Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Dzień z życia kierowcy autobusu - jak to wygląda naprawdę?

79 281  
382   83  
Kierowca autobusu - zawód-marzenie co drugiego dziecka. Wielkie, często czerwone pojazdy zostawiające za sobą chmury czarnego dymu, skrzypiące podczas zakrętów, syczące podczas hamowania, i ta masa przycisków... Zajrzyjmy jak to wygląda "od środka".


Po tych zaledwie paru miesiącach pracy jako kierowca autobusu miejskiego zauważyłem, że nas kierowców można podzielić na kilka grup.
Po prostu, kierowca autobusu to nie jest praca dla wszystkich.

Wśród kierowców można wyróżnić:

Pasjonatów, czyli osoby, które od dziecka marzyły o tym, by jeździć sobie autobusem, lubią, to co robią, wiedzieli z czym się taka praca wiąże, jakby mogli jeździliby cały dzień, na okrągło.

Emerytów, czyli osoby, które zakończyły już swoją karierę zawodową, ale że nie mają co robić w domu, to sobie dorabiają. Niestety, zostały u tych osób stare, postkomunistyczne nawyki z innych epok. I tak, tacy kierowcy zazwyczaj jeżdżą wiecznie na jednej i tej samej linii, i na tej samej zmianie. Mają swoje zasady, których się trzymają, nie dają się namówić na technologię, jakby mogli, dalej wsadzaliby dykty z numerem linii za szybę. Nie czekają na spóźnialskich, otwierają te drzwi, które im się podoba, nie te przy których stoją pasażerowie.

Osoby zakręcone, czyli osoby, które chyba nie do końca nadają się do wykonywania tak odpowiedzialnego zawodu, który opiera się na przewożeniu ludzi. Zamyśleni, notorycznie używający telefonu w czasie jazdy, zapominalscy, jeżdżący według swojego wyimaginowanego rozkładu, nieużywający kierunkowskazów, wciskający się jak popadnie.

Kilka informacji może być sprzecznych z pracą kierowcy autobusu w innych miejscowościach, w innych rejonach, dlatego UWAGA - Tak to wygląda u mnie.

Praca kierowcy to z reguły praca na zmiany, ale trafiają się też rozkłady zwane (w zależności od miejsca) całodziennymi, dwurazówkami, dobówkami. Rozkłady poranne zaczynają się od godziny 3:50, kończą między 12, a 15. Rozkłady popołudniowe zaczynają się pomiędzy 12, a 15, a kończą pomiędzy 20, a 24 z minutami. Rozkłady tzw. "dwurazówki", to rozkłady działające na zasadzie: 4-8, przerwa + 12-16, i podobnie np. 5-9, przerwa + 11-18. Z reguły dwurazówki są już obsadzone przez pewną GRUPĘ KIEROWCÓW... :-)

Jak wygląda dzień z życia kierowcy autobusu miejskiego? ZMIANA A(poranna)
Oczywiście dzień będzie troszkę przerysowany celem zamieszczenia w nim wszystkich anegdot i historyjek.

Godzina 3:00 - Pobudka. Poranna toaleta, mocna kawa, jakaś mała kromka chleba do tej kawy, coby żołądek czymś się tam zajął, robienie kanapek do pracy, ubieranie się w firmowe wdzianko i wyjście do samochodu.

Godzina 3:40 - Podróż z głośną muzyką (coby się lekko dobudzić) po pustych ulicach do pracy. Mijam tylko jeżdżące już autobusy, czasem patrol policji, kilku wczorajszych wracających z imprezy i zbłąkane psy szukające pożywienia.

Godzina 3:55 - Jestem na zajezdni. Kręci się już kilku kierowców, mechanicy z nocnej zmiany przysypiają oparci o autobusy, dyspozytor jest już w biurze od dobrej godziny. Kontrola trzeźwości, rzut okiem na grafik, czy nic się od wczoraj nie zmieniło, biorę dokumenty, rozkład jazdy, kartę drogową i udaję się do autobusu.

Godzina 4:00 - Siedzę na swoim miejscu pracy. Miejscu, w którym spędzę dzisiaj kolejne 10 godzin.


A! Zagadka! Jak kierowca autobusu dostaje się do autobusu, skoro drzwi są zamknięte? Ano, w nowszych autobusach zamontowane są i oczywiście ukryte, specjalne przyciski pozwalające na otwarcie zazwyczaj przednich drzwi, a w starszych trzeba było spuścić powietrze z układu i z siłą pchnąć drzwi.

Włączam prąd, komputer robi test systemu, odpalam autobus. Najgorzej zimą - w autobusie chyba zimniej niż na zewnątrz. Trzeba odpalać webasto i siedzieć w kurtce, czapce dopóki się nie zagrzeje. Czas na obchód autobusu (przeznaczone na to mamy 15 minut, doliczone do czasu pracy). Zerkam, czy przypadkiem zmiennik nie zarysował wczoraj burty, czy powietrze nie zeszło z kół, czy szyby są całe, czy ekipa sprzątająca na pewno posprzątała itp., wypełniam kartę drogową - godzinę rozpoczęcia pracy, dzień rozpoczęcia, stan licznika kilometrów, numer rozkładu. Zerkam na rozkład - do odjazdu 4 minuty. Okej, idę jeszcze do toalety "na zapas", bo to jest dopiero problem. (Ale o tym w dalszej części)

Godzina 4:20
- Ruszyła maszyna, po betonie, ospale, szarpnęła burtę i ciągnie z mozołem, i kręci się, kręci, koło za kołem, i biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej, i dudni, i stuka, łomoce i pędzi i pędzi i pędzi, ale wyłania się przystanek, więc już nie pędzi, tylko hamuje, hamuje i syczy i syczy i staje... :) Pierwszy kurs zazwyczaj jest po prostu kursem wyjazdowym, więc praktycznie jedzie się całą trasę na pusto. Po dojechaniu do krańcówki zaczyna się dopiero "normalna" praca. Trzeba zawieźć ludzi do pracy na 6., 7., dzieci do szkoły na 8., 9. i później: babcie do... No właśnie, gdzie? Chyba do lekarzy, na targ, do sklepów.
Kółko za kółkiem

Godzina 6:40 - Zaczyna mnie dopadać sen, poranna kawa już dawno puściła. Otwieram okno, pogłaśniam radio, zaczynam sobie śpiewać pod nosem, na pętli obowiązkowo przechadzam się po autobusie celem orzeźwienia się.

Godzina 8:12 - Podchodzi pasażerka - "Panie kierowco, a jedzie pan przez cmentarz"? Znam tę kobitkę. Jeździ bardzo często, zazwyczaj o tej samej godzinie. TAK, JEDZIE PRZEZ CMENTARZ. Jeździ przez cmentarz od 4 lat, dzień w dzień.

Godzina 9:02 - Podjeżdżam pod przystanek, wszyscy ludzie w tylnej części autobusu. Otwieram tylne i środkowe drzwi. Wysiadają, nagle patrze, a z samego końca autobusu gramoli się do przodu babcia z wózkiem na kółkach pełnym cholera wie czego, ledwo, bo ledwo, ale ciągnie go za sobą. Może zobaczyła jakieś wolne miejsce. Ludzie wysiedli, zamykam drzwi, zaczynam odjeżdżać, a tu nagle babcia jest przy mnie i z pretensjami, że ona wysiada, dlaczego jej drzwi nie otworzę. Patrzę z niedowierzaniem. Otwieram przód dla świętego spokoju, patrzę, ona wysiada i udaje się w kierunku tyłu pojazdu. Nie mam wytłumaczenia dla tej sytuacji :D

Godzina 9:30 - W końcu jakaś dłuższa przerwa. Organizator postarał się i zorganizował 30 minut odpoczynku w porze śniadaniowej. Czasami, na niektórych rozkładach przerwy są np. o 6 rano, albo o 13, godzinę przed zakończeniem służby...

Godzina 9:35 - Śniadanko. Spacer dookoła autobusu celem rozprostowania kości, przegląd telefonu, albo gazety.

Godzina 9:50 - Do odjazdu jeszcze 10 minut, a już ludzie zaczynają się kręcić koło autobusu w sposób bardzo ostentacyjny, abym tylko zauważył, że oni już są i już muszą wsiąść, aby zająć najlepsze miejsce na trwającą 2 przystanki podróż. Niestety - przerwa kierowcy uwarunkowana przepisami jest przerwą tylko wtedy, kiedy kierowca nie sprawuje opiekami nad pasażerami, czyli po prostu jest sam w pojeździe. Ale nie wytłumaczysz. Słychać głosy z przystanku: "O patrz pani, ten młody to nie otworzy, nie", "O, pozamykał się i siedzi, a ja tu marznę".

Godzina 9:55 - Podjeżdżam te 5 minut przed planowanym odjazdem, żeby na spokojnie wsiedli, usiedli, kupili bilety, zapytali o co chcą.

Godzina 10:00 - Rozpoczynamy drugą część pracy.

Godzina 10:35 - Wszyscy wsiedli, zamykam drzwi, włączam kierunkowskaz, patrzę w lewe lusterko i czekam... Czekam... Jeden przejedzie, drugi przejedzie, trzeci przejedzie. Dobra, lekko zacznę się wychylać, bo inaczej nie da rady. Czwarty przejechał, piąty przejechał, o jest luka, a szósty w oddali. Wyjeżdżam. Widzę w lusterku jak nagle auto będące 100 metrów za mną przyspieszyło i jest tuż za mną. I trąbi... No i na co trąbi, na co? Artykuł 18 kodeksu drogowego - Temat rzeka.

Godzina 11:40 - Niemiłosiernie chce mi się załatwić pewną potrzebę fizjologiczną. Tak zwaną jedynkę. Co teraz? Na pętlach nie mamy Toi-Toiów, wiele pętli jest w środku miasta. Nie mam przerwy na zajezdni. Co zrobić? Zapomnieć o tym, że się chce, doczekać aż dojadę do pętli, która z jednej strony otoczona jest krzakami, ustawić się przy nich możliwie blisko autobusem, obadać teren, wyskoczyć i szybko zrobić "na koło" co się chce, mając przy tym nadzieję, że nikt nie zobaczy, nie będzie miał pretensji i nie zadzwoni na policję, albo nie wyjdzie z widłami... Odpowiedzcie sobie sami... ;-)

Godzina 12:10 - O Jezu, jaka ulga...

Godzina 13:00 - Ohoho, jeszcze tylko jedna godzina i do domu. Uzupełniam kartę drogową.

Godzina 13:20 - Jakiś kretyn postanowił bez rozejrzenia się wleźć na ulicę wprost pod nadjeżdżający autobus... Dobrze, że z naprzeciwka nic nie jechało i zdążyłem odbić...

Godzina 14:05 - Podmiana kierowców. Zazwyczaj w najmniej przemyślanym miejscu - przystanku uczęszczanym przez większość linii, w tym i międzymiastowych. Podmiana w biegu - cześć, cześć, tutaj masz kartę, licznik spisany, dobra, uciekam, trzymaj się, bo z tyłu już dwa autobusy podjeżdżają. A on wsiada, na biegu się rozpakowuje, pisze kartę, ustawia fotel, kierownicę i ucieka z przystanku. Oczywiście już opóźniony, bo na podmianę kierowców nie ma przewidzianej ani jednej minuty.

Godzina 14:10 - Jestem na zajezdni. Sprawdzam, co mam wpisane na jutro, wracam do domu. Mimo że partnerka, jak ja wychodziłem do pracy, przewracała się dopiero na drugi bok, to już wróciła z pracy i gotuje obiad.

Godzina 18:00 - "Może obejrzymy jakiś film" - pyta moja luba. Z chęcią, ale skończymy oglądać po 20, a ja mam jutro znowu na 4. do pracy...

Godzina 18:15 - Otwieram piwo, o matko, jakie dobre piwo, po ciężkim (psychicznie) dniu pracy.

Godzina 19:00 - Zmuszam się do tego, by pójść się umyć, przygotować ciuchy na jutro i położyć się spać.

Godzina 20:00 - Zmuszam się do snu, kładę się do łóżka i próbuję zasnąć. Dlaczego na siłę? Za oknem jasno, a ja znowu muszę wstać o 3 w nocy i pracować przez 10 godzin, więc wypadałoby się jednak wyspać.

Godzina 20:40 - Zasypiam.

Godzina 3:00 - Pobudka...



A ja nie lubię kierowców autobusów, bo to chamy, bo:

Widział, że biegnę na przystanek, to nie poczekał, tylko odjechał!
- Jeżeli kierowca na tym przystanku był spóźniony, to raczej nie był to autobus, na który Ty się spieszyłeś. Jeśli był o czasie, poczekałby. No, chyba że to kierowca-emeryt.

Zamknął drzwi, a ja podbiegłem w ostatnim momencie!
- Jeżeli kierowca zobaczył, że przy drzwiach nie ma już nikogo, to po prostu je zamknął, co też trwa chwilę, i zaczął spoglądać w lewe lusterko celem znalezienia okazji do wyjazdu z zatoczki. Po prostu cię nie zauważył. Spróbuj tak spóźnić się na pociąg, albo samolot... :D

Wpieprza się zawsze przed maskę!
- Próbował wyjechać z zatoczki? Wpuść go. Goni go rozkład, wiezie dużo ludzi, a ciebie nie zbawi te 5 sekund, które mógłbyś zaoszczędzić. Przejedziesz za autobusem 200 metrów, on zatrzyma się na następnej zatoczce, a ty pomkniesz dalej. Poza tym, ekhm, Kodeks Drogowy.

PROLOG
Kierowcą autobusu zostałem niedawno, pod koniec zeszłego roku. Tak, spełniłem marzenie z dzieciństwa. Kosztowało mnie to jednak niestety masę pieniędzy, wiele nerwów i wiele czasu na załatwienie całej papierologii. Problemem w naszym kraju jest jedna rzecz - każdy urząd, każdy podmiot traktuje przepisy i prawo po swojemu...

Ustawa mówi jasno, aby móc prowadzić autobus, musisz:
- Mieć 21 lat i ukończoną kwalifikację wstępną przyspieszoną (wtedy możesz poruszać się tylko w komunikacji miejskiej) lub kwalifikację wstępną pełną
- Mieć 23 lata, ukończoną kwalifikację wstępną przyspieszoną.

Jednak żeby zapisać się na kurs prawa jazdy, musisz wyrobić Profil Kandydata na Kierowcę w odpowiednim miejscu zamieszkania urzędzie (u mnie było to Starostwo Powiatowe). Ale... żeby wyrobić PKK na kategorię D musisz mieć ukończone 23 lata. Zaraz, zaraz, jak to? Ano, tak to. Ale jest jeden sposób! Musisz zapisać się najpierw na kwalifikację, poprosić swój ośrodek szkolenia o wydanie zaświadczenia, że jesteś w trakcie kwalifikacji i udać się z nim do urzędu. Wtedy zostanie otwarty Twój PKK i możesz zapisać się na kurs prawa jazdy.

Czyli wygląda to tak, że najpierw uczysz się na kwalifikacji zasad poruszania się z pasażerami, zasad fizyki, działania silnika, jazdy w poślizgu, nie mając nigdy wcześniej styczności z autobusem nawet na placu manewrowym, bo nie możesz się zapisać na kurs prawa jazdy. Problem stwarzają również ośrodki szkolenia.

"Nie może się pan zapisać na kwalifikację wstępną, najpierw musi pan mieć skończony kurs prawa jazdy", "Nie mogę pana zapisać na kwalifikację wstępną przyspieszoną, ponieważ nie ma pan ukończonych 23 lat" (Choć przepisy mówią inaczej), "Ojej, ze względu na wiek musi pan najpierw zrobić kwalifikację wstępną przyspieszoną na przewóz RZECZY, a dopiero potem zrobić uzupełnienie kwalifikacji o przewóz osób, a później prawo jazdy na autobus" (Świetnie! Zrobię kwalifikację na przewóz rzeczy, chociaż nie mam prawa jazdy na ciężarówki, później wydam kolejne pieniądze na kwalifikację na przewóz osób. Czyli nie jeżdżąc nigdy ciężarówką, będę musiał zdać egzamin teoretyczny z podstaw wiedzy o silniku, zachowaniu ciężarówki, spinaniu, odpinaniu ładunku i wyjeździć kilka godzin praktycznych w mieście i na torze poślizgowym; taki oto pomysł usłyszałem od jednej z wrocławskich szkół).

Skończyło się na tym, że kwalifikację robiłem w jednym ośrodku, a prawo jazdy w drugim. Oba egzaminy zdane za pierwszym razem :)
Całość trwała jednak od marca 2017 do początku grudnia 2017. Badania lekarskie, psychologiczne, walka z ośrodkami szkolenia, walka z urzędem, uruchomienie PKK, teoria z kwalifikacji, teoria z prawa jazdy, godziny praktyczne z kwalifikacji i prawa jazdy, egzaminy wewnętrzne, egzamin państwowy z kwalifikacji, egzamin teoretyczny z prawa jazdy, w końcu egzamin praktyczny, zapłata za prawo jazdy, w końcu - ODBIÓR DOKUMENTU.

Całość można podsumować w taki sposób: PŁAĆ (i płacz) i CZEKAJ.

Dlaczego jednak dalej jestem tym kierowcą autobusu?
Jeden z moich instruktorów powiedział mi, że jazda autobusem uzależnia.
Coś w tym jest.
Autobus to chyba pojazd, z którego prowadzenia człowiek czerpie największą przyjemność.
Do tego - wschody, bądź zachody słońca, muzyczka, powiew wiatru, no i nie jest to "praca za biurkiem". Ale to chyba jednak zrozumieją tylko inni bracia zza kierownicy :)



QUIZ z przymrużeniem oka: Jakim typem kierowcy autobusu jesteś?

Pytanie 1:Dyspozytor dzwoni do Ciebie z pytaniem, czy możesz jutro przyjść do pracy, ponieważ wypadł jeden kierowca i nie ma kto pojechać.

A - Oczywiście, że tak! Nawet mogę przejeździć cały rozkład, a jak się da to pojutrze też nie potrzebuję wolnego. Przecież ja w pracy odpoczywam.

B - Oj, niestety, przykro mi, ale nie mogę. Nie na takich warunkach się zatrudniałem, doskonale o tym wiecie! Poza tym, mam masę rzeczy do zrobienia.

C - Dopiero na następny dzień widzisz nieodebrane połączenia.

Pytanie 2: Dojeżdżasz do przystanku krańcowego, trzeba zmienić kierunek na wyświetlaczu.

A - O, to przy okazji zobaczę sobie jakie jeszcze inne kierunki są zaprogramowane, a jak mam teraz przerwę to ustawię, albo sam sobie zaprogramuję coś w stylu "Dzień dobry", czy "Przerwa". I oczywiście wyjdę na zewnątrz, zobaczę, czy kierunek na pewno się odpowiednio wyświetla na tablicy.

B - A po co zmieniać? Przecież ludzie wiedzą, jak ta linia jeździ.

C - Jak to nie zmieniłem kierunku? Zmieniłem 4 kółka temu. Co? Nie tę linię ustawiłem? A no może, zapomniałem, że jeżdżę dzisiaj na innej.

Pytanie 3: Podjeżdżasz do przystanku, otwierasz środkowe i tylne drzwi, ale widzisz, że ktoś podchodzi do przodu.

A - ZAWSZE otwieram wszystkie drzwi.

B - Odwracasz wzrok, udajesz, że szukasz czegoś w rozkładzie. Ma tamte drzwi otwarte, po co jeszcze jedne otwierać? Jakbym im otworzył 9 na 10 drzwi, to i tak byłoby mało!

C - Ups, nacisnąłem dwa razy guzik i drzwi od razu się zamknęły. Ktoś podszedł do przodu? Nie widziałem.

Pytanie 4: Jeden z pasażerów podchodzi i pyta jak dostać się na ulicę Mickiewicza.

A - Aaa, Mickiewicza. To musi Pan wysiąść na przystanku "Plac Wolności", poczekać 4 minuty na linię 2 w kierunku Osiedla Zielonego, przejechać 3 przystanki, przejść na drugą stronę ulicy, minąć czerwony kiosk, który prowadzi Pani Jola i skręcić za znakiem w prawo. Na dowód, że wiesz o czym mówisz, wyciągasz mapę i tłumaczysz wszystko pasażerowi palcem po mapie.

B - Ja nie jestem informacja turystyczna. Nie wiem. Pogłaśniasz radio, coby nie słyszeć dalszego marudzenia.

C - Mickiewicza? Nie ma takiej. Jest Makowa, Małaszyńskiego, ale Mickiewicza?


Pytanie 5: Musisz jutro pojechać innym wozem, niż tym, który masz przypisane na stałe.

A - Super! W końcu mam okazję pojeździć tez innym. Ciekawe, jak się go prowadzi?

B - Dzwonisz rano, że zachorowałeś i nie będzie cię dzisiaj w pracy. Ja nie będę jeździł innym!

C - Zapominasz o tym, i rano na placu szukasz swojego.

Pytanie 6: Na jednym z przystanków pojawiłeś się ponoć 3 minuty za szybko.

A - To jest niemożliwe! Zawsze trzymam się rozkładu jazdy. Na dowód mam nagranie z videorejestratora, zaraz mogę je pokazać.

B - Zawsze jestem spóźniony. Trzeba jeździć ostrożnie i pomału.

C - 3 minuty? Niemożliwe. Na tym przystanku byłem 6 minut wcześniej.

Najwięcej odpowiedzi:
A - Jesteś kierowcą pasjonatem. Niestraszne Ci pobudki w środku nocy, jazda po 12 godzin dziennie, rozmowy z pasażerami i bycie zarazem kierowcą autobusu, jak i informacją turystyczną. Kochasz to co robisz.

B - Jesteś typem postkomunistycznej spuścizny. PAN KIEROWCA, władca dróg, SZOFER ZAWODOWY. Pasażerowie? Najlepiej byłoby jeździć samemu.

C - Chyba jesteś lekko zakręcony, co? Kierowcą autobusu zostałeś przez przypadek, tak jakoś wyszło. Praca jak każda inna, to tylko autobus, a to tylko ludzie. Co za różnica, w którą stronę, i o której godzinie pojedziesz? Gdzieś przecież dojedziesz.

Wychodzi na to, że jestem niezrównoważonym psychicznie pasjonatem, który zachowuje się jak emeryt.

Przyczepności, przejezdności, szerokiej i suchej, a w domu wąskiej i mokrej... :-)
8

Oglądany: 79281x | Komentarzy: 83 | Okejek: 382 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało