Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Stosowane do dziś wynalazki, które powstały podczas I Wojny Światowej

159 785  
520   66  
Wojna to okres, w którym z jednej strony dochodzi do aktów hurtowego posyłania do piachu przedstawicieli rodu homo sapiens, a z drugiej – zawsze jest to czas wielkich wynalazków, które po opadnięciu bitewnego kurzu z powodzeniem służą całej ludzkości.


Okazuje się, że całkiem sporo tych wspaniałych produktów powstało podczas I Wojny Światowej. Czasem jednak miały one nieco inne zastosowanie od tego, które znamy dzisiaj.

Herbata w saszetkach

Taka na przykład herbata ekspresowa w saszetkach powstała całkiem przypadkiem. Jeszcze na początku XX wieku ten chiński towar eksportowy sprzedawany był u nas w dość dużych paczkach. Te, z racji swojej wagi, kosztowały oczywiście niemałą fortunę. W 1908 roku nowojorski importer kawy Thomas Sulivan zaczął sprowadzać do USA herbatę pakowaną w niewielkich, jedwabnych saszetkach. Miały być to próbki dla sprzedawców. Zakładano, że ci będą wysypywać zioła z opakowania wprost do filiżanek. Tymczasem klienci wrzucali do naczynia cały woreczek i zalewali go wrzątkiem.


W czasie wojny kilku biznesmenów zbiło niemałą fortunę dostarczając żołnierzom na front setki kilogramów wypełnionych suszem woreczków zwanych „herbacianymi bombami”. Do pakowania ziołowych porcji stosowano wówczas gazę, która pozostawiała po sobie dość nieprzyjemny smak. Dopiero z czasem zastąpiono ją materiałem z papierowych włókien.

Drony

Wiedzę z zakresu pilotażu drona przyswaja dziś każde dziecko jeszcze zanim nauczy się chodzić i nazywać nocnik inaczej niż „kaku”. Również i ten wynalazek (dron, nie nocnik) powstał podczas I Wojny Światowej. W 1916 roku dwaj amerykańscy wynalazcy, Peter Hewitt i Elmer Sperry, opracowali automatyczny system zdalnej kontroli pojazdów. Zbudowali nawet niewielki samolocik napędzany silnikiem o mocy 12 koni mechanicznych.


Ta ważąca niespełna 80 kg „latająca bomba”, oprócz ładunków wybuchowych, zaopatrzona była w żyroskopy i barometr oraz wspomniany mechanizm do zdalnej kontroli. Mimo że wynalazkiem tym zainteresowało się wojsko, a testy pradziadka współczesnych dronów wypadły pomyślnie, na wprowadzenie takich maszyn do wojennej służby trzeba było poczekać jeszcze parę ładnych dekad.

Podpaski

Już w starożytnym Egipcie kobiety sięgały po cały szereg produktów pomocnych podczas krwawych dni każdego miesiąca. W przypadku Egipcjanek były to wkładki wykonane ze specjalnie spreparowanego papirusu. W XIX wieku na rynku dostępne już były nieco nowocześniejsze podpaski, także i wielorazowego użytku. Problem zawsze był jednak ten sam – wszystkie te wynalazki miały stosunkowo słabą chłonność.
Podczas I Wojny Światowej w szpitalach polowych pojawił się nowy rodzaj opatrunków, wykonany ze ściśniętej bawełny otoczonej warstwą celulozy.


Nie minęło zbyt dużo czasu, zanim francuskie pielęgniarki zorientowały się, że ten niezwykle chłonny materiał jest znacznie lepszą alternatywą dla stosowanych przez nie podpasek. Wieść się szybko rozniosła i już wkrótce po opatrunki sięgały też brytyjskie i amerykańskie pielęgniarki. W 1920 roku na rynku pojawił się „Kotex” - produkt firmy Kimberly-Clark. Były to oczywiście dokładnie te same opatrunki, które podbiły serca (i krocza) pracownic szpitali polowych, sprzedawane jako podstawowy produkt kobiecej higieny intymnej.

Zamek błyskawiczny

Tymczasem ten wspaniały wynalazek powstał już w połowie XIX wieku, ale wówczas jeszcze nikt nie znalazł dla niego sensownego zastosowania. Dopiero gdzieś pod koniec tamtego stulecia zaczęto nieśmiało wykorzystywać takie rozwiązania jako rodzaj zapięcia do butów.


Dopiero w 1913 roku udoskonalony przez szwedzkiego inżyniera Gideona Sundbacka „ekspres" spodobał się czołowym przedstawicielom amerykańskiej armii. Ten nowy rodzaj zapięcia wkrótce wyparł standardowe guziki. Początkowo zamek błyskawiczny wbudowano w kombinezony lotnicze, a wkrótce potem także i w wojskowe kurtki.

Wegetariańskie paróweczki

Wbrew temu, co wielu z was może myśleć – wegańskie paróweczki wcale nie są wymysłem brodatych, zabiedzonych hipsterów, alergicznie reagujących na padlinę. Twórcą tej bezmięsnej przekąski był nie kto inny jak Konrad Adenauer. Tak – ten sam gość, który później został kanclerzem RFN!
Podczas I Wojny Światowej pełnił on funkcję nadburmistrza Kolonii.
Kiedy Wielka Brytania zaczęła skutecznie blokować dostawy jedzenia dla Niemiec, Adenauer dał się poznać jako prawdziwy geniusz kulinarny.


Zalecił on na przykład wypiekanie chleba z mąki ryżowej i kukurydzianej. Kiedy w wojskowych magazynach zabrakło mięsa, zaczął pracować nad pełnowartościową, bogatą w białko alternatywą. Wybawieniem okazała się soja. Adenauer stworzył produkt, który ochrzcił mianem „Friedenswurst”, czyli „Paróweczek pokoju”. Patent został jednak odrzucony, gdyż kiełbaski… nie zawierały mięsa, więc nie spełniały one parówkowych wymogów! Paradoksalnie Adenauer patent ostatecznie uzyskał w 1918 roku z rąk samego Jerzego V – króla Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii.

Czas letni/czas zimowy

W 1784 roku Benjamin Franklin napisał prześmiewczy list do francuskiej gazety Journal de Paris. Polityk sugerował, że jedynym sposobem na to, aby ludzie latem wstawali wcześniej jest wprowadzenie tzw. czasu letniego. W ten sposób dzień wydawałby się dłuższy, a wieczór przychodziłby później, co z kolei pozwoliłoby oszczędzić na świeczkach…


Pomysł ten został wprowadzony w życie przez Niemców w 1916 roku. Dzięki temu zaoszczędzono nieco na paliwie służącym do produkcji prądu potrzebnego do oświetlania ulic i domów. Ideę wkrótce podłapali Brytyjczycy i Amerykanie. Z czasem przestawianie zegarków dwa razy w roku stało się normą w wielu krajach świata, w tym i w Polsce.

Solarium

Zanim do miast trafiły salony oferujące swoim uzależnionym od opalania klientom promocyjnego raka skóry, lampy emitujące światło ultrafioletowe miały swój epizod w eksperymentalnym leczeniu niemieckich dzieci. W 1918 roku połowa małoletnich mieszkańców Berlina cierpiała na krzywicę. Wtedy jeszcze nie znano przyczyny tej choroby. Jeden z lekarzy - Kurt Huldschinsky - zauważył jednak, że dzieciaki są wyjątkowo blade. Wybrał więc czworo spośród swoich pacjentów i w ramach doświadczenia zaczął wystawiać ich na działanie lampy rtęciowo-kwarcowej.


Wkrótce okazało się, że kości niemieckich pacholąt znacznie się wzmocniły. Huldschinsky kontynuował swój eksperyment, a kiedy przyszła wiosna, kazał małolatom przebywać jak najdłużej na słońcu.
Dopiero po latach dowiedziono, że krzywica to nic innego, jak zaburzenie gospodarki fosforowo-wapniowej. A ta jest rezultatem niedoboru witaminy D, która to w rzeczywistości jest hormonem steroidowym produkowanym z cholesterolu. Aby do tego doszło, skóra musi być jednak wystawiona na działanie promieni słonecznych.


Źródła: 1, 2, 3, 4
3

Oglądany: 159785x | Komentarzy: 66 | Okejek: 520 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało