Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Oto co zostanie ze składanych telefonów za 7 tys. złotych, kiedy upadną na chodnik - Co nowego w technologii?

72 506  
157   39  
W dzisiejszym odcinku poznamy nową aplikację, którą po cichu wypuścił Facebook i zastanowimy się, czy już gdzieś tego nie widzieliśmy; zobaczymy, co zostanie z dwóch niedawno zaprezentowanych telefonów ze składanym wyświetlaczem, kiedy upadną z pewnej wysokości na chodnik oraz sprawdzimy, kto będzie obsługiwał polski oddział Amazona.

#1. Amazon zmierza do Polski? Wiele na to wskazuje!


Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jeszcze w tym roku doczekamy się polskiego oddziału sklepu Amazon - czyli witryny Amazon.pl. Ja dobrze wiem, że tego typu pogłoski pojawiały się już niejednokrotnie w przeszłości, jednak tym razem Amazon podobno zakończył już testy jakościowe podmiotu, który rzekomo ma zająć się dostarczaniem paczek na terenie naszego kraju oraz na terenie Ukrainy.

Jak donosi Wyborcza, Amazon dogaduje się z… Pocztą Polską. To dość kontrowersyjny i wątpliwy wybór, szczególnie iż Amazon szczyci się szybkim i bezproblemowym dostarczaniem paczek. Czy więc Poczta Polska ma szansę sprostać postawionemu zadaniu? Tego nie wiem.

Ptaszki ćwierkają, że wybór Poczty Polskiej ma stanowić swego rodzaju gest dobrej woli w stronę naszego rządu, aby ten spojrzał na Amazon.pl przychylnym okiem. Takie poparcie może się przydać, jeśli Amazon rzeczywiście chce wejść na polski rynek. Czy do tego dojdzie? Ostateczna decyzja ma być ponoć podjęta jeszcze w kwietniu tego roku, jednak, jak do tej pory, żadna ze stron nic nie potwierdziła.


Amazon w Polsce wprawdzie działa już od kilku lat, jednak do tej pory nie otrzymaliśmy pełni praw na platformie handlowej. Niby mamy udostępnioną niemiecką wersję serwisu, niby jest ona częściowo przetłumaczona na język polski, jednak wciąż korzystają z niej bardziej nabywcy, a nie ewentualni sprzedawcy. Ci ostatni oczywiście mogą robić interesy na Amazon.de, jednak wiąże się to z koniecznością rejestracji jako podatnik VAT u naszych zachodnich sąsiadów. W pełni polski Amazon miałby to zmienić. Miejmy więc nadzieję, że tym razem nie są to tylko plotki.

#2. 1 na 10 Amerykanów używa aplikacji do szpiegowania swojego partnera


W związku jedną z głównych ról odgrywa podobno zaufanie. Amerykanie chyba jednak o tym nie słyszeli, ponieważ okazuje się, że co dziesiąty ankietowany przynajmniej raz używał aplikacji do szpiegowania swojego partnera.

Wynika to z przeprowadzonej przez NortonLifeLock (wraz z pracownią Harris Poll) ankiety. Mowa o aplikacjach zaliczanych do kategorii "stalkerware". To jednak nie koniec rewelacji. Okazuje się bowiem, że dużo bardziej nieufna jest ta brzydsza płeć. Panowie instalują tego typu oprogramowanie na telefonach swoich partnerek dwa razy częściej.

Aplikacje typu stalkerware to bardzo sprytne programy szpiegujące, które skutecznie maskują swoją obecność na urządzeniu, podszywając się na przykład pod programy antykradzieżowe lub aplikacje służące do kontrolowania poczynań dzieci.


To oczywiście nie koniec informacji, jakie uzyskano za pośrednictwem ankiety. W tym miejscu warto dodać, że Amerykanie przyznali się do podejmowania innych działań, które miały na celu kontrolowanie swoich drugich połówek. Mowa tutaj na przykład o przeglądaniu zawartości telefonu bez zgody partnera (29% ankietowanych) lub kontrolowaniu bilingów telefonicznych (21%). Nieco mniejsza część respondentów przyznała się też do tworzenia fikcyjnych kont na portalach społecznościowych (9%) oraz śledzenia aktywności drugiej połówki za pomocą aplikacji sportowych (8%).

Najciekawsze jest jednak to, że aż 35% ankietowanych nie widzi w takim zachowaniu niczego złego, dopóki nie doświadczają go na własnej skórze.

#3. mBank zachęcał swoich klientów do publikowania zdjęcia swojej karty płatniczej w sieci


Co ten mBank odwalił, to ja nawet nie wiem. Ostatnio na profilu społecznościowym firma zachęcała swoich klientów do wstawiania zdjęć swoich "ulubionych kart" płatniczych na Stories. W sumie może nawet nie mieli nic złego na myśli, jednak nie wyszło to najlepiej.

Powodu chyba każdy może się sam domyślić. Spece z mBanku najwidoczniej również na to wpadli, bowiem post został bardzo szybko usunięty. Mleko się jednak rozlało i wypadało się wytłumaczyć. Tutaj na szczęście mBank stanął na wysokości zadania i potrafił przyznać się do błędu.


Niesmak jednak pozostał.

#4. Limit płatności zbliżeniowych bez podawania PIN-u już wkrótce zwiększy się do 100 zł? Wiele na to wskazuje


Czy denerwuje was fakt, że za każdym razem, gdy chcecie zapłacić zbliżeniowo za zakupy powyżej 50 zł, musicie podawać kod PIN? Wiele wskazuje na to, że jeszcze w tym roku może się to zmienić. Jak podaje serwis Money.pl, Visa ustaliła datę podniesienia limitu płatności zbliżeniowych do 100 zł. Wszyscy podobno są już dogadani i tak naprawdę zostały już tylko jakieś formalności.

Teoretycznie limit powinien się zwiększyć już 17 lipca tego roku, jednak nie od razu Rzym zbudowano. Trzeba będzie poczekać, aż zmiany zostaną wprowadzone również przez poszczególne banki oraz operatorów terminali płatniczych. Myślę, że można jednak bezpiecznie założyć, że wszystko będzie załatwione jeszcze do końca tego roku.

W tym miejscu należy jednak pamiętać o limitach nałożonych przez unijną dyrektywę PSD2, według której co piąta transakcja musi zostać zatwierdzona kodem PIN. To się nie zmienia i w najbliższym czasie raczej się nie zmieni.

#5. Koszt wymiany ekranu nowego składaka od Samsunga ma być dość wysoki


Nowy, składany smartfon Samsung Galaxy Z Flip ma być tańszy niż wszystkie inne tego typu telefony dostępne na rynku. Niestety "tańszy" wcale nie oznacza, że będzie on tani - a wręcz przeciwnie. Jego cena wciąż będzie wyższa od ceny przeciętnego flagowca - ma ona wynosić 6600 złotych. Jeśli jednak porównamy ją do kwot, jakie przyjdzie zapłacić za inne smartfony ze składanym wyświetlaczem, to chyba nie jest tak źle.

Nieco gorzej robi się w sytuacji, kiedy posiadaczowi Z Flipa uszkodzi się wyświetlacz i będzie zmuszony go wymienić. Tutaj robi się drogo. W USA taka przyjemność ma kosztować 499 dolarów (co w przeliczeniu daje nam nieco ponad 1970 złotych). Koszt wymiany przedniego wyświetlacza (tego małego) ma wynosić 149 dolarów (590 złotych). Natomiast jeśli chodzi o tylną szybę obudowy, to koszt jej wymiany ma wynosić 99 dolarów (390 złotych).

Podane ceny dotyczą oczywiście rynku amerykańskiego, więc nie wiadomo, jak będą kształtowały się w Polsce. Należy jednak oczekiwać, że będą nieco wyższe niż te otrzymane po przeliczeniu.

#6. Oto co zostaje z nowych składanych smartfonów po bliskim spotkaniu z chodnikiem


Skoro omówiliśmy już koszt wymiany wyświetlaczy w nowym Galaxy Z Flipie, to może warto przekonać się, jak wygląda jego wytrzymałość? W tym celu na szczęście nikt nie musi wydawać niemal 7 tys. złotych, aby się przekonać. Zrobili to za nas dziennikarze z serwisu CNET. Jako mały gratis dorzucili crash test nowej Motoroli Razr, która składa się tak samo, jak wspomniany powyżej Z Flip. Przejdźmy jednak do samego filmu:

https://youtu.be/FfAwFV6uPZQ
Jak widzicie, panie rzucały telefonami z wysokości około metra nad chodnikiem. Pierwszy test przewidywał upuszczenie zamkniętych smartfonów. Tutaj zdecydowanie lepiej wypadła Motorola, która dorobiła się jednego pęknięcia na przodzie. Samsung natomiast odniósł znacznie większe straty na pokrytym szkłem tyle.

Drugi test przewidywał zrzucenie otwartych smartfonów wyświetlaczem do dołu. Tutaj obydwa wyszły obronną ręką. Motorola dorobiła się kilku dodatkowych pęknięć na przednim szkle i na obramowaniu głównego wyświetlacza. Samsungowi niemal nic się nie stało. W trzecim teście telefony zostały rzucone nieco mocniej w trakcie rozkładania. To tylko dodało kilka pęknięć na plecach Samsunga i kilka rys na obramowaniu. Podobnie zresztą w przypadku Motoroli - tutaj jednak pękał przód i ramka. Po wszystkim telefony wciąż działały poprawnie.

W przypadku Samsunga taka zabawa kosztowałaby nas przynajmniej wymianę tylnego szkła, które zostało wycenione na 99 dolarów.

#7. Facebook potajemnie wypuszcza aplikację, którą już gdzieś wiedzieliśmy…


Dział "nowych produktów" Facebooka wypuścił ostatnio aplikację. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zrobiono to po cichu - a to przecież do Facebooka niepodobne. Mało tego! Aplikacja strasznie przypomina inną apkę, która działa już na rynku od kilku dobrych lat.

Nowym dziełem Facebooka jest Hobbi. Aplikacja, która pomoże "uchwycić i zorganizować swój proces twórczy" oraz czerpać inspirację w dziedzinach takich jak m.in.: gotowanie, pieczenie, sztuka, rzemiosło, fitness oraz wystrój domu. Tego przynajmniej możemy dowiedzieć się o Hobbi na oficjalnym profilu apki w sklepie App Store. No właśnie - App Store. Aplikacja nie jest bowiem jeszcze dostępna na Androidzie.



Chociaż może to i lepiej, bo nie radzi sobie najlepiej. Z ocen użytkowników wynika, że Hobbi boryka się z kilkoma poważnymi problemami. Jej ocena wynosi bowiem zaledwie 2.0. Jednym z głównych zarzutów jest to, że Hobbi za bardzo przypomina Pinteresta. Nie ma co ukrywać. Jeśli ktoś korzystał z niego kiedykolwiek, to na pewno zauważy pewne podobieństwa.

Cóż, nie byłby to już pierwszy raz, kiedy Facebook wypuszcza coś, co okazuje się niewypałem. Firma ma na swoim koncie wiele tworów, które nie odniosły większego sukcesu i zostały odstrzelone. Wiele wskazuje na to, że Hobbi czeka ten sam los.

Z poprzedniego odcinka dowiedzieliśmy się, że Motorola za ponad 7 tys. złotych nie przetrwa nawet roku użytkowania

5

Oglądany: 72506x | Komentarzy: 39 | Okejek: 157 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało