Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

7 szalonych rzeczy, które ludzie zrobili, żeby uniknąć odpowiedzialności

89 625  
248   36  
Ludzi trzeba podziwiać za determinację i pomysłowość, z jaką próbują wywinąć się ze swoich obowiązków. Może nikt im nie powiedział, że wysiłek włożony w kombinowanie można zainwestować w ogarnięcie rzeczy, od których próbują uciec. Ale może to i lepiej, bo w przeciwnym razie nie poznalibyśmy tych wybornych historii.

#1. Facet chodził przez cały czas pijany, żeby nie dostać powołania do wojska

l_18112556fd944261.jpg

Cooter Brown to określenie używane dzisiaj w południowych stanach USA w metaforach odnoszących się do pijaństwa. Nie wzięło się ono znikąd. W czasie amerykańskiej wojny secesyjnej żył sobie jegomość o takim imieniu i nazwisku. Brown mieszkał na granicy oddzielającej walczące ze sobą Południe i Północ, więc kwalifikował się do naboru przez każdą ze stron. Nie uśmiechało mu się jednak iść w kamasze, tym bardziej że po jednej, jak i po drugiej stronie granicy miał rodzinę. Mężczyzna zrobił więc to, co mężczyzna powinien w takiej sytuacji zrobić powinien – nie nałożył żadnego munduru, bo postanowił zalewać na okrągło pałę i w ten heroiczny sposób uniknął służby wojskowej.

#2. 120 gości restauracji uciekło, nie płacąc rachunku

l_18112560f3afe1f2.jpg

Perspektywa napiwku potrafi w człowieku wywołać niesmak nawet po deserze. Już nie wspominając o zapłacie za duży obiad jeszcze przed deserem. Pewnie dlatego goście restauracji El Carmen w hiszpańskiej miejscowości Bembibre zwinęli się niepostrzeżenie, gdy kelnerzy przygotowywali deser. 120 osób pochodzenia rumuńskiego, które celebrowały chrzciny nowonarodzonego członka swojej społeczności po prostu podniosło się i uciekło, gdy licznik wybił kwotę 3000 euro, a z zasobów restauracji ubyło między innymi 30 butelek alkoholu. Na miejsce została wezwana policja, ale nie udało jej się złapać biesiadników-uciekinierów. Właściciel restauracji, którego z pewnością nie usatysfakcjonował wcześniej wzięty depozyt w wysokości 900 euro, stwierdził, że w swojej 35-letniej karierze restauratora nie widział czegoś podobnego.

#3. Udawał, że stracił głos, żeby nie oskarżono go o morderstwo

l_1811257da63199c3.jpg

Mając w perspektywie karę śmierci lub porozumiewanie się za pomocą długopisu i kartki do końca życia człowiek pewnie zastanowiłby się dwa razy czy mordować drugiego człowieka. Tymczasem Chińczyk z miasta Hangzhou znany jedynie pod pseudonimem Zeng nie pomyślał o tym podczas kłótni z krewnym swojej żony i zamordował go z powodu zaległości w opłacaniu czynszu. Zeng musiał uciekać. 700 kilometrów dalej rozpoczął nowe życie jako niemowa i jako niemowa żył przez kolejne 12 lat, w trakcie których zdążył założyć nową rodzinę. Mężczyzna nie posiadał dokumentów, więc w końcu zainteresowały się nim władze i zrobiły mu test DNA. Co ciekawe, nawet gdyby chciał, to Zeng nie mógłby opowiedzieć swojej historii, ponieważ przez 12 lat nieużywania strun głosowych odmówiły mu one posłuszeństwa na stałe i mężczyzna naprawdę stracił głos.

#4. Mężczyzna przez 11 lat chodził po świecie, bo dopadł go kryzys wieku średniego

l_1811258646319364.jpg

Jean Beliveau mógł zrobić to, co tysiące mężczyzn w jego sytuacji. Pójść na siłownię, do psychologa, kupić sportowe auto, znaleźć młodą kochankę, zająć się uprawą ogródka, ale zamiast tego wybrał spacer. Ale nie że spacer do parku i z powrotem, tylko długi na ponad 75 tysięcy kilometrów marsz przez 64 kraje świata. Jak mówi sam Belivau – gdy upadła jego firma produkująca neony, poczuł, że całe życie pracował jedynie dla pieniędzy i wyprzedawał po kawałku swoją duszę. Wtedy doznał oświecenia, oznajmił żonie, że rusza w drogę, i ruszył. Żona Beliveau sądziła, że to po prostu koniec ich związku, ale zdecydowała się wspierać męża i wysyłała mu nawet pieniądze, ograniczając swoje wydatki. Po 11 latach na spacerze Beliveau wrócił i choć twierdził, że swojego wyczynu dokonał na rzecz pokoju na świecie, to nie współpracował z żadną organizacją charytatywną, a wiele osób zarzuciło mu zwykły egoizm.

#5. Popełnił samobójstwo, żeby nie skompromitować się publicznie

l_1811259bcb27fcd5.jpg

Wielkie odkrycia mają to do siebie, że wraz z ich wielkością rosną oczekiwania wobec ich autora. Przy okazji można wiele zyskać, ale i stracić. James Price zdawał sobie z tego sprawę i chwycił los we własne ręce, żeby zakończyć remisem grę w życie. Price był XVIII-wiecznym chemikiem, który zajmował się transmutacją metali występujących pospolicie w metale szlachetne takie jak złoto. Podobno szło mu doskonale, ale mogła zaświadczyć o tym jedynie grupa amatorów, przed którymi Price urządzał swoje pokazy. W końcu jednak jego odkryciami zainteresowało się Towarzystwo Królewskie i poprosiło o pokaz na oczach ekspertów. Price zgodził się i po kilkumiesięcznych przygotowaniach stanął do pokazu, na którym zjawiło się trzech ekspertów. Chwilę po wejściu na scenę wypił fiolkę cyjanowodru i padł martwy zanim zdążył cokolwiek udowodnić.

#6. Poślubił 81-letnią kobietę, żeby nie iść do wojska

l_1811260388440846.jpg

Człowiek wchodzi w związek małżeński z różnych powodów. Dla zielonej karty, dla pieniędzy, z miłości. Jednak Aleksander Kondratiuk miał jeszcze silniejszą motywację. 24-latek z Ukrainy dostał powołanie do armii, by odbyć obowiązkową służbę wojskową. Kondratiukowi z jakiegoś powodu nie uśmiechało się wstawać o piątej rano, więc wymyślił, że się ożeni. Wybranką mężczyzny została 84-letnia Zinadia Illarionowna. Miłość musi być ślepa, skoro Kondratiuk wcześniej nie poczuł takiego silnego uczucia do własnej, w dodatku niepełnosprawnej kuzynki. Ale dobre rzeczy wymagają czasu i miłość w końcu zakwitła, choć mieszkańcy wsi Bajkówka, gdzie mieszka Illarionowa, mają inne zdanie na ten temat. Twierdzą, że Kondratiuk pojawia się we wsi tylko gdy przyjeżdża tam żandarmeria wojskowa, której pokazuje akt małżeństwa.

#7. Dopuścił się kradzieży byle tylko nie musieć się żenić

l_1811261fa0633727.jpg

Z podobnej historii w Hollywood zrobiono by film, w którym koleś zdaje sobie sprawę, że zamierza poślubić niewłaściwą kobietę i zaczyna szukać sposobów, żeby tego nie zrobić, a jego kumple, którzy od początku mu mówili, że coś z tą laską jest nie tak, próbują mu pomóc, bo to dobrzy kumple i nie ma dla nich znaczenia, że ziomek ich wcześniej nie słuchał. Tyle że akcja dzieje się w prawdziwym życiu, a w dodatku w Chinach; no i nie starczyło na scenarzystów. Chińczyk znany tylko jako Chen ukradł głośnik z jednego ze studiów tańca w Szanghaju. Został jednak złapany przez policję i równie szybko co chętnie przyznał się, że głośnik ukradł, bo miał nadzieję, że jego dziewczyna, która naciska na ślub, zerwie z nim, gdy się dowie o kradzieży. Nie wiadomo czy plan się powiódł, bo złodziej nie poszedł do więzienia ze względu na niską szkodliwość czynu.
9

Oglądany: 89625x | Komentarzy: 36 | Okejek: 248 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało