Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Mecz piłki nożnej, który zapoczątkował wojnę między dwoma krajami

44 771  
105   29  
Niewinne spotkanie dwóch drużyn może doprowadzić do rozrób, awantur i interwencji policji. Ale czy to możliwe, aby zwykły mecz zakończył się regularną wojną?

Wygląda na to, że tak – jeśli tylko takie spotkanie jest wisienką na torcie długotrwałego napięcia pomiędzy państwami, a akcja rozgrywa się w Ameryce Łacińskiej, gdzie emocje towarzyszące futbolowi ocierają się o niezdrowy absurd.

Wszystko zaczęło się na początku XX wieku. Salwador – niewielkie państwo w Ameryce Środkowej borykało się z wielkim kryzysem. Bieda, coraz silniejsze napięcia społeczne, a do tego mocne przeludnienie sprawiały, że wielu obywateli decydowało się na emigrację. Salwadorczycy zazwyczaj przeprowadzali się do sąsiedniego kraju – Hondurasu. Państwo to było zamożniejsze, pięciokrotnie większe niż Salwador, a do tego mieszkało w nim o 40% mniej obywateli. Do końca lat 60. w Hondurasie żyło już 300 tysięcy salwadorskich emigrantów, co stanowiło 20% całej populacji tego kraju!



Problem zaczął się, gdy Krajowa Federacja Rolników i Hodowców – honduraska organizacja złożona z wpływowych i zamożnych właścicieli ziemskich, zaczęła domagać się wydalenia z kraju salwadorskich chłopów, którzy według nich szkodzili krajowej gospodarce. Federacja położyła silny nacisk na władze państwa. Skuteczny – w 1967 roku w życie weszła reforma rolna, na mocy której odbierano nielegalnie uprawiane ziemie salwadorskim campesinos i za bezcen oddawano je obywatelom Hondurasu. Tysiące Salwadorczyków zostało wydalonych z kraju – zarówno imigrantów majątkowych, jak i ludzi, którzy mieszkali już tam od długich pokoleń.



Taka sytuacja była bardzo nie na rękę władzom Salwadoru. Oto bowiem do ojczyzny wracały tysiące, niepiśmiennych, ubogich i bardzo niezadowolonych chłopów. A nie ma nic gorszego niż ogromna grupa wściekłych wieśniaków. Napięcie między krajami jeszcze chyba nigdy nie było tak silne. Oliwy do ognia dolewały media, które w obu zwaśnionych państwach podsycały postawy nacjonalistyczne i wrogość do sąsiada. Konflikt wisiał na włosku. Brakowało tylko iskry… A na tą długo nie trzeba było czekać. Oto bowiem zbliżały się Mistrzostwa Świata w piłce nożnej.

W czerwcu 1969 roku drużyny futbolowe Hondurasu i Salwadoru spotkały się na boisku w honduraskiej stolicy – Tegucigalpie. Lokalna ekipa zwyciężyła wówczas 1:0. Nie obyło się bez zamieszek i aktów brutalności wobec kibiców ekipy przeciwnika.



Jednak prawdziwa eskalacja agresji miała miejsce podczas drugiego meczu, który odbył się tydzień później w stolicy Salwadoru. W swojej książce „Wojna Futbolowa” Ryszard Kapuściński pisał, że hondurascy sportowcy przeszli wówczas przez prawdziwe piekło. Nie dane im było przespać żadnej nocy, bo lokalni fani futbolu przez całą dobę dbali o to, aby możliwie jak najbardziej uprzykrzyć życie znienawidzonej drużynie. Przez wybite okno hotelu, gdzie spali sportowcy wrzucano butelki, śmierdzące szmaty, zgniłe jaja i zdechłe szczury.

Podczas meczu mała garstka kibiców Hondurasu została zmasakrowana przez Salwadorczyków. Sprofanowano też honduraską flagę i narodowy hymn. W tej sytuacji wymęczeni i przerażeni piłkarze myśleli już tylko o jak najszybszej ucieczce z wrogiego kraju. Drużyna gości dostała łomot 3:0. Na szczęście. Nie wiadomo bowiem jaki los ze strony rozwścieczonych kibiców czekałby Hondurasczyków, gdyby ci zwyciężyli…



Ostatnia z rozgrywek odbyła się w Meksyku. Oprócz nagonki medialnej i skaczących sobie do gardeł kiboli obu drużyn, swoje trzy grosze do i tak już dramatycznej sytuacji dorzuciły władze Hondurasu, które w dniu meczu oficjalnie zerwały wszystkie stosunki dyplomatyczne ze swoim sąsiadem. Ostatecznie salwadorska drużyna zwyciężyła 3:2 i tym samym zagwarantowała sobie miejsce wśród uczestników Mundialu. Nieco ponad dwa tygodnie później Salwador rozpoczął inwazję na Honduras.



Salwadorskie samoloty pasażerskie obwieszone ładunkami wybuchowymi zaatakowały cele wewnątrz kraju wroga. Zniszczone zostały m.in. lotniska, przez co lotnictwo Hondurasu nie było w stanie szybko odpowiedzieć na atak. Jednocześnie granice kraju przekroczyły wojska lądowe.



Niedługo potem Honduras, który otrzymał pomoc w uzbrojeniu i amunicji od nikaraguańskiego dyktatora, przystąpił do kontrofensywy i wykonał udany nalot na lotnisko w Llopango oraz na szereg magazynów z olejem położonych na wybrzeżu Salwadoru.



Interweniować musiała Organizacja Państw Amerykańskich która zażądała, aby wojska obu zwaśnionych państw natychmiast wstrzymały ogień. Przez wiele dni armia Salwadoru opierała się presji i stawiała warunki: Honduras miał zapłacić za wyrządzone szkody i zagwarantować bezpieczeństwo salwadorskim imigrantom. Ostatecznie jednak udało się załagodzić konflikt.



Wojna trwała całe cztery dni, a w jej efekcie, oprócz żołnierzy, życie straciło ok. 2000 cywilów. Nie były to jednak jedyne konsekwencje konfliktu zbrojnego wywołanego przez mecz piłki nożnej. Dach nad głową straciło tysiące osób, granice między zwaśnionymi krajami zostały szczelnie zamknięte, a sąsiedzki handel drastycznie ograniczony. Żeby tego było mało sytuacja gospodarcza w Salwadorze jeszcze bardziej się pogorszyła, a napływ tysięcy rodaków wydalonych z Hondurasu tylko pogłębił kryzys ekonomiczny oraz wynikające z niego społeczne napięcia. Rezultaty konfliktu futbolowego były jednym z powodów wybuchu salwadorskiej wojny domowej.

Tymczasem zawieszenie broni utrzymywało się przez 11 lat. Dopiero w 1980 roku władze skłóconych państw podpisały traktat pokojowy i na dobre odnowiły stosunki dyplomatyczne.


Źródła:1,2,3
4

Oglądany: 44771x | Komentarzy: 29 | Okejek: 105 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało