Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

R jak Rasiak - telenowela w odcinkach

103 444  
3   29  
KlikajMilusińscy nasi na onecie stworzyli nową powieść. Ja to zebrałem do kupy, ponumerowałem i prezentuję Wam wszystkim. Zapomnijcie o wszystkich telenowelach, bo przy tej wszystko inne to betka. To zburzy wasz światopogląd i wybuduje go od nowa... Zatem lecimy z telenowelą "R jak Rasiak"

Odcinek pierwszy 

Drrryń 
- Halo??? - mówi Grześ.
- No cześć. 
- Z kim ja rozmawiam? 
- No nie wiesz? 
- Nie! 
- Jestem Pinokio strugał mnie Gepetto, kiedy był pijany! 
- Mariusz? Mój ty drewniany przyjacielu! Jak tam w Doniecku? 
- Spasiba Haraszo! 
- A Trener dzwonił już do ciebie? 
- Dzwonił bo napastnika brakuje w kadrze! 
- A Franek? 
- Franek??? A kto to??? 
- No to .... jest... ten ... no napastnik. 
- Aha już wiem mój pies Franek??? 
- Lece bo mnie żona woła do łóżka.
- A zażyłeś tabletke? 
- Po co? mój jest zawsze w drewnianej kondycji! 
- To nara. 
- Nara.

Odcinek drugi

Rasiak zwiesił wzrok na korkach zawieszonych na kołku i myśli: 
- Czemu pan Janas tak mnie nie lubi? W końcu jestem najlepszym polskim napastnikiem jako jedyny z piłkarzy pola gram na wyspach w championship. Sama nazwa mówi za siebie.
Uśmiechnął się i chwycił za telefon. 
- Halo? Czy tu rezydencja państwa Kukielek? 
- Cześć! Grzesiu co u ciebie? Słyszałem ze na wyspach grasz. 
- Słuchaj Mariusz pan Janas do mnie dzwonił. 
- No nie dziwie się. Bez ciebie nie byłbym tym samym zawodnikiem. Kadra nie miałaby przyszłości. Jak graliśmy z Angolami to gdybyś jeszcze był na boisku pewno bym strzelił ze dwa gole albo miał ze dwie asysty po podaniach do ciebie. 
Obaj wybuchnęli śmiechem.
- No co ty Mariusz. Bez przesady. To ty nie wiesz ze ja "presingiem" potrafię jeszcze grac? Zabrałbym Gerrardowi piłkę prosto spod nóg jakbym się wkurzył, a powoli Angole wyprowadzali mnie z równowagi. 
- Wiesz co Grześ? Ja chyba kończę bo prezes mi nie pozwala dzwonić za granice. 
- Ale przecież to ja dzwonie. 
- No tak. 
Obaj wybuchnęli śmiechem. Grzegorz chrząknął 2 razy, poczym przestraszony odłożył słuchawkę, mówiąc jedynie "Musze kończyć Mariusz. Na razie!" Do salonu wkroczyła żona Grzegorza. Stara, brzydka i gruba kobieta z obwisłymi piersiami i zarostem na twarzy. 
- Znowu Pawełek nie chciał cię powołać? Czy mam z nim osobiście porozmawiać? 
- Kruszynko, wszystko w porządku. Niedługo jadę do Cardiff.
- No to Janas ma szczęście... A ty biegiem do łóżka bo się jeszcze przeziębisz. Zaraz do ciebie przyjdę mój ty Mały Orzeszku.



Odcinek trzeci 

- Mr. Rasiak’s house, can I help you? 
- Grześ, no co ty, o czym ty do mnie rozmawiasz? 
- Pan Janas? Dzień dobry trenerze. To było po angielsku, teraz gram na Wyspach. 
- Słyszałem. Dzwonie, żeby cię przeprosić, że nie wysłałem powołania, ale nie wiedziałem gdzie mam je wysłać, a teraz jest już trochę za późno. Słyszałem, że w ostatnim meczu miałeś asystę. 
- Tak. Chciałem uderzyć piłkę i nagle z ziemi wyszedł kret, piłka się odbiła od kopca no i sama poleciała do drugiego napastnika. A ja się potknąłem i wleciałem na bramkarza. No i tak to było. 
- No to fajno. A jak przyjęli cię kibice? 
- Są fantastyczni. Wywiesili na trybunach ogromny napis "Go Forrest". Nie wiem co to znaczy, ale to chyba miłe. 
- Chyba tak- na twarzy trenera pojawiła się rezygnacja-chcę tylko żebyś widział, że będę z tobą "Na dobre i na złe". Na następny mecz z Erytreą na pewno cię powołam. Trzymaj się Grześ. 
- Do widzenia trenerze. 
Piłkarz odłożył słuchawkę, na jego twarzy zarysował się uśmiech... 

Odcinek czwarty

- Mr. Rasiak’s house, can I help you? 
- Grześ, no co ty, o czym ty do mnie rozmawiasz? 
- Pan Janas? Dzień dobry trenerze. To było po angielsku, już raz mówiłem. 
- AAAno, przypominam sobie. To taki wasz wyspiarski język. No jak tam, trenujesz? Mecze tuż tuż. 
- Spoko majonez trenerze. Jest dobrze, oglądam wszystkie mecze w lidze mistrzów, kilka zagrań nagrałem, spróbuje wykorzystać w meczu ligowym. 
- Dobrze, dobrze - mruknął z zadowoleniem trener. 
- Trenerze...? 
- Słucham cię mały? 
- A podczas zgrupowania będę miał znowu pokój z Mario Lewandowski? 
- Załatwię to, nie martw się. Ty tylko trenuj. Zajmę się wszystkim.
- Dzięki trenerze. muszę kończyć. Chłopacy podjechali pode mnie. Jedziemy do fryzjera. Wie trener, muszę zmienić fryzurę na jakąś taką typowo angielską. Ta się nie przyjmie w klubie.
- Uważaj na siebie. Do zobaczenia. 
- Pa trenerze. 
- Papa smyku.


Odcinek piąty

Dzwoni telefon, Gelo odbiera: 
- Rasiak is speaking...
- Oj Grzesiu znowu się wygłupiasz i nic nie rozumiem, to znowu ja wujek Paweł. 
- Ja też nic nie rozumiem ale jakoś tak się tu mówi, czy cos się stało? 
- Przypomniałem sobie w związku z tym co mówiłeś dziennikarzom, żebyś, Grzesiu, z tą Premiership to się nie wygłupiał. Tam grają ponoć ostro i kopią mocno po nogach, a wiesz ze twoje "pierwsze nóżki reprezentacji" są delikatne.
- Tak wiem, wujku Pawle, ale ostatnio tata mi polakierował piszczele, teraz drewno moich nóg nabrało ładnego połysku. Nie boję się 
- Nie zgrywaj bohatera gówniarzu! Wiesz, że dla mnie jesteś najważniejszy i kocham cię takiego jakim jesteś i nieważne gdzie grasz reprezentacja jest twoim królestwem, także przyjeżdżaj mi szybciutko na zgrupowanie i nie zapomnij tego wspaniałego żelu poślizgowego 
- Dobrze wujku nie zapomnę, znowu pobawimy się razem w szatni? 
- Przyjedź a na pewno wujek Paweł zrobi Ci jakąś niespodziankę. Papa buziaki.
- See You! 
- Przestań! 
- Przepraszam, pa wujku 

Odcinek szósty - odprawa

Nadchodził już poranek, Janosik jednak nie mógł spać, zbyt wiele myśli kłębiło się w jego myśliwskiej głowie. 
Stojąc koło tablicy gdzie dzień wcześniej wyrysowywał 13 nowych schematów na mecz z Walią nie mógł powstrzymać się od szelmowskiego uśmiechu. Był z siebie niezmiernie dumny, w końcu kolejny z jego cwanych pomysłów wypalił. Jeszcze raz myślami wybiegł do victorii nad Austriakami. Żałował jedynie że nie mógł zagrać Mario szmaciany ludzik - pacynka ale miał już kolejną koncepcje która kołatała mu się po głowie. 
- Grzesieeeek !!!! - wydarł się przez cały hol. 
W tem z oddali dobiegło dudnienie jakiegoś drewna obijanego o podłogę. Za moment w drzwiach sali rozbłysła twarz Grzegorza.
- O co chodzi wujku ? 
- Budź wszystkich będziem robić odprawę do meczu z tymi walijczykami i co ty masz znowu na głowie ? 
- To nowa fryzura, rzekł Rossi, przeczesując zażelowane włosy do tyłu, od kiedy gram na wyspach musiałem zmienić fryc na angielski bo śmieli się ze mnie że wyglądam jak jakiś Włoch he hee.
- Dobra nie ważne, zakładaj kapcie bo poobijasz całą posadzkę i biegiem po chłopaków. 
Kwadrans później wszyscy siedzieli już w sali na swoich miejscach, prawie wszyscy... 
- Gdzie Radosław maharadża ??!! Ryknął Janosik 
- Nigdzie nie idzie bo wszystkich by tu pozabijał... A poza tym powiedział że nie musi chodzić bo i tak zagra. - wyrwał się nie pytany Barszczu 
- No dobra zmiękł Janosik, walnął bramę to mu trochę popuszczę... 
- Słuchajta, mam nowego pomysła, z wyspiarzami musimy zagrać jeszcze ostrzej niż z tymi Australijczykami, szkoda że nie zagra Arek kosiarz Radomski, ale poradzim sobie.
Potrzebny będzie mi jakiś chłop na skwał, coś w stylu Pudziana albo podobny - rozejrzał się po sali, i na gębie pojawił się uśmiech... 
- Lewy !!! Mordo ty moja! Podejdź no tu do mnie, a wiec tak środek mamy już zaklepany - powiedz Mariuszku z kim chciałbyś zagrać na środku ? 
Levandinio rozejrzał się po pokoju ale nigdzie nie dojrzał wypatrywanej czerwonej czupryny.
- Najbardziej to z Mariuszem laleczką ups.. tzn. pacynką.. tfu. Kukiełką no ale go nie widzę.. 
- Wiem wiem - westchął Janosik - też mi go brakuje... Trudno zagrasz z macharadżą - po odprawie idź i powiedz mu na ucho, tylko nie za głośno żeby się nie obudził 
- Dobra, to na bramie Dudi, w obronie Bączek i reszta, pomoc w zasadzie tez ustalona, teraz napad. 
- Aha jeszcze raz chciałem oficjalnie podziękować za ostatni mecz najlepszemu zawodnikowi spotkania, Grzesiek wstań jak do ciebie mówię! 
- Ee tam wujku przestań... - machnął ręką Grześ - nie ma za co, robiłem to co umiem najlepiej.
- No właśnie chciałem podkreślić wielkie zaangażowanie Grzegorza i chciałem żebyście brali z niego przykład, chłopak harował na całym boisku za czterech, zamęczył obrońców którzy nie wiedzieli co się dzieje i kręcili się w koło Grześka zastanawiając dlaczego tylko raz i to łokciem przez ponad godzinę dotknął piłkę. 
- Franek, mam nadzieję że podziękowałeś już Rossiemu, bo tak zajeździł obrońców że ty właściwie musiałeś tylko dostawić nogę.
- Dobra wracam do tematu bo trochę sięm zapędził, no wiec co do składu - ci wyspiarze to wielkie chłopy potrzebny będzie jakiś wysoki, dobrze zbudowany znający brytyjski futbol zawodnik.. hmm... 
- Grzesiek !!! No właśnie - jakie to szczęście że to właśnie nasza reprezentacja ma takiego snajpera! 
Dobra to mamy wszystko ustalone, zagrasz powiedzmy z Żurawiem, no a Franek ty jesteś zdecydowanie za mały - dam ci słonecznika to usiądziesz sobie na trybunach i poskubiesz. 
Dobra zbiórka skończona, zmykać do łóżek, - tylko nie budźcie mi maharadży !! 
- Nie, Grześ ty zostań jeszcze na chwile... 



Odcinek siódmy - trening

- Zbiórkaaaaa!!! - wrzasnął ile sił w płucach Janosik. 
Dziarsko choć leniwie z murawy zaczęli podnosić się pierwsi zawodnicy. Dostojnym krokiem zmierzali w kierunku trenera. 
- A gdzie Maharadża? - zmienił ton na bardziej miękki Janosik. 
- Jeszcze nie dojechał bo odsypia wczorajsza nockę w haremie. - odpowiedział Levandinio po czym czmychnął za plecy Grzesia. 
- Ok, niech śpi - odpowiedział Janosik - dobra chłopoki, teraz śmigać po piłki i strzelamy na bramkę, Dudi szykuj się! 
Dudi właśnie kończył popołudniową herbatkę, jednak wrzask trenera wybił go z błogiego nastroju. Włożył swoje szczęśliwe rękawice, pokazał jeszcze środkowego palca Majdanowi i udał się we wskazane miejsce. 
Janosik patrzył przez chwile na swoje pociechy, w myślach błądząc już po boisku w cardiff, zastanawiał się czy faktycznie dobrze robi iż w ogóle się tam wybiera... 
- Grzesiu ostrożnie, nie chce żebyś złapał kontuzje! - krzyknął trener wyrwawszy w ten sposób większość swoich podopiecznych z letargu. 
- Spokojnie wuju - odpowiedział Rossi, po czym huknął jak z armaty na bramkę Dudiego. Dudi mętnym wzrokiem odprowadził futbolówkę która przeleciała dobre 15 metrów nad bramką. 
W tym momencie na stadionie pojawili się "Pacynka" z Maharadżą. Obaj chwiejnym krokiem udali się w stronę trenera. 
- Mario! - wrzasnął Janosik do "Pacynki" - jak ty wyglądasz?! W takim stanie przychodzisz na trening!!! Masz szczęście że przyszedłeś tu z Maharadżą bo inaczej bym cię wyrzucił. Przebieraj się i galopem 10 okrążeń za karę w koło stadionu! A Ty Maharadża... A ty.. widzę że jesteś trochę przemęczony, to weź sobie usiądź na trybunach i popatrz na chłopaków, jak coś to podpowiedz im jak zagrać bo ja wszystkich nie dopilnuje... Aha jak tam BMW się sprawuje? 
- W porzo... - odparł Maharadża, po czym wyjmując z kieszeni butelkę z resztkami klinowego piwa udał się na trybuny. 
Tak upłynęła godzina w przeciągu której cała zbójecka banda Janosika bawiła się setnie. Wspólne żarty, przepychani, przekleństwa i opluwania siebie nawzajem integrowały drużynę. Jak zwykle znalazł się jeden, który był niejako maskotką drużyny. Tę funkcje pełnił "Franek" wobec którego Janosik był nieufny. Trochę za mały jak na zbójeckie wypady na Anglie czy Austrię, choć nigdy nic nie wiadomo. 
- Dobra chłopoki - wrzasnął ponownie Janosik - koniec treningu, wszyscy pod prysznic, a ty Grzesiek zostań, mam do ciebie małą sprawę... Aha maharadża, mam prośbę... dasz mi się przejechać swoim nowym BMW? 

Odcinek ósmy - Polish piłkę - historia Janusza i wesołej ferajny 

Januszek podenerwowany chodzi w kółko. 
- Co ja mam zrobić, Barszcz ma kontuzję nosa, Kaczor jak kulał w Lechu tak i u mnie. Kogo wstawić? Kajtek się zbyt często majta, Kłosek zbyt wolno przebiera....Zaraz zaraz, Kajtek do mnie, daj paczuszkę fajek z przemytu, i nie pal tyle przed meczem, bo niestety zagrasz, ale nie przejmuj się, więcej tego błędu nie popełnię-obiecał Januszek. 
Gdy złapał dymka w płucko wpadł na genialny pomysł. Zwołał całą kadrę do świetlicy. 
- Panowie, panie i inne zwierzątka, mam pomysł na skład. Dudzik ty jak zawsze w bramce, tylko skorzystaj teraz z obydwu rąk jak cię bozia stworzyła. 
-Yes, yes, yes my boss - zaaferowany odezwał się Dudzik z makaronem w nosie. 
- Obrona będzie taka, na prawej zagra Kłosek. W środku zagra Kajtek... Kajtek, wywal z pyska tego peta! - gromi herszt bandy - obok niego zagra Bączek bez rączek, lataj i kąsaj ale nie puszczaj... 
-Na lewej zagra Rzęsiński. Tak wyglądałaby obrona. 
- Ale panie tlenerze, a gdzie ja zaglam - krzyczy Lewatywa. 
- Ty w ataku z Rysikiem, bo będą potrzebne nam dwa słupy - załamał ręce coach Januszek. 
- Koncepcja na pomoc jest taka, z prawej będzie rządził i dzielił Żurek 
- Ale trenerze, ja nie chcę.
- Ja też nie chcem ale muszem was trenować - odpowiedział filozoficznie Januszek. 
- Środek pomocy Metalkałuża i Żelfix, tylko ostrzegam was, jak się będziecie przewracać od ciężaru własnych głów, tak jak w sparingu , to je wam zetnę. Na lewej zagra Kozik. to wszystko , macie jakieś inteligentne pytania? 
- Chce trener fajkę? - odezwał się Kajtek. 
- Panie tlenerze papiel mi się skończył - krzyczy z kibla Lewatywa. 
- Pomóżcie, głowa mi się przykleiła do podłogi - krzyczy Żelfix. 
- Trzeba było tyle żelu nie dawać na głowę - gani Metalkałuża. 
- Zamknij się ty podróbo robokopa - odpysknął Żelfix. 
Januszek całkowicie zadowolony wyszedł ze świetlicy słysząc w tle radosne okrzyki swoich podopiecznych. 
- Żurek, polewaj... Bączek nie puszczaj... - i dobiegający śpiew Dudzika -Mam dwie ręce, hmmmmm to już było.......


Odcinek dziewiąty - Poranek Rasialdo

Słońce leniwie wstawało nad Cherclakiem. Grzegorz R. leniwie otworzył jedno oko, pobłądził nim po hotelowym pokoju... "W mordę jeża, gdzie ja jestem???" pomyślał i w zakamarkach mózgu począł gorączkowo szukać odpowiedzi na to pytanie. Postanowił otworzyć drugie oko, podniósł się. W polu jego widzenia znalazło się drugie łóżko, ktoś na nim leżał!!! Grzegorz R. ze skupieniem wpatrywał się w twarz śpiącego... "Kurde, ja go już gdzieś widziałem... hmmmm... te ponętne usta, wysokie czoło, i... Tak!!! Nie mogę się mylić!!! Te czerwone maliny na policzkach!!! Lewandinho!!! Ufff!!!" Nadzwyczajny wysiłek umysłowy sprawił że Grzegorz R. padł spocony i ponownie zasnął słodkim snem niemowlaka, szepcąc przez sen .."Majnejmis Gregory, ajem from Polend, okej?"...

... Ponownie obudziło go głośne walenie w drzwi. Zerwał się z wytrzeszczem w oczach. Jak to dobrze że to był tylko sen, pomyślał... W pamięci wracał senny koszmar: ...Siedział na ławce rezerwowych gdy trener Jonasz wywołał go do wyjścia, szybkimi ruchami zdjął bluzę i spodnie od dresu i wbiegł na boisko, z przyjemnością zauważył że tłum reporterów rzucił się w jego kierunku... Ale potem... Szydercze spojrzenia przeciwników, salwy śmiechu na trybunach, opadnięte szczęki kolegów z drużyny a szczególnie blade lico Jonasza uzmysłowiły mu że coś jest nie tak... O w mordę jeża pomyślał!!! Zrozumiał że zamiast koszulki i spodenek miał na sobie damską bieliznę w której wczorajszego wieczoru zabawiał się przed lustrem! Jego różowe stringi lśniły w blasku jupiterów"

Odcinek dziesiąty - tajny plan

Więc wtedy minąłem austriackiego piłkarza i popędziłem lewą flanką, po drodze rozdając uśmiechy wiwatującym kibicom. Wpadłem w "16", położyłem 2 obrońców jednym zwodem, podbiłem sobie piłkę i z przewrotki strzeliłem gola. W ten sposób skompletowałem hat-trick... Tu Grzegorz zmuszony był przerwać pisanie gdyż w tym momencie drzwi otworzyły się z hukiem i do pokoju wpadł Giani z petem w zębach 
- Siema Drewno, co słychać?- zagaił Tomek 
- Aaaa...piszę list do mamy, wiesz, nie mieli prądu w sobotę i postanowiłem zrelacjonować jej przebieg meczu...-odparł Rasialdo pospiesznie chowając list do szuflady. 
- Dokończysz później, Janosik woła na trening. Rossi szybko przebrał się w sportowe ciuchy i wraz z Gianim zeszli na boisko treningowe. "Kołcz" akurat pokazywał Włodarczykowi jak uderzać łokciem żeby sędzia nie widział, gdy ujrzał nadchodzącą dwójkę. 
- Grzesiu!- ryknął Janas 
- Wujku!- zripostował Pinokio 
-G rzesiu, jesteś wreszcie.  Trening kurcze mamy. To tak, ja chłopakom kurcze wyłuszczę taktykę, a ty ..... i tak jesteś genialny i nieszablonowy, więc na grzyba ci taktyka, poćwicz sobie "szczały" z dystansu... 
- Duuuudi! Po chwili, gdy Rossi i Dudek ćwiczyli na bocznym boisku, Jonasz dyskutował z resztą drużyny. 
- Więc tak, kurcze Szkoci to niewygodny rywal... 
- Walijczycy-poprawił "Żuraw" 
- Mówię przecie... Więc to bardzo trudny rywal, będą nam rzucać kłody pod nogi... 
- Wołałeś mnie, wujku?- zawołał Rasialdo z bocznego boiska 
- Nie, Grzesiu, ćwicz, ćwicz. - odparł Janas - Jak już mówiłem, to będzie trudny mecz. I zacięty. Wiecie, gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą...
- Mówiłeś coś do mnie, wujku? -  ponownie zawołał Rossi 
- Nic, nic Grzesiu. Strzelaj, strzelaj - odkrzyknął trener 
- Dobra, starczy opowiadania, poćwiczymy sobie drybling. Kamil -  zwrócił się Janosik do Rui Kosy - skocz do magazynu, przynieś pachołki...
- Chcesz coś ode mnie, wujku? - ponownie dał się słyszeć głos Rossiego 
- Nie, nie, to nie do ciebie - zaryczał w odpowiedzi "szefu" - A co ty kurcze robisz, Dudi?! - Zawołał Janas do Dudka, który oparty o słupek wertował słownik polsko - angielski. 
- Szlifuję angielski. Jak Rossi strzela, to jedyny moment, kiedy nie muszę nic robić - odparł Liverpool’czyk 
- Och Dudi, Dudi, ciebie się zawsze żarty trzymają...- bagatelizował sprawę nerwowym uśmiechem Janas, słysząc szyderczy rechot "Franka", który skubiąc zgodnie z Janasowym zaleceniem słonecznika przycupnął nieopodal. Nagle, gdy Rossi składał się do woleja, potknął się i upadł na zada. 
- Grzegorz! - zawołał Janas- Nic ci nie jest? 
- Spoko spoko! - dzielnie uśmiechnął się Grzesiu - Drobne stłuczenie, posmaruję się "Pronto" i będzie OK! 
- To dobrze - odparł trener. - Musisz być gotowy na Irlandię... 
- Walię - podsunął Żurawski 
- No chyba tak mówię - żachnął się Janosik. - Ale zaraz, zaraz, gdzie jest Radek Maharadża? 
- Śpi - powiedział Levandinho. - Całą noc testował nowe założenia taktyczne na FIF-ie 2005. 
- Aaaaaa... To ładnie z jego strony. Dobra, koniec treningu, do łóżek, jutro musimy być gotowi na Walię!!! 
- Na Walię... Ooo, przepraszam - w porę zreflektował się "Żuraw"
- No przecie mówię, że na Islandię! -  zmitygował Janosik snajpera Wisły. - Wynocha do pokojów, ja jeszcze mam dużo roboty! Myślicie, że tak łatwo jest przemycić paczkę papierosów na stadion?!? - dodał polski Mourinho na odchodne. Janosik zamknął drzwi do swojego pokoju, podszedł do szuflady i wyjął swój nieodłączny trenerski notesik. Zamierzał spędzić nad nim większą część nocy. Oczywiście oszukał chłopaków, sposób na przemycenie papierosów na murawę miał już dawno opracowany - przed każdym meczem przytwierdzał pełną paczkę do ławki w boksie trenerskim jeszcze podczas oficjalnego treningu. Ilekroć myślał sobie o swoim genialnym pomyśle, przepełniała go duma - sam Giani nie wymyśliłby tego lepiej. Przyczyna, dla której Jonasz zdecydował się zarwać całą noc była niebagatelna - plaga kontuzji zmuszała go do wyszukiwania nowych zawodników do kadry. Nie mógł skorzystać z Olego, Pacynki, Niedzielana, Zinedine Radomski pauzuje za kartki, a najgorsze jest to, że teraz wypadł jeszcze Levandinho. Zamierzał znaleźć zastępstwo i to w trybie natychmiastowym. Otworzył notes i jego zbójecki wzrok od razu przykuło jedno nazwisko - PIOTR JACEK. Żarty się skończyły, pomyślał boss. Czas sięgnąć po moją tajną broń. Pierwotny plan zakładał co prawda powołanie Jacka dopiero na mecz z galacticos z Azerbejdżanu, jednak okoliczności były wyjątkowe. Jeszcze dziś zamierzał zwrócić się o pomoc do byłej gwiazdy Lukullusa. Tylko czy Jacek zechce przyjechać? Janas aż wzdrygnął się na wspomnienie reakcji Jacka gdy poprosił go o przyjazd na mecz z Anglią. Do dziś dzwonił mu w uszach szyderczy śmiech piłkarza, i jego wypowiedziane z wyższością słowa, że na mecze z takimi rywalami to on, Jacek, nie będzie sobie butów zdzierał. Jednak Janas miał zamiar odwołać się do patriotycznych uczuć gwiazdora i miał nadzieje, że tym go przekona. Dalsze pozycje w notesiku `kołcza’ zajmowali Piotr Plewnia, Marcin Drajer, Jerzy Podbrożny i Norbert Tyrajski, jednak oni powinni zgodzić się na przyjazd. Janas, nieco uspokojony, zaczął rozpatrywać kolejne warianty taktyczne na mecz. W końcu wybrał ten, który wydał mu się najlepszy- z Jackiem Bąkiem w ataku i Jerzym Dudkiem w środku pola, którego miejsce w bramce miał zająć Tyrajski. Boss pościelił sobie łóżko, umył zęby, przebrał się do spania i zgasił światło. Jednak sen nie nadchodził. A co jeśli Jacek go oleje? Jeśli jutro ktoś jeszcze złapie kontuzje? Pytań było tak dużo...I wtedy trenerowi stanęła przed oczami twarz Grzegorza Rasiaka.
- Rossi... przecież z nim nie możemy nie wygrać... - wyszeptał Janosik i chwilę potem spał już tak mocno, jak Rasialdo podczas meczu z Austrią.

Dzisiaj mecz eliminacji Mistrzostw Świata Polska-Walia. Podobieństwo występujących powyżej postaci do rzeczywistych jest czysto przypadkowe i nie bierzemy za nie odpowiedzialności :)

..no i nie ma lekko, resztę przygód dopisujemy my, w komentarzach lecz najpierw schylmy czoła przed osobami o nickach zabost, CARTMAN, czarodziej, kyrtaP, kibić, lukasz motor, Dziku, artuross, nAzGuL21, leon z działek, którzy powyższe stworzyli...

1

Oglądany: 103444x | Komentarzy: 29 | Okejek: 3 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało