Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Małe obsesje wielkich reżyserów, o których dowiadujemy się z ich własnych filmów

80 159  
234   33  
Każdy ma jakieś swoje małe dziwactwo, nietypowe hobby czy kompulsywne natręctwo, które w oczach osób trzecich może wydać się objawem pretensjonalnego ekscentryzmu. Nie każdy to jednak manifestuje tak bardzo, jak filmowi reżyserzy, którzy swoje osobiste obsesje często przenoszą na duży ekran.


Quentin Tarantino i fetysz kobiecych stóp

Nie trzeba być jakimś szczególnie spostrzegawczym widzem, aby po seansie kilku filmów Quentina Tarantino dostrzec jego fascynację kobiecymi stopami. Reżyser „Wściekłych psów” poświęca tej części niewieściego ciała sporo czasu. Jeśli w scenariuszu jest scena, w której pojawia się kobieta bez obuwia, to najprawdopodobniej najpierw zobaczymy jej nieodzianą stopę. Swój mały fetysz Tarantino przemyca jednak zawsze w subtelny i artystyczny sposób, więc oglądając jego filmy na szczęście nie czujemy się, jakby ktoś próbował nam wcisnąć na siłę piętę do gardła.


Quentinowa fascynacja najbardziej dystalną częścią ludzkiej kończyny dolnej jest powszechnie znana – filmowiec w wywiadach często mówi o swej fiksacji, a co jakiś czas plotkarskie media informują o łóżkowych nawykach człowieka, który stanął za kamerą „Pulp Fiction”.

Bracia Coenowie i… wrzeszczące grubasy

O ile obsesję Tarantino tłumaczyć można jego seksualnymi preferencjami, to już dość trudno zrozumieć słabość braci Coenów do wrzeszczących ludzi z nadwagą. To - obok dziwacznych fryzur - jeden z ich nadrzędnych znaków firmowych.

https://www.youtube.com/watch?v=_AjXJ9OtlzM
Stanley Kubrick i łazienki

Kubrick był kimś więcej niż reżyserem. To wielki artysta, wizjoner i ekscentryk, a analiza każdego z jego filmów to dobry materiał na pracę naukową. W jego filmach często powtarzają się pewne motywy. Jednym z nich jest łazienka (ewentualnie ubikacja lub pralnia), której obecność przed kamerą zazwyczaj zwiastuje coś strasznego lub też jakiś negatywny zwrot akcji.



W kiblu zabity zostaje psychopatyczny sierżant Hartman, w „Lśnieniu” z wanny wyłazi lekko nadgniłe babsko (Jeżu, ja ja tej sceny bałem się za młodu…), również w wannie Alex z „Mechanicznej pomarańczy” przypadkiem zdradza swoją tożsamość osobie, która wcześniej była jego ofiarą. W łazience samobójstwo popełnia generał Ripper w „Doktorze Strangelove”. Do tego też miejsca, po swej długiej, psychodelicznej podróży, trafia bohater „2001: Odysei Kosmicznej” i odkrywa, że czas płynie dla niego teraz bardzo szybko, a po uwiecznionej w „Oczach szeroko zamkniętych” scenie w łazience możemy łatwo wywnioskować, że małżeństwo głównych bohaterów chyli się ku rozpadowi...

Christopher Nolan i martwe żony

Nolan jest obecnie w czołówce najbardziej cenionych, współczesnych reżyserów. Jednym z tych twórców, który chyba jeszcze nigdy nie zawiódł kinomanów. Pewnym często powtarzającym się schematem w jego produkcjach jest motyw zmarłej żony. Filmem, który otworzył mu drzwi do Hollywood było „Memento” - historia cierpiącego na zaniki pamięci krótkotrwałej faceta, który usiłuje rozwikłać zagadkę zabójstwa swojej małżonki. W znakomitym „Prestiżu” mamy dwóch iluzjonistów, którzy walczą ze sobą od momentu, gdy podczas jednego z występów tragicznie ginie żona jednego z nich.



Tymczasem w „Incepcji” bohater grany przez Leonardo DiCaprio jest nieustannie prześladowany przez ducha swej zmarłej połowicy. Warto też odnotować śmierć granej przez Maggie Gyllenhaal postaci z „Mrocznego Rycerza”, która traci życie w eksplozji budynku i staje się powodem, dla którego jej upiornie poparzony ukochany staje się jednym z najważniejszych czarnych charakterów w serii filmów o człowieku-nietoperzu. Ach, no i oczywiście nie zapominajmy o „Interstellar”, gdzie głównym bohaterem jest samotny ojciec, którego żona zmarła w wyniku niebezpiecznej choroby mózgu.

Guillermo del Toro i mechanizmy zegarowe

Słynny meksykański reżyser często przyznaje, że ma wielką słabość do starych zegarków. Tę małą fascynację chętnie przenosi na filmową kliszę, o czym przekonać się można oglądając którekolwiek z jego dzieł. Jego pierwsza produkcja pt. „Cronos” to historia człowieka, który wszedł w posiadanie skonstruowanego w XVI wieku niewielkiego, mechanicznego urządzenia, które zapewnia życie wieczne.



W „Hellboyu” za to mieliśmy arcyzłego bossa powołanego do życia za pomocą mieszanki czarnej magii i maszynerii przypominającej orgazmiczny sen jakiegoś fana dieselpunka. W „Labiryncie fauna” De Toro dał nam odrażającą postać kapitana Vidala – sadystycznego członka frankistowskiej Falangi, który oprócz zadawania okrutnych cierpień swym ofiarom, ma też wielką słabość do swojego kieszonkowego zegarka…

Alfred Hitchcock i blondynki w marynarkach

Aktorki, które współpracowały z twórcą „Okna na podwórze”, nie miały na planie zbyt lekkiego życia. Hitchcock był tyranem, który słynął z dość przedmiotowego traktowania kobiet. Uwielbiał zatrudniać do swych produkcji młode, niedoświadczone dziewczyny i osaczać je pełną kontrolą zarówno w sferze zawodowej, jak i prywatnej. Większość artystek, które grywały w filmach Hitchcocka, to filigranowe blondynki, zazwyczaj odziane w schludne, ładnie skrojone marynarki. Reżyser zwykł swe aktorki śledzić, czesać, wybierać ubrania, a nawet zabraniać im spotykania się z innymi mężczyznami.



Biografowie człowieka, który nakręcił „Ptaki” twierdzą, że reżyser obnażył się realizując film „Zawrót głowy”, gdzie bohaterem jest człowiek mający obsesję na punkcie pewnej kobiety. Do tego stopnia, że każe swojej partnerce ubierać się, czesać i malować dokładnie tak, jak robiła to jego zmarła „muza”.

Kevin Smith i hokej

Wystarczy spojrzeć na charakterystyczne bluzy noszone przez twórcę „W pogoni za Amy”, aby zorientować się, że jest on wielkim fanem hokeja. Właściwie w praktycznie każdym swoim filmie nam o swojej pasji przypomina. Czasem jest to drobiazg w stylu sportowej rozgrywki oglądanej w telewizji przez jednego z protagonistów, innym razem reżyser umieszcza w scenariuszu scenę, w której to bohaterowie, korzystając z przerwy na lunch, oddają się hokejowemu szaleństwu na dachu sklepu. W „Dogmie” Smith poszedł jednak na całość i dał nam bezlitosną trójkę pomagierów samego Azraela, która to jeździ na wrotkach i morduje swe ofiary zadając im ciosy kijami hokejowymi.



Tim Burton i Tom Jones

Jeśli mielibyśmy brać pod lupę twórczość Burtona, to pewnie pierwszymi obsesjami, które by się nam rzuciły w oczy, byłaby jego małżonka – Helena Bonham Carter, jego ulubiony aktor – Johnny Depp oraz kompozytor Danny Elfman. Bliższa analiza filmów tego reżysera sprawi jednak, że zwrócimy uwagę na jeszcze jeden mały i dość mało mroczny detal. Twórca ten ma najwyraźniej olbrzymią słabość do kawałka „It’s Not Unusual” Toma Jonesa. Kompozycja ta rozbrzmiewa zarówno w „Edwardzie Nożycorękim”, jak i w „Big Fish”, a w zwariowanej komedii pt. „Marsjanie atakują!” autor tej piosenki dostaje nawet małą rolę. Wciela się on w Toma Jonesa śpiewającego „It’s Not Unusual”…

https://www.youtube.com/watch?v=zwvNbAqcSpk
Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
2

Oglądany: 80159x | Komentarzy: 33 | Okejek: 234 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało