Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Miszmasz V: perypetie podwodno-nadwodne, część 2 - jak polowano na okręty podwodne z powietrza

29 943  
229   35  
Dziś głównie o tym, jak to się U-booty niszczyło. Chociaż różnie z tym bywało.

#1. Krzyż od wroga

11 sierpnia 1943 roku brytyjski Liberator z dywizjonu 200 obrony wybrzeża (RAF Coastal Command) zaatakował bombami wynurzony okręt podwodny typu VIIC (U 468). Niemcy szybko ogłosili alarm przeciwlotniczy i pokładowe działka ostrzelały samolot na tyle skutecznie, że ten rozbił się trzysta metrów za okrętem, grzebiąc załogę. Jednak, już płonąc, zrzucił bomby na tyle precyzyjnie, że U-boot szybko zatonął (bomby wybuchające ledwie 2 m od okrętu wyrwały silniki, pompy zęzowe i transformatory z podstaw, zbiorniki paliwa i akumulatory popękały, tak samo jak rufowa gródź i mocowanie wyrzutni torped).

Miszmasz - maszyny wojenne na Joe Monster
Przeciwpodwodny Liberator GR Mk V. Zwraca uwagę "podbródek" z radarem pracującym na fali 3 cm, reflektor pod prawym skrzydłem i rakiety pod kadłubem (detale w dalszej części tekstu)

Rozbitkowie, w znacznej mierze podduszeni chlorem z pomieszczeń akumulatorów, którzy byli w stanie wyjść na pokład, próbowali znaleźć środki ratunkowe – na ironię znaleźli je w postaci tratwy, która wypadła z rozbitego bombowca; kto się na nią nie dostał, został pożarty przez rekiny i barrakudy. Przeżyło 7 osób (w tym dowódca), 44 zginęły.

Miszmasz - maszyny wojenne na Joe Monster
Tak mógł wyglądać feralny atak na U-boota

Rozbitków podjęli Anglicy (na pokład korwety HMS Clarkia) i oczywiście dali ich do obróbki wywiadowi. Wywiad ocenił, że załogę stanowili marynarze bez szczególnych sympatii nazistowskich, uprzejmi, jednak nie skłonni do przesadnego wyjawiania tajemnic; ale niezwykłe było to, jak wychwalali perfekcję załogi bombowca – która, mimo ciężkich uszkodzeń, zdołała przeprowadzić tak niszczący atak na okręt. W wyniku ich zeznań dowódca Liberatora pośmiertnie otrzymał najwyższe brytyjskie odznaczenie wojenne: Krzyż Wiktorii.

Miszmasz - maszyny wojenne na Joe Monster
Victoria Cross (VC)

Był to jedyny przypadek podczas wojny, kiedy w oparciu o zeznania wroga udzielono tak wysokiego odznaczenia dla brytyjskiego pilota.

#2. Z nieba na wodę

Anglicy cierpieli z powodu braku lekkich radarów, nie mogąc skutecznie zwalczać niemieckich bombowców atakujących nocą. Radarowe Blenheimy i Defianty były i zbyt powolne, i nie miały dostatecznych pól ostrzału. Zaproponowano, żeby latać w zespołach.

Amerykańskie ciężkie myśliwce Havoc (odmiana bombowców Boston) w służbie RAF dostały radar, półtorej tony akumulatorów i reflektor o światłości 2,7 miliarda świec (GCd), a z nimi miały latać zwyczajne Hurricane’y (po dwa na reflektor) – tylko z blachami nad rurami wydechowymi, żeby płomienie z rur nie oślepiały pilotów.

Miszmasz - maszyny wojenne na Joe Monster
Havoc z gigantycznym reflektorem

Havoc miał wyszukiwać bombowce, podkradać się do nich i w decydującym momencie oświetlać (i oślepiać) reflektorem, a myśliwce miały je zestrzeliwać. Zespół nazywał się Turbinlite i nijak się nie sprawdził.

Do zwalczania nocnych wypraw bombowych trafiły z czasem ciężkie myśliwce Beaufighter, a potem Mosquito.

W tym czasie kombinowano też nad nowymi wariantami wykrywania i zwalczania U-bootów. W końcu okręty podwodne szły na powierzchni głównie nocą, wtedy łatwo je było znaleźć radarem, ale zobaczyć? Z tym był kłopot, zwłaszcza gdy Niemcy umieli już wcześnie wykrywać opromienienie radarem na fali 11 cm, trudno było zdążyć się zbliżyć tak, by rzucić flary, zanim U-boot się zanurzy. Zaproponowano przesunięcie superreflektora do właśnie tych celów, wygrał jednak inny wariant: reflektor Leigh.

Miszmasz - maszyny wojenne na Joe Monster
Samoloty Wellington i Warwick w konfiguracji przeciwpodwodnej. Reflektory schowane, ich osłony widoczne poniżej kadłubowych kokard

Słabszy, ale – w zależności od wariantu i skompletowania reflektora (ze specjalną soczewką lub bez – od 17 do 90 milionów świec (prototyp reflektora „dawał” 22 mln)) to też nie jest nic.

Miszmasz - maszyny wojenne na Joe Monster
Vickers Wellington z wysuniętym reflektorem Leigh...

Miszmasz - maszyny wojenne na Joe Monster
...i sam reflektor w wieżyczce typu FN77

Montowano je na Wellingtonach i pokrewnych im Warwickach w wysuwanej podkadłubowej wieżyczce, zaadaptowanej ze starszych bombowców, i na Liberatorach pod skrzydłem.

Miszmasz - maszyny wojenne na Joe Monster
Reflektor Leigh pod skrzydłem Liberatora

Procedura ataku (nocnego) wyglądała mniej więcej tak: wykrycie radarem (w tzw. międzyczasie do użytku wszedł nowy radar, którego Niemcy jeszcze nie umieli wykrywać na czas), podejście, oświetlenie celu, atak działkami (niektóre warianty miały montowane baterie działek 20 mm) bądź częściej rakietami (a Liberatory jednostek obrony wybrzeża – RAF Coastal Command – miewały ich całkiem sporo, świetnie się sprawowały w szczególności rakiety z głowicami ppanc., mogącymi przeszyć kadłub sztywny) i ewentualnie poprawka bombami głębinowymi.

Miszmasz - maszyny wojenne na Joe Monster
Liberator uzbrojony w 5-calowe przeciwpancerne rakiety HVAR pod nosowymi skrzydełkami i detal tychże

Rakiety na Liberatorach montowano albo pod specjalnie dodawanymi skrzydełkami w dolnej części nosa, albo we wkładkach do jednej z sekcji komory bombowej (gdy w drugiej nadal wieszano ładunki głębinowe).

Miszmasz - maszyny wojenne na Joe Monster
Tonący U-boot oświetlony reflektorami Leigh

Na U-booty polowały też łodzie latające Sunderland, ale to już odrębny temat.

#3. Przybrzeżny moskit

Nie tylko masywne bombowce (chociaż z racji rozmiarów mogły dysponować kompletem sił i środków do ich zwalczania: radar, mocny reflektor, rakiety i bomby głębinowe…) polowały na U-booty. Do ich zwalczania zmodyfikowano też jeden z bardziej niesamowitych samolotów wielozadaniowych epoki: dH-98 Mosquito.

Miszmasz - maszyny wojenne na Joe Monster
Przód dH-98 Mosquito z działem 57 mm. Technik prezentuje nabój

Całkowicie drewnianą maszynę zaproponowano początkowo jako szybki bombowiec, ale dowództwo patrzało na nią tak krzywo, że na próbę kupiono wersję rozpoznawczą, nieuzbrojoną. Efekty ich działań i walory samego samolotu zaskoczyły decydentów i samolot błyskawicznie doczekał się wariantów bombowych, myśliwskich dziennych i nocnych i myśliwsko-bombowych (przy czym bombowe, z racji szybkości, zabierały tylko bomby i żadnego uzbrojenia obronnego – Mosquito, przy tych samych silnikach, zawsze był szybszy od najnowszego wariantu Spitfire).

Miszmasz - maszyny wojenne na Joe Monster
"Tse-tse" obok "wyjściowej" armaty

Dla celów zwalczania okrętów podwodnych moskity dostały specjalne uzbrojenie: automatyczne działko 57 mm, przerobioną polową armatę 6-funtową (wzbogaconą o automat ładujący). Chociaż często się zacinało, to jednak pociski z niego posłały na dno niejednego U-boota. Wariant ten nazywano czasem „tse-tse” (w końcu kąsał zdecydowanie silniej od „komara”); zbudowano go kilkanaście egzemplarzy.

Miszmasz - maszyny wojenne na Joe Monster
Magazynek i automat ładujący Molins do 6-funtowej armaty

Kaliber 57 mm może zaskakiwać, nie był to jednak największy kaliber automatycznej armaty, jakie stanowiły uzbrojenie seryjnego samolotu: podobnie postąpili Niemcy, montując na samolocie szturmowym Henschel Hs 129B-3 przeciwpancerną 75-mm armatę PAK-40, też z dołączonym urządzeniem ładującym.



Dla wyjaśnienia: opisywanie i przedstawianie samolotów, pojazdów, zdarzeń itp. nie ma nic wspólnego z moimi sympatiami politycznymi ani z propagowaniem takiego czy innego ustroju. To tylko historia.


Źródła
: 1, 2
2

Oglądany: 29943x | Komentarzy: 35 | Okejek: 229 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało