Zanim poznacie rozwiązanie zagadki - kilka podpowiedzi. Produkt ten to amatorski wynalazek obywateli ZSRR sprzed ponad 60 lat. Kształtem przypomina dysk albo frisbee, widać też dziurkę w środku i jakieś pofalowane linie. Poddajecie się? To zapraszamy do lektury.
Obywatele Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich mieszkających za żelazną kurtyną skutecznie odcinani byli od zgubnych wpływów kultury "zgniłego Zachodu". Dotyczyło to każdej dziedziny życia, produktów spożywczych, samochodów, mody, filmu, czy muzyki. Każda płyta winylowa (jako jedyny praktycznie wówczas nośnik muzyki) była autorstwa rosyjskiego kompozytora i muzyków. Zdobycie jakichkolwiek nagrań zza żelaznej kurtyny (czyli przemyt) były zajęciem tyle samo trudnym, co i niebezpiecznym. Na szczęście istniał jeszcze czarny rynek...
Rękawica rzucona przez bezlitosny system została podjęta przez szarą masę obywateli.
Winyl (zresztą jak i cała masa innych tworzyw i produktów) po okresie II wojny światowej nie był powszechnie dostępnym towarem. Trzeba było więc kombinować inaczej. Najprawdopodobniej na rozwiązanie problemu wpadł Rusłan Bogosłowski, młody inżynier dźwięku, który akurat przeglądał stertę starych, odrzuconych... zdjęć rentgenowskich.
Chłopak wydedukował, że może to być znakomite tworzywo, na które można byłoby przenieść muzykę z oryginalnej winylowej płyty. Wynalazek ten okazał się być strzałem w dziesiątkę i szybko zaczął być wykorzystywany na masową skalę. Powstały miliony takich płyt, zwanych
music bones,
bones'n'ribs, albo po naszemu
kościana muzyka.
Radzieckie prawo nakazywało wówczas niszczyć wszystkie zdjęcia rentgenowskie po roku przechowywania, ponieważ były łatwopalne, no i zajmowały kupę miejsca. Osoby trudniące się nielegalnym nagrywaniem muzyki szukały więc materiałów na płyty w koszach na śmieci oraz płacili pracownikom służby zdrowia za nielegalne wynoszenie zdjęć ze szpitali.
Cały proceder zyskał miano
roentgenizdat, jako termin zbliżony do
samizdat, czyli nielegalnego, podziemnego wydawnictwa literatury w krajach, gdzie obowiązywała cenzura.
Wszystko było robione amatorsko, mniej lub bardziej zorganizowanymi metodami chałupniczymi. Kilka kliknięć nożyczkami oraz dziura w środku najczęściej wypalana papierosem to pierwszy etap przygotowania płyty. Specjalnie spreparowane gramofony odciskały autentyczne winyle na rentgenach, tworząc w ten sposób ich kopie.
Według Artema Troickiego, który zawodowo zajmuje się badaniem historii rocka, taka nielegalna płyta kosztowała na bazarze od 1 do 1,5 rubla, podczas gdy cena oryginalnego winyla (z muzyką oczywiście tylko radziecką) to cena zaczynająca się od 5 rubli. Muzykę z rentgena dało się odtworzyć zaledwie kilka razy, z każdą kolejną próbą drastycznie spadała jakość nagrania, która i tak nigdy nie była idealna.
W 1958 roku władze ZSRR uznały roentgenizdat za proceder nielegalny i za rozpowszechnianie płyt groziła już kara więzienia. W 1959 roku rozpoczęto zakrojony na szeroką skalę proces walki z piractwem rentgenowskim i najważniejszych kolporterów wsadzono do więzienia. Do akcji włączono aktywistów z Komsomołu - komunistycznej organizacji młodzieży w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Młodzi ludzie udawali zainteresowanych kupnem nielegalnych nagrań tylko po to, aby zlokalizować sprzedających i wydać ich władzom.
Podobno nawet sam pomysłodawca, Rusłan Bogosłowski spędził 5 lat na Syberii.
Kościana muzyka dzieliła się na trzy kategorie:
1.
Muzyka zachodnia - tango, blues czy jazz w wykonaniu np. Elli Fitzgerald były absolutnie zakazane, ponieważ miały "zły wpływ na młodzież radziecką", a czasami nawet i antysowieckie przesłania.
2.
Muzyka tworzona przez radzieckich uciekinierów i emigrantów, takich jak np. Piotr Leszczenko. Niezależnie od treści i przekazu utworów twórczość osób, które sprzeciwiły się systemowi była w ZSRR niedozwolona, a oni sami przedstawiani jako zdrajcy narodu.
3.
Muzyka tworzona przez artystów nieoficjalnych, niezatwierdzonych przez władze, takich jak Arkady Sewerny, atakże wiele piosenek ludowych, o zabarwieniu kryminalnym albo "gułagowym", tzw.
blatniaki. Choć nie zostały uznane jako antysystemowe, to zarzucono im zbyt niski poziom kultury i odejście od ideałów socrealizmu.
Źródła:
1,
2,
3
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą