Co jakiś czas świat obiega wiadomość o kolejnym samochodzie znalezionym w szopie. Dzisiejsza wiadomość jest wyjątkowa, bo dotyczy Mercedesa W 198 znanego jako 300 SL lub Gullwing, wartego w tym stanie ponad 3 miliony dolarów!
#1.
Historia jak z bajki. Ktoś kupił wiele hektarów ziemi. Na owej ziemi znajdowało się trochę budynków gospodarczych. W budynkach głównie śmieci i tony żużlu do wyrzucenia. Nowy właściciel zajął się porządkowaniem tego wszystkiego, aż w końcu natknął się na opuszczoną stodołę, do której nikomu nie chciało się zajrzeć przed sprzedażą. A w niej stało to cudo.
#2.
A całość działa się na Florydzie i można spokojnie dać tytuł: Florida man... Niemniej nabywca nieruchomości wiedział z jakim smakowitym kąskiem przyszło mu się zmierzyć. Spadkobiercy poprzedniego właściciela prawdopodobnie uznali samochód za nic nie wart złom i zostawili go tam, gdzie stał.
#3.
Nabywca podbiegł do samochodu, by ocenić, czy to przypadkiem nie jest replika. Nie była. Jak najbardziej oryginalny, jak najbardziej Mercedes. Na dodatek z roku 1954 i jak się okazało, wyprodukowany został jako 43. samochód z serii, która wynosiła 1400 sztuk.
#4.
Po opuszczeniu linii montażowej w Stuttgarcie w październiku 1954 r. samochód został wysłany do Los Angeles, skąd został już dostarczony do oficjalnego dealera Waco Motors w Miami.
#5.
Pierwszym właścicielem samochodu był prawnik z Jacksonville, Otto Bowden, znany kolekcjoner, który wręcz kochał europejskie samochody.
Bowden założył lokalny klub miłośników samochodów sportowych, który później stał się częścią Sports Car Club of America.
#6.
Bowden następnie sprzedał samochód swojemu mechanikowi, Gene'owi Clendeningowi, a ten w 1957 roku sprzedał go właścicielowi nieruchomości, amerykańskiemu pilotowi marines z Jacksonville. Ostatni właściciel często korzystał z auta, w tym podczas licznych podróży lądowych do Waszyngtonu i Wirginii Zachodniej.
#7.
Samochodowi w 1964 roku stuknęło 35 000 mil (około 50 000 km) i właściciel postanowił odmalować, odnowić samochód od wewnątrz, a także zająć się remontem silnika, gdyż ten zaczął nosić ślady zużycia. I tu nastąpił zwrot sytuacji. Nie wiadomo, co dokładnie było przyczyną zmiany decyzji, ale tuż przed planowanym remontem samochód został zaparkowany w szopie i tak już zostało.
#8.
55-letni postój był, jak się okazuje, zyskiem dla samochodu. Dlaczego? Bo dziś jest to samochód z jednym z najniższych przebiegów, a ponadto wszystkie części są oryginalne. Włącznie z tapicerką, silnikiem, skrzynią biegów, a także... oponami Englebert Competition, z którymi samochód jako nowy opuścił linię montażową w Stuttgarcie.
#9.
A ponieważ samochód jest z tak niskim numerem nadwozia, to wiele rozwiązań było zaczerpniętych z prototypu lub nawet ręcznie robionych. I tych rozwiązań nie znajdziemy nigdzie indziej, w żadnym późniejszym taśmowo robionym Gullwingu.
#10.
Co takiego odróżnia ten samochód od innych? Przetłoczenia na błotnikach nad kołami to element dokręcony. Nie jak w późniejszych trzysetkach wytłoczony z jednego arkusza blachy. Ponadto znak gwiazdy w grillu był klepany ręcznie. Widać ślady obróbki. Klapa bagażnika była płaska. W późniejszych egzemplarzach pojawił się charakterystyczny garb. Mniejsze światła przednie z ręcznie klepanymi ramkami woków reflektorów. Mniejsze klosze świateł tylnych.
#11.
Na uwagę zasługuje także dźwignia zmiany biegów, która wyjeżdża spod konsoli. Później dźwignie kończyła się między fotelami, a na konsoli środkowej zamontowano radio. Dokładnie w miejscu, gdzie w prototypie szła dźwignia. Entuzjasta modelu znajdzie pewnie jeszcze więcej różnic pomiędzy tym egzemplarzem a tymi z dalszych faz produkcji. Ale nie będę tutaj wszystkich zanudzał.
#12.
Samochód został zakupiony przez Niemca i został wywieziony do kraju swoich narodzin. Obecnie znajduje się w kolekcji Mechatronik, która ma swoją siedzibę kilkaset metrów od miejsca, w którym się samochód urodził. Tak więc dla tego auta historia zatoczyła koło.
#13.
Samochód był transportowany w specjalnym kontenerze, który jest obecnie osadzony na ciężarówce. Kontener ma przezroczyste ściany, by można było podziwiać tego klasyka.
#14.
Jak mówi nowy nabywca - samochód nigdy nie będzie odnawiany. Dlatego, że jest w 100% oryginalny, nie ma żadnych napraw blacharsko-lakierniczych i jako taki będzie stanowił odniesienie dla innych Gullwingów. Jedynie co zostanie zrobione, to silnik zostanie przywrócony do życia. Po to, by znów mógł mruczeć. Dodatkowo zostaną odnowione mechanizmy przeniesienia napędu. Jednak zarówno w przypadku silnika i skrzyni biegów, a także mostu tylnego wiadomo jest, że praktycznie wszystkie podzespoły pozostaną oryginalne. Wymianie ulegną jedynie łożyska, panewki i uszczelki, a także w przypadku silnika otrzyma on komplet świec. Będą to oryginalne świece robione przez Mercedesa specjalnie dla tego modelu.
#15.
Pewnie ciekawi cię, jaką cenę uzyskał ten samochód. Otóż niemałą. Kupiec i sprzedający chcą zachować tajemnicę, ale wiadomo jest, że było to kilka milionów dolarów. I na pewno więcej niż 3 miliony.
#16.
I do końca pozostawiam was ze zdjęciami tej ślicznotki...
#17.
#18.
#19.
#20.
#21.
#22.
#23.
#24.
#25.
#26.
#27.
#28.
A jeśli chcesz poczytać więcej o Gullwingu jako takim, to zapraszam tutaj.