Koń jaki jest, każdy widzi. To w sumie prawda. Jednak w przypadku niektórych zwierząt należałoby być ostrożnym, bo ich niewinny wygląd potrafi zmylić.
#1.
Należący do lemurowatych kukang wygląda na ostatnie zwierzę, które mogłoby wyrządzić krzywdę, ale jak głosi życiowe powiedzenie, „nawet najwspanialsza dziewczyna ma swoją mamusię…”. W przypadku kukanga mamusią są umiejscowione na łokciach gruczoły wydzielające śmiertelną truciznę. Przystępując do ataku, kukang najpierw nanosi truciznę na zęby, a następnie zanurza je w ofierze, skutecznie pozbawiając ją chęci do egzystencji.
#2.
Jak większość tego, co śmiertelnie groźne, kazuary zamieszkują Australię (oraz Nową Gwineę) i okoliczne wyspy. Mają do 170 cm długości i osiągają do 60 kilogramów, a to w zupełności wystarcza, by niewinny z pozoru ptak potrafił zdrowo przykopać. Znane są przypadki, kiedy kopnięcie kazuara łamało kości, a jeśli tego będzie agresywnemu ptaszysku mało, to w zanadrzu ma jeszcze bardzo ostre pazury. Dzięki takiemu zestawowi kazuary uchodzą za jedne z najgroźniejszych ptaków na ziemi.
#3.
Pszczółka pszczółce nierówna, jak się okazuje, a od bajkowej Mai do „zabójczej pszczoły” jest spory kawałek drogi. Ale nie aż tak spory, jak by się mogło wydawać, ponieważ pod względem fizycznym zwykła pszczoła miodna i „zafrykanizowana pszczoła miodna” nie różnią się prawie wcale. Tyle tylko, że ta druga ma wyjątkowo upierdliwy charakter, który sprawia, że atakuje z zaciekłością wszystkich, którzy tylko ośmielą się znaleźć w pobliżu ula.
#4.
Czy zwierzę spędzające życie na wygrzebywaniu mrówek spod ziemi i wyglądające jak połączenie miotły z rurą od odkurzacza może być niebezpieczne? Okazuje się, że tak — a spotkanie z mrówkojadem czasem potrafi skończyć się ciężkimi obrażeniami. W sytuacji zagrożenia mrówkojad staje na tylnych łapach, równowagę utrzymuje dzięki dużemu ogonowi, a przednie łapy zakończone ostrymi pazurami wykorzystuje, by pokiereszować przeciwnika. Nierzadko śmiertelnie.
#5.
Choć hapalochlaena z nazwy brzmi bardziej jak choroba weneryczna, to w rzeczywistości jest czymś znacznie gorszym — niedużą, niepozorną ośmiornicą, wyróżniającą się charakterystycznymi niebieskimi obwódkami, które w obliczu zagrożenia robią się jaskrawoniebieskie. Ale na zmianie barwy nie kończą się możliwości obronne hapalochlaeny. Kiedy ta poczuje taką potrzebę, może zupełnie bezboleśnie ukłuć np. człowieka i wprowadzić w jego ciało truciznę, która zabija w ciągu kilku minut. Antytoksyny nie ma — ale nawet gdyby istniała, to zazwyczaj pacjentowi i tak zostawałoby za mało czasu na ratunek.
#6.
Trzeba by wyjątkowej motywacji, by dać się uśmiercić ślimakowi, prawda? Otóż nie do końca, ponieważ istnieje ślimak słodkowodny, którego podejrzewa się o śmierć jakichś 10 tysięcy osób każdego roku. Ów ślimak żyje sobie w rzekach i jeziorach całego świata, a jego najgorszą „przypadłością” jest nosicielstwo pewnego pasożyta wywołującego schistosomatozę — chorobę, którą stawia się w jednym rzędzie z malarią.
#7.
Zagrożenie ze strony sowy? Większość ludzi podejrzewałaby, że najgorsze, co może ich spotkać, to że sowa pokona ich w Scrabble. Rzeczywistość jest jednak nieco bardziej brutalna. Puchacze wirginijskie występujące w obu Amerykach znane są z atakowania ludzi. Robią to w obronie potomstwa lub terytorium… albo kiedy tylko im się zechce. Znane są przypadki puchaczy z całą zawziętością atakujących niczego się nie spodziewających biegaczy czy rowerzystów. Nie ma żartów — ocenia się, że puchacz tego gatunku jest nawet 5-krotnie silniejszy od człowieka.