Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych XX

19 303  
8   22  
Zrelaksuj się po emocjach...Część dwudziesta, a nasi mali bohaterowie ciągle na wyżynach. Dziś zastanowimy się nad sposobem zachowania bałwanka do następnej zimy, poznamy pierwszego w dziejach księgi fakira oraz dowiemy się jak fatalne skutki może mieć niewinne Booo. 

A my pomimo, że dorośli, nie powtarzajmy tego!


Gdzie siedzi król? Król siedzi wysoko!

Jako mały berbeć wręcz uwielbiałem włazić na bramę i siedzieć tam jak król na tronie. Rzecz miała miejsce latem w okresie żniw. Mój najukochańszy dziadzik (dziadek) nie informując mnie zdjął bramę z zawiasów... Jak już powiedziałem nic mi o tym nie było wiadomo... Do czasu... Tatuś zatrzymał się naszym cudownym autkiem (rok 1990 czyli porshe 126p) a ja swoim cudownym nawykiem wlazłem na tą bramę... 
Efekt? Ani jednej szyby z lewej strony samochodu + rozdarte drzwi + uraz do wszelkiego rodzaju bram do końca życia.

by StiVen

* * * * * 

A w gronie traumatyków witamy pierwszego fakira.

Kiedyś będąc już dużym dorosłym mężczyzną w wieku ok 10 lat przechodziłem fazę zabaw z ogniem. Moja ulubiona polegała na wzięciu spirytusu salicylowego lub Acnosanu wylanie trochę na palec i podpaleniu. płomień był mały i nie parzył bo płonęła tylko powierzchnia spirytu. Pewnego jednak razu wylało mi się trochę więcej niż te przepisowe kilka kropel. Polało mi się po całej dłoni, a ja tego nie poczułem, bo wiadomo zimne to i szybko paruje. Jakież było moje zdziwienie gdy po podpaleniu uczyniłem z ręki pochodnię. Musiałem ratować się włożeniem ręki do kibelka. Do dziś mam mało widoczne blizny.

By Neurus

* * * * * 

Młody elektroquizowicz ładuję baterię.

W wieku ok. 10 lat miałem elektro-quiz*, który pewnego dnia przestał działać - żarówka przestała świecić. Oczywiście pierwsze co zrobiłem to wymieniłem baterię ale nie przyniosło to żadnego skutku. Skoro nie bateria to pozostaje żarówka. Chciałem sprawdzić czy faktycznie się spaliła, a była taka matowa i nie było widać co jest w środku. Na oko wtyki idealnie pasowały do gniazdka więc oczywiście uznałem to za jedyny słuszny sposób sprawdzenia żarówki. Pierdolnęło nieźle - huk jak nie wiem co i oczywiście wybite korki. Ja przestraszony szybko do łóżka, a było ono tuż obok gniazdka. Rodzice przestraszeni wparowali do pokoju, widzą quiz obok gniazdka (nie pamiętam czy był osmolony) 
- Andrzej, żyjesz??
Ja twardo udaje że śpię, nie myślałem wtedy o tym że to faktycznie wyglądało jakbym się pożegnał ze światem. Dopiero po kilku wezwaniach i szarpnięciach z zaspaną miną "obudziłem się". Rodzice odetchnęli. Obyło się bez wpierdolu, ale do dziś od czasu do czasu mówią na mnie Edison.

* dla tych co nie wiedzą: było to umieszczone w kartonowym pudełku jak zwykła gra planszowa, znajdowała się tam żarówka, bateria dwa przewody oraz plansze, np państwa i stolice. Gdy połączyło się przewodami odpowienią parę państwo + jego stolica obwód się zamykał i żarówka świeciła. Ogólnie fajna zabawka, jednak tylko do czasu odkrycia, że wszystkie plansze mają umieszczone pary w tym samym miejscu, zmieniał się tylko ich opis.

by Pink_of_sky

* * * * * 

Jak to jest przerazić kogoś na śmierć

Na parapecie na parterze (z nogami zwisającymi na zewnątrz) siedział sobie jeden kolega. Drugi, jajcarz, podszedł po cichu i zrobił "Booo!" Siedzący na oknie nagle zniknął nam z widoku. Wrócił po kilku minutach z grymasem bólu. "Chyba złamałem". Złamał. Obie ręce.

by Brsk

* * * * * 

We wczesnej młodości miałem w swoim pokoju lóżko ustawione przy ścianie. Zawsze śpię na boku, tak było i wtedy. Śniło mi się kiedyś, że grałem w piłkę na w-fie. Sen był tak realistyczny, że z całej pary kopnąłem nogą w ścianę. Obudziłem się błyskawicznie. Skończyło się tylko, albo aż na dwóch palcach wybitych. A rodzina i znajomi mieli długo polewkę...

By Trabik601

* * * * * 

Mając chyba jakieś dziesięć lat po prostu uwielbiałam się huśtać. Pewnego zimowego dnia wybiegłam w tym celu do ogrodu chyba na godzinę przed bajką. Bujałam się, bujałam aż w końcu trochę mi się to znudziło. Aby poczuć te fajne motylki w brzuchu odchyliłam się i... dalej nic nie pamiętam, obudziłam się na kanapie w domu z okropnym bólem głowy. Okazało się że linka się zerwała a ja z całej siły walnęłam głową w zamarzniętą ziemię. Wstrząs mózgu był lekki ale najciekawsze jest to, że przez 20 minut nic nie pamiętam zdążyłam przyjść do domu, rozebrać się i oberwać w tyłek bo niewiadomo czemu strasznie płakałam. Świadomość dzięki bogu wróciła mi na moją ulubioną bajkę. 

by Annakurk

* * * * * 

Jak za darmo wysłać klapę w kosmos

Pamiętam, że zawsze około grudnia był odpust w kościele na którym to jako dzieciaki kupowaliśmy petardy. Po kilkunastu minutach wymyśliliśmy aby petardę wrzucić do studzienki kanalizacyjnej - tak też się stało. Kilka sekund i jak pierdykło, to pokrywa studzienki wyleciała na wysokość ok. 1,5m. Od tamtej pory nie powtarzaliśmy tego. (Wylot klapy na taką wysokość był zapewne spowodowany tym że w studzience gromadzą się czasem gazy - czego jako młodzi ludzie nie wiedzieliśmy)

by Toled

* * * * * 

Jak zdenerwować sąsiada?

Ja czasem wpadałem na jakiś tak genialny jak i równie głupi pomysł, jednym z nich było sprzeciwianie się sąsiadom. Braliśmy sznurek którym łączyliśmy klamkę i poręcz blokowaliśmy dzwonek zapałką  i siedzieliśmy na schodach piętro wyżej słuchając wyzwisk i szarpania drzwi które nie chciały się otworzyć. Przyznaję śmiechu było pełno, ale mądre to nie było. 

by Luk

* * * * * 

Był piękny majowy dzień kiedy posprzeczałem się z moim kuzynem (ja miałem 10 lat, a one jest o 2 lata młodszy). Stał on sobie na pace krążownika polskich szos - Żuka. Leżał też tam klucz (płaska 12). Kiedy już ochłonęliśmy on z nerwów (dostał nieźle wpierdol) wziął klucz i rzucił we mnie - na szczęście nie trafił. Kiedy ja przejąłem pałeczkę, a on rozpoczął ewakuację dostał prosto w czoło. Zrobił piękny przerzut bokiem i wylądował na plecach. Jak zaczął płakać mnie tam już nie było. Uciekłem do mamy do pracy i powiedziałem, że (było dużo krwi) zabiłem młodego

By Ershi 

* * * * * 

Jak przechować bałwanka do następnej zimy.

Gdzieś w trzeciej klasie podstawówki razem z sąsiadem mięliśmy zmartwienie, był to koniec zimy, a dzień wcześniej ulepiliśmy wielkiego bałwana i zauważyliśmy, że nasz kolega maleje w oczach. Postanowiliśmy działać, przenieśliśmy bałwana do sąsiada. Tam w pokoiku znalazł miejsce w kąciku obok klocków lego. Pamiętam, że męczyliśmy się z przeniesieniem dosyć długo bo był ciężki, a pierwsze piętro to było strasznie wysoko.
Po przeniesieniu poszliśmy pocieszyć się ostatni raz łyżwami. Jak wróciliśmy po kilku godzinach w pokoju pływało, drewniana podłoga zrobiła się jakaś wypukła, a z bałwana zostały guziki i marchewka. Od razu wpadło nam do głowy, że zjebka będzie, więc nie myśląc długo wybraliśmy szufelkami wodę, a w miejsca gdzie podłoga niebezpiecznie zbliżała się do sufitu skierowaliśmy podmuch farelka. Ekstra sprawa później porozwalaliśmy zabawki i gazety tak, że zakrywały podłogę. Podejrzewam, że nikt by się nie skapnął, że narozrabialiśmy gdybyśmy nie zalali sąsiadki. Kumpel dostał po dupie, mi się jakoś upiekło.

by Feardots


Jeśli chcesz, by Twoją zabawę poznał cały świat pisz koniecznie nie zapominając o nicku.



Oglądany: 19303x | Komentarzy: 22 | Okejek: 8 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało