Według władz ZSRR zabawki miały być praktyczne, trwałe i miały pomóc dziecku w podjęciu decyzji kim chce być, gdy dorośnie. A że przy okazji te zabawki były siermiężne? Kto by się przejmował. W dorosłym życiu też za kolorowo nie bywało. No to jedziemy!
To akurat jest bardzo fajna, rozwijająca wyobraźnię zabawka. Nikt wtedy się nie przejmował tym, czy dziecko połknie śrubkę, czy nie. Miałem jakiś podobny zestaw, ale chyba albo polska albo niemiecka kopia. Oczywiście od tych dobrych niemców z NRD.
Taki pojazd też miałem. Miał światełko z przodu i bateryjki ładowane do środka i jeździł w najgorszym terenie. Był niezniszczalny. Zmógł go samochód taty. Ale celowo go pod kołami umieściłem. Z tego, co pamiętam, to były też wersje tej zabawki napędzane sprężyną nakręcaną przez specjalny kluczyk.
I to koniec podróży po zabawkach z ZSRR. Sporo z nich dostępne było w PRL. I jak? Podobają się takie zabawki?