Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Ten człowiek był legendą za życia, ale jego śmierć okazała się jeszcze bardziej spektakularna

95 851  
422   35  
Wydarzenia przywołane w tym tekście z pewnością zostaną w Twojej głowie na długo, i ostrzegam - nie będą to miłe wspomnienia.

Wyobraź sobie, że samotnie eksplorujesz nikomu nieznaną wcześniej jaskinię. Doszedłeś, a raczej doczołgałeś się już do końca i podczas drogi powrotnej w bardzo ciasnym miejscu na twoje nogi spada kamień, który skutecznie uniemożliwia ruszenie się w jakąkolwiek stronę. Właśnie to przydarzyło się panu Collinsowi 94 lata temu i właśnie o tym traktuje ten artykuł.

Z pewnością sposób w jaki umarł Floyd Collins na długo zapadnie Wam w pamięci. W końcu powolna śmierć w ciasnych podziemiach, w których się utknęło bez możliwości ruszenia się w żadną stronę, to najgorszy koszmar dla wielu ludzi. I z pewnością był to prawdziwy koszmar dla Floyda, zwłaszcza że na śmierć czekał przez 15 długich dni.

Floyd Collins - eksplorator jaskiń, który zignął pod ziemią i jego okrutna śmierć na Joe Monster
Fłoyd Collins w ciasnym przecisku w Jaskini Kryształowej

Wojny jaskiniowe

Rok 1925 w Kentucky poprzedziły wydarzenia zwane wojnami jaskiniowymi. Ten bardzo ciekawy okres nazwano tak ze względu na niezdrową i nieuczciwą konkurencję pomiędzy właścicielami i eksploratorami jaskiń. Stawką były przychody z podziemnej turystyki, która przeżywała wtedy swój boom. Ówcześni właściciele nie cofali się przed niczym, aby to właśnie do siebie skierować turystów. Mylące i dezorientujące znaki drogowe były na porządku dziennym, zachowały się nawet przekazy o podstawionych przez właścicieli autostopowiczach, którzy zaraz po wejściu do auta zaczynali opowiadać, że jaskinia, do której się kierują (jakakolwiek by to nie była) jest niedostępna/zalana/zawalona i że jedyna bezpieczna i dostępna jaskinia to właśnie ta, do której oni się przypadkiem właśnie kierują.
Jednym z uczestników tamtych wojen była rodzina Collins, która posiadała już Jaskinię Kryształową, ale ta, mimo swojego piękna, nie przyciągała dużo turystów, gdyż znajdowała się za daleko od autostrady. Jeden z braci Collins postanowił odnaleźć kolejną jaskinię bliżej drogi - to przyciągnęłoby więcej turystów do należących do Collinsów obiektów.

Floyd Collins - eksplorator jaskiń, który zignął pod ziemią i jego okrutna śmierć na Joe Monster
Zdjęcie Floyda, które obiegło całe Stany Zjednoczone

Samotna eksploracja

Po znalezieniu odpowiedniej, obiecującej jaskini, Floyd rozpoczął eksplorację. Wchodził w to samo miejsce codziennie przez kilka dni, spędzając nawet po 12 godzin pod ziemią. Usuwał kamienie i próbował dostać się do dalszych partii. 30 stycznia 1925 miał się z pozoru niczym nie różnić od poprzednich dni Floyda. 37-letni eksplorator po raz kolejny samotnie zszedł do nowo odkrytej jaskini. Szczelina, którą oczyszczał od kilku dni, powoli stawała się możliwa do przejścia. Po dojściu do swojego celu, napotkał pewne problemy z latarką... a raczej z tym, co służyło mu jako latarka. Floyd oświecał sobie drogę ręcznej roboty lampą naftową, którą zbudował z puszki po fasoli. Eksplorator postanowił wycofać się na powierzchnię i wymienić lampę. Niestety, kilka minut później, podczas przechodzenia przez poziomą szczelinę o wysokości ok. 25 cm, przez nierozwagę przewrócił puszkę po fasoli. Płomień zgasł i nastała ciemność absolutna. I mówię tu o ciemności tak bardzo absolutnej, że zwierzęta żyjące w tych warunkach w drodze ewolucji zatraciły oczy, bo do niczego się tam nie przydają.

Collins od urodzenia był prawdziwym fascynatem

Floyd Collins już w wieku 6 lat SAMOTNIE eksplorował jaskinie. Jako 10-latek uciekał ze szkoły, żeby poznawać kolejne jaskinie i poszukiwać artefaktów z przeszłości, które później sprzedawał. Jako 12-latek potrafił poruszać się bez mapy po Dużej Solnej Jaskini i odkrywał nowe przejścia. Podczas wielu eksploracji Floyd odnajdował indiańskie mokasyny, tomahawki, kości czy ślady stóp, a nieraz nawet ciała poprzednich eksploratorów. Już jako nastolatek Collins regularnie zawstydzał starszych kolegów wchodząc tam, gdzie oni nigdy by się nie zmieścili. Powstała o nim cała masa legend - według jednej potrafił wejść pod ziemię i wyjść kilka mil dalej. Według innej nauczył się grać pieśni kościelne na stalaktytach, używając ich jako ksylofonu.

Floyd Collins - eksplorator jaskiń, który zignął pod ziemią i jego okrutna śmierć na Joe Monster
Floyd Collins we wnętrzu odkrytej przez niego Jaskini Kryształowej.

Ciemność

Po zgaśnięciu lampy Collins próbował wydostać się z zacisku, co w ciemności przyniosło dokładnie odwrotny efekt. Po chwili usłyszał odgłos spadających kamieni dobiegający z miejsca, gdzie znajdowały się jego nogi. Próbował jeszcze ruszyć się w którymkolwiek kierunku, ale spadające kamienie skutecznie go unieruchomiły. Nie mógł się nawet obrócić, a do dyspozycji miał tylko jedną rękę, bo druga utknęła pomiędzy jego torsem a dnem jaskini. Wolną ręką próbował jeszcze się wydostać, ale twarde i ostre skały tylko ją kaleczyły. Wtedy nastąpił atak paniki, Floyd zaczął się pocić i mieć dreszcze, aż w końcu zasnął. Tak zaczęła się jego przerażająca rutyna: sen, pobudka, krzyk, sen, pobudka, krzyk...

Ratunek

Po 25 godzinach od utknięcia Collins usłyszał czyjś głos wołający go od strony powierzchni. Pierwszą osobą, która (prawie) do niego dotarła był 17-letni Jewell Estes. Ten niedoświadczony eksplorator nie był jednak w stanie dostać się do Floyda (szczelina okazała się za ciasna dla 17-latka), ale podszedł na tyle blisko, żeby nawiązać kontakt. Po wymienieniu kilku zdań z uwięzionym Jewell wydostał się na powierzchnię i wezwał pomoc. 22-letni brat Collinsa, Homer, bardzo szybko przybył na miejsce i po zapoznaniu się z sytuacją brata rozebrał się do samych majtek i w takim stroju jako pierwszy doszedł do Floyda. Homer nakarmił uwięzionego brata i podał mu kawę. Zaczął też usuwać mniejsze kamienie wokół jego ciała, ale na ich miejsce spadały natychmiast kolejne. Po kilku godzinach musiał wyjść na powierzchnię. Podobno cały się trząsł z zimna, a na jego palcach wisiały płaty oderwanej skóry.

Kolejne podejścia

Podczas gdy Homer starał się odpocząć, wielu śmiałków próbowało dostać się do Floyda. Nie zmieścił się nikt. Podczas drugiego podejścia, które trwało aż 8 godzin, Homer kontynuował usuwanie kamieni, ale skała nie ustąpiła nawet na milimetr. Po jego wyjściu okazało się, że w ''akcji ratunkowej'' bierze już udział ponad 100 osób, z których każdy miał swój pomysł na wydobycie uwięzionego, ale nikt nie potrafił zamienić słów w czyny. W głębi jaskini Floyd słyszał większość ich rozmów i nie mógł się nadziwić, dlaczego wszyscy po prostu stoją i gadają zamiast działać. Po dwóch szychtach pod ziemią Homer nie był w stanie zejść pod ziemię bez odpoczynku, więc znalazł kilku młodych chłopaków, którym zapłacił za dostarczenie pożywienia dla brata, ale żadne kwoty pieniędzy nie mogły ich przekonać, żeby wejść w ostatni, najciaśniejszy otwór. Większość przekazanych im zapasów wyrzucili w jaskini, a po wyjściu informowali, że wykonali zadanie. Nawet starsi mężczyźni schodzili na dół i wymiękali, a po wyjściu opowiadali, że Floyd się trzyma i jest mu lepiej, bo np. owinęli go kocem. To wszystko było kłamstwem, do 1 lutego nikomu poza bratem nie udało się dotrzeć do Floyda.

Floyd Collins - eksplorator jaskiń, który zignął pod ziemią i jego okrutna śmierć na Joe Monster
Brat Floyda Homer po wyjściu z podziemi

Kolejne nieudane próby

W ciągu następnych kilku dni tylko trzem osobom udało się dojść do Floyda. Poza jego bratem na miejsce dotarł również drobnej postury dziennikarz William Miller oraz strażak Rober Burdon. Pomimo kilku nieudanych prób wyciągnięcia Collinsa za pomocą liny, ratownicy ciągle próbowali jakoś wydobyć nieszczęśnika.

Floyd Collins - eksplorator jaskiń, który zignął pod ziemią i jego okrutna śmierć na Joe Monster

Trzeba tu nadmienić, że nad wejściem założono już miasteczko namiotowe, w którym tymczasowo zamieszkało ponad 100 osób. Ich pomoc była jednak znikoma, gdyż zajmowali się głównie piciem bimbru. Podobno zapach alkoholu ciągnął się pod ziemią aż do samego Collinsa. Tak duża aktywność ludzka przy wejściu nie pozostawała też bez wpływu na zalegający nad nim śnieg, który zaczął powoli topnieć i spływać w dół jaskini, co - jak się później okazało - było zapowiedzią jeszcze gorszych wydarzeń.

Wydarzenie medialne

Po publikacji fragmentów wywiadu Williama Millera z Floydem, informacja o akcji ratunkowej obiegła całe Stany. Do Kentucky zjeżdżali dziennikarze i gapie. Na miejscu pojawił się nawet bardzo nowoczesny jak na tamte czasy wynalazek, czyli radio. Akcja ratunkowa Collinsa to pierwsza tak istotna relacja w historii, którą transmitowano w eterze.

Floyd Collins - eksplorator jaskiń, który zignął pod ziemią i jego okrutna śmierć na Joe Monster

Skala zainteresowania była tak wielka, że akcję ratunkową ogłoszono trzecim najbardziej medialnym wydarzeniem w USA pomiędzy wojnami. Jej historię opisano w 1200 różnych gazetach, a sam Collins dostał nawet propozycję wystąpienia w komedii, mimo że ciągle znajdował się pod ziemią!

Floyd Collins - eksplorator jaskiń, który zignął pod ziemią i jego okrutna śmierć na Joe Monster

Podziemny dziennikarz

Kolejnego dnia na miejscu pojawił się przyjaciel Collinsa, Johnie Gerald, bardzo doświadczony eksplorator, który mimo że wiedział o wypadku od dnia pierwszego, to znając swojego przyjaciela zbagatelizował informacje o jego utknięciu. Dopiero po 2 dniach zdecydował się przyjechać na miejsce, kiedy już wiedział, że jego przyjaciel jest naprawdę w sporych tarapatach.

W kolejne próby uratowania Collinsa bardzo zaangażował się wspomniany wcześniej dziennikarz Miller, którego teksty zdążyły już obiec całe Stany. Jego filigranowe rozmiary (ważył 51 kg) sprawiły, że idealnie nadawał się do pracy pod ziemią. Wraz z Homerem i Geraldem rozpoczęli wydobywanie luźnych skał i zabezpieczanie miejsca deskami, aby zapobiec kolejnym obwałom. W międzyczasie doprowadzono prąd i cała jaskinia rozświetliła się światłem żarówek.

Collins był już wtedy bardzo słaby i coraz częściej rozmawiał z Millerem o śmierci. Mimo to ciągle wierzył, że uda mu się wydostać, niezależnie od tego, czy razem ze swoją zakleszczoną stopą, czy bez niej.

Po zabezpieczeniu obszaru wokół uwięzionego Miller próbował za pomocą dźwigni ruszyć kamień, który przygniótł nogę Floyda. Niestety, kamień okazał się za ciężki, a znalezienie odpowiednio małego lewarka zajęło dobrych kilka godzin. Miller umieścił go w odpowiednim miejscu i zaczął pompować. Kamień przygniatający stopę Collinsa powoli zaczął się unosić. Niestety nie uniósł się wystarczająco i Miller po godzinach prób z bezsilności po prostu zaczął płakać. Collins w tym momencie i tak był już nieprzytomny. Zrezygnowany Miller wrócił na powierzchnię.

Zawsze mogło być jeszcze gorzej... i było

Cała akcja ratunkowa trwała przez prawie 5 dni, praktycznie cały czas grupa ludzi znajdowała się w jaskini oraz nad nią. Nie pozostawało to bez wpływu na tektonikę tego miejsca. Ogrzewane przez setki ludzi i żarówki powietrze zaczęło oddziaływać na skały, które stały się jeszcze bardziej kruche. Po 114 godzinach ściany jaskini zacisnęły się, uniemożliwiając przejście. O zgrozo, Collins ciągle jeszcze żył, a jego żarówka wciąż świeciła, co sprawiało, że przez zaciśnięte przejście widać było smugę światła, która dawała nadzieję na uratowanie nieszczęśnika. Było też go słychać - chwilę po zaciśnięciu się jaskini ratownicy usłyszeli krzyk i płacz Collinsa:

Zostańcie ze mną! Błagam, nie odchodźcie!

Zawalisko było tak ciasne i niebezpieczne, że nawet nieustraszony dotąd Miller zrezygnował, zabraniając komukolwiek wchodzić do jaskini. Gerald, przyjaciel Floyda, nie usłuchał i całą noc próbował dostać się do przyjaciela. Był wściekły, gdyż od kilku dni ostrzegał przed obecnością tylu osób przy wejściu i jej potencjalnym wpływem na tektonikę jaskini. Po kilkunastu godzinach udało mu się nawiązać kontakt wzrokowy z Floydem, który natychmiast poprosił o kanapkę z serem. Gerald łamiącym się głosem poinformował go o zawale, a w odpowiedzi usłyszał tylko płacz.

Nieustępliwy przyjaciel wrócił na powierzchnię i zaopatrzył się w wazelinę, którą nasmarował wszystkie skały wokół ciała przyjaciela. Początkowo wszystko szło bardzo dobrze, Gerald wrócił na chwilę na powierzchnię po dodatkowe materiały i poinformował, że za godzinę będzie tu z Collinsem. Podczas schodzenia na dół obluzowana skała na jego oczach obsunęła się i po raz kolejny odcięła mu dostęp do Floyda. Ten jednak ciągle żył i można z nim było rozmawiać. Gerald załamał się wtedy nerwowo i wyszedł z jaskini, mówiąc:

Nie zejdę już tam na dół za żadne skarby.

Plan B

Na powierzchni nie było już nikogo, kto mógł zejść do jaskini, więc z braku innych opcji rozpoczęto drążenie szybu. Autorem tego planu był Henry Carmichael, właściciel firmy budowlanej, która dysponowała najnowszym ciężkim sprzętem. Collins był uwięziony od 142 godzin, ale ciągle żył. Znajdował się około 18 metrów pod ziemią, tylko 60 metrów od wyjścia, więc pomysł wydawał się racjonalny. Trzeba było tylko szybko kopać, bo czas działał na niekorzyść Collinsa. Geolodzy wybrali miejsce na wykop i robotnicy rozpoczęli montaż maszyn. Pierwsze, optymistyczne szacunki mówiły, że dokopanie się do Floyda zajmie około 30 godzin. Jednak zaraz po pierwszym odpaleniu maszyn zorientowano się, że wykop znajduje się za blisko wylotu jaskini. Nowoczesna maszyneria była napędzana silnikami spalinowymi, z których spaliny zaciągane były do wnętrza jaskini. Zrezygnowani kopacze zrozumieli wtedy, że ich jedynymi narzędziami będą kilofy i łopaty. Skutkowało to tylko 6 metrami wykopanego szybu po 30 godzinach, pomimo pracy 75 osób non stop.

Floyd Collins - eksplorator jaskiń, który zignął pod ziemią i jego okrutna śmierć na Joe Monster

Najazd turystów

Po 215 godzinach Floyd ciągle dawał znaki życia. Dowódca Gwardii Narodowej stwierdził, że grozi mu śmierć na skutek wychłodzenia i zarządził umieszczenie rury z ciepłym powietrzem tłoczonym do jaskini. Ciągle obecny na miejscu Gerald stanowczo zaprotestował, wiedząc, że ogrzanie wnętrza doprowadzi do kolejnego zawału. Dowódca nie chciał go jednak słuchać i odesłał go do domu w asyście swoich żołnierzy. Doprowadziło to niemalże do zamieszek pomiędzy mieszkańcami pobliskiej miejscowości a Gwardią Narodową. Wracający do domu Gerald mijał po drodze setki samochodów, którymi z całych Stanów zjeżdżali "turyści". Szacuje się, że tego dnia pobliskie Cave City odwiedziło aż 10000 osób, co było nie lada wyzwaniem dla miejscowości liczącej niespełna 700 mieszkańców.

Bardzo szybko skończyły się zapasy zarówno w banku, jak i w sklepach. Mieszkańcy wynajmowali swoje mieszkania za ogromne pieniądze, nawet za luksus przespania się w wannie trzeba było słono zapłacić. Szybko pojawili się sprzedawcy hot dogów oraz bimbru, źródła wspominają nawet o żonglerze. Wszystko wyglądało bardziej jak festyn, a nie akcja ratunkowa. Całe miejsce zdarzenia trzeba było ogrodzić drutem kolczastym ze względu na ciągle przeszkadzających gapiów. Miller napisał wtedy:

Gdyby Floyd mógł zerknąć na powierzchnię ze swojego podziemnego więzienia, to dostrzegłby tysiące obcych osób próbujących zająć miejsca w pierwszym rzędzie, żeby oglądać walkę o jego życie.

Floyd Collins - eksplorator jaskiń, który zignął pod ziemią i jego okrutna śmierć na Joe Monster

Teorie spiskowe

Podczas gdy ratownicy ciągle drążyli szyb, na powierzchni powstawały coraz to nowe teorie spiskowe. Niektórzy rozpowiadali nawet, że Collinsa wcale nie ma pod ziemią, a to wszystko to tylko szopka zorganizowana przez jego rodzinę i zarząd miasta, aby przyciągnąć jeszcze więcej turystów. W okolicy miejsca akcji zorganizowano nawet sąd wojskowy, który miał rozwiać wątpliwości oraz próbował znaleźć winnych spartaczonej akcji ratunkowej.

Wszystkie niedorzeczne teorie obalono, ogłoszono jednak, że to, czego brakowało podczas akcji ratunkowej, to wzajemne zaufanie. Zarówno wojskowi, jak i eksploratorzy czy strażacy chcieli przeprowadzić swoją akcję, bez uwzględniania opinii innych. I tak oto ci, co znali się na jaskiniach, nie mieli pojęcia o organizacji akcji na taką skalę, a posiadający umiejętności organizacyjne nic nie wiedzieli o podziemiach i przez cały okres akcji ratunkowej te grupy nie potrafiły się porozumieć.

Pomimo upływu 228 godzin akcji nie przerywano, ale mało kto wierzył, że uda się go uratować, gdyż ratownicy zaczynali dopiero drążenie poziomego chodnika, czyli byli dopiero w połowie pracy.

Floyd Collins - eksplorator jaskiń, który zignął pod ziemią i jego okrutna śmierć na Joe Monster

Punkt przełomu

Po 411 godzinach ratownicy w końcu dokopali się do jaskini. Cały kraj czekał na wiadomości z szybu. Drut kolczasty wokół miejsca zdarzenia ledwo powstrzymywał dziennikarzy i setki gapiów. 25 telegrafów nadawało non stop, a 7 samolotów czekało gotowych do odlotu na pobliskim lotnisku, aby dostarczyć zdjęcia do dalekich redakcji. W kościołach organizowano msze oraz zbiórki dla ratowników, którzy codziennie dostawali setki listów od czytelników zachęcających ich do dalszego kopania.

Po powiększeniu wejścia do jaskini pierwsi ratownicy w towarzystwie dziennikarza Millera weszli do środka. Jak relacjonował Miller, przez pierwszych 5 minut nie mrugnęli nawet okiem, szukając światłem jakiegokolwiek śladu po Collinsie. W pewnym momencie coś odbiło światło latarki. Okazało się, że był to złoty ząb Floyda. Floyd nie ruszał się. Ratownik odwrócił się do Millera i powiedział:
Nie żyje.

Floyd Collins - eksplorator jaskiń, który zignął pod ziemią i jego okrutna śmierć na Joe Monster

To nie był jeszcze koniec akcji

Zwłoki Floyda okazały się być zakleszczone tak mocno, że nie można ich było wydobyć bez narażania życia ratowników. Prowadzący akcję ratunkową wraz z ojcem Floyda zdecydowali o pozostawieniu jego ciała pod ziemią na zawsze. Na powierzchni odprawiono pogrzeb, a szyb zasypano.

Po zakończeniu akcji brat Floyda miesiącami udzielał wywiadów i publicznych wystąpień. Mimo to myśl o tym, że jego brat ciągle jest tam pod ziemią, nie dawała mu spokoju i postanowił zainwestować zarobione pieniądze w wydobycie jego ciała. 2 miesiące po zakończeniu akcji 7 górników odkopało szyb i dokopało się do zwłok Floyda, tym razem od strony nóg. Bardzo szybko usunięto blokujący jego stopy kamień, który - jak się okazało - ważył tylko 12 kilogramów! Przeprowadzona później sekcja zwłok ujawniła, że Collins zmarł na 3 dni przed dokopaniem się do niego i bardzo prawdopodobne, że na krótko przed śmiercią mógł usłyszeć już odgłosy kopania.

Nawet po śmierci nie zaznał spokoju

26 kwietnia 1925 roku odbył się kolejny pogrzeb Floyda Collinsa, którego złożono do rodzinnego grobu. Nie na długo jednak, ale losy ciała Collinsa to już temat na zupełnie inny artykuł - żonglowano nim, wystawiano w miejscach publicznych, wykradano, używano jako dekoracji dla turystów w jaskini i tak dalej i dalej. Jego ciało miało wielką wartość, którą można było przekuć na zyski z turystyki, dlatego właśnie "wszyscy" chcieli je mieć.

Floyd Collins - eksplorator jaskiń, który zignął pod ziemią i jego okrutna śmierć na Joe Monster


Warto wspomnieć jeszcze, że nieustraszony dziennikarz William Miller za swoją relację reporterską został rok później nagrodzony nagrodą Pulitzera.

Jeśli masz ochotę na więcej takich historii, to zapraszam na mój film, w którym poza Collinsem omawiam jeszcze więcej podobnych sytuacji!

4

Oglądany: 95851x | Komentarzy: 35 | Okejek: 422 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało