Tego nie powinno tu być! - czyli dziwne znaleziska, które zaskoczyły archeologów

Niepełnosprawne dzieci pochowane w „królewski” sposób

Parę lat temu uczeni z uniwersytetu Cambridge przeprowadzili badania na terenie rosyjskiego stanowiska archeologicznego Sungir. Znaleziono tam groby ludzi, którzy żyli na tamtych terenach ok. 34 tysiące lat temu. W jednej z mogił spoczywały kości dorosłego mężczyzny, natomiast w drugim znaleziono szczątki dwóch 10 i 12-letnich chłopców. Obaj byli osobami niepełnosprawnymi. Młodszy miał problemy z chodzeniem, bo jego nogi były mocno zdeformowane. Drugi natomiast pozbawiony był większości zębów i prawdopodobnie musiał być karmiony przygotowywanymi przez współplemieńców papkami.


Największą zagadką jest to, czym sobie te małolaty zapracowały na tak wielki szacunek – w ich mogiłach znaleziono bowiem dziesiątki tysięcy paciorków z kości mamuta, ozdoby z setek lisich kłów, a do tego włócznie i ozdobne opaski na ręce. Na taki pogrzeb mogli sobie zasłużyć jedynie wielcy wodzowie…

Tajemnicza, eskimoska klamra

W 2011 roku ekipa z uniwersytetu w Colorado udała się na Alaskę, aby szukać potwierdzenia teorii na temat prehistorycznych zmian klimatycznych. Całkiem przypadkiem, na terenie liczących sobie 1000 lat pozostałości po eskimoskiej osadzie, natrafili na przedmiot, którego przynajmniej teoretycznie – nie powinno tam być. Tajemnicza, wykonana ze stopu miedzi, klamra od paska była o 400 lat starsza niż inne, znalezione tam artefakty, a co najważniejsze – musiała pochodzić z zupełnie innego miejsca, bo ówcześni Eskimosi nie potrafili wyrabiać przedmiotów z metalu.


Trudno powiedzieć, w jaki sposób trafił tam ten przedmiot. Najbardziej sensowna wydaje się jednak teoria, że wykonany on został w okolicach VI wieku naszej ery we Wschodniej Azji i jakiś Eskimos, drogą wymiany, zdobył go od jakiegoś „podróżnika”, a później, przez długie pokolenia klamra była przekazywana z rąk do rąk.

Rzymska moneta w egipskim grobowcu

W 1914 roku w położonym na zachodzie od piramid w Gizie stanowisku archeologicznym Harvard Camp trwały prace wykopaliskowe. Znaleziono tam bowiem interesującą mogiłę. Badaniom przewodził jeden z najwybitniejszych archeologów w historii i twórca współczesnej egiptologii – George Reisner. Wśród bezcennych skarbów, które znaleziono w krypcie, uwagę badaczy przyciągnęła stara, wykonana z brązu, rzymska moneta. Wszystkie przedmioty z grobu przyniesiono do wynajętego budynku, gdzie miały zostać poddane dokładnym oględzinom przez Reisnera.


Uczony od razu zwrócił uwagę na nie pasującą do tego zestawu „pamiątkę” z Rzymu. Wskazał na nią, a następnie spojrzał na swojego współpracownika – Dowsa Dunhama i zapytał „Ty to przyniosłeś do krypty, prawda?”. Cóż, tym razem Dunhamowi żart się nie udał. Parę dni wcześniej, pod pretekstem nadzorowania prac wydobywczych, wlazł on do egipskiej komnaty i zostawił tam, kupioną kiedyś w włoskim sklepie z antykami, monetę. Przekonany był, że podrzucenie jej w tym miejscu sprawi, że archeologom mózgi się zagotują. Trafił jednak na uczonego, który miał zbyt duże doświadczenie, aby nabierać się na tak prostackie numery.

Norweski pens znaleziony w starej, indiańskiej osadzie

Czy może w taki też sposób na terenie wykopalisk na amerykańskim stanowisku archeologicznym Goddard znalazła się moneta wybita w Norwegii za czasów rządów króla Olafa III? Znaleziono ją w 1952 roku między przedmiotami należącymi do dawnych Indian, którzy swoją osadę mieli w regonie Nowej Anglii. Według naukowców z uniwersytetu w Oslo, moneta powstała w okolicach 1065 – 1080 roku. Niewiele starsza jest sama osada, która istniała na przełomie XII i XIII wieku. W tamtym czasie na Grenlandii istniały plemiona norweskie i bardzo możliwe, że nie tylko odwiedzali oni kontynent, ale i zapuszczali się w jego głąb. Zazwyczaj jednak ślady ich obecności znajdowano w okolicach Nowej Fundlandii.

Dla wielu osób moneta z Maine jest dowodem na to, że Wikingowie dotarli znacznie dalej, niż dotąd sądziliśmy. Niektórzy archeolodzy uważają jednak, że osada, na terenie której znaleziono ten nietypowy przedmiot, mogła być dość dobrze rozwiniętym punktem handlowym, może więc pieniążek trafił tam za pośrednictwem jakiegoś innego plemienia, które sprowadzało różne dobra z północy. Jednym z dowodów potwierdzających taką hipotezę są znalezione w wiosce przedmioty, które prawdopodobnie należały do przedstawicieli kultury Doset. Lud ten 4 tysiące lat temu pojawił się na terenie Alaski i Grenlandii...

Kamień z jeziora Winnipesaukee

W 1872 roku w okolicach jeziora w New Hempshire, grupa robotników kopiących rowy pod ogrodzenia natrafiła na przypominający jajko przedmiot z kwarcytu. Wyryto na nim ludzką twarz, a także inne kształty – strzałki, półksiężyce, okręgi i coś, co wygląda na kukurydzę.


Znalezisko to przygarnął właściciel terenu, na którym dokonano tego odkrycia, natomiast po śmierci tego biznesmena, tajemnicze „jajo” przejęła jego córka. Ta, w 1927 roku oddała kamień w ręce członków Towarzystwa Historycznego w New Hempshire. Jako że relikt ten jest jedyny w swoim rodzaju, nikt do końca nie wie jaka była jego funkcja, ani kiedy dokładnie powstał. Niektórzy z badaczy twierdzą, że mógł być to symbol pieczętujący traktat zawarty między jakimiś dawnymi plemionami, inni sugerują, że ten nietypowy przedmiot mógł być częścią jakiejś prymitywnej broni. Zarysowania na wydrążonym u podstaw „jaja” otworze wskazują na to, że było ono wielokrotnie nakładane na jakiś metalowy trzon.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7