W dzisiejszym odcinku przyjrzymy się nowej zabaweczce od DJI, zobaczymy na co stać sieć 5G i przekonamy się, jak wygląda ubranie, którego nie trzeba prać (nawet do 100 dni).
Już
za kilka lat nasze mózgi zostaną usmażone, każdy obywatel zachoruje na coś poważnego, a nasze dzieci będą rodziły się z dodatkową parą rąk – wszystko to za sprawą wprowadzenia, owianej złą sławą,
sieci 5G! W chwili obecnej na całym świecie trwają testy nowej technologii przesyłu danych. Nawet
w Polsce nieśmiało próbujemy podejść do tematu, jednak daleko nam do krajów azjatyckich, które niewątpliwie w tej kwestii przodują.
Sieć 5G oferuje
niesamowite możliwości transferu danych. Będzie więc ona wykorzystywana m.in. do prowadzenia transmisji na żywo, które – w dobie obecnie dostępnej technologii – często są przerywane lub towarzyszą im innego rodzaju błędy.
Jakiś czas temu miała miejsce rzecz wyjątkowa. Telewizja BBC przeprowadziła
pierwszą na świecie transmisję live przy użyciu sieci 5G. Miało to miejsce w trakcie popularnego programu -
BBC Breakfast.
https://youtu.be/7sr-MEtcDag Na samym początku wszystko szło świetnie. Niestety sielanka nie trwała długo. Po czasie transmisja zaczęła się zacinać, a
w ostateczności połączenie zostało zerwane. Cóż, cała technologia jest obecnie wciąż w fazie testów, nic więc dziwnego, że tego typu sytuacje mają miejsce.
BBC nie zniechęca się łatwo. Już teraz szefostwo stacji zapowiedziało chęć korzystania z dobrodziejstw oferowanych przez 5G. Zapewne ich śladem pójdą wszystkie inne firmy na całym świecie – w tym również w Polsce.
Żyjemy w dobie celowego obniżania wytrzymałości poszczególnych produktów. Wszystko to ma na celu wyciśnięcie z nas jak największej ilości pieniędzy w jak najkrótszym czasie. Psujące się przedmioty zmuszają nas do zakupu nowych, co z kolei jest na rękę producentom. My – konsumenci – zaakceptowaliśmy już tę przykrą rzeczywistość i dajemy się doić wszystkim dookoła. Jednak gdzieś na końcu tego całego szamba migocze światełko dające nadzieję. Tym światełkiem jest
firma Pangaia.
Pangaia to producent posiadający w swej ofercie
całą gamę niezwykłych ubrań. Można dużo mówić o ich wytrzymałości, nietuzinkowych materiałach, z których zostały wykonane i specjalnych właściwościach, które wyróżniają je na tle konkurencji. Jednak najważniejszym aspektem jest to, że
nie trzeba ich prać – zachowują bowiem świeżość nawet do 100 dni.
Brzmi trochę niesamowicie – szczególnie w czasie tak intensywnych upałów, które wyciskają z nas ostatnie poty i sprawiają, że odzież brzydko pachnie już po kilku godzinach użytkowania. Produkty Pangaia posiadają jednak
specjalne właściwości zapobiegające namnażaniu się bakterii, które przecież odpowiedzialne są za przykre zapachy.
T-shirty Pangaia produkowane są ze specjalnego włókna morskiego z dodatkiem bawełny i olejku z mięty pieprzowej. Wszystko w 100% naturalne, organiczne i wegańskie. Brzmi świetnie. Jedyne co może odstraszać to wysokie ceny.
Za t-shirt trzeba zapłacić 85 dolarów, za spodnie 120, a za bluzę 150 dolarów. Dostępne są różne wzory i kolory. Zakupu można dokonać bezpośrednio na stronie producenta.
DJI zwykle kojarzy nam się z dronami konsumenckimi. Producent zdominował rynek i zdobył praktycznie monopol w tej dziedzinie. Od pewnego czasu Chińczycy próbują również swoich sił z małymi kamerami oraz kamerkami sportowymi, co wychodzi im naprawdę świetnie. Premiera DJI Osmo Action czy Osmo Pocket pokazały, że stać ich na wiele. Czy jednak najnowszy produkt od DJI okaże się strzałem w dziesiątkę?
Kilka dni temu zaprezentowany został
DJI RoboMaster S1. Robot-zabawka przeznaczony głównie dla młodzieży (od 14 roku życia). Jego zadanie polega bowiem nie tylko na dostarczaniu rozrywki, ale również na nauce.
Po wyciągnięciu całości z pudełka, najpierw
musimy to wszystko złożyć do kupy. W skład zestawu wchodzi aż 46 elementów, a na samej zabawie w inżyniera cała rzecz się nie kończy. RoboMaster S1 pozwala również
uczyć się programowania w edytorze Scratch 3.0 czy Pythonie.
https://youtu.be/6GpdoJXpo2U Po ukończeniu budowy możemy przystąpić do właściwego użytkowania. Robot
jeździ, strzela, robi zdjęcia, a nawet wykonuje skomplikowane, zaprogramowane wcześniej zadania. Dzięki temu za jego pomocą można organizować różne zawody – od małych wojen, przez wyścigi, aż po zawody w programowaniu.
Chińczycy wycenili swoją nową zabawkę na
499 dolarów. W Polsce zapewne przyjdzie nam zapłacić około 2000 zł. Czy robot jest tego wart? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami.
Centrum Badań Kosmicznych PAN dostało niezwykłe zlecenie od Europejskiej Agencji Kosmicznej. Polega ono na zbudowaniu specjalnej koparki, która weźmie udział w kosmicznej misji
Lunar ISRU w 2025 roku. Polacy oczywiście przyjęli wyzwanie i już teraz trwają pracę nad urządzeniem.
Lunar ISRU będzie misją testową, w trakcie której sprawdzone zostaną wszystkie technologie, których w przyszłości zamierzamy używać do kolonizowania naszego naturalnego satelity. Niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, ale
spora ilość materiałów potrzebnych do budowy bazy (i nie tylko)
już teraz znajduje się na Księżycu. Są to m.in. woda, paliwo oraz tlen. Jakim cudem? Wszystko to uzyskuje się
z pyłu księżycowego (regolitu) w reaktorze termochemicznym. Tutaj do akcji wkraczamy my (Polacy) i nasza koparka. Będzie ona
dostarczała regolit do reaktorów.
Misja wprawdzie rusza dopiero za 6 lat, jednak
pierwsze terenowe testy polskiej koparki odbędą się już
za miesiąc w Warszawie. To od nich zależy, czy technologia ta okaże się na tyle dobra, aby wesprzeć Europejską Agencję Kosmiczną w trudnym dziele kolonizacji Księżyca.
Kiedy myślimy o
autonomicznych pojazdach, przed naszymi oczyma maluje się obraz zwykłego samochodu pozbawionego kierowcy. Okazuje się jednak, że można inaczej i
Volvo postanowiło to udowodnić. Ich najnowsza autonomiczna ciężarówka nie tylko nie posiada kierownicy czy pedałów – ona
nie ma nawet kabiny kierowcy.
Z tego względu w ogóle nie przypomina znanych nam do tej pory ciągników drogowych. Nowe Volvo to
małe autko o futurystycznym wyglądzie, które rozmiarami przypomina bardziej samochód osobowy niż ciężarowy.
https://youtu.be/CMREUiQZSIs Prezentacja pojazdu miała wprawdzie miejsce już kilka miesięcy temu na konferencji w Berlinie, jednak dopiero teraz ciężarówka otrzymała swoje pierwsze zlecenie i
wkrótce wyruszy w trasę. Jej zadanie będzie polegało na
dostarczaniu kontenerów ze szwedzkiego DFDS w Göteborgu do położonego w niedalekiej odległości terminala portowego.
https://youtu.be/HYZ7syZKSMU Nowe Volvo może sprostać ładunkowi, którego masa wynosi nawet
32 tony, choć parametry samego pojazdu wcale nie imponują. Baterie ciężarówki pozawalają na pokonanie trasy wynoszącej zaledwie
300 km na jednym ładowaniu, a moc silnika elektrycznego wynosi w tym przypadku 184 kW. Niby nie tak wiele, jednak na zapowiadaną trasę tyle powinno wystarczyć.
Źródła:
1,
2,
3,
4
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą