W wieku 12 lat wspiąłem się na drzewo, spadłem i złamałem lewą rękę. Mniej więcej tydzień później moi koledzy podpuścili mnie, że nie dam rady wspiąć się na to samo drzewo z ręką w gipsie aż po sam łokieć.
Ja nie dam rady?! Wszedłem jeszcze wyżej niż poprzednio. Znowu spadłem i próbując ochronić złamaną rękę... złamałem drugą.
Pewnej nocy grałem w pokera online. Poczułem, że idzie wielkie bączysko, ale gdy się porządnie napiąłem, zorientowałem się, że, niestety, idzie też coś większego. Szybko zwarłem poślady i ruszyłem w stronę kibla. Wciąż miałem słuchawki na uszach, więc w efekcie zrzuciłem kompa z biurka, wyrżnąłem dużym palcem w dziesięciokilogramowego hantla (i złamałem palec) oraz... obsrałem się.
Na przerwie w pracy poszedłem z kilkoma znajomymi na siłownię. Rzucili mi wyzwanie, że nie jestem w stanie zrobić pompki, klasnąć za plecami i wciąż wylądować na rękach. Wyzwanie podjąłem, zdjąłem marynarkę i wygrałem zakład.
Tego samego dnia (wciąż w garniturze) poszedłem do mojej dziewczyny, by pochwalić się moją nowo odkrytą umiejętnością.
Jeszcze raz spróbowałem klasnąć za plecami, żeby popisać się przed ukochaną, ale marynarka skrępowała moje ruchy, a ja upadłem prosto na podbródek.
Wylądowałem na ostrym dyżurze, gdzie założyli mi pięć szwów na podbródku. Następnego dnia dentysta zajął się moim ukruszonym zębem trzonowym.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą