Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Najmocniejsze cytaty ostatnich dni - Tak zmieniła się twarz weganki, gdy zaczęła jeść mięso

165 581  
299   319  
W dzisiejszym odcinku o zaskakującym wyznaniu weganki, która postanowiła skończyć z owocami i warzywami. Będzie też o relacji dziewczyny, która zażyła LSD i poszła naćpana do pracy.

#1. Weganka z 4-letnim stażem wyjawia, jak zmieniło się jej samopoczucie i wygląd po przejściu na dietę mięsną

Kristel to vloggerka lifestylowa z Holandii. Kobieta przez ostatnie lata była na ścisłej diecie wegańskiej, jednak postanowiła wrócić do mięsa. Na swoim Twitterze postanowiła podzielić się ciekawymi spostrzeżeniami:
Po lewej stronie: ja 2 miesiące temu, gdy jadłam praktycznie same owoce i warzywa.
Po prawej stronie: ja wczoraj, po 3 tygodniach jedzenia wysokiej jakości produktów pochodzenia zwierzęcego. Polepszyła mi się cera, a twarz jest mniej spuchnięta. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie czuję już, jakbym umierała.

Kobieta dołączyła zdjęcie:



Jej wpis do tej pory polubiono prawie 90 tysięcy razy. Wege-aktywiści nie będą zadowoleni...

#2. Internautka opowiedziała o swojej przygodzie po zażyciu LSD. Oto dlaczego nie powinno się iść do pracy na kwasie

Wpis użytkowniczki portalu Wykop wywołał niemałe zamieszanie:
Byłam wczoraj ze znajomymi z Niemiec na piwie, na bulwarach wiślanych. Jako że nie ważę zbyt dużo, to było dosyć łatwo, żebym po prostu się upiła. W trakcie imprezy znajomy wiedząc, że bardzo chciałam spróbować LSD dał mi jedno, które mu zostało. Wzięłam, schowałam, dostałam instrukcję, żeby zostawić na jakiś wolny dzień, najlepiej też, żeby ktoś mnie pilnował.

Lekko wróciły mi wspomnienia w momencie, w którym wracałam ze znajomym do domu, miał autobus za jakąś godzinę, więc przyszedł jeszcze do domu ze mną. Wypiliśmy po piwie, a ja niewiele myśląc wzięłam kwas. Przyznam się szczerze, że nie wiem, co miałam w głowie, następnego dnia do pracy, ale okropnie wierzyłam, że nic mi nie zrobi, pewnie nawet nie poczuję.

Znajomy poszedł na autobus, ja poszłam do swojego pokoju, zaczęłam słuchać muzyki i zobaczyłam jakieś światełko na klamce od okna. Nie wiedziałam skąd się wzięło, machając ręką przed nim nie gasło. Myślałam, że to wszystko, że już nic więcej nie zacznę widzieć. Więc po prostu położyłam się i zamknęłam oczy.

No i fraktale zaczęły mi fruwać przed oczyma, pomyślałam, że za 8 godzin idę do pracy i mnie po prostu zgięło. Odzyskałam świadomość około godziny 6. Wzrok na czerwono, czułam się jak na imprezie techno. Ale byłam pewna, że do 10 jeszcze mam chwilę i mi przejdzie. Nie przespałam tego dnia ani minuty, o 9 wzięłam prysznic i poszłam do pracy.

W drodze jedynie zwracałam uwagę na samochody, że projektanci takich samochodów są wspaniali. Naprawdę podziwiałam je. Nie miałam omamów wzrokowych, po prostu czułam się jakoś dziwnie.

Dotarłam do pracy, przywitałam się ze znajomymi i zasiadam do komputerka. Wtedy do mnie dotarło, że nie wiem jak pracować, jak żyć. Nie potrafiłam zrobić żadnej czynności wymagającej nawet 40 IQ. Ciągle słyszałam, że ktoś mnie woła.

Myślałam, że to mój szef za którymś razem i wstałam. Podchodzę i pytam już nawet nie wiem o co. Chyba, że mnie wołał? Podobno zaczęłam mówić straszne bez sensu rzeczy. Od razu zauważył, że coś jest nie tak, a że w dodatku jest turbo chujem, to kazał mi chuchać. Na dobrą sprawę nic, bo pijana już definitywnie nie byłam.

Jak się zataczałam, stojąc (!) - po prostu kazał mi wypierdalać do domu, wyzywając od ćpunek. Właśnie się obudziłam, na telefonie SMS, że mam jutro zabierać swoje rzeczy.

I kurwa bardzo dobrze, i tak miałam dosyć tego Janusza biznesu.

Najpopularniejsza reakcja czytelników?
Dobrze ci tak, zdegenerowana ćpunko XD Kto normalny bierze kwas na dzień przed pracą?



#3. 21-letni Ukrainiec wpadł w szał i zdemolował zakład pracy w Tarnowskich Górach. Co powiedział policjantom?

Powybijane okna, zniszczone drukarki i ceramiczne figurki... Mężczyzna dokonał zniszczeń na 25 tys. złotych. Gdy na miejsce przybyli funkcjonariusze, obezwładniony Ukrainiec powiedział:
Bal dopiero się zaczyna.

Groził też śmiercią właścicielowi zakładu i przyznał, że gdyby nie przyjazd policji, niszczyłby dalej. Nie wiadomo, co doprowadziło go do takiej furii. Internauci są podzieleni. Jedni potępiają takie zachowanie, a inni doszukują się złego traktowania 21-latka przez pracodawcę.



#4. Ratownik medyczny demaskuje społeczną znieczulicę. Ludzi naprawdę nie obchodzi czyjś los

Wpis pojawił się na profilu Z wnętrza karetki:
GDZIE NASZE CZŁOWIECZEŃSTWO...??

Pędzimy przez pół miasta na sygnale, zgłoszenie dotyczy nagłego, bardzo silnego bólu w klatce piersiowej. Jesteśmy już na miejscu, to znaczy obok bloku, do którego mamy wezwanie. Ludzie widzą, że podjechaliśmy na sygnale. Wchodzimy do wieżowca i wraz ze stojącymi wcześniej już ludźmi czekamy na windę. Wchodzimy i wciskamy numer 10, za nami wchodzi jeszcze kilka osób i po kolei wciskają piętra 8, 6, 5... Jeden z członków naszego zespołu pyta: Czy gdybyśmy spieszyli się do państwa, to chcieliby państwo, aby ktoś w windzie opóźniał nasze dotarcie??
Czy sugeruje pan, że powinniśmy najpierw wjechać na 10 piętro...?? Chyba pan żartuje...

Na pewne zachowania po prostu brak słów...



#5. Dziewięciolatek popełnił samobójstwo po tym, jak wyznał w szkole, że jest gejem. Smutne słowa matki

Jamel Myles dopiero co rozpoczął naukę w czwartej klasie. Chłopiec uznał, że to idealny moment, by "wyjść z szafy" przed całym światem. Relacja mamy Jamela nie pozostawia złudzeń - jej syn nie poradził sobie z okrucieństwem rówieśników:
Wyglądał na przerażonego. Powiedział: „Mamo, jestem gejem”. Myślałam, że to żart, więc spojrzałam się za siebie, ponieważ jechałam samochodem, ale on był skulony, tak przerażony. Powiedziałam: „Wciąż cię kocham". (...) Później ogłosił to w szkole. Powiedział, że jest gejem i jest z tego dumny. Wiem od najstarszej córki, że dzieci w szkole mówiły, że go zabiją. Jestem po prostu smutna, że nie przyszedł z tym do mnie.

Kobieta uważa, że w szkołach panuje zbyt niska tolerancja:
Myślę, że dzieci powinny ponosić odpowiedzialność za znęcanie się. Dziecko wie, że to, co robi, jest złe. Dziecko nie chciałoby, żeby ktoś tak samo postępował wobec niego samego.

Ty też w wieku dziewięciu lat wiedziałeś, jakiej jesteś orientacji?



#6. Internautka w mocnym wpisie tłumaczy, dlaczego powinno się do wiadomości publicznej podawać nazwiska sprawców przemocy seksualnej

Odwołała się przy okazji do przypadku innej internautki, która upubliczniła tożsamość swojego oprawcy. Wpis został skasowany, jednak dziewczyna postanowiła dodać kolejny. Zdaniem Patrycji powinno się częściej uprawiać takie praktyki:
Wczoraj po raz kolejny musiałam tłumaczyć w towarzystwie, dlaczego podawanie do wiadomości publicznej nazwisk sprawców przemocy seksualnej uważam za dobrą strategię. Dyskusja ożyła na nowo dzięki Julii Poziomeckiej, która wywołała do tablicy Mateusza Szlachtycza, opisując sytuację, w której wykorzystał ją seksualnie, gdy była nieprzytomna. Schemat klasyczny: Szlachtycz oskarżył ją o pomówienie, publiczny lincz, zaburzenia psychiczne, wypomniał, jak "nieprzyzwoicie" się tamtego wieczoru zachowywała, że "przypomniała sobie" o gwałcie po latach, zaczął pisać do osób, które publicznie wsparły Julię - w tym do mnie, starając się przekonać nas do swojej niewinności.

No więc: nie uważam, że podawanie do wiadomości publicznej nazwisk sprawców jest dobrą strategią. Ale na razie nie mamy lepszej. Nie mam w głowie gotowego projektu zmian systemowych, które uczyniłyby wymiar sprawiedliwości sprawiedliwszym dla ofiar przemocy seksualnej. Chciałabym, byśmy skupili się na dyskusjach wokół tej właśnie kwestii. Jeśli autorytetki feminizmu, które naszych metod nie pochwalają, zechcą traktować "młode, radykalne feministki" podmiotowo, zauważać nas, jeśli przestaną nas ignorować i udawać, że nie znają naszych nazwisk - bardzo chętnie usiądę z nimi do wspólnej dyskusji nad powyższą kwestią.

Julia miała trzy wyjścia - przestrzec inne kobiety przed niebezpiecznym człowiekiem, który ją skrzywdził, zachować swoją traumę dla siebie lub zgłosić się na policję, co skończyłoby się dla niej tylko i wyłącznie pogłębieniem traumy. Julia - dziękuję, że wybrałaś pierwszą opcję.

Zamiast pisać o publicznych linczach, łamaniu zasady domniemania niewinności i "zemście dziewczyn", powinniśmy wykorzystać energię, jaką pochłaniają te połajanki, by przyczynić się do zmian, dzięki którym wywoływanie nazwisk w mediach społecznościowych, publicznie, przy narażeniu ofiar na oskarżenia o kłamstwa i choroby psychiczne, nie będzie konieczne. Tymczasem ciągle słyszę, że "zmiany są potrzebne, ale publiczny lincz to zły sposób". W porządku, zły. Pomóżcie nam stworzyć lepszy. #MeToo w Polsce skończyło się na dwóch głośnych nazwiskach, przepychankach, kilkudziesięciu niczego nie wnoszących felietonach, ale nie rozpoczęło najważniejszej dyskusji - dyskusji o tym, co realnie jesteśmy w stanie zmienić, by system sprawiedliwości przestał być systemem niesprawiedliwości wobec ofiar przemocy seksualnej.

Ciągle słyszę, że "mężczyźni teraz się boją". Dobrze, my boimy się całe życie. Boimy się, że ktoś wrzuci nam prochy do drinka, wykorzysta naszą nietrzeźwość, boimy się na imprezach, w nocnym autobusie, idąc przez miasto po zmroku. Kupujemy gazy pieprzowe, ściskamy klucze w garści, wracając do domu. Nie chcę napędzać atmosfery strachu, bo to przeciwskuteczne. Ale tak, jeśli znaczna część samców nie potrafi zapanować nas swoimi instynktami i potrzebą dominacji, cieszę się, że się boją. Nie że boją się fałszywych oskarżeń, ale że boją się gwałcić w obawie przed konsekwencjami. Może na razie tylko ci w lewicowo-liberalnym środowisku, ale to dobry początek. Edukacja i zmiana relacji między płciami to praca na wiele, wiele lat, a na razie nic nie zapowiada, by ktoś zamierzał ją wykonać. Więc póki co zadowolę się strachem przed konsekwencjami popełnienia zbrodni.

Żadnej skrzywdzonej seksualnie kobiecie nie doradzę zgłoszenia sprawy policji, wiedząc, jaką traumę jej to zagwarantuje, dając niewielką nadzieję na minimum sprawiedliwości. Chciałabym, by wyglądało to inaczej - rozmawiajmy o tym, jak to zrobić. A jeśli macie siłę - mówcie głośno o tym, co was spotkało. Spłynie na was morze hejtu, ale też ogrom wsparcia, na które również z mojej strony każda z was może liczyć. Poczucie sprawczości daje siłę, jakiej się po sobie nie spodziewacie.

Pod wpisem rozgorzała dyskusja na temat słuszności upubliczniania nazwisk oprawców. Twoim zdaniem powinno się tak robić?



#7. Smutna prawda o polskim wymiarze sprawiedliwości na przykładzie wnuka Lecha Wałęsy

Wnuk Lecha Wałęsy pobił jakąś laskę do nieprzytomności. Dziewczyna ma krwiak i wstrząs mózgu. Sąd zasądził śmiesznie niski wyrok - sześć miesięcy zamiatania ulic w wymiarze 20 godzin miesięcznie, czyli godzinka dziennie. Sędzia Magdalena Czaplińska w uzasadnieniu napisała, że wybryk miał "niską szkodliwość społeczną".

Typki (jak widać po zdjęciu młodego Wałęsiątka - zwykłe bandziory) zasadzili się SPECJALNIE na laskę, bo ta ŚMIAŁA ŚMIEĆ odrzucić awanse jednego z nich.

Czyli ogólnie dostała srogi wpierdol za to, że nie chciała być obiektem seksualnym koleżki Wałęsiątka. Mamy premedytację, mamy planowane złamanie prawa, pobicie kobiety, uszkodzenia ciała. I niską szkodliwość.

No i co tam, dziewuchy z KOD i Czarnych Marszów? Jak by to ugryźć?

Macie kobietę na bardzo wysokim stanowisku, wydającą niezawiśle wyrok, który jasno mówi, że pranie was po ryju ma "niską szkodliwość społeczną". Klawy precedens...

Czy może macie niezawisłego sędziego, członka niezwykle etycznej kasty, który ulega magii nazwiska byłego prezydenta, daje wyjątkowo niesprawiedliwy wyrok byle chronić "swojego", a potem kuriozalnie go uzasadnia. Też marnie jakoś to wygląda. Wygląda wręcz, że sądy nie są tak niezawisłe i apolityczne, jak byście chcieli nam wmawiać.

PS A przy okazji: do pobicia doszło w 2015. Wyrok jest teraz. I jak tu bronić takich sądów? Serio, jakbym miał w tej sytuacji kombinować jak tu bronić jakości polskiego sądownictwa, to pewnie właśnie próbowałbym się z frustracji ugryźć we własną dupę.

Wpis pojawił się na profilu Schabowy po lubelsku, zdobywając 2,1 tys. polubień i 1,8 tys. udostępnień.



#8. Biskup Marek Mendyk krytykuje bogatych. Jego zdaniem ubóstwo prowadzi nas do Boga

Biskup Diecezji Legnickiej podzielił się na Twitterze ciekawymi przemyśleniami, cytując fragmenty Biblii:
Bogactwo prowadzi człowieka do pychy i dumy, do złudnego przekonania o swojej wszechmocy, która jest jedynie właściwością Boga. I przeciwnie: ubóstwo w sposób naturalny jest związane z pokorą. Ona w sposób naturalny zbliża do ludzi i do Pana Boga (czyt. Mt 19, 23-30).

„Kto ma pieniądze, ten ma władzę” – taki sposób myślenia charakteryzuje wielu ludzi. Nie możemy go jednak odnieść do tych, którzy chcą iść za Jezusem. On, będąc bogatym, dla nas stał się ubogim (por. 2 Kor 8, 9) i błogosławionymi nazwał ludzi ubogich w duchu (por. Mt 5, 3).

Internauci byli bezlitośni:
Zaprawdę powiadam wam, iż byłoby błogo, gdybyście zaczęli płacić podatki.
Rozumiem, że idealny wierny to ubogi i pokorny. Wy za to panowie w imieniu Stwórcy wszechmocnego trzymacie kasę. No to fajnie macie.
Hipokryzja poziom mistrzowski, jeśli te słowa są myślą przewodnią, to co teraz powie władza kościoła, która opływa w bogactwie?





#9. Odważna kobieta zabiera głos po tym, jak została brutalnie pobita przez swojego partnera

Louise Reed doświadczyła koszmaru, gdy 30-letni Robert Jenney wpadł w szał i dosłownie rozrzucał 27-latkę po mieszkaniu, a potem pozostawił ją w kałuży krwi. Kobieta trafiła do szpitala z licznymi obrażeniami. Nie zamierza jednak milczeć. Opublikowała wpis, który - jak ma nadzieję - uświadomi ludziom o dramatach, jakie rozgrywają się za zamkniętymi drzwiami.
Uderzał mnie w głowę, kopał w twarz i rozrzucał po pokoju. Czułam się jak więzień we własnym domu, który musiał wyskoczyć przez okno i cały we krwi biegać po ulicy w poszukiwaniu pomocy. Te wspomnienia pozostaną ze mną już na zawsze.

Czuję się jak idiotka, bo zaufałam człowiekowi, który wydawał mi się słodkim, romantycznym chłopakiem, gotowym zrobić dla mnie wszystko. Tymczasem przy byle kłótni przemieniał się w kogoś, kogo nie poznawałam. Agresywnego, kontrolującego... Kogoś innego niż mężczyzna, którego poznałam 13 lat temu.

Ludzie tacy jak on robią wszystko, byś myślała, że wina leży po twojej stronie. Wmawiają ci, że to ty doprowadziłaś do kłótni, że sprowokowałaś ich do przemocy. Manipulują tobą, wpędzają w poczucie winy. Leżałam na podłodze w kałuży krwi, a on siedział sobie wygodnie i skręcał papierosa.

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że ten potwór został skazany jedynie na 12 miesięcy robót społecznych, 75 funtów zadośćuczynienia i 170 funtów kosztów sądowych.



#10. Muzułmanka twierdzi, że ochrona lotniska kazała jej pokazać zakrwawioną podpaskę

Zainab Merchant, która ukończyła studia na Harvardzie, złożyła skargę odnośnie incydentu na lotnisku. 27-letnia matka trójki dzieci została zatrzymana przez ochronę i dokładnie przeszukana. Jej zdaniem zbyt dokładnie.

W skardze czytamy:
Pani Merchant została zaprowadzona do prywatnego pomieszczenia, gdzie oficerka podniosła jej koszulkę, by sprawdzić szwy w jej podbrzuszu. Następnie poprosiła ją o zdjęcie spodni. Przerażona kobieta zrobiła to. Akurat była w trakcie okresu. Miała na sobie zakrwawioną podpaskę.

Zainab twierdzi, że jest dyskryminowana ze względu na swoją wiarę:
Zostałam zatrzymana, bo jestem muzułmanką, czy dlatego, że moja rodzina poleciała kiedyś do Iranu, by odwiedzić święte miejsce?

Od tamtej pory 27-latka unika podróżowania z dziećmi. Nie chce, by były one świadkami kolejnego zatrzymania.



>>> W poprzednim odcinku pisaliśmy o mężczyźnie, który zgodził się oddać za darmo komputer, ale pod jednym warunkiem


Źródła: 1, 2, 3, 4
38

Oglądany: 165581x | Komentarzy: 319 | Okejek: 299 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.03

18.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało