Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Żerowanie na grubasach - fałszywe obietnice twórców reklam środków odchudzających

57 164  
251   136  
Idź być grubym gdzieś indziej! Otyłość nie tylko sprawia, że poważnie podupadniesz na zdrowiu, ale i będziesz wyglądał jak galaretowaty blob. A nikt nie chce wyglądać jak galaretowaty blob. Trzeba wziąć się za siebie i zrzucić bebzol. Najlepiej jak najszybciej i bez większego wysiłku – tak, jak to się robi w reklamach środków odchudzających.
Schudnij bez ograniczania swojej diety!

Istnienie tajemniczej substancji pozwalającej chudnąć bez rezygnacji z codziennego obżarstwa to taka legenda, którą spokojnie można by upchnąć gdzieś pomiędzy bajkę o szewczyku Dratewce a teorię płaskiej Ziemi. Nie ma tak dobrze. Być może byłoby to możliwe, gdybyś przebiegał dziennie pół maratonu, żył w ciągłym stresie i nie przesypiał nocy, pracując we młynie.


Głównym, niepodważalnym elementem odchudzania jest bowiem deficyt kaloryczny, czyli przyswajanie mniej energii, niż zużywa nasze ciało. Jeśli więc nie spalamy jej podczas ćwiczeń aerobowych, jazdy na rowerze czy biegania, to niestety – nie ma zmiłuj. Przy odchudzaniu zawsze konieczna jest redukcyjna dieta.
Według badania przeprowadzonego w 2016 roku na potrzeby „American Journal of Clinical Nutrition”, dopóki będziemy dostarczać ciału odpowiednią ilość białka – nie ma większej różnicy, czy ograniczymy spożycie węglowodanów, czy tłuszczu.
Tymczasem tak chętnie reklamowane pastylki, których to łykanie ma sprawić, że w ciągu trzech dni zdobędziesz talię osy (mimo że objadasz się jak bąk), po prostu nie istnieją, a zrzucenie nawet jednego kilograma wagi przy paskudnych nawykach żywieniowych i ograniczonym spalaniu nagromadzonej energii jest cholernie trudne, a wręcz graniczące z cudem.


Trenerzy jej nienawidzą. Opracowała sposób na schudnięcie bez ćwiczeń!

Człowiek, który pół życia przeleżał na tapczanie, opychając się pączkami, prawdopodobnie będzie miał spore trudności, aby dojść do lodówki bez postoju na opanowanie zadyszki. Obietnica środka, który pozwoli pozbyć się nadwagi bez potrzeby zarzynania się na bieżni czy wypluwania płuc na zajęciach aerobiku jest cholernie kusząca. Krótkotrwała głodówka owszem, sprawi, że zgubisz kilka kilogramów, a twoje ciało nieco sflaczeje. Taki stan utrzyma się do momentu, gdy zakończysz głodzenie się.


Czemu tak się dzieje? Ano temu, że po okresie niejedzenia, kiedy znowu zaczynasz pałaszować golonkę, twój organizm dostaje sygnał, że trzeba jak najszybciej uzupełnić zapasy na wypadek kolejnego okresu głodu. Tak powstaje efekt jojo i nie zapobiegnie mu nawet magiczny odchudzający napój stworzony przez celtyckich druidów.
I znowu wracamy do kwestii bilansu kalorycznego - odchudzanie bez ćwiczeń owszem, jest możliwe, gdy zredukujemy ilość przyswajanych kalorii do pułapu, w którym ciało będzie korzystać z nagromadzonych w nim zapasów.

Schudniesz pod warunkiem, że twoja dieta przez trzy miesiące składać się będzie jedynie z młodego jęczmienia!

Warto jednak wspomnieć, że jeszcze w latach 60. w powszechnym użyciu był środek, który faktycznie pomagał zrzucić niemało kilogramów osobom z nadwagą. Substancją tą była... amfetamina! Narkotyk ten przeżywa obecnie swój renesans w USA, gdzie sprzedawany jest na receptę (m.in. jako leki o nazwie Adzenys XR-ODT, Adderall czy Dyanavel XR). Ostatnie badania potwierdzają, że przyjmowanie niewielkich dawek amfetaminy w połączeniu z dietą i ćwiczeniami może sprawić, że w ciągu pół roku takiego "programu odchudzającego" bez większych problemów zrzucimy nawet i ponad 10 kg. Co ważne - po odstawieniu narkotyku, większość badanych zazwyczaj odzyskiwała połowę utraconej wagi i borykała się z efektami ubocznymi, od uszkodzenia szkliwa zębów po chroniczną bezsenność.


Tymczasem w Polsce jeszcze kilkanaście lat temu "magicznym lekiem" w walce z otyłością był Adipex - preparat zawierający fenterminę, czyli metylową pochodną amfetaminy, i podobnie jak ten narkotyk hamował łaknienie i tak samo jak on miał całą masę "gratisów" w zestawie, wśród których wzrost ciśnienia tętniczego i zaburzenie funkcji seksualnych były najłagodniejszymi z objawów.
W Czechach legalnie kupimy też cały szereg wycofanych z Polski preparatów zawierających zawierających inny środek anorektyczny - sibutraminę. I tu też nie ma zbyt dużych niespodzianek - głód znika kosztem m.in. wahań nastroju, niekiedy także napadów padaczkowych, a nawet myśli samobójczych. Sibutramina, podobnie jak amfetamina i fentermina, wykazuje też spory potencjał uzależniający.



Przyspiesz swój metabolizm!

Marzenie każdego grubasa. Szybki metabolizm sprawia, że ciało szybko spala dużą ilość kalorii, czyli w praktyce – wpierdzielasz co chcesz i nie oszczędzasz sobie dokładek, a twoje ciało nawet odrobinę się nie zaokrągli! Mimo że taki dar to zazwyczaj kwestia dobrego doboru genów, wielu producentów suplementów diety zaklina się, że w ich ofercie znajdziemy dziesiątki preparatów, co to w cudowny sposób pozwolą nam szybciej spalać pampuchy.


I znowu pudło! Ani zielona kawa, ani żeń-szeń prawdopodobnie nie pomagają za bardzo w osiągnięciu wymarzonej sylwetki. W każdym razie żadne długofalowe badania jak dotąd tego nie wykazały.

Metabolizm przyspiesza za to efedryna – alkaloid roślinny, który drastycznie redukuje apetyt i uważany jest za jeden z najskuteczniejszych środków odchudzających. Dodatkowo można się od niego uzależnić, dostać obrzęku płuc, problemów z oddawaniem moczu oraz nabawić się zwiotczenia kuśki…

Efedryna, podobnie jak popularna obecnie synefryna, to główny składnik tzw. suplementów termogenicznych. Substancje te wywołują w organizmie procesy, których ostatecznym efektem jest wytworzenie się ciepła - do strawienia niektórych składników naszej diety potrzebujemy więcej energii, a podczas jej zużywania dochodzi do podwyższenia temperatury.
Termogenezę wywołuje np. spożywanie produktów z kapsaicyną (papryczki!) czy kofeiną. Bogate w termogeniki są też pomarańcze i imbir, no i oczywiście suplementy diety reklamowane jako cudowne leki w walce ze złogami tłuszczu.
W rzeczywistości nie do końca tak jest. Większość dietetyków uważa, że tego typu suplementy owszem, są pomocne, ale tylko wtedy, gdy przyjmujemy regularne posiłki i przyzwyczaimy organizm do ćwiczeń kardio. Wówczas to dobrym pomysłem jest dorzucenie preparatu termogenicznego i przyspieszenie procesu spalania tłuszczu.

Zero ćwiczeń, zero diety! Schudniesz, zakładając sobie specjalny pas na brzuch!

To był prawdziwy hit telezakupów Mango oraz gównianych gazetek z poradami dla kur domowych. W spotach reklamowych piękni ludzie z absurdalnie wydatnymi kaloryferami na brzuchach opowiadali o tym, jak przyrząd oparty o najnowszą dostępną człowiekowi technologię pozwolił im zgubić oponę i wykroić na kałdunie piękny sześciopak. A wszystko to bez potrzeby odrywania się od kebsa na ostro.
Na rynku do dziś całkiem dobrze mają się trzy typy takich „pasów wyszczuplających”.


Pierwszy z nich zajmuje się głównie wibrowaniem, którym twoja galareta wprowadzona zostaje w silne drgania, natomiast drugi to elektryczny stymulator mięśni brzucha. Ani jeden, ani drugi nie sprawi, że ubędzie ci nawet centymetr w talii. Pas masujący nie ma wystarczającej mocy, aby zmusić mięśnie do intensywnej pracy, a jedyne co robi, to masuje ciało, przez co skóra może wyglądać na zdrowszą i bardziej elastyczną. Jeśli zaś chodzi o pas stymulujący mięśnie, to jego używanie także nie sprawi, że schudniemy – spalenie tkanki tłuszczowej nie polega przecież jedynie na katowaniu swego brzucha, a na dobrze skomponowanej diecie i niemiłosiernym wysiłku włożonym w regularne ćwiczenia kardio i pracy nad całą sylwetką. W przypadku korzystania z elektrycznego stymulatora mięśnie może i trochę się wzmocnią, ale i tak rezultatu nie będzie widać spod warstwy tłuszczu.
Ostatnim z tego typu wynalazków jest pas neoprenowy, którego zadaniem jest podgrzanie mięśnia piwnego i wytopienie z niego litrów tłuszczu. Nie ma to jednak nic wspólnego z termogenezą. W tym wypadku efekt jest złudny - dochodzi tu bowiem jedynie do chwilowego odwodnienia się ciała. Dlatego też po takie pasy czasami sięgają kulturyści przed zawodami, aby wycisnąć z i tak już odwodnionej skóry resztki potu. Tymczasem nie ma co się łudzić, że pas neoprenowy sprawi, że przez pory w skórze wyleje się zmagazynowany na brzuchu tłuszcz.

Lekarz prawdę ci powie!

Najbardziej bezczelnym i cynicznym sposobem przekonania potencjalnego klienta do zakupu środka, który to rzekomo ma być skuteczny, jest powołanie się na opinię lekarza. Uraczeni zostajemy mordką doktora paradującego z obowiązkowym stetoskopem na szyi i obiecywaniem, że tym razem już na bank w tydzień zrzucisz 20 kg, urosną ci cycki i znikną hemoroidy.
Oczywiście zazwyczaj autorytet wychwalający preparat w ogóle nie istnieje, a jest jedynie jakimś modelem ze stockowego zdjęcia. Jeśli do tego dorzucimy trudne zwroty w stylu „odchudzanie transbłonowe”, to możemy mieć pewność, że wielu zdesperowanych klientów da się nabrać na pułapkę zastawioną przez żerującego na zdesperowanych ludziach producenta. Podobnie jak w omówionych wyżej przypadkach, tak i tu zamiast nadprogramowych kilogramów, pozbędziemy się co najwyżej niemałej kwoty z portfeli.


A tymczasem najskuteczniejsze w przypadku kształtowania sylwetki są najprostsze, sprawdzone metody, polegające odpowiednio dobranej diecie i ćwiczeniach kardio. Najczęściej opartej na formule MŻ (Mniej żreć!) i odstawieniu kalorycznych przekąsek. Dopóki taki „przepis” na schudnięcie będzie dla kanapowych waleni zbyt dużym wyzwaniem, z rynku nie znikną cudowne i absolutnie nieskuteczne metody walki z kałdunem.
7

Oglądany: 57164x | Komentarzy: 136 | Okejek: 251 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało