Nasza planeta jest coraz bardziej zaśmiecona. Plastik i inne odpady poniewierają się po ulicach wielkich miast, zalegają w lasach i karygodnie pływają w morzach i oceanach. Władze Tajlandii powiedziały: "Dość!" i od zeszłego roku obowiązuje tam absolutny zakaz sprzedaży plastikowych reklamówek.
W znacznej części publiczne wsparcie kampanii bierze się ze świadomości jak bardzo negatywny wpływ na środowisko ma plastik oraz jak wielkim zagrożeniem jest on np. dla zwierząt. Niedawno celowo nagłaśniano w mediach przypadki, kiedy ginęły jelenie i zwierzęta morskie, a w ich żołądkach znajdowano plastikowe szczątki.
Zakaz używania plastikowych toreb wprowadził Minister Środowiska i Zasobów Naturalnych, Varawut Silpa-Archa.
Tajlandia znalazła się na 6. miejscu wśród krajów, które najczęściej pozbywają się plastiku do oceanów. Dzięki kampanii i współpracy obywateli w ciągu ostatnich pięciu miesięcy awansowaliśmy na 10. pozycję.
Ministerstwo ogłosiło, że w kraju zredukowano liczbę zużytych plastikowych toreb aż o 2 miliardy (5765 ton) podczas pierwszej fazy trwania kampanii. Rzekomo na tyle zwiększyła się świadomość oraz wola współpracy wśród społeczeństwa, że nawet gdy kasjer proponuje darmową tzw. jednorazówkę - ci odmawiają.
Największym wyzwaniem wg Varawuta jest pozbycie się pozostałych 40% plastikowych reklamówek, które wciąż używane są na bazarach i na terenach wiejskich.
Z tym nie będzie tak łatwo. W tym wypadku musimy dotrzeć i zmienić sposób myślenia tej części społeczeństwa, żeby pozbyć się problemu plastiku.
Ta część mieszkańców i turystów, która chętnie bierze udział w akcji ochrony środowiska, kombinuje, jak tylko potrafi, bo przecież w czymś zakupy do domu donieść trzeba...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą