Szanse na zwycięstwo? Jeden do wielu milionów. Mimo to wielu z nas regularnie skreśla wybrane liczby, licząc na oszukanie prawdopodobieństwa i fortunę, która niemal dosłownie spadnie z nieba.
Prawdopodobnie pierwsze w historii loterie odbywały się już w Chinach na początku II wieku p.n.e. Historycy sądzą, że już wtedy organizowano je głównie po to, by zbierać od ludzi środki niezbędne do finansowania dużych projektów, jak Wielki Mur Chiński. W loterie fantowe bawiono się też w starożytnym Rzymie. Często gospodarz rozdawał zaproszonym na obiad gościom losy. Ten, komu trafił się los wygrywający, mógł zdobyć np… zastawę stołową.
Ogromną popularność różnego rodzaju loterie zdobyły w średniowieczu, gdzie powszechnie wykorzystywano je do zbierania pieniędzy. Na cokolwiek nie byłyby potrzebne pieniądze, można było zdobyć je w łatwy i szybki sposób – organizując loterię. Proceder upowszechnił się do tego stopnia, że zaczęto nazywać je po prostu „bezbolesnym opodatkowaniem”. Dzisiaj zresztą również niektórzy nazywają Lotto „podatkiem od marzeń”. Inni – od głupoty, ale to zupełnie inna historia.
Konkretne, matematyczne prawdopodobieństwo wygranej różni się w zależności od loterii. Za każdym razem jest jednak odpowiednio małe, by organizator konkursu doskonale zarobił na jego przeprowadzeniu (czego nie można już powiedzieć o uczestnikach). Bardziej obrazowe są natomiast porównania. Większe szanse niż na główną wygraną w lotto ma się np. na śmierć doznaną „z ręki” automatu do wydawania napojów czy… zostanie prezydentem kraju. Co więcej, naukowcy próbują udowodnić, że zwycięstwo wcale szczęścia nie daje – wręcz przeciwnie, odbiera ludziom radość z codziennych przyjemności.
Czy jest możliwe złamanie algorytmów albo jakiekolwiek inne oszukanie mechanizmów losujących zwycięskie liczby? Teoretycznie nie – aczkolwiek pewien przypadek pozwala mieć nadzieję. Mowa o Joan R. Ginther, profesor z Uniwersytetu Stanforda, która główną nagrodę wygrała czterokrotnie. Obliczono, że prawdopodobieństwo takiego zdarzenia wynosi 1 do 18 kwadrylionów! Naprawdę niezwykły przypadek? Według jednych – tak. Według innych – genialna matematyk zrobiła praktyczny użytek ze swoich zdolności.
Całe mnóstwo dowcipów opowiada o tym, że pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić po wygranej, jest złożenie papierów rozwodowych. Czasem jednak życie potrafi zrobić jeszcze lepszy dowcip. Pewna kobieta z Kalifornii wygrała 1,3 mln dolarów i jeszcze tego samego dnia zdecydowała się na rozwód z mężem. Fakt wygranej oczywiście przemilczała. Mężczyzna dowiedział się o tym dwa lata później, po czym pozwał obrotną małżonkę do sądu. Sędzia przychylił się do wniosku, uznał oszustwo byłej żony, po czym całe wygrane pieniądze, co do grosza, zapisał mężczyźnie.
Czy wygrana na loterii to faktycznie taka manna z nieba, jak się wydaje? Liczne przypadki nieszczęśliwych zwycięzców wydają się temu twierdzeniu przeczyć. Billemu Harrellowi, który wygrał fortunę w 1997 roku, wystarczyło zaledwie 20 miesięcy, by zostać porzuconym przez żonę, okradzionym przez oszustów i by ostatecznie odebrać sobie życie. Andrew Whittaker, który wygrał 315 mln dolarów, został wkrótce później okradziony, pozwany, a do tego zmuszony pochować własną córkę i wnuczkę. Nie wszystkie zdarzenia można łączyć bezpośrednio z wygraną, ale sam Whittaker twierdził, że „gdyby tylko mógł, podarłby zawczasu kupon”.
Okazuje się, że nie ma takiej kwoty, której nie byłby w stanie wydać człowiek, któremu fortuna spadła z nieba. Statystyki mówią bardzo wyraźnie – około 70% zwycięzców, wygrywających naprawdę ogromne sumy, bardzo szybko wydaje całą (!) uzyskaną kwotę. Na tym jednak nie koniec, bo w ślad za wygraną z loterii idą też posiadane wcześniej oszczędności. Tym samym człowiek, który „miał trochę”, na moment zyskuje „wszystko”, by ostatecznie zostać z niczym. Zupełnie niechcący „wielkim szczęściem” można więc wyrządzić sobie dużą krzywdę. Obyście nigdy nie mieli takiego zmartwienia!
Źródła:
1,
2,
3,
4,
5
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą