.
A mnie? A mnie szef zwolnił z wilczym biletem, bo "takiego dobrego kontrahenta mu utrąciłem".
Po czym jego też skarbówką i PIP dojechałem.

#2.

Pierwsza dziewczyna, z którą się spotykałem, była też pierwszą dziewczyną, która w wybitne perfidny sposób złamała mi serce. To było wiele lat temu, ale pamiętam to jak dziś.
Znalazła pracę wakacyjną w Danii, gdzie miała sobie dorabiać jako hostessa. Dwa dni po tym, jak tam pojechała, napisała mi krótkiego maila, w którym to poinformowała mnie, że z nami koniec. Dodała też, że chciała do mnie zadzwonić i zrobić to przez telefon, ale nie chciało jej się wydawać pieniędzy na roaming...

#3.


Idąc na studia wiedziałam, że nie będzie łatwo. W domu usłyszałam - studia? Do pracy! My ci pomagać nie będziemy. I słowa dotrzymali.

Studia w ogromnym mieście w porównaniu do mojej wioski, w samym akademiku mieszkało więcej ludzi niż w wiosce, z której przyjechałam.
Koszty życia to 400 zł za akademik, potem jedzenie, jakieś pomoce naukowe i od czasu do czasu wypada kupić jakieś ubrania. Reszta jest do przeżycia studiów zbędna.
Mogłaby to być historia o tym, jak to ciężko się utrzymać, że na miesiąc zostaje mi 150-200 zł z jakiegoś pseudo stypendium, więc zaczęłam się... Ha! Nie puszczać. Zaczęłam nielegalnie pędzić bimber. W akademiku. Moja wiedza z chemii wystarczyła do tego jakże skomplikowanego procesu. Wszystko co mi zostało po opłaceniu akademika przeznaczałam na składniki.

Ustalmy - kokosów z tego nie było, ale wszystko co było potrzebne mogłam sobie kupić. Dodatkowo zyskałam mnóstwo znajomych, "szacuneczek" i w niektórych kręgach ksywkę "Heisenbergówa" (ponoć mój bimber był najczystszy, a dla śmiechu potem barwiłam go na niebiesko).
Przetrwałam studia. Wspominam je jako czas, w którym sen był luksusem, a nauka, praca, znajomi i doświadczenia sypialniane czymś, dla czego warto było iść i przetrwać wszystko... Najwspanialszy czas w życiu.

Z rodziną nie mam kontaktu, mają mnie za pindę, która opuściła dom (czyli spelunkę bez ciepłej wody i perspektywy na przyszłość).

Pozdrawiam tych, którzy tam byli i ze mną mlek... bimber pili, choć było to już bardzo dawno temu.

#4.

Wczoraj po raz pierwszy poznałem mojego biologicznego ojca, który opuścił moją mamę, kiedy ja miałam dosłownie parę miesięcy. Przez cały ten czas nie było z nim kontaktu. Odezwał się dopiero teraz, kiedy ja skończyłam już 26 lat! Mówił, że bardzo chciał mnie poznać, więc z dużymi oporami się zgodziłam.
Spotkanie to było wyjątkowo niezręczne, bo człowiek ten okazał się najbardziej żałosną osobą, z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia. Po pierwszych kilku minutach rozmowy powiedział mi, że zawdzięczam mu życie i że oczekuje za to zapłaty w postaci 2 tysięcy złotych. Nie, to nie był żart.

#5.


Jestem dziewczyną i oglądam filmy dla dorosłych. Oglądam dość często i szukam coraz to nowszych i dziwniejszych. A teraz do rzeczy: ostatnio mój tata chciał zamówić gałkę zmiany biegów zza granicy. Nie zna angielskiego, więc poprosił mnie o pomoc. A ja nawet nie musiałam zaglądać do słownika, od razu wpisałam mu po angielsku całą frazę. Usłyszałam od niego: no, córcia, ty chyba naprawdę dobrze po angielsku mówisz, skoro takie nieoczywiste słowa znasz.

Prawda jest trochę inna. Po prostu kiedyś wyszukiwałam filmy z udziałem gałki zmiany biegów (tak, są takie) i to słowo jakoś utkwiło mi w pamięci.

Dzięki, tato, że jesteś dumny, ale nie jestem pewna, czy masz powód.

#6.

Jako małe dziecko zrobiłem kupę do skarpetki i kręciłem nią jak helikopter. Siła odśrodkowa odsączyła z niej płyn, który moi rodzice sprzątali ze ściany.

Ta historia jest mi przypominana na każdym rodzinnym święcie.

#7.


Akcja zaczyna się za pośrednictwem pewnej popularnej aplikacji randkowej, wolę nie mówić której.
Pojawiła się dziewczyna, która chce się spotkać ze mną w wiadomym celu, ale bez zobowiązań, mają być to ukryte spotkania z racji tego, że ma chłopaka.
Nie była zbyt urodziwa, była z innego miasta, a z racji tego, że ostatnio przewinął mi się program „Zdrady” w TV, postanowiłem zabawić się w detektywa.
Chciała przyjechać do mnie nazajutrz, zaraz po pracy, w godzinach popołudniowych. Myślała, że mieszkam w jej mieście. Chciała przejść na inny popularny komunikator, gdzie wysyłała mi zdjęcia, każdy chyba się domyśla jakie. Podkreślała, że woli być ostrożna i kiedy da znak, mam nie odpisywać. Opowiadała, że niejednokrotnie zdradza swojego faceta i spotyka się na numerki. Zachowywała się jak dziewczyna z ulicy.
Finalnie wieczorem, kiedy wróciłem z pracy, umówiliśmy godzinę i miejsce spotkania.

Do spotkania nie doszło, kiedy była na miejscu o umówionej godzinie, czekał na nią jej facet.

PS. Nie wiem jak wam poszła rozmowa, ale pozdrawiam serdecznie.

#8.

Historia o zbyt natarczywym gościu.

Przełom wieku. Na naszej uczelni był gość z wymiany z RPA. No i nie znał on słowa "nie". Wiadomo, blond dziewczyna to zdobycz i taka wpadła mu w oko. Ale on jej nie. Jemu to nie przeszkadzało i były chamskie zaczepki, typu łapanie za tyłek itp.

Czterech chłopa dogadało się i weszli do akademika, wpisali się na listę wchodzących (aby wejść-wyjść po 22.00 trzeba było pokazać legitkę z akademika i wpisać się na listę, tak samo wychodząc - godzina wyjścia) i z balkonu na 1 piętrze zeszli na linie. Wiedzieli, że w piątki typ wraca z klubu z miasta, więc zaczaili się i, delikatnie mówiąc, dali mu nauczkę.
Potem wrócili do akademika tą samą drogą.

Policja była, ale była też i lista obecności - kto był, ten miał alibi. Cały akademik wiedział kto, a nikt nie powiedział, zresztą wszyscy mówili, że chłopak się doigrał.
Sprawę umorzono z powodu niewykrycia sprawców i oparto o tło rasowe. A gostek wyjechał zaraz po opuszczeniu szpitala.

#9.

Lata 90., wizyta u dentysty, siedzę, czekam na swoją kolej, przede mną starsza kobitka (czeka ze mną z pół godziny).
Nudy, zaczynam przeglądać gazety i zobaczyłem Playboya, a że w środku bywały zakładki z perfumami (a takowych planowałem zakup), zacząłem przeglądać numer, wąchając co kilka stron zakładkę z próbką perfum. Po chwili spojrzałem na kobitkę, która zaczerwieniła się, wstała i wyszła z poczekalni.

Troszkę później do mnie dotarło, że wcale nie musiała wiedzieć o próbkach perfum w środku. Ale na pewno widziała okładkę z gołą babą i mnie wąchającego poszczególne strony.

#10.


Kilka lat temu podjęłam pracę jako niania. Moimi podopiecznymi byli dwaj uroczy chłopcy, bliźniacy. Praca od 7 do 16. Początkowo wszystko było super. Mili rodzice, pieniądze na czas - to trwało kilka miesięcy.

Po tym czasie zaczęłam być wykorzystywana. Zaczęło się niewinnie, od pytań, czy zostanę trochę dłużej, bo w pracy coś tam się przedłużyło, nie miałam problemu. Problem się zaczął, jak dostawałam przelew i brakowało zapłaty za te nadgodziny. Głupia byłam, bo się nabierałam, że przyślą razem z kolejną wypłatą. W międzyczasie rodzice pozwalali sobie na coraz więcej. Często pojawiali się dopiero o 18-19, przestali dzwonić, że się spóźnia, telefony odrzucali. Jak się pojawili, to przepraszali, kłamali, obiecali, że będą mnie odwozić do domu w takich przypadkach. Byłam wściekła, ale potrzebowałam kasy i lubiłam ich dzieci. Z domu wychodziłam o 5:30 i wracałam o 20:00.

W kolejnym miesiącu dostałam mniej wypłaty i bez zaległych nadgodzin. Postanowiłam się zwolnić na następny dzień. Matka na mnie naskoczyła, że kogo ona teraz znajdzie, tak się nie robi itd. Umówiliśmy się, że zostanę dopóki nie znajdą nowej osoby. Okazało się, że nikogo nie szukają, a mnie zaszantażowali i oskarżali o kradzież. Za tydzień miała przyjechać babcia dzieci, żeby się nimi zająć. Powiedziałam, że chcę mieć za każdy dzień płacone z góry - gotówka plus zaległe pieniądze. Wyśmiali mnie, gotówkę płacili, ale powiedzieli, że o tamtej kasie mogę zapomnieć.

Skoro tak pogrywali, to postanowiłam, że ostatnie 5 dni mojej pracy od 7 rano będzie wyglądało tak, że w każdym kranie, zlewie i wannie puszczałam wodę, która leciała przez kilkanaście godzin. Tak do ostatniego dnia. Pożegnaliśmy się w niemiłej atmosferze, płakałam tylko za dziećmi. Kasy nie odzyskałam, ale mam pewną satysfakcję, jak pomyślę o ich rachunku.
16

Oglądany: 83891x | Komentarzy: 44 | Okejek: 234 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało