Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

DuckDuckGo vs Google! Co ciekawego ma do zaoferowania wschodząca gwiazda?

49 922  
176   36  
Zachowanie resztek prywatności w Internecie stało się wielkim problemem w ciągu ostatnich kilku lat. Dane użytkowników sprzedawane są na prawo i lewo, a ciągłe wycieki informacji na nasz temat stały się już tak powszechnym zjawiskiem, że nawet nikogo nie bulwersują. W tym wielkim szambie pojawiła się jednak iskierka nadziei. Wyszukiwarka, która – jak twierdzą jej twórcy – nie gromadzi żadnych informacji na nasz temat, a już na pewno nie sprzedaje ich dalej. Poznajcie DuckDuckGo.

Monopol na rynku

Kiedy myślimy „wyszukiwarka”, w naszej głowie automatycznie pojawia się hasło Google. Korporacja w ciągu ostatnich kilku lat tak bardzo zdominowała rynek, że konkurencja na tym polu praktycznie nie istnieje. Jakieś Yahoo czy Bing? Kto w ogóle o tym słyszał i z tego korzysta? Nic powinno nas to jednak dziwić.

DuckDuckGo vs Google!: Joe Monster

Wyszukiwarka Google w ostatnim czasie poszła naprawdę mocno do przodu. Obecnie nie jest już tym samym, czym była jeszcze w 2012 roku. W tej chwili oferuje mnogość funkcji, które, w dużej mierze, opierają się na naszych nawykach i przyzwyczajeniach. Dodatkowo użytkownicy mogą stosować różne sztuczki i triki, dzięki którym korzystanie z narzędzia stanie się jeszcze bardziej wydajne (swego czasu opisywałem kilka z nich).

Czy na tym zdominowanym przez Google rynku jest miejsce na innego gracza?

DuckDuckGo

Wiele osób ma nadzieję, że jest. Wśród nich znajdują się twórcy DuckDuckGo – wyszukiwarki, która nie gromadzi żadnych informacji na nasz temat i pozwala nam zachować resztki swojej prywatności.

DuckDuckGo vs Google!: Joe Monster

Jeszcze kilka lat temu niewiele osób słyszało o DDG. Pierwszy skok popularności wyszukiwarki można było zanotować zaraz po aferze z NSA. Innymi kamieniami milowymi w karierze DDG było trafienie do Firefoksa oraz potężne wsparcie ze strony Apple i przeglądarki Safari.

DDG ma wiele zalet, a mówi o nich sam jej twórca

Kampania promocyjna wyszukiwarki nie opiera się tylko i wyłącznie na przedstawianiu jej jako lepszej alternatywy dla Google, jeśli ktoś chce zachować dane na swój temat dla siebie. Jej twórcy aktywnie uczestniczą w wielu dyskusjach, a nawet promują się za pośrednictwem serwisów takich jak Quora, gdzie czarno na białym opisują wszystkie mechanizmy działania swojego dziecka. Zobaczmy, co mają do powiedzenia.

Jak twierdzi Gabriel Weinberg, jeden z twórców DDG, Google tworzy profile każdego z nas, gromadzi tam jak najwięcej danych na nasz temat, opakowuje i podaje reklamodawcom, aby ci mogli atakować nas wybranymi specjalnie dla nas usługami i produktami. Z DuckDuckGo jest inaczej. Weinberg jest zdania, że nie trzeba wiedzieć o kimś wszystkiego, aby zarabiać na reklamach. W DDG reklamy wyświetlają się na podstawie aktualnie wyszukiwanych haseł, a nie na podstawie wszystkich informacji, jakie przez całe nasze życie udało się zgromadzić na nasz temat.

DuckDuckGo vs Google!: Joe Monster

Do tego tryb Incognito w Google to jeden wielki pic na wodę. Jedyne co robi, to natychmiastowe usuwanie lokalnej historii wyszukiwania, i na tym polega jedyna różnica, którą można tam zauważyć. Chcecie być naprawdę incognito? Skorzystajcie z DuckDuckGo.

Gabriel zwraca również uwagę na to, że Google to nie tylko śledząca nas i gromadząca nasze dane wyszukiwarka. To cała sieć, która sporządza profile na podstawie naszej aktywności na każdej ze stron. Wśród nich możemy wymienić YouTube, Gmail, przeglądarkę Chrome, Mapy Google czy nawet system operacyjny Android. Świat wolny od Google jest jednak na wyciągnięcie ręki – wystarczy korzystać z alternatyw, takich jak na przykład DuckDuckGo.

