W dzisiejszym odcinku wyjątkowo wesoło. Jest tu parę ukrytych żarcików - znajdź je wszystkie.
#1. Byłbyś za?
Jeszcze w latach 1936-1940 próbowano oddać głosowanie nad wypowiedzeniem wojny w ręce ludu, już bez biletu na front. Wtedy za takim rozwiązaniem opowiedziało się aż 75% Amerykanów. Poprawka nie została jednak zatwierdzona przez Kongres.
#2. Sensacyjne wiadomości
Powodem takiej sensacji był opublikowany przez NASA raport na temat stanu jego zdrowia, który został źle zinterpretowany przez dziennikarzy. W rzeczywistości w trakcie rocznego pobytu w przestrzeni kosmicznej w genomie astronauty zaszły zmiany w takiej samej liczbie, w jakiej zachodzą w każdym z nas, jednak 7% tych zmian było zmianami charakterystycznymi dla organizmu znajdującego się w stanie nieważkości. W tym samym czasie jego brat bliźniak zaliczył taką samą liczbę zmian na Ziemi. Tak przy okazji: Gdyby nam się DNA zmieniło w 7%, to bylibyśmy mniej podobni do siebie niż szympansy, które w tej chwili różnią się od nas 1% kodu DNA.
#3. Ani be, ani me
Przyczyną takiego stanu rzeczy jest to, że wielu imigrantów łączy się w getta, gdzie w ogóle nie używa się języka angielskiego, bo i nie ma po co, skoro wszyscy są krajanami. Według statystyki spośród tych 770 000 osób około 70% stanowią kobiety, z których około 60-70% pochodzi z Pakistanu lub Bangladeszu. Jak doskonale wiemy na tym portalu, ludzie z Bangladeszu od zawsze mieli problemy z komunikacją. Pamiętacie w ogóle, skąd się wzięło powiedzonko "nie bangla"? Na pewno ktoś przypomni w komentarzu. Zapraszamy do sekcji pod artykułem. :)
#4. Kiedy jarasz się swoją pracą
Wszystko po to, żeby utrzymała możliwie niską wagę i mieściła się w przygotowane dla niej stroje.
#5. Zdecydowanie nie pobudzał
A żeby było całkiem zabawnie, to napój (wtedy jeszcze pod inną nazwą) został wymyślony i opatentowany jako lekarstwo na kaca. Była to mieszanina cukrów, soku cytrynowego i wody litowej, w której w naturalny sposób wytwarzał się cytrynian litu. Było to w roku 1929. W tamtych czasach na rynku istniała też coca-cola w wersji z cytrynianem litu - nazywała się Lithia Coke.
#6. Nie ma co rozpamiętywać
Sam aktor czasem śmieje się, że to świetny patent na dziennikarzy, bo nie musi o niczym opowiadać. Nie pamięta nawet nominacji ani gali, na której odbierał nagrodę Emmy. Za wszystko odpowiedzialne są dotykające go kilkanaście razy w życiu wstrząsy i przemijające ataki niedokrwienne, które sprawiają, że traci część pamięci, a w trakcie ataku i po nim przechodzi przez objawy takie, jakie mają ludzie w trakcie wylewów. Włącznie z niemożnością zrozumienia mowy i rozpoznawania osób. Pewnego razu miał atak w trakcie jazdy na motocyklu, jednak pomimo tego, że częściowo stracił wzrok, udało mu się dotrzeć do domu, gdzie niestety nie rozpoznał ani swojej narzeczonej, ani matki, a w dodatku nie był w stanie zrozumieć kompletnie ich mowy - tak jakby mówiły w innym, nieznanym języku. Aktor mimo wszystko opowiada o tym wszystkim z uśmiechem i z dużą energią życiową, pomimo tego, że przeszedł kilkanaście takich ataków w ciągu życia. Jest teraz w takim stanie, że śmiało można powiedzieć, że nie pamięta, żeby kiedykolwiek czuł się lepiej.
#7. Dzisiaj niektórymi wypadałoby palić w piecu
I nie mówimy tu o antycznej Helladzie kilka tysięcy lat temu, ponieważ prawdopodobnie nie wytwarzano tam wtedy jeszcze łańcuchów... da bum tsss. Tak naprawdę jeszcze w XV w., kiedy druk nie był tak bardzo rozpowszechniony, a wiele z ksiąg było tworzonych odręcznie - były przepisywane głównie przez mnichów - to przywiązywano je do pulpitów w monastyrach. Na szczęście dzięki wynalazkowi Gutenberga ten problem przestał istnieć i dziś każdy może mieć więcej książek, niż da radę przeczytać. Ale! Jest jeszcze jedna niezwykła ciekawostka. Sposób, w jaki układamy książki na półkach, jest w historii książek dość świeżym pomysłem. Kiedyś układanie ksiąg w pozycji pionowej z wystawionym na zewnątrz grzbietem nie miało żadnego sensu i celu, bo dopiero w wieku XVI zaczęto na grzbietach umieszczać tytuły. Wcześniej nikt na to nie wpadł.
#8. Uparta
Żeby było jeszcze ciekawiej, Anna Cohen Kopčovska była zamężną Litwinką, matką trojga dzieci, wywodzącą się z żydowskiej rodziny. Cała jej eskapada została zainspirowana wyczynem jednego ze studentów Harvardu, który pod pseudonimem Paul Jones ogłosił wszem wobec, że przejedzie świat dookoła na rowerze i zaczął zbierać na ten cel fundusze od sponsorów. Różnica między studentem z Harvardu a naszą bohaterką była taka, że on zrobił to dla picu, wziął hajs i dał dyla, a ona podobno zrobiła to naprawdę. Mówimy podobno, ponieważ jej opowieści o tym, co spotkało ją po drodze (włącznie z polowaniem na tygrysy i uczestnictwem w wojnie chińsko-japońskiej) brzmią jak jeden wielki stek bzdur. Cała podróż, tak czy inaczej, pozwoliła jej zarobić około 5000 dolarów, co w 1895 r. było niemałą fortuną.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą