Miało być rzeczowo, poważnie, miały padać argumenty i niewygodne dla świadka pytania. Świadek miał się ugiąć i z płaczem przyznać się do winy. Miał runąć mur kłamstw i obłudy. A tymczasem mur rzeczywiście runął, tylko nie z tej strony co trzeba...
A jakie są Twoje odczucia po tej grotesce?