DuckDuckGo vs Google!: Joe Monster

Założyciel firmy zapewnia również, że przy tworzeniu wyszukiwarki kierował się nie tylko chęcią zysku – chciał przede wszystkim zmienić świat na lepszy. Gabriel uważa, że Google ma zbyt dużą władzę, pozwala sobie na zbyt wiele i doprowadza do niezdrowej sytuacji na rynku – monopol jednego usługodawcy nigdy nie wychodzi klientom na dobre. Widzicie sami, że za tym wszystkim stoi również idea i chęć zmiany otaczającej nas rzeczywistości.

Użytkownicy widzą i doceniają pracę twórców


Słowa wsparcia słychać niemal z każdej strony. Internauci podzielili się wyraźnie na dwa obozy (oczywiście nie licząc tych, którzy o DDG nigdy nie słyszeli): jedni ufają, korzystają i kibicują projektowi - inni wciąż nie ufają lub po prostu nie podoba im się, w jaki sposób wyszukiwarka działa, a działa przecież nieco inaczej.

DuckDuckGo vs Google!: Joe Monster

Google przyzwyczaiło nas już do spersonalizowanych wyników wyszukiwania. Gromadzone przez całe lata dane pozwalają im jasno określić, jakich rezultatów oczekujemy po wpisaniu określonego hasła, dzięki czemu tworzymy wokół siebie swego rodzaju „bańkę informacyjną”. DDG tego nie robi, a więc wyszukiwania mogą się nieco różnić. Czy to źle? Dla jednych tak, dla innych nie.

Są przecież tacy, którzy oczekują od wyszukiwarki różnorodności. Kiedy wpisują dane zapytanie, spodziewają się ujrzeć coś, co nie było im do tej pory znane. Są jednak również tacy, których nie interesuje wszystko to, co znajduje się poza ich własną bańką. Mamy jednak jeszcze kwestię wszystkich trików i sztuczek, jakie oferuje Google. W DDG tego nie ma. Są natomiast wykrzykniki (bangs!).

Wykrzykniki w DDG

Wszystkich tych sztuczek, o których wspominałem (i do których linkowałem) gdzieś na początku, w DDG nie uświadczymy. Wyszukiwarka ma natomiast własne wykrzykniki.

DuckDuckGo vs Google!: Joe Monster

Wykrzykniki polegają na tym, że z poziomu wyszukiwarki możemy bezpośrednio przejść do danej witryny i przeczesać ją w poszukiwaniu danego hasła. Wpiszmy na przykład „!w Internet”, a wyskoczą nam wyniki wyszukiwania hasła Internet na Wikipedii. Wykrzykniki nie działają jednak na wszystkich stronach. Funkcjonują one jedynie w tych witrynach, które współpracują z DDG.

Co kto lubi…

Czy DDG jest dobry i wart polecenia? Tak naprawdę największym atutem wyszukiwarki jest szanowanie naszej prywatności i zrobienie na złość gigantowi branży IT, jakim niewątpliwie jest Google. Czy jednak to wystarczy, aby przekonać użytkowników? Tego nie wiem.

DuckDuckGo vs Google!: Joe Monster

Do całego wywodu należy jeszcze dodać jedną istotną kwestię: nie mamy pewności, czy wszystko, o czym mówią twórcy DDG, jest prawdą. Nie wiemy, czy wyszukiwarka rzeczywiście nie gromadzi naszych danych i czy tak bardzo szanuje naszą prywatność. Przecież każdy reklamując swój produkt, może opowiadać o nim niestworzone rzeczy, a dopóki dany produkt (w tym przypadku DDG) nie zostanie zamieszany w jakąś aferę, użytkownicy nie będą mieli pewności, czy ta prywatność rzeczywiście jest tak szanowana, czy może nie.

Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę w tym miejscu nikogo zniechęcać. DDG jest obecnie bardzo popularną wyszukiwarką, a staje się ona jeszcze bardziej popularna, wraz ze wzrostem świadomości wśród internautów. Niestety wciąż wiele jej brakuje do swojej największej konkurencji. Nie oferuje ona tak wiele, nie posiada aż tylu funkcji i niektórym nawet pasuje ta „bańka informacyjna”, w której zamyka ich Google.

Dajcie DuckDuckGo szansę

DuckDuckGo vs Google!: Joe Monster

Gorąco polecam jednak spróbować i przetestować możliwości wyszukiwarki. Być może znajdziecie się w tej grupie, która ponad funkcjonalność i mało spersonalizowane wyniki ceni sobie prywatność. Być może rachunek zysków i strat wyjdzie w waszym przypadku na plus i pokochacie DuckDuckGo taką, jaka jest i dołączycie do chóru wszechobecnych ochów i achów.

Źródła: 1, 2, 3, 4
17

Oglądany: 49922x | Komentarzy: 36 | Okejek: 176 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało