Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Kilka zachowań rowerzystów, które wkurzają innych użytkowników dróg

51 001  
359   151  
Zauważyłem wzburzenie po artykule o ludziach, którzy mogą irytować rowerzystów, przy czym dało się odczuć, że większość punktów można by zamknąć w haśle „ludzie na ścieżce rowerowej”. Przyjrzyjmy się sprawie z drugiej strony – czym mogą denerwować rowerzyści.

Od blisko 10 lat poruszam się głównie rowerem (za wyjątkiem zimy, bo zimą śpię i czekam na ludzkie temperatury). Auto, piechtobus czy inne środki transportu nie są mi obce, a jeżdżąc taki czas zauważyłem czym wkurzają mnie jako kierowcę inni kierowcy, czym wkurzają mnie tłumy i czym wkurzają mnie rowerzyści - i muszę powiedzieć, że mimo całej mojej sympatii dla tego środka transportu uważam, że rowerzyści to zło polskich dróg.

Oto kilka sytuacji, które pozwolą nakreślić dlaczego.

Wyobraźcie sobie sytuację, że jedziecie autem i zapala wam się czerwone. Zaraz sobie myślicie: po co mam stać jak dureń, skoro obok jest chodnik, a piesi mają teraz zielone, zjadę sobie na chodnik, przejadę przejściem dla pieszych i wrócę za skrzyżowaniem na ulicę. Logiczne, prawda? Dla wielu miejskich kolarzy jak najbardziej. Czerwone na ulicy – zjazd na chodnik, przejazd przejściem dla pieszych, powrót za skrzyżowaniem. Przecież jaśniepaństwu się spieszy. Trzeba być prędkim!

Albo wyobraźcie sobie sytuację, że jedziecie autem drogą dwujezdniową, macie czerwone, więc się zatrzymujecie. Nagle zauważacie, że osoba jadąca za wami zamiast ustawić się za wami jak należy, ustawia się po waszej lewej, więc blokuje drogę tym z naprzeciwka, chwilę później po waszej prawej też ustawia się kierowca, połową auta na chodniku. Logiczne, prawda, przecież dzięki temu nie muszą czekać aż wy ruszycie, tylko mogą ruszyć spod świateł szybciej. Dla większości rowerzystów tak. Po co ustawiać się w kolejce na światłach, można przecież z jednej i drugiej strony ulicy zrobić zwartą kupę, która wpadnie na siebie na środku przejazdu dla rowerów i zrobi zator, albo powpada na siebie, żeby uniknąć zderzenia z tymi z naprzeciwka, koniec końców wszyscy będą musieli zsiadać z rowerów i przeprowadzać. A miało być szybciej... Ech... I jak tu być prędkim?

Albo wyobraźcie sobie, że dalej jedziecie tym autem, tym razem po kocich łbach. Trzęsie jak cholera. Nagle dostrzegacie, że tuż obok macie piękną wyasfaltowaną drogę rowerową. Logiczne jest zjechać na równiejszą drogę, prawda? Dla rowerzystów tak. Co tam wybrukowana droga rowerowa, on wczytał sobie w głowie Tour de Wrocław i musi pędzić po ulicy, pozycja aerodynamiczna jest, obcisły strój jest, ostre koło jest, więc co mnie będą kazali jakimiś ścieżkami rowerowymi się poruszać. Bycie prędkim ponad wszystko!

Taka dygresja.

Ostre koło to w mojej opinii rowerowy odpowiednik BMW. Droga rowerowa to dla nich tor wyścigowy, chodnik to tor wyścigowy, ulica to tor wyścigowy (tak po prawdzie mogłem się ograniczyć tylko do ulicy, bo prowadzący ostre koło mają upośledzenie wzroku i nie widzą ścieżek rowerowych i znaków drogowych – podobno straszna nieuleczalna choroba). Przecież nie będą zwalniali przed przejściem dla pieszych, stracą prędkość. Zasygnalizować skręt? Toć stracą aerodynamiczną pozycję! Zatrzymać się przed światłem? Jeszcze czego! Prawy pas jest dla frajerów, oni mkną 50 na godzinę, więc mogą lewym. Światła na rowerze? Przecież to zwiększy masę i opór, ja muszę mknąć! Muszę być prędki!!!

Inne sytuacje. Nadal jedziemy tym autem. GPS wam pokazuje, że do miejsca docelowego macie jakiś koślawy objazd, ale tak jadąc, jadąc, zauważacie, że da się go skrócić wjeżdżając na chodnik. No to na chodnik - logiczne, prawda? Dla rowerzystów tak. I pamiętaj, rowerzysto, broń Boże nie schodź z roweru jak już używasz skrótów chodnikowych, używaj dzwonka i przeganiaj tych panoszących się pieszych, pamiętaj, że ci się spieszy, mów wszystkim, że ty jesteś prędki!!!

W ogóle skrzyżowania z przejazdami rowerowymi mają to do siebie, że... ładnie to ujmując – wystawiają na próbą naszą cierpliwość. A rowerzysta nie jest cierpliwy, jemu się spieszy, on ma wyścig, on musi mknąć, endomondo liczy! Poniżej mamy dwa modele przejeżdżania przez skrzyżowanie, pierwszy jest zły, jest dla frajerów, jest wolny i przez niego się nie mknie jak wiatr. Drugi jest elegancki, dynamiczny i przede wszystkim – pozwala być prędkim!


Tak jeżdżą frajerzy


Tak jeżdżą prawilniaki

Poza tym rowerzyści na przejazdach rowerowych są nieśmiertelni. Mało kto wie o magii ukrytej w przejazdach rowerowych, dającej 500 do pancerza. Dlatego jak rozpędzony kolarz jadący właśnie kluczowy etap Tour de Wrocław po drodze rowerowej (mógł ulicą, więc nie czepiajmy się aż tak!) zbliża się do miejsca, gdzie jadące po jego lewej stronie auta mają skręt w prawo, to niech nikomu do głowy nie przychodzi obejrzeć się i upewnić, że trasa jest wolna i nikt się nie zagapił. Szczególna ostrożność jest dla frajerów, tu jest droga rowerowa i on ma pierwszeństwo, musi mknąć, wiadomo, że jak ma pierwszeństwo, to ma też 500 do pancerza i nic nikomu się nie stanie.

No to wsiadamy znów do naszego samochodu i jedziemy. Ale rzadko jeździmy, więc trochę niepewnie czujemy się na ulicy. Co zrobić? No wjedźmy samochodem na chodnik, przecież tam jest luźniej, nikt nam nie wymusi, nie ma znaków. Logiczne, prawda? Dla rowerzystów tak. Boi się po ulicy, więc sru na chodnik, pchać się między ludzi, nawet w najwęższych momentach nie schodzić z roweru, tylko się przepychać, dzwonić dzwonkiem, denerwować się na rodziny idące całą szerokością chodnika - bezczelni, przejechać nie można, a czas goni.

W ogóle rowerzysta miejski między kolejnymi etapami Tour de Wrocław czasem chce też pojechać z klasą. Zakłada marynarkę, jasne spodnie, zapuszcza brodę (ewentualnie w wersji kobiecej zakłada kwiatową sukienkę, rozpuszcza włosy, zakłada ciemne okulary i słomkowy kapelusz z wielkim rondem, co chwila podwiewany przez wiatr, więc trzyma go biedna jedną ręką), wkłada sobie kij w tyłek i wyprostowany niczym angielski lord na klaczy wsiada na holendra. Kupując holendra oczywiście nie pomyślał, że infrastruktura rowerowa pozostawia nadal wiele do życzenia i wszelkiego rodzaju studzienki, krawężniki, wystające kostki itp. spowodują, że na każdy przejechany kilometr kilka razy będzie musiał schodzić lub znacznie zwalniać, bo cieniutkie oponki nie dadzą rady. Na holendrze się wygląda, nie myśli. Dlatego fani klasyki również roszczą sobie prawo do równej powierzchni ulicy. A że sylwetkę muszą mieć majestatyczną, godną, wyprostowaną, to nie będą sobie zaprzątali głowy sprawami dla plebsu, takimi jak choćby upewnienie się przed lewoskrętem (lub przed ominięciem wystającej studzienki), że nikt nas nie wyprzedza. Po co oglądać się na boki i za siebie? Trzeba zachować prezencję!

Pamiętajcie też, że słuchawki to nieodłączny element każdego szanującego się rowerzysty. Muzyka łagodzi obyczaje, a jadąc po ulicy stresu co niemiara, więc umilajmy sobie jazdę ulubioną muzyką. Głośno, pamiętajcie, tak żeby nie słyszeć niczego naokoło i móc się zapomnieć. Do tego - ważna rzecz - jeśli przyjdzie SMS lub wiadomość na messengera, to trzeba ją odebrać tu i teraz, przecież psiapsióła nie może czekać. Jedną ręką prowadzimy, drugą odpisujemy zerkając co pięć sekund na drogę, inni rowerzyści nie odpisują, więc mogą na nas uważać, w końcu też są w ruchu. Ewentualnie, dla bezpieczeństwa, po otrzymaniu SMS-a można się natychmiast (ale to na serio, tak od razu) zatrzymać na środku ulicy/drogi rowerowej, broń Boże nie oglądaj się, czy ktoś jest za tobą, jeszcze słuchawki spadną z uszu!

Do tego prawdziwy kolarz miejski zawsze, ale to zawsze wykłóca się o przepisy. No, może nie zawsze, ale wtedy, gdy to dla niego wygodne. Jedziesz po ulicy i ktoś zwraca ci uwagę, że wyprzedzasz z prawej strony? Drzyj japę, że wedle zmian w kodeksie masz do tego prawo. Co, jaka ścieżka rowerowa obok? Co za burak! Wszelkie okrzyki, że obok jest droga rowerowa ignoruj, Janusze w puszkach nie rozumieją potrzeby bycia prędkim, a ostatni raz na rower wsiedli pewnie w latach 90.
Jechałeś pół trasy chodnikiem, bo bałeś się po ulicy, wjeżdżasz na drogę rowerową i widzisz pieszych? A weź dowal dzwonkiem drani, naucz ich przepisów, krzyknij, że obok jest chodnik, bo najwyraźniej nie widzą!

Tak że koleżanki rowerzystki, koledzy rowerzyści. Każdemu kogo piecze zadek z powodu obecności na drodze rowerowej pieszych polecam przemyśleć ostatnią przejechaną trasę i przypomnieć sobie, ile osób mógł zapiec tyłek o nasze zachowanie (najlepiej pomnożyć razy dwa, ostrokołowcy razy siedemnaście), a następnie posypać głowę popiołem i zaprzestać zachowywania się jak święte krowy wszędzie gdzie się pojawiamy. Odkąd zacząłem jeździć rowerem dalej niż do sklepu na osiedlu i z powrotem, jestem wielkim zwolennikiem posiadania przez rowerzystów widocznych numerów rejestracyjnych i płacenia OC, a za jazdę rowerem nieposiadającym hamulców i oświetlenia powinny być mandaty takie jak za niesprawne hamulce i lampy w autach - bo dlaczego ktoś, kto używa tej samej ulicy co motocyklista czy kierowca, ma być traktowany inaczej? Jak dorwać później cyklistę, który nie zasygnalizował skrętu i przez którego koleś z tyłu wjechał mi w bagażnik? Kogo winić? Jak żyć? Ja wiem, że pośpiech, że jest fajnie, zwinnie, możemy wjechać w mniej dostępne miejsca, mamy większą możliwość manewru. Ale czy można z tego rowerka korzystać, no nie wiem... z głową? Tak żeby nie wkurwiać ludzi naokoło? Dla wielu to jest niewykonalne, ale może trochę, choć odrobinę, szanować innych uczestników ruchu? Ja nie mówię o drakońskim przestrzeganiu przepisów, niech pierwszy rzuci kamieniem kierowca, który nigdy nie zrobił postoju lub nie zawrócił w miejscu, w którym nie powinien, ale robienie takich rzeczy jak wymieniłem nagminnie (a z moich obserwacji wynika, że wielu jest niereformowalnych) jest oznaką bucostwa najwyższej klasy. Jeśli macie jakiś fetysz wkurzania ludzi naokoło, to nie wiem, zostańcie modem na elektroda.pl albo coś w tym stylu, ale nie róbcie złej opinii rowerzystom.
49

Oglądany: 51001x | Komentarzy: 151 | Okejek: 359 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało