"Zabrałem moją 70-letnią matkę, która jest częściowo sparaliżowana od dobrych 20 lat, na wyprzedaż garażową, która odbywała się niedaleko w sąsiedztwie. Przeszliśmy już niemal całą okolicę, gdzie oferowano tylko grille i zestawy do grillowania, aż przed jednym z ostatnich domów znaleźliśmy suszarkę. Niestety, nie byliśmy pierwsi i jeden facet, w dość ordynarny sposób, już się o nią targował..."
Podsłuchaliśmy, że właściciel owej suszarki chciał ją sprzedać za 150 dolarów. Jego córka kupiła ją i zorientowała się, że jest na gaz, a przecież ona i jej mąż mieli już podobną, tylko elektryczną. Nowy sprzęt kosztował 600 dolarów, ale nigdy nie zwrócili go do sklepu, prosząc po prostu ojca, żeby rozładował przyczepkę i trzymał suszarkę u siebie.
Na sprzęcie wciąż była oryginalna folia, w bębnie wciąż była oryginalna folia, a małe plastikowe części znajdowały się w oryginalnych, plastikowych opakowaniach. Ta suszarka nigdy nie była używana ani nawet podłączona.
Na wyprzedaży był także facet, który próbował stargować cenę do 25 dolarów. Na początek rzucił coś w stylu:
Nigdy się pan tego nie pozbędziesz. Nikt nie kupuje używanych suszarek. Nadaje się jedynie na złom!
Był bardzo głośny i natarczywy.
Ta suszarka ma już ponad rok. Nikt panu nic nie zapłaci za używany sprzęt. Jeszcze będziesz pan musiał zapłacić, że go zabiorą.
Krzyczał i wymachiwał rękami, zachowując się po prostu chamsko.
Moja mama obejrzała suszarkę, bez żadnej większej intencji kupna. Z kasą było krucho, a mama nie potrafi zachowywać się jak palant i targować się ze sprzedającym, kiedy oferta i tak jest niezwykle atrakcyjna cenowo.
Miałem przy sobie jakieś 50 dolarów, a moja mama 20. Chciałem poczekać, aż tamten facet sobie pójdzie i zapytać, czy mogę kupić za 150 dolarów, a resztę pieniędzy donieść następnego dnia. Moi rodzice używali tej samej suszarki przez 35 lat, aż w końcu zepsuła się. Ojciec jeździł z ubraniami z pralki do lokalnej pralni i tam je suszył. Kilka razy w tygodniu. Naprawdę potrzebowali suszarki, a ja chciałem im ją zafundować.
Sprzedawca przez ramię spojrzał na moją matkę, która smutnym wzorkiem patrzała na suszarkę i zapytał się, czy jest zainteresowana. Odpowiedziała.
Dziękuję, ale mam tylko 20 dolarów. To naprawdę śliczna suszarka.
SPRZEDANE - krzyknął właściciel i uścisnął mamie rękę. Powiedział także, że z przyjemnością podrzuci jej urządzenie do domu, ponieważ ma przyczepkę, a nawet zobligował się do podłączenia jej.
Tamten frajer był naprawdę wkurzony i podbił swoją ofertę do 75 dolarów. W odpowiedzi usłyszał tylko:
Właśnie sprzedałem tę suszarkę tej miłej pani.
Widziałem, że mama naprawdę stara się nie rozpłakać.
Mama podała mężczyźnie swój adres, a ten dotrzymała słowa. Jeszcze tego samego dnia przyjechał i podłączył urządzenie. Mój ojciec był niesamowicie wzruszony i zapytał, tak dla pewności, ile naprawdę sprzedawca sobie życzy za ten towar. Padła odpowiedź:
Jeden uścisk.
Moja mama obdarzyła go najserdeczniejszym uściskiem na świecie, a mężczyzna odmówił jakiejkolwiek innej zapłaty i nie przyjął pieniędzy ani od niej, ani od mojego ojca, ani ode mnie.
Mam nieodparte wrażenie, że gdyby tamten facet był po prostu uprzejmy i zaoferował jakiekolwiek pieniądze, to sprzedawca przyjąłby tę ofertę. Tak naprawdę chyba chciał się pozbyć z domu urządzenia, które zajmuje sporo miejsca.
Czasami jednak opłaca się być miłym dla ludzi...