Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Jacy tam naziści, zwykli Niemcy... Jak zwał, tak zwał. 7 faktów o naszych "przyjaciołach zza Odry"

66 292  
251   28  
Niemcy za panowania Adolfa Hitlera to wyjątkowo bolesny rozdział w historii niemal całej Europy, wspominany do dzisiaj przez rozżalone narody, domagające się - zwykle bezskutecznie - choć cienia sprawiedliwości.

#1. Tam, gdzie pali się książki...

1801473e713aaea1.jpg

"Tam, gdzie pali się książki, na końcu będzie palić się i ludzi" głosi cytat ze sztuki Almansor napisanej przez Heinricha Heinego w 1823 roku. Urodzony w 1797 roku w Düsseldorfie uchodzi za jednego z najwybitniejszych niemieckich poetów, choć jego życie nie było usłane różami.

Wręcz przeciwnie - wypełniony raczej porażkami życiorys stawia go po stronie, brzydko mówiąc, nieudaczników. Jednego natomiast nie można mu odmówić - talentu do przewidywania przyszłości. Na ironię zakrawa fakt, że podczas pierwszych paleń książek organizowanych przez Niemców w latach 30. minionego wieku, wśród wielu pozycji sprzecznych z hitlerowską ideologią znalazł się właśnie proroczy skądinąd Almansor.


#2. Sekrety wyssane bynajmniej nie z palca

180147471f74c122.jpg

Giesebrechtstrasse 11 w Berlinie to adres, który wielu osobom nie kojarzy się dobrze. To właśnie tam mieścił się nieistniejący już Salon Kitty - ekskluzywny niegdyś dom publiczny, odwiedzany chętnie przez wpływowych niemieckich dygnitarzy, jak też zagranicznych dyplomatów przybywających do stolicy Niemiec. Służba bezpieczeństwa postanowiła to wykorzystać, wymieniając nie firanki, a obsadę. "Salon" został przejęty, choć oficjalnie cały czas pozostawał pod kontrolą Kitty Schmidt, właścicielki.

Prostytutki na usługach SD miały obowiązek robić notatki z każdego spotkania z klientem, przechodziły szkolenia z pozyskiwania informacji i rozpoznawania mundurów. A gdyby tego było mało, każda schadzka była dodatkowo nagrywana - nigdy nie wiadomo było przecież, co jeszcze może się przydać. Co więcej, do pracy w Salonie Kitty garnęły się nie tylko "zawodowe prostytutki", ale też zwyczajne Niemki gotowe jeszcze bardziej… oddać się krajowi.


#3. Najpiękniejszy Żyd w całych Niemczech

18014753c3eca8a3.jpg

Nazistowska propaganda w latach 30. zataczała coraz szersze kręgi, posuwając się nawet do… wyborów najpiękniejszego aryjskiego dziecka w całym kraju. By takowe znaleźć, funkcjonariusze niemieckiej służby bezpieczeństwa osobiście odwiedzili dziesięciu najbardziej znanych berlińskich fotografów, domagając się wydania im kolekcji swoich najlepszych zdjęć. Wśród owych fotografów był między innymi Hans Ballin, którego stosunek do pomysłów Goebbelsa i świty był raczej chłodny. Wśród fotografii umieścił więc także to przedstawiające Hessy Levinsons Taft - i właśnie ono zostało wybrane, podobno przez Goebbelsa osobiście.

I wszystko byłoby - na swój nazistowski sposób - w porządku, gdyby nie fakt, że najpiękniejszym dzieckiem "czystej krwi" III Rzeszy została… Żydówka. Gdy tylko zorientowali się w tym rodzice Hessy, czyli kiedy zdjęcie córki było już na każdym plakacie w okolicy, zrozumieli, że ich dni są policzone. Przy pierwszej sposobności, z obawy przed wydaniem, uciekli na Kubę, a później do Stanów Zjednoczonych. Sama zaś Hessy Taft, żyjąca jeszcze chemiczka, swoją historię zdecydowała się opowiedzieć dopiero w latach 90.


#4. Schizofrenicy na celowniku

18014764ff676bc4.jpg

Naziści postawili sobie za cel wyplenienie Żydów, to najsłynniejsze niemieckie ludobójstwo, ale bynajmniej nie jedyne. Kolejną z grup, która - jak na to nie patrzeć - trafiła pod ostrzał, byli pacjenci szpitali psychiatrycznych cierpiący na schizofrenię. Niemcy wysterylizowali lub wymordowali od 220 do 270 tysięcy chorych, co stanowi odpowiednio od ok. 73% do niemal 100% wszystkich tamtejszych schizofreników.

To, co jedni analizują tylko teoretycznie, naziści postanowili sprawdzić w praktyce. Wynik? Rozpowszechnienie schizofrenii w latach powojennych zmalało, natomiast zaskakująco wysoka okazała się liczba jej nowych przypadków. A może po prostu wystarczyłoby zakazać chorowania ustawą?


#5. BMW - samochody z historią…

18014772554a7b75.jpg

Przed II wojną światową rozpoczął się wielki program zbrojenia nazistów. Wszystkie siły rzucone zostały do fabryk, między innymi do zakładów BMW, w tym także do nowej fabryki w nomen omen Allach. Do 1945 roku wyprodukowano tam ponad 30 tysięcy silników samolotowych, jak też kolejne 500 silników odrzutowych. Wymagało to ogromnych nakładów, czyli - inaczej mówiąc - jak największej i jak najtańszej, a najlepiej darmowej siły roboczej. Gdzie ją znaleziono?

W niemieckich obozach koncentracyjnych, chociażby w Dachau. To właśnie więźniowie zaczęli być wykorzystywani do produkcji silników i innych podzespołów, zarówno do samolotów, jak i do motocykli. Doszło nawet do tego, że - według szacunków - pod koniec II wojny w zakładach BMW AG blisko połowa załogi składała się z więźniów.


#6. Aktor jak nowy

1801478d9422d836.jpg

Wysiłki zmierzające do tego, by udowodnić wyższość "czystej rasy aryjskiej" nad innymi z góry skazane były na porażkę, ale i samym Żydom nie sposób było odmówić pomysłowości. Jednym z ciekawszych przypadków był Lionel Royce, urodzony na terytorium dzisiejszej Ukrainy jako Leon Reiss. W 1913 roku przeniósł się do Austrii i tam - już jako Leo Reuss - wiódł pełną sukcesów karierę aktorską. Trwała ona tak długo, aż wreszcie ktoś zorientował się, że Reuss pochodzi z zakazanej - bo żydowskiej - rodziny. Co więc zrobił?

Wyjechał w góry, zaszył się w niewielkiej chatce i zaczął studiować zwyczaje lokalnych wieśniaków, dodatkowo regularnie utleniając sobie włosy. Chodziło o to, by jak najbardziej upodobnić się do "czystej rasy". Czy zakrojona na taką skalę manipulacja miała szanse powodzenia? Triumfalny powrót na sceny - jako Kaspar Brandhofer, wywodzący się z gminu aktor-samouk - dowodzi, że tak. Podobnie jak powtarzany przez nazistów "najlepszy dowód na wyższość aryjskiej krwi".


#7. Sprzeciw rozkazom Hitlera

1801479bb08e1007.jpg

Adolf Hitler nigdy nie należał do tych, którzy potulnie przyznaliby swoją porażkę i wycofali się, uznając wyższość przeciwnika. Nawet podczas odwrotów zależało mu na tym, aby narobić jak najwięcej szkód. W 1945 roku zażądał - w dekrecie znanym jako rozkaz Nerona - by w samych Niemczech zniszczyć wszystko, co mogłoby pomóc przeciwnikowi w kontynuowaniu walki. Podobnego postępowania domagał się też w Paryżu - by zniszczyć wszystkie bardziej charakterystyczne atrakcje z wieżą Eiffla na czele. Rozkazowi sprzeciwił się jednak wówczas generał Dietrich von Choltitz, który zamiast niszczyć francuską stolicę, skapitulował przed siłami aliantów. Wiedział bowiem, że Hitler oszalał i nie należy go słuchać. Ile w tym prawdy?

Pewne jest to, że Hitler oszalał. Zdecydowanie bardziej wątpliwa jest natomiast wersja - powtarzana zresztą przez samego zainteresowanego - jakoby to von Choltitz wspaniałomyślnie postanowił uchronić przed zniszczeniem zabytki Paryża. Przeczą temu okoliczności. Po pierwsze, generał był karierowiczem, który wcześniej nie cofnął się przed "zrównaniem z ziemią" Rotterdamu czy Sewastopolu. Sentymenty nie wchodziły raczej w grę. Po drugie, zniszczenie Paryża wymagało znacznie więcej zachodu niż rzucenie zapałki na stóg siana. Von Choltitz nie dysponował wystarczającymi zasobami - ludźmi, materiałami wybuchowymi czy wsparciem z zewnątrz. Jego decyzja, by "jednak nie niszczyć Paryża" była więc czysto pragmatyczna.

8

Oglądany: 66292x | Komentarzy: 28 | Okejek: 251 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało