Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych XVIII

24 218  
6   21  
A to nie Twoje zdjęcie? ;)Z czasem do naszej Księgi oprócz historyjek zaczęły przychodzić także zdjęcia z tamtych lat. Bardzo mnie to ucieszyło i dziś eksperyment. Zdjęcia również te prawdziwe, od Was. Taki rodzinny odcinek. Dziś dowiemy się ile może znieść ludzki język oraz co spotkało listonosza?

Uwaga standardowa: Choćby nie wiem jak kusiło, nie powtarzajcie tego nigdy!

Na początku dowiemy się o konflikcie napięć

Miałem chyba z 9 lat i wystąpiły u mnie objawy zainteresowania elektroniką. Znalazłem u ojca lutownicę pistoletową ( made in DDR ) na 24V - i postanowiłem sprawdzić, jak działa. Problem pojawił się przy podłączeniu do gniazdka. Myśląc, że to wina DDR, że nie pasuje ( wtyczka na 24V ma płaskie bolce ) rozkręciłem wtyczkę, wydobyłem przewody... W lewym ręku gniazdko przedłużacza, w prawym dwa gołe kable i POŁĄCZENIE!!!! Błysk, huk, korki oczywiście wywaliło, ja siedziałem w szoku kilka minut i czasowo przeszło mi zainteresowanie elektroniką... Do czasu aż...
Aż zepsuł się włącznik światła w dużym pokoju i postanowiłem go naprawić. Świadomy niebezpieczeństw wybiłem korki i zacząłem grzebać przy włączniku. W pewnej chwili jedna ze śrubek mocujących przełącznik wpadła mi do środka. Postanowiłem wyciągnąć ją magnesem. W tym momencie ojciec nie wiedząc nic o mojej akcji załączył korek... Trochę mnie przygarbiło tudzież wstrząsnęło przy tym przełączniku. Korek wyskakiwał ze trzy razy a tatulek, oczywiście trzy razy fundował mi wznowienie zabawy, zanim kątem oka dostrzegł że sinieję przy framudze w dużym pokoju.

by Ministry

* * * * *

A ta historyjka jest bliska sercu memu TT tkę mam do dziś...

W dzieciństwie byłem szczęśliwym posiadaczem popularnej TT’ki. Czyli niemieckiej kolejki elektrycznej w skali 1:120. Kolejka istotnie była przednia i często gęsto umilała mi oraz braciom moim wieczory, tudzież całe dnie, jeżdżąc dumnie po owalu. Nasza bujna wyobraźnia podsuwała coraz to nowe pomysły na jakąś fajną katastrofę kolejową. Bo w końcu katastrofy są najciekawsze!
Doszliśmy do takiego stopnia zaawansowania, iż przestały nas bawić wykolejenia składu poprzez uderzenie w mur z klocków Lego. Wtedy to postanowiłem użyć samego siebie jako "wykolejacza". Przy niewielkich rozmiarach kolejki najciekawszym sposobem, jaki przyszedł mi do głowy było położenie języka na torach, tak aby pociąg na niego wjechał... Samozachwyt nad pomysłem zaślepił mnie nieco, bowiem nie zadałem sobie trudu zastanowienia się, w jaki sposób kolejka jest zasilana... Od tamtego czasu już wiem, iż TT’ka zasilana jest prądem o wysokim napięciu, płynącym przez tory. Wiem też, iż język świetnie przewodzi prąd...

by Toffi

Klikając zobaczysz cuda...

I tam, wysokie, raptem jakieś 16V ;) - to mówiłem ja, dumny posiadacz TT

* * * * *

Lotki to narzędzie nader niebezpieczne

Miałem wtedy jakieś 10 lat. Mój kolega, młodszy o dwa lata dostał z okazji jakiegoś święta tarcze z lotkami. W związku z tym, że bylo to już jakiś czas temu, nie było wtedy lotek i tarcz plastikowych. Tarcza była korkowa, a lotki ciężkie, ze stalową końcówka i szpikulcem wyglądającym mniej więcej jak gwóźdź bez łepka. Poszliśmy na dwór porzucać lotkami do tarczy, ale szybko nam się to znudziło wiec stanęliśmy po przeciwległych stronach podwórka i zaczęliśmy rzucać do siebie nawzajem. Zabawa była fajna, dopóki kolega nie rzucił trochę za mocno. Efekt był taki, że wylądowałem na pogotowiu z lotką wbitą w kość nosową w odległości ok 2 mm prawego oka na głębokość ok. 1 cm. Lekarz nie był w stanie wyjąć tej lotki kombinerkami zapierając się o krzesło na którym siedziałem. Trzeba było usunąć operacyjnie pod narkozą. Wtedy też zaliczyłem swoją jedyną podróż karetką na sygnale. 

by BiT

* * * * *

A nabój do syfonu + ogień, to już wogóle...

Mój brat cioteczny zapragnął sprawdzić co będzie jak wrzuci nabój do syfonu do kuchni węglowej. Prababcia stała wtedy przy owej kuchni i mieszała rosół w garnku, który stał na fajerkach. Braciszek wpadł wrzucił nabój pod kuchnię i uciekł zanim ktokolwiek zdążyłby się zorientować co się stanie. Efekt był widoczny i słyszalny po kilku minutach. Nabój wybuchł. fajerki razem z garnkiem z rosołem poleciały do góry a prababcia stała z łyżką cała osmolona. Ciotka jak to zobaczyła wzięła tylko sznur od żelazka do ręki. Po krzykach dobiegających zza domu wiadomo było jak młody pirotechnik został ukarany.

by Sophie

* * * * *

A tu poczytamy o przygodach wiejskiego listonosza.

Byłem na wsi na wakacjach (ja , mój brachol i 2 kuzynów ), na wsi jak to na wsi nuuudno .
Zobaczyliśmy w TV jakąś kreskówkę w której wilk polował na strusia.
Motyw z kreskówki oklepany : wilk kopie dół, przykrywa wszystko liśćmi a struś potulnie do niego wpada. Strasznie dało nam to do myślenia. Poszliśmy na taką wiejską drogę której tubylcy używali jako skróty przez las i wykopaliśmy elegancki dół. Dół głęboki i szeroki (jeszcze jestem z niego dumny). Przykryliśmy wszystko liśćmi dokładnie tak jak zrobił to wilk i czekaliśmy ukryci w krzakach. Po jakiejś godzinie zabawa przestała być interesująca a poza tym obiad itp itd. Następnego dnia rano zachodzi do moich starych jakiś sąsiad, z ich rozmowy wynikało: "Paaaanie jedzie wczoraj listonosz i emeryturki rozwozi , pijany jak bela *. I na tej drodze co przez las idzie wpierd*li się w jakiś dół i złamał nogę!"
Był to chyba jedyny numer który uszedł nam na sucho. Ojciec skwitował to tak: "Było tyle nie pić" ale my wiedzieliśmy ze listonosz wpadł w superprofesjonalną pułapkę wilka z kreskówki. Niech będzie to mój wkład w dyskusje na temat brutalności kreskówek.

* (na wsi podobno jak listonosz emeryturę przywiezie, to zawsze w zamian jakiegoś kielona postawią równanie proste 30 domów = 30 kielonków a może i coś więcej)

by BatmanHQ

* * * * *

Co można wymyślić mając petardy? Wiele!

Pamiętam była w domu taka tradycja, aby wczesnym rankiem wielkanocnym budzić całe osiedle petardami. Tato opowiadał, że używał do tego celu karbidu. Miałem wtedy jakieś 14 lat. Niedziela wielkanocna, 6:00, rodzice śpią. Ja i dwaj młodsi bracia stoimy na balkonie 4 piętrowego bloku (tu należy dodać, że nasz blok był połączony z drugim na kształt litery "L" z balkonami do wewnątrz), no i zaczyna się. Jedna petarda, druga, trzecia. Najmłodszy podekscytowany do granic, ponieważ jeszcze nigdy nie odpalał petardy, pyta się czy może sobie rzucić No to ja się zgadzam i mówię mu, że mu podpale a on niech ciska jak najdalej. Młody trzyma petardę, ręka mu lata jak pijaczynie po tygodniowym maratonie, przerażenie w oczach, diabelstwo sporych rozmiarów było, skupiony na maxa. Ledwo zapaliłem lont a ten głupek już ją odrzucił! Oczywiście NIE za daleko. Wszyscy trzej zanurkowaliśmy głowami za barierkę w poszukiwaniu toru lotu petardy. I tu na balkon wchodzi Tato. Co widzi? Piękny, pyszny dymiący sernik znajomej z 3go piętra sąsiedniego bloku! Jak pier****eło!!! Kawałki polewy czekoladowej doleciały aż do nas!!! I wytłumacz tu teraz, że to przez przypadek!

by Ketsalp

A tu nie mniejsza cuda

A na fotce powyżej bojownik Ketsalp z bratem - pirotechnikiem na wspomnianym balkonie.

* * * * *

A tak niewinnie zaczyna się podglądactwo:

Kiedy z siostrą byłyśmy małe wyczaiłyśmy, że tuż przy podłodze w ścianie naszego pokoju- za nią była łazienka jest ledwo co załatana spora dziura - taki wizjer, przez który mogłybyśmy patrzeć co się dzieje na kibelku. Za  pomocą kredek wydłubałyśmy dziurę na wylot (co nie było trudne) i od tej pory kto wszedł do łazienki był przez nas inwigilowany. Jednak nasza tajna misja zakończyła się szybko, bowiem starzy odkryli rychło dlaczego tak się chichramy i w obawie, że będziemy ów niecny proceder uprawiać w okolicznościach wizyt rodzinnych zagipsowali ścianę, a my po jakimś czasie przestałyśmy snuć plany o zrobieniu nowej.

by 6Zojka

* * * * *

Andrzejki, ech Andrzejki...

Inna historia dotyczy Andrzejek. Jakoś tak w drugiej klasie podstawówki, z koleżanką zainspirowane głęboko wróżbami andrzejkowymi, podjęłyśmy próbę samodzielnego wróżenia z lanego wosku. Jako, że od dzieciństwa do dnia dzisiejszego mam skłonność do dręczenia wosku i świec, była to robota dla fachowca. Wzięłam garnek, wrzuciłam do niego znaleziony wcześniej wosk i jakieś świeczki choinkowe, w tym jedną całkiem nową, postawiłyśmy to na gazie i w oczekiwaniu na roztopienie jęłyśmy przygotowywać w łazience michę z wodą do owego lania. Kiedy weszłyśmy do kuchni okazało się, że zawartość garnka się rozpuściła, co więcej długi knot jakimś sposobem unoszący się na powierzchni wosku zapalił się i garnek po prostu od wewnątrz płonie jasno i strzeliście. Przez chwilę ogarnął nas stupor z przerażenia i fascynacji w równym chyba stopniu. Przytomnie nalałam szklankę wody i chciałam ugasić garnek. Jakie było moje zdziwienie, kiedy ta mieszanina wybuchła słupem ognia do samego sufitu! Nie pamiętam jak płomień zgasł ale na suficie zostały ciemniejsze ślady po płomieniach. Starsza dostrzegła ów ślad ale nie wiedziała skąd jest i dlaczego. Dowiedziała się dopiero wiele lat później. A konsekwencji też już nie pamiętam.

by 6Zojka

* * * * *

Narty wodne w domu.

Zdawszy do 4 klasy podstawówki zostałam wysłana na kolonie do Rajczy. Tam w ośrodku wczasowym z trzema koleżankami zajmowałyśmy pokój na pierwszym piętrze. Któregoś dnia wylała nam się woda na podłogę. Jakoś doszłyśmy do tego, że można po tej mokrej plamie się ślizgać. Urządziłyśmy fascynującą ślizgawkę. Na całym piętrze byłyśmy same, resztę pokojów zajmowali koledzy z grupy. Całymi wiadrami lałyśmy wodę na wykładzinę, taką jakby z prasowanego sztucznego filcu, czy coś. Przychodzili do nas kumple i jeździliśmy na niej. Zabawa była przednia. Kiedy trochę przysychała nam ślizgawka, znów ją polewałyśmy i tak przez kilka dni. W końcu którąś naszła refleksja, że może zalałyśmy to, co jest pod naszym pokojem. Sprawdziłyśmy- była tam zawsze zamknięta sala konferencyjna, więc bez większego poczucia winy ale asekuracyjnie zakończyłyśmy zabawę.

by 6Zojka

Jeśli podoba Ci się taki wygląd serii ślij do mnie historyjki wraz ze zdjęciami z tamtych lat... Zdjęcia mogą być wesołe. Najlepsze zobaczy świat!


Oglądany: 24218x | Komentarzy: 21 | Okejek: 6 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało